niedziela, 30 sierpnia 2009

Zajdle rozdane

Najlepsza powieść - Rafał Kosik za Kameleona
Zajdla za najlepsze opowiadanie otrzymała Ania Kańtoch za Światy Dantego

GRATULACJE!

A ja tam byłam, miód (dosłownie) i wino (w przenośni) piłam, ale więcej opowiem, jak wrócę, bo klawiatura hotelowego komputera doprowadza mnie do pasji... Dobrej nocy:-)

wtorek, 25 sierpnia 2009

Polcon 2009 - plan akcji, cz. I (czwartek, piątek)

Udało się nam (mojemu bratankowi i mnie) wybrać interesujące nas spotkania, które odbędą się na tegorocznym Polconie. Lista jest całkiem duża.

Czwartek 27.08.09

16:00-16:50 - RPG savoir-vivre dla początkujących (to coś bardziej dla mnie, niż Filipa, który w grach jest obcykany, jako fajna ciotka muszę nadgonić;-))

O zachowaniach, zarówno graczy, jak i Mistrzów Gry, które fajne nie są. Mowa będzie nie tylko o „świeżych” graczach, którym wiele można wybaczyć, ale również o nawykach starych wyjadaczy, które odbierają sporo przyjemności z gry. Jak ich się pozbyć? Jak przekonać towarzyszy z drużyny, że warto coś zmienić, aby było jeszcze lepiej?Jeśli właśnie zacząłeś swoją przygodę i nie wiesz, jak się zachować na sesjach - przyjdź koniecznie.

17:00-17:50 - Lilith - demon czy emancypantka (też dla mnie)

Mitologia judaistyczna i chrześcijańska przedstawiają Lilith jako demona. Jednakże mit Lilith z jednej strony jest starszy, z drugiej strony zaś inspiruje szereg mitologii postchrześcijańskich, o czym będzie można przekonać się podczas prelekcji.

17:00-18:50 - Warsztaty tańców dawnych (też dla mnie w razie gdyby prelekcja o demonicznej pierwszej żonie Adama była nudna)

18:00-18:50 - Seryjni mordercy (dla nas obojga)

Nie serialowi mordercy. Serialowi mordercy też są OK, ale jak na razie wykraczają poza zakres naszych badań prelegentów, którzy opowiedzą, jak pewne mechanizmy, które obserwujemy u prawdziwych seryjnych morderców, przenosi się na fikcję, najczęściej filmową.

19:00-20:00 - Uroczyste rozpoczęcie konwentu (wypadałoby być, chociaż nie wiem czy nie poświecimy tego punktu dla tego poniżej)

19:00-21:50 - Pokój bez klamek (jeśli się na to zdecydujemy, będę raczej widzem niż uczestnikiem)

Szkoła zwykle jest nudna. Zwykle też program edukacyjny ma jakiś sens. I zwykle nikt nie płaci za przebywanie w niej. Więc czemu inaczej jest w Instytucie Badań Pozaziemskich Bardzo Elitarnej i Bardzo Prywatnej Szkoły Wyższej? Skorzystaj z drugiego naboru i załap się na studia u nas! Może nawet uda Ci się przeżyć!

20:00-22:00 - Do Rivendell i bez powrotu. Etykieta zastępcza. Pokazy filmowe i dyskusja z twórcami (to pierwsze to parodia Władcy Pierścieni: Drużyna Pierścienia, jestem ciekawa, czy Polacy są lepsi od Rosjan)

Jarosław „Elek” Florczak przedstawi dwa filmy zrealizowane przez niezależną grupę filmową z Bielawy. „Do Rivendell...”, parodia I części „Władcy Pierścieni”, nakręcony został na podstawie sztuki Adama Kuziowa. Z kolei „Etykieta zastępcza” z dużą dawką humoru i dystansem podejmuje codzienne szare życie PRL-owskiej rodziny.
Piątek 28.08.09

10:00-10:50 - Wyjątki z anatomopatologii (jak sama nazwa wskazuje, będzie o tym, jak rozwiązać dylematy, przed którymi stoi każdy początkujący psychopata)

Kiedy arszenik wyszedł z mody? Kiedy utopienie przestało być równoznaczne z utonięciem? Jak zabić żony w wannie? Co to jest GSR? Ile miejsca zajmują poćwiartowane zwłoki i w co nie należy ich pakować? Jak zabić gromadkę dzieci i ciągle budzić sympatię sąsiadów? Na te i inne pytania (co to jest 10 tys. prawników na dnie oceanu) odpowiemy na naszej prelekcji.

10:00 - 11:50 - Konkurs filmowy (jeżeli instrukcje morderstw okażą się niewiarygodne)

11:00 - 11:50 - Erpegowe patologie (o dziwnych pomysłach Mistrzów Gry i graczy słów kilka)

Każdy MG i każdy gracz popełnia błędy, to normalne. Ale kiedy wokół tych błędów narasta aura jedyniesłuszności i tworzą się filozofie uzasadniające ich popełnianie, należy jasno powiedzieć: chyba was pogięło! Krótka pogadanka na temat najbardziej patologicznych zachowań polskiego światka RPG.

13:00 - 14:50 - Jak jeszcze lepiej opowiadać (coś dla Filipa, ale może ja też się czegoś nauczę)

Jak? Ucząc się od innych! Spotkamy się, żeby poćwiczyć różne sposoby opowiadania i opisywania, nauczyć się od siebie wielu przydatnych rzeczy, a przede wszystkim dobrze się bawić. Nie zabraknie przykładów z sesji, filmu i literatury. Będzie bardzo praktycznie. Narrację podczas rozgrywki może prowadzić nie tylko MG, ale każdy z grających – i o tym także pomówimy na warsztatach. Dlatego serdecznie zapraszam zarówno mistrzów gry, jak i graczy. Do zobaczenia!

15:00 - 16:50 - Game Design (spotkanie z Johnem Wickiem, coś dla fanów rpg)

Spotkanie z jednym z najsłynniejszych projektantów gier fabularnych i karcianych na świecie. John Wick, wielokrotny laureat nagrody Origins (najważniejsza nagroda branżowa) przedstawi blaski i cienie profesji projektanta gier. Prelegent zajmie się analizą amerykańskiego rynku wydawniczego pod kątem trendów, kreatywności i oryginalności tworzonych gier.

