środa, 24 lutego 2010

Neil Gaiman przyjedzie do Polski

22 marca w Empiku Megastore Junior na Marszałkowskiej w Warszawie o godzinie 17.00 odbędzie się spotkanie autorskie z Neilem Gaimanem.

Spotkanie organizuje wydawnictwo MAG w związku z promocją książki brytyjskiego autora - Odd i lodowi olbrzymi.

poniedziałek, 22 lutego 2010

Piąte - nie okradaj druida - "Mojra. Wilczyca i Córka Ziemi", Henri Loevenrbuck, tłumaczenie: Eliza Kasprzak-Kozikowska, Otwarte 2010

Kilka dni temu zapowiadałam, że podzielę się z Wami wrażeniami z lektury pierwszego tomu trylogii Henriego Loevenbrucka Mojra. Wilczyca i Córka Ziemi. No to się dzielę.

Przede wszystkim nie zaliczyłabym powieści francuskiego pisarza do fantasy - chociaż spełnia podstawowe zasady konwencji, od pierwszej strony nie opuszczało mnie wrażenie, że czytam bajkę dla dzieci z górną granicą wieku trzynaście, może czternaście lat, chociaż okładka sugeruje zupełnie coś innego, ale o niej później. Książkę można swobodnie czytać na głos, wręcz sama się o to prosi, nawet młodszym dzieciom, zaryzykowałabym, że 6-, 7-letnim z pominięciem kilku krwawych szczegółów (można je policzyć na palcach jednej ręki).

Wpływ na takie odczucia względem Mojry ma na pewno styl autora, jego prosty, chociaż malowniczy język. Nie ma tutaj miejsca na własną refleksję, wszystko jest wytłumaczone. Oczywiście nie będzie to przeszkadzać kilkunastoletniej dziewczynce, która wzruszy się losem biednej Alei nie dlatego, że bohaterka jest bezdomna, ale dlatego, że autor napisał o niej, że jest biedna, bo jest bezdomna. To, co jeszcze spodoba się młodszym czytelniczkom, to wartka akcja, sprawiająca, że książkę czyta się szybko i bez większych problemów, przygody, w których Alei towarzyszą przyjaciele oraz pierwsza miłość, która się bohaterce przytrafia. Na drugim planie pojawia się wilczyca Imala, nieposłuszna dominującej parze stada i z tego powodu napętnowana, która opuszcza swoją rodzinę i udaje się na tułaczkę w poszukiwaniu szczęścia. Mamy też złego do szpiku kości druida-renegata, a w tle wojnę między ludźmi a plemieniem Tuathannów.

Ja również dałam się wciągnąć w opowieść i książkę przeczytałam szybko, chociaż nie bez zwrócenia uwagi na sporo niedociągnięć. Podobał mi się wątek celtycki wpleciony w opowieść, widać, że Loevenbruck trzymał się historycznych faktów - jego druidzi to nie są pomyleńcy-ekolodzy biegający po lasach z jemiołą i sierpem, ale potężna frakcja manipulatorów politycznych, z którą liczyć się muszą władcy. Od pierwszych stron dają też znać o sobie inspiracje twórczością J.R.R. Tolkiena i jego Władcą Pierścieni:
  • zamiast hobbita Froda mamy ludzką dziewczynkę Aleę;
  • zamiast pierścienia, który rządzi pozostałymi dostajemy pierścień będący symbolem potężnej druidzkiej mocy - Samildanacha;
  • zamiast Gandalfa jest druid Felim;
  • krasnolud Gimli nazywa się tutaj Mjolln i jest piekielnie irytujący przez swoje ciągłe "hem" i "ahum" (chociaż z pewnością dzieciom ta postać bardzo przypadnie do gustu);
  • Boromira i Aragorna zastępują magistel Felima, Galiad, i jego syn, Erwan;
  • Hirilimowie mogliby spokojnie zastąpić Nazguli;
  • pojawiają się też sygnały wskazujące na podobieństwo między przepowiednią o Samildanachu a przepowiednią Glorfindela, którą wypełniła Eowina zabijając Wodza Nazguli.
To są najbardziej widoczne, nie jestem fanką Tolkiena i pewnie przeoczyłam jeszcze kilka, a przecież to dopiero pierwsza część. Nie przeszkadzało mi to jednak w lekturze, wprost przeciwnie, uważam, że każdy autor ma prawo do podobnych zabiegów o ile nie szkodzi to powieści. Tej nie zaszkodziło, powiedziałabym nawet, że pomogło trochę zatuszować niedociągnięcia.

