czwartek, 1 września 2016

Rasowy procedural psychologiczny - "Łaska", Anna Kańtoch, Czarne 2016 r.

Najnowsza powieść Anny Kańtoch to rasowy kryminał, chociaż z bardzo silnym tłem społecznym. Przy tym to historia bardzo mroczna, nie spodziewajcie się tutaj happy endu. Po lekturze Łaski potrzebowałam kilku dni oddechu, ponieważ fabuła, bohaterowie mocno weszli do mojej głowy, wywołując sporo przemyśleń (nieprzyjemnych) na temat człowieczeństwa. Ponownie, udany eksperyment i spora ewolucja na plus w twórczości Kańtoch. O wiele bardziej poważna niż w opowiadaniach, bezkompromisowa, dramatyczna, rzeczywista. I to wszystko w klimacie lat 50. I 80. XX wieku w Polsce.


Zdjęcie: Jak to u Kańtoch, powieść zaczyna się od tajemnicy i czytelnik wraz z bohaterami powoli odkrywa kolejne ślady do jej rozwiązania. Autorka bardzo szczegółowo opisuje kroki w śledztwie, z czym dawno się nie spotkałam w kryminale. Dzięki temu można dowiedzieć się, w jaki sposób funkcjonowała milicja i (potem) policja. Był to ciekawy dodatek do społecznego tła tamtych czasów. Wątek kryminalny jest tu jednak bardziej pretekstem do pokazania życia bohaterów, ich ścieżek, konsekwencji ich wyborów, wewnętrznych światów, budujących się wolno przyjaźni, tego, co się dzieje z ludźmi w obliczu zbrodni. Bohaterowie są prawdziwi, z krwi i kości, ma się wrażenie, że Kańtoch opierała się na istniejących ludziach. Zwłaszcza postacie kobiece świetnie autorka odmalowała. Nie wiem, czy zabieg był celowy, ale kobiety są osią tej powieści. Beata, która wspiera w śledztwie porucznika Adama, dostrzega znacznie więcej niż on i o wiele lepiej radzi sobie jako detektyw, nie mówiąc już o tym, że ma o wiele lepsze predyspozycje do pracy z ludźmi. Jeśli chodzi zaś o główną bohaterkę, Marię, to Kańtoch daje wyraz swemu przewrotnemu poczuciu humoru - bohaterce w depresji, aspołecznej, która robi wszystko, żeby nie mieć z ludźmi do czynienia, dodaje kolejnych przyjaciół (zwłaszcza urocza, szczebiocąca Alicja jest silnym kontrastem dla jej osobowości), a nawet adoratora. Przemyślenia Marii na ich temat są swoistymi perełkami cynizmu, ubarwiającymi historię.

Tych barw jednak nie ma wiele. Mrok wyziera z każdej strony, nawet słoneczny, piękny letni dzień przestaje być taki w trakcie lektury tej książki. Kańtoch wyciąga największe ludzkie słabości przy okazji odkrywania kolejnych tajemnic. Nie oceniając, opisuje zachowania bohaterów, ich najgorsze instynkty, słabości, lecz także odwagę, determinację, współczucie. Czytelnik ma okazję sam wyciągać wnioski, jednocześnie sam może się zastanowić, czy postąpiłby podobnie jak niektórzy z nich. Słowo łaska, które jest tytułem powieści, naznaczone jest dużą ironią, wręcz wyczuwa się w nim pewien sarkazm, a nawet jakiegoś rodzaju zło. Okazuje się, że to, co przez jednych jest za łaskę uważane, w rzeczywistości przysparza więcej ból tym łaską obdarzonych.

Łaska to świetna powieść. To nie tylko dobry, rzetelny kryminał, lecz przede wszystkim doskonały obraz psychologiczny ludzi w obliczu zbrodni. Tym samym Anna Kańtoch po raz kolejny udowadnia (nie żeby komukolwiek musiała), że jest świetnym obserwatorem i potrafi swoje obserwacje przelać w rzeczywistą formę na papier.

Dziękuję księgarni Bookmaster za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

4 komentarze:

  1. Pani Kańtoch jest wciąż na mojej liści "kiedyś przeczytam", ale po Twojej recenzji "Łaski" wskoczy chyba na listę "przeczytam wkrótce". Dobry i mroczny kryminał, to dla mnie miła odskocznia od fantastyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On jest naprawdę mroczny, a Kańtoch polecam w każdej formie:)

      Usuń
    2. Od czegoś konkretnego warto zacząć?

      Usuń
    3. Najlepiej zaczynać od początku, wtedy widać ewolucję twórczą, ale jeśli nie chcesz fantastyki jako takiej, to polecam Czarne albo właśnie Łaskę. Świetna jest też trylogia Przedksiężycowi, chociaż to już takie fantasy i sf. A jak totalny relaks i trochę mroku, to opowiadania o Domenicu Jordanie są dobre, jest trochę wisielczego humoru i ciekawe pomysły fabularne i detektywistyczne.

      Usuń