15:00 - 15:50 - Spotkanie z wydawnictwem SuperNOWA i jej pisarzami (młodego zostawię z Wickiem, sama wolę spotkać się z Kowalskim i Jabłońskim)

Mirosław Kowalski w otoczeniu swoich gwiazd, obecnych i wschodzących: Witolda Jabłońskiego, Marka Baranieckiego, Marcina Przybyłka, Pawła Kempczyńskiego i Roberta Forysia

16:00 - 17:50 - Psychologia głębi, prowadzi Marcin Przybyłek, (temat interesujący, chociaż nie wiem, czy nie będzie nudny)

Czym jest psychologia głębi i jaki ma związek z literaturą / filmem s-f? Czy pojęcie archetypu należy traktować poważnie i jakie ma ono powiązanie z symbolem? Czy nasze sny ujawniają archetypowe treści? Czym jest archetyp: domniemaną psychiczną strukturą czy czymś więcej? Jaki może mieć związek psychologia głębi z mechaniką kwantową i czy rzeczywiście jest psychologią?

16:00 - 16:50 - Niestandardowe scenariusze (w razie gdybyśmy zrezygnowali z prelekcji psychologicznej)

Prezentacja szeregu pomysłów na scenariusze, które znacznie różnią się od klasycznej przygody - gry retrospektywne, gry listowe, i wszelkie inne pomysły, które wprowadzą do twojej kampanii nowa jakość.

17:00 - 17:50 - Ewa Białołęcka spotkanie autorskie (muszę mieć w końcu jej autograf;))

18:00 - 18:50 - Co nam zostało z dawnych bogów, prelekcja Witolda Jabłońskiego i Elżbiety Żukowskiej (kto czytał moją relację z Avangardy wie, dlaczego ta prelekcja znalazła się w tym planie)

Słowiańskie korzenie współczesnych ludzi. Ile w nas zostało z dawnych Słowian a co zmieniło w nas chrześcijaństwo? Jak przebiegała zmiana? Prelegenci postawią tezę, że można twierdzić wręcz o zagładzie rodzimej kultury, zniszczonej przez inwazję głosicieli "radosnej nowiny". Co jednakże w nas przetrwało?

19:00 - 19:50 - 50 pomysłów na przygody w stylu Sherlocka Holmesa (porady dla erpegowców, czyli dla Filipa)

Kolejna odsłona niesamowitego cyklu - tym razem na warsztat scenarzysty trafią klasyczne historie o detektywach - Sherlock Holmes, Hercules Poirot, panna Maple, Dick Tracy, Shadow, Sam Spade i Philip Marlowe. Dowiemy się, jak podrzucać poszlaki, wprowadzać trzecie i czwarte dno do każdej zbrodni, wyczuwać arszenik przez stare koronki i grać na skrzypcach dedukując. Pod sam koniec prelekcji zostanie wyjaśniona tajemnica morderstwa i okaże się, że zabójcą jest ogrodnik.

19:00 - 20:50 - Graj Twardo: Porady MG znad krawędzi (znowu Wick i znowu dla Filipa)

Po raz pierwszy w Polsce jeden z najpopularniejszych amerykańskich autorów gier fabularnych! Jego kontrowersyjne teorie, dziwaczne zachowania oraz spektakularne publikacje znane są większości graczy. To spotkanie jest jedyną i niepowtarzalną okazją do bliższego zapoznania się z pomysłami autora „Siódmego Morza”, „Legendy Pięciu Kręgów” oraz (niedawno wydanego nakładem wydawnictwa Portal) „Graj Twardo”.

20:00 - 21:50 - Nie bądź głupi, nie daj się zabić (garść porad dla graczy, przydadzą mi się przed sobotnim LARPem...)

Jak mawiał Dick "To nie paranoja twierdzić, że wszyscy są przeciwko tobie. Paranoja to twierdzić, że są w zmowie". W RPG najczęściej są. Jak grać, na co zwracać uwagę, co robić by postać dożyła do końca sesji opowie  twardy gracz w gry fabularne. Pamiętaj: W walce o przeżycie liczy się wszystko!

Polcon 2009 - plan akcji, cz. II (sobota, niedziela)

Sobota 29.08.09

11:00 - 11:50 - Dziesięć sposobów jak spaprać dobry pomysł i nie wydać książki: najczęstsze błędy debiutantów (może się nam przydać)
Punkt obowiązkowy dla fana marzącego o literackiej karierze. Każdy wydawca otrzymuje mnóstwo propozycji wydawniczych i niemal tyle samo pytań/zwierzeń/próśb o radę od wannabe-autorów. Wydawnictwo RUNA postanowiło zatem wyjść naprzeciw zapotrzebowaniu i pomóc swoim przyszłym autorom stać się nimi łatwiej...

14:00 - 15:50 - Konkurs fantastyczno-VII-wieczny (pojęcia nie mam co to)

Konkurs fantastyczny-XVII-wieczny. W  formie pytań i odgrywania scenek. W oparciu o znane produkcje filmowe i poczytne pozycje literatury ojczystej. Wykaż się fantazją, a dostaniesz kreskę!

14:00 - 15:50 - Panel wydawców (gdybym nadal nie wiedziała, czym jest konkurs powyżej)

16:00 - 16:50 - Tożsamość narracyjna, prowadzi Przybyłek (to może być bardzo ciekawe)

Jakie lubisz oglądać filmy? Które książki są dla Ciebie najważniejsze? Wymień melodie, bez których nie możesz żyć. Jak myślisz, czy mają jakiś związek z tym, kim jesteś?, z odpowiedzią na pytanie, czym jest Twoja tożsamość? O kim pisze twórca tworząc powieść? O czym snuje opowieść w przychodni lekarskiej pacjentka innej pacjentce, gdy czekają na przyjęcie przez lekarza? Gdzie i jak jest skonstruowana nasza tożsamość? Teorię Dana Mc’Adamsa przybliży Marcin Przybyłek

16:00 - 16:50 - Fantastyka ambitna i rozrywkowa: mit czy rzeczywistość (gdyby jednak tożsamość ciekawa nie była)

Temat, który wraca w konwentowych dyskusjach od lat. Tym razem postanowili się zmierzyć z nim młodzi autorzy: Paweł Majka, Andrzej Miszczak, Czarek Zbierzchowski, Michał Cetnarowski. Wspomoże ich swoją teoretyczną wiedzą i doświadczeniem naukowym literaturoznawca, dr Natalia Lemann.