Teraz będzie mniej przyjemna część. Ze względu na wątki celtyckie i powyższe nawiązania do Tolkiena nie wadziła mi schematyczność fabuły, w której pełno jest gwałtownych zwrotów akcji, gdzie wydarzenia nie mają przyczyny, tylko skutek. Raziła mnie natomiast stereotypowość postaci, chociaż widać było, że autor starał się nie tyle od niej uciec, co ją uwiarygodnić. Niestety z marnym skutkiem. Nawet Alea nie jest prawdziwa jako biedna bezdomna dziewczynka, która została wplątana w wir burzliwych wydarzeń mających zmienić losy świata. Loevenbruck usiłował oddać chaos jej myśli, wewnętrzne rozdarcie między dzieciństwem a dorosłością, zrobił to jednak w tak nieumiejętny sposób, że jego bohaterka robi wrażenie chorej na schizofrenię neurotyczki, która przecież sama wpakowała się we wszystkie kłopoty... Dorośli czytelnicy zapewne zwrócą uwagę na fakt, że Alea jest jedynym bezdomnym dzieckiem w Sarre i traktowana jest tam na podobieństwo maskotki, albo na to, że jej menstruacja trwała kilka tygodni...

Złym zabiegiem wydaje mi się również częściowa antropomorfizacja wilczycy Imali - przez wplecenie w jej postać ludzkich odruchów i motywacji jej wątek stał się tylko częścią bajki, stracił na autentyczności. Francuz porusza w książce ważne problemy, dotyczące zarówno życia, jak i śmierci, szkoda tylko, że prześlizguje się po nich jak olimpijski saneczkarz i w trakcie czytania nie zwraca się na nie uwagi.

Druga kwestia - wątek miłosny. Kompletnie spłycony, opisany rodem z disnejowskich bajeczek. Jest punkt A - Alea poznaje Erwana, którym jest oczarowana, bo jest piękny i szarmancki, a także punkt B - Alea stwierdza z przekonaniem kilkadziesiąt stron później, że kocha Erwana (co ciekawe, nie zastanawiała się nad tym, dopóki Mjolln nie stwierdził, że chłopak wygląda na zakochanego w dziewczynce); nie ma nic pomiędzy. Co więcej, przez uczucie zmienia się radykalnie cel misji dziewczynki - przez większość książki jest nią odzyskanie świętego spokoju, odnalezienie własnej drogi i przy okazji ocalenie świata, w ostatniej chwili Alea stwierdza, że najważniejsze to uratować ukochanego. Furda niezależność, poszukiwanie samej siebie i przyjaźń, kobieta stworzona została po to, żeby służyć mężczyźnie. A podobno żyjemy w świecie, w którym stawia się na równouprawnienie...

Kilka słów jeszcze o stronie redakcyjnej. Właściwie nie mam większych zastrzeżeń, poza licznymi literówkami większych błędów książka nie ma. Wytknąć mogę natomiast wygląd okładki - przedstawiona na niej, osiemnastoletnia może, dziewoja ze zmysłowo rozwianym włosem, z kusząco odsłoniętym ramieniem i rozwiązaną niedbale wstążką na wydatnym biuście sukni w niczym (poza kolorem włosów) nie przypomina trzynastoletniej, chudej dziewczynki o niebieskich oczach, która dopiero wkracza w dorosłość. Dla porównania poniżej okładka oryginalna:
Szkoda, bo Mojra mogłaby być naprawdę ciekawym pierwszym krokiem do fantasy.