16:00 - 17:50 - Konkurs literacki (jeśli 2 punkty powyżej będą do bani)

16:00 - 17:50 - Parę słów o prowadzeniu (coś dla Filipa)

Jeden z pomysłodawców Pucharu Mistrza Mistrzów, wieloletni redaktor legendarnego czasopisma Magia i Miecz, specjalista od nastrojów i gier wyobraźni, Michał Marszalik, przedstawi swój punkt widzenia na gry fabularne, prowadzenie sesji i tworzenie scenariuszy. Być może podzieli się kilkoma trickami z czasów, kiedy paladyn Arturius szwendał się po Orkusie Wielkim a Cthulhu straszył mieszkańców Arkham. A jeśli ładnie poprosicie, Puszkin na pewno sypnie kilkoma sekretami Białego Wilka.

16:00 - 17:50 - Gry fabularne: rzemiosło czy hobby (jeśli młodemu spodobają się wcześniejsze spotkania z Wickiem, pewnie na to pójdzie)

Spotkanie poświęcone zostanie tym aspektom gier fabularnych i planszowych, które wspierają rozwój kreatywności, wyobraźni i edukację pozaformalną. Projektowanie gier jako hobby i jako profesja. Praca z tekstem, redakcja, edycja i developement. Podstawy strategii freelancera.

18:00 - 18:50 - Smoki fandomu

Polconowa tradycja. Przyjdź, spotkaj się ze Smokami, oddaj cześć. Jeżeli nie wiesz, ile trzeba przejść, żeby Smokiem Fandomu zostać, prawdopodobnie jeszcze nim nie jesteś... Lecz przyjdź i tak – może mógłbyś zostać już Smoczkiem? Prowadzi Barbara Świerczyńska.

19:00 - 19:50 - Z legend dawnego Egiptu: rozdanie ról (ciekawe, jaką rolę dostanę jako nowicjuszka...)

20:00 - 21:50 - Uroczyste zakończenie konwentu

W tym roku uroczyste zakończenie konwentu będzie miało szczególny charakter. Z przyjemnością zapraszamy na przedpremierowy pokaz krótkometrażowego filmu Tam i z powrotem w reżyserii Michała Baczunia, opartego na motywach opowiadania Janusza A. Zajdla. To pierwsza ekranizacja prozy patrona polskiej SF i fandomu, cieszy więc, że uczestnicy Polconu będą mogli obejrzeć film tuż przed wręczeniem nagrody Jego imienia.

22:00 - 00:50 - Z legend dawnego Egiptu (módlcie się za mnie...;-))

Wojska Faraona Amenhotepa wracają właśnie z ciężkiej wojny z Nubią, pomimo ogromnych strat Egipcjanie wygrali. Władca wyprawia ucztę na cześć zwycięstwa, jednak w Egipcie nikt nie ma nastroju do zabawy, nadeszła susza, chodzą słuchy, że w wodach Nilu zamarło życie, a bogowie odwrócili się od swojego ludu, kapłani milczą. Palące słońce pustyni wróży kłopoty, wszystko dopełni się w królewskich komnatach biesiadnych, tu w Egipcie, gdzie losy bogów i ludzi splatają się w jedno.
Niedziela 30.08.09

10:00 - 11:50 - Konkurs dla bajarzy (będę dopingować Filipa, a może sama też wezmę udział)

Konkurs dla wszystkich, których nie ogranicza wyobraźnia, a kreatywne myślenie nie jest im obce. Krotko mówiąc: - dostajesz temat, - oddajesz ciekawą historyjkę.

12:00 - 12:50 - W oczekiwaniu na sąd ostateczny: strach w dawnych czasach, prowadzi Anna Brzezińska (może pójdziemy, a może wybierzemy się na obiad...)

Człowiek średniowiecza dojrzewał i gasł w cieniu wielkich strachów. Kolejne przepowiednie zwiastowały rychły koniec świata, a samozwańczy prorocy i mnisi przetaczali się przez kraje, grożąc grzesznikom rychłą karą i wiecznym potępieniem. Życie w średniowieczu było krótkie, niedostatnie i naznaczone strachem. A przecież od doczesnych lęków może i straszniejsza była obawa przed zakusami sił piekielnych, przed furią demonów, które nieustannie szykowały nowe pokusy, przed knowaniami czarownic i heretyków. Aż dziw bierze, jak radzono sobie z całym tym strachem.

13:00 - 13:50 - Złodziej w literaturze i filmie (bo lubimy nie tylko psycholi)

Motyw złodzieja jest wszechobecny tak w literaturze fantastycznej jak i kryminalnej. Dlatego też, poznamy genezę zawodu, co ciekawszych przedstawicieli. Korzystając z okazji zaczerpniemy u źródła informacji dlaczego temat ten jest tak pasjonujący dla autorów. Tym razem przesłuchamy Jacka Skowrońskiego, autora książki „Był sobie złodziej”. Gwarantujemy dobrą zabawę. Spotkanie połączone z minikonkursem.

13:00 - 13:50 - O fikcji co uchodzi za historię (gdybyśmy jednak lubili tylko psycholi)

Zdrada Anglii i Francji we wrześniu 1939? Plan ofensywy Armii Czerwonej na III Rzeszę latem 1941? Szansa na zwycięstwo Niemiec w kampanii afrykańskiej? Obiegowy fałsz, powtarzany przez powierzchownych publicystów! Historia zawsze była podatna na funkcjonowanie różnych mitów, opowieści mających skromny związek z tematem, oderwanych jednak od faktów i realiów. Warto się od czasu do czasu niektórym z tych mitów przyjrzeć, żeby zobaczyć, jak to było naprawdę.

Jak widać, nie wybraliśmy w zasadzie spotkań z najważniejszymi gośćmi Polconu, ale dla nas nie są oni najważniejsi. Osobiście, to wybrałabym się na kilka spotkań oferowanych w sali 052, ale mam wrażenie, że dwoje wyrośniętych dzieciaków nie pasowałoby do otoczenia...;-) Ale i tak grafik będzie napięty, druga sprawa, ile procent jego normy zdołamy wyrobić. W wolnym czasie chcemy odwiedzić jeszcze Targi Fantastyki, jeść obiady (nie wiem, co będzie z kolacjami, trzeba wziąć konserwy;)) i poszwędać się trochę. Jeśli wszystko nam się uda, to chyba przez następny miesiąc będę Was zamęczać relacjami...

poniedziałek, 24 sierpnia 2009

Powiedz, jaką bajkę lubisz, a powiem Ci, kim jesteś - "Bajki rozebrane", Katarzyna Miller & Tatiana Cichocka, JK 2008

Wypatrzyłam recenzję tej książki na blogu Śmietanki, pożyczyłam i... jestem bardzo zadowolona, że przeczytałam.

Tę książkę powinien przeczytać każdy, kto uważa baśnie za bzdurne, wyzute z treści i moralizatorskie opowiastki wyłącznie dla dzieci, a także każdy, kto interesuje się baśniami, a nie prenumeruje Zwierciadła. To też książka dla rodziców, którzy uważają, że nie należy czytać dzieciom prawdziwych wersji baśni braci Grimm czy Andersena i karmią swoje pociechy uładzonymi wersjami:
Część ludzi boi się skonfrontować dziecko z okrucieństwem bajki. Tak jak z prawdą, z życiem niepolukrowanym. Jednak oni czytają bajki z perspektywy bycia dorosłym, ale nie dojrzałym. Wtedy to wszystko wydaje się okropne, te bebechy, krew. Tymczasem dziecko tego tak nie widzi. Dla niego okrucieństwo bajkowe ma wymiar symboliczny, nie realny.
I jeszcze:
Baśnie są właśnie po to, by nauczyć dzieci radzić sobie z takimi tematami, nastrojami, strasznymi stanami psychicznymi. Pokazują, jak sprostać temu, co przychodzi wraz ze świadomością, że matka czy ojciec nie są tylko dobrzy, że świat nie jest na nasze usługi, a rzeczywistość nie głaszcze po głowie - wymaga trudnych rzeczy, często zbyt trudnych.
To w zasadzie zapis rozmów, jakie Tatiana Cichocka przeprowadziła z wybitną psycholog Katarzyną Miller, obejmujący omówienie psychologiczne najważniejszych i najbardziej znanych baśni. W zasadzie role obu pań są tutaj jasne - Miller opowiada o baśniach od strony psychologicznej, socjologicznej, Cichocka głównie zadaje pytania, stara się doprecyzować, czasem wtrąca coś od siebie. Są tutaj więc rozmowy na temat Kopciuszka, Śpiącej Królewny , Małej Syrenki, Dziewczynki z zapałkami, Jasia i Małgosi, Kota w Butach, ale też o Szewczyku Dratewce, Głupim Jasiu, Sinobrodym (osobiście nigdy tej bajki nie czytałam, a szkoda, może uchroniłaby mnie przed wieloma błędami, jakie zdążyłam popełnić w życiu).
Okazuje się - i udowodniła to psychologia - że baśnie odczytujemy podświadomie. Nawet gdy świadomie nie wiemy, co znaczą, nie rozumiemy ich, nie jesteśmy w stanie ich zinterpretować, to ich głębsze znaczenia trafiają bezpośrednio do naszej podświadomości. Dzieci przecież nie potrafią interpretować, ale intuicyjnie odbierają przekazy zawarte w baśniach. Dla mnie było to odkrycie, że jeśli jest jakaś baśń, którą w dzieciństwie czytałaś wielokrotnie [...] to znaczy, że właśnie w niej został uchwycony twój proces rozwojowy.
Od zawsze wiedziałam, że baśń to o wiele więcej, niż magiczna opowieść dla najmłodszych, nie sądziłam jednak, że w każdej mieści się aż tyle informacji o człowieku! Dzięki tym rozmowom uświadomiłam sobie, jak bardzo wielowymiarowa jest baśń, ile w każdej można odnaleźć o sobie samym, o własnych lękach, wątpliwościach, jak mocno kształtują one nasze życie (jeśli ktoś oczywiście je czytał lub były mu czytane w dzieciństwie; żal mi tych, którzy nigdy baśni nie czytali lub czytali wersje okrojone). Omawianie poszczególnych baśni daje autorkom pretekst do rozprawienia się z wieloma stereotypami, przede wszystkim kobiet, ale także mężczyzn i dzieci.  Momentami miałam wrażenie, że ciągną temat na siłę, żę za bardzo odbiegają od tematu, jednak ogólne odczucia miałam pozytywne. Czytając Bajki rozebrane, dowiedziałam się wiele o sobie samej, chociaż nie była omawiana żadna z moich ukochanych baśni (Żelazne trzewiczki, Trzynaście miesięcy), ale teraz już mam klucz do chociażby częściowego ich przeanalizowania.
Bajki przecież konfrontują nas z lękami. Uczą nas te lęki oswajać. Śmierć istnieje. Ale się jej boimy. Zło istnieje. Przemoc istnieje. Możemy udawać przed sobą i dziećmi, że to nieprawda, że świat jest różowy i słodki jak lukier, ale tak nie jest. I dziecko prędzej czy później się o tym przekona. Nie mówiąc o tym, że zwykle bardzo nie doceniamy własnych dzieci. Wyobraźnia dziecka bywa bujna, tworzy czasem takie obrazy i takie strachy, które przekraczają wszystko, co napisano.
A Wy jakie baśnie lubiliście czytać w dzieciństwie?

czwartek, 20 sierpnia 2009

Już za parę dni, za dni parę... Polcon 2009

W przyszłym tygodniu odbędzie się jeden z najważniejszych konwentów fantastyki w Polsce (a na pewno największy). To już dwudziesta czwarta taka impreza.

Miejsce: budynki Politechniki Łódzkiej, czas: 27-30 sierpnia.

Zapowiada się bardzo ciekawie, bogaty program oferuje sporo atrakcji dla miłośników fantastyki polskiej, zagranicznej, zapaleńców rpg-owców (jednym z gości będzie John Wick, projektant gier fabularnych), fascynatów Gwiezdnych Wojen. Dla każdej grupy przygotowany został specjalny blok, w którym także laicy mogą znaleźć coś dla siebie (ja np. znalazłam sporo prelekcji z dziedziny rpg, w które nigdy nie grałam). Jest także specjalnie przygotowany blok dla najmłodszych, w którym będzie można m.in. nauczyć się dawnych tańców, uszyć własny kostium, odnaleźć skarb, posłuchać bajek czytanych przez polskich pisarzy fantastyki. Sporo konkursów, pokazy filmowe, spotkania autorskie, I Targi Fantastyki w Polsce (komiksy, literatura, gry, gadżety związane z fantastyką), i, oczywiście, Zajdle.