niedziela, 21 lutego 2010

Zbiorczo o nominacjach

Ogłoszono nominacje do nagród Nebula, im. Andre Norton oraz Bradbury'ego:

Opowiadanie:
Hooves and the Hovel of Abdel Jameela - Saladin Ahmed
I Remember the Future - Michael A. Burstein
Non-Zero Probabilities - N. K. Jemisin
Spar - Kij Johnson
Going Deep - James Patrick Kelly
Bridesicle - Will McIntosh
Novelette:
The Gambler - Paolo Bacigalupi
Vinegar Peace, or the Wrong-Way Used-Adult Orphanage - Michael Bishop
I Needs Must Part, The Policeman Said - Richard Bowes
Sinner, Baker, Fabulist, Priest; Red Mask, Black Mask, Gentleman, Beast - Eugie Foster
Divining Light - Ted Kosmatka
A Memory of Wind - Rachel Swirsky
Powieść:

The Windup Girl - Paolo Bacigalupi
The Love We Share Without Knowing - Christopher Barzak
Flesh and Fire - Laura Anne Gilman
The City & The City - China MievilleBoneshaker - Cherie Priest
Finch - Jeff VanderMeer
Andre Norton Award:
Hotel Under the Sand - Kage Baker
Ice - Sarah Beth Durst
Ash - Malinda Lo
Eyes Like Stars - Lisa Mantchev
Zoe’s Tale - John Scalzi
When You Reach Me - Rebecca Stead
The Girl Who Circumnavigated Fairyland In A Ship Of Her Own Making - Catherynne M. Valente
Leviathan - Scott Westerfeld
Bradbury Award:
Star Trek - JJ Abrams, Roberto Orci, Alex Kurtzman
District 9 - Neill Blomkamp, Terri Tatchell
Avatar - James Cameron
Moon - Duncan Jones, Nathan Parker
Up - Bob Peterson, Pete Docter
Coraline - Henry Selick
Kto zdobędzie statuetkę w poszczególnych dziedzinach dowiemy się 15 maja 2010.

[źródło: strona nagrody]

O nagrodę Stokera walczyć będą natomiast następujące pozycje:

Powieść roku:
Audrey's Door - Sarah Langan
Patient Zero - Jonathan Maberry
Quarantined - Joe McKinney
Cursed - Jeremy Shipp
Debiut roku:
Breathers - S. G. Browne
Solomon’s Grave - Daniel G. Keohane
Damnable - Hank Schwaeble
The Little Sleep - Paul Tremblay
Opowiadanie:
Keeping Watch - Nate Kenyon
The Crossing of Aldo Ray - Weston Ochse
In the Porches of My Ears - Norman Prentiss
The Night Nurse - Harry Shannon
Resztę nominowanych w pozostałych kategoriach obejrzeć można tutaj. Zwycięzcy zostaną ogłoszeni podczas World Horror Convention, który odbędzie się w dniach 25-28 marca 2010 w Brighton w Wielkiej Brytanii.

poniedziałek, 15 lutego 2010

Więcej nie znaczy lepiej - "Punkt Omega", Michał Protasiuk, Wydawnictwo Dolnośląskie 2006

Kolejna książka w steampunkowym wyzwaniu, której nie nazwałabym steampunkową, więcej, nie nazwałabym jej nawet fantastyczną. Punkt Omega Michała Protasiuka zaliczyłabym raczej do literatury sensacyjnej, zresztą całkiem niezłej przez lekko ironiczny ton prowadzenia opowieści, ale rozczarowującej podjętą tematyką, którą skutecznie obrzydził mi już Dan Brown. Wprawdzie polski pisarz idzie w innym kierunku, bo raczej gloryfikacji systemu chrześcijańskiego i jego głównej wykładni, robi to jednak z rażącą naiwnością i schematycznością. Szkoda, że te wszystkie aluzje do Starego i Nowego Testamentu są tak oczywiste i przewidywalne.