Ja w każdym razie już się zapisałam, zapłaciłam i teraz pozostaje mi się tylko spakować i czekać na dzień wyjazdu, a potem... zwiedzać, słuchać, rozmawiać, zdobywać autografy, może nawet zostać smokiem...;-) Pracuję jeszcze nad wybraniem konkretnych punktów programu, bo niestety wiele interesujących mnie spotkań odbywa się w tym samym czasie (np. czy w sobotę wybrać Wyjątki z historii anatomopatologii, czy może wziąć udział w konkursie filmowym, albo posłuchać prelekcji o bohaterach w fantastyce...) Na pewno pójdę na prelekcję Co nam zostało z uczty bogów, prowadzoną przez Witka Jabłońskiego i Elżbietę Żukowską, postaram się też posłuchać co wydawnictwo Runa radzi przyszłym debiutantom, aby zwiększyć szansę na wydanie książki. Oj dużo tego, dużo... Plan zajęć przedstawię jeszcze przed wyjazdem:-)

Jeśli ktoś z Was się wybiera, dajcie znać, może zorganizujemy jakieś spotkanie blogowo-konwentowe:-)

Dla zainteresowanych strona Polconu

wtorek, 18 sierpnia 2009

Amerykański Robin Hood? - "Wrogowie publiczni", scenariusz: Ronan Benett, Ann Biderman, Michael Mann, reżyseria: Michael Mann, 2009

Lipcowy plan kinowy zrealizowałam w stu procentach. Byłam na wszystkich filmach, które chciałam obejrzeć. Zrecenzowałam już dwa - Epokę lodowcową i Harry'ego Pottera - teraz czas na Wrogów publicznych. Ostrzegam, że będą małe spojlerki. Bardzo lubię filmy, których akcja dzieje się w Stanach Zjednoczonych w latach 30. i 40. ubiegłego wieku, te kręcone wówczas i te stylizowane, rzadko jednak są to filmy gangsterskie (nie znoszę np. wszystkich części Ojca Chrzestnego). Dramat Michaela Manna jest jednym z lepszych w tej kategorii, jakie widziałam, a to z kilku powodów. Przede wszystkim zachwyciły mnie doskonałe zdjęcia, kolorystycznie stylizowane na stare, obraz jest w lekkiej sepii. Niezwykle precyzyjnie wykonane zbliżenia i zwolnienia akcji w odpowiednim momencie, nie dające wrażenia przeładowania i nieprzeszkadzające w odbiorze. Doskonałym pomysłem były również ujęcia stylizowane na nakręcone amatorską kamerą, co zwiększało realizm akcji, a czasem czułam się, jakbym była w teatrze, a wydarzenia rozgrywały się tuż przede mną na scenie! Tutaj wszelkie pochwały należą się operatorowi Dantemu Spinottiemu. Wtopiona w film, odzywająca się tylko w niektórych momentach, muzyka w kompozycji Elliota Goldenthala sprawiała, że niemal czułam się tak, jakbym przeniosła się w lata 30. Godna uwagi jest także świetna charakteryzacja, zwłaszcza Deppa. Poniżej fotka prawdziwego Dillingera i aktora:
John Dillinger
Po drugie, podobało mi się ujęcie obu postaci i zagranie ich przez wybitnych aktorów - Johnny'ego Deppa jako Johna Dillingera i Christiana Bale'a w roli ścigającego go Melvina Purvisa. Moim zdaniem to nie jest film o dobrych gangsterach i złych glinach, jak to sugeruje sylwiapecyna przy okazji recenzowania książki Young Dilligner, ani odwrotnie. Zarówno John, jak i Melvin kierują się swoimi pobudkami, każdy z nich ma swoje racje, pokazani są w obiektywnym świetle, z żadnym nie mogłam sympatyzować, chociaż rzeczywiście momentami John wydawał mi się czarujący (efekt ten prysł jednak w chwili, kiedy po raz pierwszy zagadnął Billie, graną przez Marion Cottilard, czyli niemal na początku filmu). Mann w umiejętny, nienachalny sposób pokazał, dlaczego Dillinger zdobył sobie popularność i sympatię mieszkańców Chicago - brawurowe napady na banki, pozostawianie obywatelom ich wypłat przy kasie z tekstem w stylu: Okradamy banki, nie zwykłych ludzi, kierowanie się "bandyckim honorem", poczucie humoru, swoista buta, ale też dobre wychowanie wobec kobiet (oddanie płaszcza przywiązywanej do drzewa zakładniczce, żeby nie zmarzła w oczekiwaniu na policję) - można powiedzieć, że robił sobie świetny PR, z czego zresztą zdawał sobie sprawę agent Purvis. Nie można jednak nie zauważyć, że John Dillinger to bardziej złożona postać - trochę taki duży chłopiec, pragnący uwagi, bo nie otrzymywał jej w dzieciństwie, który brał sobie to, co chciał, czego akurat potrzebował, który chciał być kochany za wszelką cenę. Depp świetnie poradził sobie z tą rolą, przedstawił człowieka niejednoznacznego, który w jednej chwili potrafi być brutalny i zabić z zimną krwią, by zaraz potem śpiewać piosenkę uciekając przed pościgiem...

Tak swoją drogą, to taka odmienna postać w wykonaniu Deppa (ostatnio oglądam go w rolach najróżniejszych dziwaków w komediowej nucie) bardzo mi się spodobała i chciałabym teraz zobaczyć go w roli jakiegoś psychopaty... Trochę w cieniu stoi tutaj Christian Bale jako agent FBI, ale w końcu to nie on jest głównym bohaterem i nie jest to żaden zarzut z mojej strony. Jego Melvin Purvis to człowiek opanowany, świadomy swoich metod. Kieruje tworzącym się dopiero wydziałem FBI z godną podziwu stanowczością wobec rozbestwionych nieco policjantów, tak jak powinien robić to prawdziwy komendant. Nie jest jednak przedstawiony jako niezłomny, do końca uczciwy stróż prawa, potrafi zabić z zimną krwią, ma też wiele wątpliwości co do kierunku, w jakim poszedł rozwój biura śledczego. Przy okazji możemy poznać, w jaki sposób kształtowało się FBI, wystarczy zacytować jedno zdanie z tego filmu: Nareszcie możemy zdjąć białe rękawiczki (ten sam motyw wykorzystał Robert DeNiro w przedstawieniu początków CIA w swoim filmie Dobry agent).

Jedyne, co mi w tym filmie nie zagrało, to wątek miłosny - brakowało chemii między Deppem a Cotillard, co przełożyło się na relacje ich postaci, które wydawały się wykreowane na siłę. Winę, moim zdaniem, ponosi tutaj ekipa reżysersko-scenariuszowa, która prowadziła rolę Billie niekonsekwentnie, przez co i aktorka wypadła jakoś tak blado i mało przekonująco.

sobota, 15 sierpnia 2009

O życiu i śmierci

Bez śmierci życie nie ma znaczenia.
Renaissance, scenariusz: Alexandre de La Patelliere, Mathieu Delaporte, reżyseria: Christian Volckman, 2006

piątek, 14 sierpnia 2009

"Harry Potter i Książę Półkrwi", scenariusz: Steve Kloves, reżyseria: David Yates, 2009

Kolejna już, szósta, część losów czarodzieja Harry'ego, jego przyjaciół i ich zmagań z Voldemortem. Kolejna wierna adaptacja książki J.K. Rowling, zawierająca to, co najlepsze w jej prozie (i dobrze, przynajmniej nie muszę męczyć się czytaniem). Cały świat czarodziejów i władze mugoli wiedzą już, że Harry nie kłamał, mówiąc o powrocie do żywych Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. W tym roku niewielu uczniów przybyło na nauki do Hogwartu. Ci uczniowie, którzy jednak do szkoły przyjechali, mogą liczyć na rok pełen niespodzianek. Jedną z nich, jak co roku, jest nowy nauczyciel, tym razem jednak nie obrony przed czarną magią (tej wreszcie uczy mój ulubiony nie do końca czarny bohater, Severus Snape), a od eliskirów - to profesor Slughorn. Harry, oprócz obijania się po korytarzach, wypatrywania Ginny i potajemnego wzdychania do niej, prowadzi dwa śledztwa. Pierwsze dotyczy Draco Malfoy'a, zachowującego się bardziej tajemniczo i odpychająco niż zwykle i znikającego w mrokach szkolnych korytarzy. Drugą sprawą, jaka nurtuje Harry'ego, jest autor jego podręcznika od eliksirów - Książę Półkrwi. Jakby tego było mało, profesor Dumbledore prosi czarodzieja o przysługę związaną ze zniekształconym wspomnieniem o Tomie Riddle'u. Pojawia się również wyjaśnienie możliwości powrotu Voldemorta.

Harry Potter i Książę Półkrwi to jeden z lepszych filmów rozrywkowych 2009 roku, nie tylko ze względu na powalające efekty specjalne. To przede wszystkim dobry film o młodzieży, opowiadający umiejętnie i z wyczuciem o ich rozterkach, wątpliwościach, nieporozumieniach. To nie jest już zdecydowanie film dla dzieci, zresztą nie jest nim już od 4. części, ale tutaj nie ma beztroskich wakacji, czy przyjemnych chwil spędzonych w Hogsmeade. Wszędzie czai się niebezpieczeństwo, każdy czyn ma swoje konsekwencje, nie zawsze pozytywne. Fabułę doskonale, jak w każdej części zresztą, uzupełnia muzyka, ponownie w kompozycji Nicholasa Hoopera (jest autorem ścieżki dźwiękowej do Harry Potter i Zakon Feniksa).

To, co najbardziej podoba mi się w całej serii, to przedstawienie wzajemnych relacji Harry'ego, Rona i Hermiony, a w późniejszych częściach pokazanie ewolucji uczucia dwojga ostatnich. Duża zasługa w tym samej Rowling, która to wszystko opisała w wiarygodny i przezabawny sposób, ale także aktorskiego trio, które rewelacyjnie oddało słowa na ekranie. W Księciu Półkrwi trochę więcej dowiadujemy się również o Draco i te informacje mogą zmienić widzowi kierunek myślenia o tym bohaterze, chociaż dla mnie on nigdy nie wydawał się wredny. W ogóle, to niesamowita frajda móc obserwować dorastanie bohaterów i grających ich aktorów wraz z powstawaniem kolejnych części. Daniel zmężniał, wydoroślał i wyprzystojniał (tylko, cholera, niski jest), Emma wyrosła na młodą kobietę o delikatnej, zwiewnej urodzie, a Ron... ten się niewiele zmienił i na całe szczęście:-)
Brakowało mi jednak w Księciu Półkrwi kilku rzeczy. Przede wszystkim wątku Zakonu Feniksa i Armii Dumbledore'a - z poprzedniej części jasno wynikało, że młodzi czarodzieje nie poddadzą się w prowadzeniu ćwiczeń, ale w Księciu Półkrwi nie ma o tym ani słowa. Kolejna sprawa to spłycenie pewnych wątków, ważnych w powieści - uczucia Harry'ego do Ginny i jego obaw związanych z reakcją Rona na ich ewentualny związek; niewiele było również o Tomie Riddle'u, o którym dowiadujemy się jedynie, że był porzuconym chłopcem, odmieńcem, chorobliwie ambitnym, z tego co pamiętam, w książce Rowling bardziej go "uczłowieczyła", wyjaśniając poniekąd, dlaczego stał się Lordem Voldemortem. Chociaż film trwał 2,5 godziny, miałam wrażenie, że jest za krótki i że dodatkowe pół godziny pozwoliłoby rozwinąć te dwa wątki bez szkody dla całości.

Czekam teraz na ostatnie dwie części przygód Harry'ego i z przyjemnością je obejrzę, bo o ile cyklu powieściowego nie darzę sympatią, serię filmową lubię bardzo.

wtorek, 11 sierpnia 2009

Ateńska gejsza - "Fryne Hetera", Witold Jabłoński, SuperNOWA 2008

Jestem już po lekturze Fryne Hetery i... moja fascynacja Jabłońskim się umocniła:-) Ale po kolei.

Najnowsza powieść Witolda Jabłońskiego opisuje dzieje najsłynniejszej ateńskiej hetery. Żyjąca w IV w p.n.e. Fryne zdobyła popularność wśród Ateńczyków ze względu na swoją niebywałą urodę, była kochanką i muzą rzeźbiarza Praksytelesa, który uwiecznił ją m.in. jako Afrodytę z Knidos (podobno).

W moim odczuciu postać Fryne była pretekstem dla Jabłońskiego do ukazania prawdziwej, pogańskiej (w rozumieniu chrześcijan), pozbawionej wstydu i pojęcia grzechu mentalności starożytnych Greków. O ile sama bohaterka nie wzbudziła we mnie pozytywnych emocji, to opis Aten, ale także Macedonii, sprzed wieków i ówczesnej kultury, wywarł na mnie ogromne wrażenie. Niezwykle barwny i plastyczny styl pisarza i umiejętność podzielenia się ogromną wiedzą (o czym świadczy całkiem pokaźna bibliografia z tyłu książki) sprawiły, że książkę czytało się z prawdziwą przyjemnością. Przez słowa czuć klimat Aten, jego cały urok i piękno. Powieść odbrązowiła także samą historię, nie pomijając ważnych dla starożytnych spraw, takich jak religia, przyjemności, polityka. Nie jest to z pewnością historia, jaką większość ludzi zna z podręczników i niejednego może zaszokować (zwłaszcza zagorzałych katolików), ale trzeba sobie uzmysłowić wreszcie, że taka była prawda.

Układ książki przypomina nieco schemat powieści Anne Rice - mamy starożytną, nieśmiertelną kurtyzanę, która do tajemniczego kabaretu zaprasza poetę, aby opowiedzieć mu o swych losach. Jabłoński włożył wiele wysiłku w oddanie psychologii Fryne, która mimo tego nie zdobyła mojej sympatii i taka wizja kobiety jest zupełnie dla mnie nie do przyjęcia, wiem jednak, że inaczej wyglądało życie kobiet kilkaset wieków temu. Sama Fryne to kobieta piękna, przez co jest także niezwykle próżna i pusta, całkiem inteligentna, chociaż nie we współczesnym rozumieniu. Mimo wszystko brakowało mi w niej realizmu, odnosiłam wrażenie, że jest pozbawiona charakteru, wyrazu i że gdyby nie jej uroda, nie miałaby nic do zaoferowania. Fryne jest kobietą bez samoświadomości, nauczona jednej roli i tylko w niej się spełniająca. Jaki z tego morał? Cieszmy się, drogie panie, z tego co osiągnęłyśmy i możemy walczyć o więcej!

Chociaż we Fryne Heterze pojawiają się wątki magiczne, to powieść przede wszystkim historyczna, a wszelka siła wyższa jest częścią świata przedstawionego. Szczegóły historyczne, mimo że oddane z perspektywy niezbyt interesującej się polityką kobiety, zostały przedstawione z niezwykłą dbałością. Mamy tutaj całą plejadę historycznych postaci, filozofów, królów i królowych - gdy czytałam o Aleksandrze Wielkim i jego matce Olimpias, nie mogłam pozbyć się wizerunku filmowego Colina Farrella i Angeliny Jolie, którzy teraz jeszcze bardziej pasują mi do wybranych ról. Autor w barwny sposób i z nostalgią ukazuje także koniec pewnej epoki, do którego dzięki niemu znacznie przyczyniła się Fryne, powodowana swoją próżnością, której tak u niej nie lubię.

Dużo seksu! I to w każdej postaci. Sceny erotyczne, w większości homoseksualne (to jest określenie współczesnych, starożytni Grecy nie znali tego pojęcia) opisane w sposób znany z najlepszych harlequinów, z mnóstwem eufemizmów, często mnie jednak bawiły, momentami nawet irytowały (nie, żebym chciała czytać to wszystko wprost, ale w pewnym momencie zaczynało to być nużące po prostu).

Dla ciekawskich interesujący artykuł Miłość w czasach Aleksandra.

I jeszcze mała śmiesznostka na zakończenie:-) W trakcie spotkania autorskiego na Avangardzie Witek opowiadał, że nie miał żadnych problemów z przestawieniem pisania z męskiego na kobiece, i że z łatwością przychodziło mu np. przechodzenie od "mówiłam" do "mówił"... Trochę chyba ściemniał, bo ja wypatrzyłam następujący fragmencik:
Miałam zachęcać swym dziecięcym, czystym i wysokim głosikiem do nabywania kaparów. Traktowałam to jako zabawę, chociaż widziałem przy tym, że moje zabiegi odnoszą pożądany skutek i wielu kupujących ulega owej urokliwej perswazji.
Nikt nie jest idealny;-) A ja już odkładam na cykl o Witelonie i z niecierpliwością czekam na kolejną powieść, którą Witek kończy pisać...

Hugo dla Gaimana

Trochę mnie nie było na blogu i narobiło się zaległości. Ci, którzy się interesują, pewnie już wiedzą, ale może znajdą się też tacy, którzy jeszcze nie słyszeli, dla nich ten krótki wpisik.

Hugo Awards za 2008 rok wręczone! W najważniejszej kategorii, czyli powieść, nagrodę otrzymał Neil Gaiman za Księgę cmentarną. Gratulacje!
Gaiman ma już na swoim koncie dwie takie statuetki, za Amerykańskich bogów (w pełni zasłużenie) i Koralinę, Hugo otrzymał także za opowiadanie Studium w szmaragdzie (jedno z moich ulubionych).

Dla spragnionych szerszych informacji o nagrodzie i nagrodzonych strona Hugo Award

czwartek, 6 sierpnia 2009

Jaki absurdalny jest ten świat - "Najpiękniejsza para piersi na świecie", Roland Topor, tłumaczenie: Ewa Kuczkowska & Jan Kortas, L&L 1995

Roland Topor (1938-1997) - francuski scenarzysta, reżyser filmowy i teatralny, pisarz, rysownik, aktor, scenograf. Urodził się w polskiej rodzinie żydowskiej, która tuż przed II wojną światową wyemigrowała do Paryża. W swojej twórczości inspirował się dokonaniami surrealizmu, groteską; słynął z czarnego humoru graniczącego z makabreską. Bawił się swobodnie konwencjami literackimi, drwił jawnie z mentalności ludzkiej, przede wszystkim francuskiej.
 
Zbiór opowiadań Najpiękniejsza para piersi na świecie jest kwintesencją zainteresowań Topora, o czym sygnalizuje już okładka. Niewielka książeczka liczy sobie ledwo ponad 50 krótkich, czasem mieszczących się w ramach jednego akapitu, opowiadań. Pisane barwnym stylem, z pokręconą fabułą, zakończone przeważnie zaskakującymi puentami, śmieszą do rozpuku, ale też dają do myślenia. Topor bez skrupułów drwi sobie z obyczajowości, tematów tabu. Był też wizjonerem - przewidział, jak będą wyglądały dzisiejsze związki (Dzisiejsza miłość). Niektóre z tekstów mogą wydać się kontrowersyjne, a na pewno wzbudzały dyskusje w latach 70. i 80., kiedy ukazały się we Francji (Maria, nadzieja i miłość). Przestrzegając konwenansów ukazuje w jasnym świetle (dosłownie i w przenośni), czym jest hipokryzja; czytając to opowiadanie, płakałam ze śmiechu:-). Topor pisze dużo o sztuce pisania i nie jest szczególnie przychylnie nastawiony do wszelkiego rodzajów bestsellerów (Wosk i żar) ani do dzieł "wielkich " (Śmiertelna walka - jedno z moich ulubionych).

Oczywiście, zdarzyły się także opowiadania pozbawione (przynajmniej dla mnie) większego sensu, ciętego dowcipu, który tak polubiłam, np. większość z nazwą Panika w tytule (zapewne mają ścisły związek z Grupą Paniczną, której Topor był współzałożycielem) , czy Sekretarz Gubernatora.

Ogólnie rzecz biorąc, zbiorek jest ciekawy, pełen zabawnych i jednocześnie zjadliwych, ale prawdziwych spostrzeżeń na temat społeczeństwa w ogóle, polityki, sztuki. Najlepiej jednak opowiadania sobie dawkować, czytać po kilka raz na kilka dni, gdyż czytanie ich jednym ciągiem trochę męczy i przeładowuje czarnym humorem, który może stać się niestrawny. Ponadto, do czytania zniechęcały mnie lekko błędy redakcyjne (przede wszystkim literówki), których jest legion. Dlatego, chociaż czekają na mnie jeszcze dwa zbiory opowiadań, postoją jakiś czas na półce, zanim po nie sięgnę.

Przy tej okazji warto też wspomnieć, że wydawnictwo Sonia Draga wydała w tym roku, a dokładnie 15 lipca, powieść Rolanda Topora zatytułowaną Księżniczka Angina, w której opowieść została zilustrowana (podobnie jak w oryginale) rysunkami samego autora wzorowanymi na XIX-wiecznych rebusach. Opis wydawcy:
Księżniczka Angina zajmuje w dorobku Rolanda Topora miejsce wyjątkowe. Łączy w sobie najlepsze cechy jego twórczości: poezję, czarny humor, błyskotliwą inteligencję, zamiłowanie do gier językowych, zmysł dostrzegania na pozór nieistotnych szczegółów, umiejętność ciągłego zaskakiwania czytelnika. Stanowi lekturę obowiązkową dla wielbicieli Alicji w Krainie Czarów, Zazi w metrze i innych opowieści o niegrzecznych dziewczynkach. W niewielu książkach znaleźć można tak znakomity mariaż tekstu z intrygującymi ilustracjami.








To wprawdzie wznowienie, w 1996 roku powieść wydało już wydawnictwo W.A.B. we współpracy z Wydawnictwem Małe, ale i tak cieszy, że Topor wciąż jest popularny. Poza tym książka w twardej oprawie kosztuje niecałe 30 złotych.

środa, 5 sierpnia 2009

Najgorzej...

Niewątlpiwie najgorzej jest bać się strachu, cierpieć z obawy przed cierpieniem i zyskać taką niezależność, że nie potrzebuje się już nikogo.
Nerea Riesco, Ars Magica, Albatros A. Kuryłowicz 2009

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Poślubiłem... zwłoki - "Corpse Bride", scenariusz: John August, Caroline Thompson, Pamela Pettler, reżyseria: Tim Burton & Mike Johnson, 2005

Kocham gotyckie filmy Tima Burtona! Ich mroczną stylistykę, humor, oryginalność, obrazowość, a w nich muzykę, aktorów, zdjęcia... Nie wiem dlaczego tak długo zabierałam się do obejrzenia Corpse Bride, ale w końcu obejrzałam i jestem zachwycona!

Victor musi poślubić Victorię. Jego rodzicom pozwoli to wżenić się w rodzinę o bogatych tradycjach, rodzicom Victorii zaś pozwoli wyjść z długów. Narzeczeni poznają się w dniu ślubu i coś iskrzy, ale... Victor jest tak przerażony i zdenerwowany, że nie jest w stanie wymówić poprawnie małżeńskiej przysięgi, zdenerwowany pastor odwołuje ślub do czasu, aż młody nauczy się jej na pamięć. Zrozpaczony Victor idzie do lasu, żeby poćwiczyć przysięgę. I nareszcie! Udaje mu się wypowiedzieć ją poprawnie, obrączka ląduje na spróchniałej gałęzi, która... okazuje się być palcem zamordowanej przed laty panny młodej, która z kolei bierze słowa przysięgi dosłownie. I zaczynają się kłopoty...

Animacja jest przewrotną komedią romantyczną w najlepszym wydaniu, pełną humoru sytuacyjnego i dialogowego, ale też wzruszającą historią o miłości, zdradzie, utraconej nadziei, cierpieniu. Lekkość opowieści nawet w przekazywaniu poważnych tematów (ale nie tracą przez to na wyrażeniu), wspaniały dubbing w wykonaniu Johnny'ego Deppa (Victor), Heleny Bonham Carter (Martwa Panna Młoda), Emily Watson (Victoria), Tracey Ullman (matka Victora), Joanny Lumley (matka Victorii), Alberta Finney'a (ojciec Victorii), Christophera Lee (pastor).

Niesamowite zdjęcia! Doskonały odpoczynek od cukierkowych bajek dla dzieciodorosłych albo wyeksploatowanych animacji komputerowych. I oczywiście, wspaniała oprawa muzyczna w kompozycji Danny'ego Elfmana.

Świetna zabawa, jeśli nie widzieliście jeszcze, marsz do wypożyczalni! Ja muszę mieć to na DVD:-)