Mimo wszystko książkę czyta się całkiem przyjemnie, może to przez wzgląd na lekki styl autora i prowadzenie czytelnika przez fabułę na podobieństwo kina akcji – kolejne rozdziały czy wątki kończą się typowym dla tego gatunku cliffhangerem, przez co czułam się tak, jakbym nie czytała książki, a oglądała trzymający w napięciu (do pewnego stopnia) film. Tyle, że to wszystko już gdzieś było, nic tu nie zaskakuje. Podczas czytania książki nie opuszczało mnie wrażenie, że autor wybrał sobie zbyt wiele kwestii, o których chciał opowiedzieć jak na taką małą objętość. Fabuła przysłoniła bohaterów i miejsce akcji (gdyby nie podpowiedź wydawcy, w życiu nie pomyślałabym, że to Poznań, równie dobrze mogło to być każde inne miejsce na kuli ziemskiej).

Nie wadził mi naukowy czy też „pseudonaukowy” sposób prowadzenia opowieści, raczej bawił – to jeden z nielicznych plusów tej książki, Protasiuk pokazał, że można całkiem interesująco przedstawić schematyczną historię, używając języka ścisłego i muzycznego. Podobał mi się także dystans pisarza do obu przedstawionych w książce sił – zarówno strona burmistrza Lavouple’a, jak i sekta Iana Sheperta (w obu przypadkach aluzje są subtelniejsze – Lavouple jako żywo kojarzy się z wilkiem, Ian Shepert z Janem Pasterzem) nie jest krystaliczna, chociaż oczywiście ta pierwsza jest pokazana jako większe zło. Można by pokusić się nawet o stwierdzenie, że stowarzyszenie Logosu jest odwróconym zwierciadłem poglądów Leona Lavoulupe’a. Sporo ironii było również w sposobie opisu samych bohaterów, które autor usiłował uczynić wyrazistymi. Owszem, były wyraziste, w swojej szablonowatości. Stefan Skyggen kojarzył mi się nawet uparcie z innym literackim Stefanem, Skellenem… Drażniły mnie postacie kobiece, przedstawione jako puste, głupie i mało interesujące dodatki do światłych mężczyzn. Na uwagę zasługuje tutaj Katarzyna Moebius, która swoją godnością i zdroworozsądkowością przyćmiła całą plejadę jednakowych bohaterów, zarówno damskich, jak i męskich (a może zwłaszcza ich).

Co przeszkadzało mi najbardziej w odbiorze książki, to jej strona redakcyjna. Cztery osoby w redakcji i tyle błędów?! To wręcz niewiarygodne i żaden cud krzyczący z okładki nie pomoże mi uwierzyć, że ktoś czytał tę powieść chociażby raz po ogólnej redakcji. Gdyby nie te ciągłe literówki, przecinki, ich brak, złe odmiany wyrazów, no niechlujstwo redakcyjne po prostu, powieść Michała Protasiuka wspominałabym jako miłą rozrywkę.

A miałam nie oceniać książki tak źle...

niedziela, 14 lutego 2010

Amber powraca

16 lutego nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka ukaże się wznowienie Kronik Amberu Rogera Zelaznego, który zawierał będzie pięć pierwszych części kultowego cyklu. Warto znać.
Cykl Rogera Zelazny’ego o Amberze zaliczany jest do najściślejszego kanonu literatury fantastycznej wszech czasów i stawiany obok „Władcy pierścieni” Tolkiena, „Diuny” Franka Herberta, „Fundacji” Isaaca Asimova czy „Ziemiomorza” Ursuli K. Le Guin. Dzięki nieokiełznanej wyobraźni, umiejętnemu połączeniu wątków zaczerpniętych z tradycyjnej fantasy z elementami nowoczesnego science fiction Roger Zelazny, zdobywca wielu renomowanych wyróżnień, w tym sześciokrotnie Hugo Award, trzykrotnie Nebula Award i dwukrotnie Locus Award, uważany jest powszechnie za prekursora wielu popularnych obecnie odmian fantastyki.

wtorek, 9 lutego 2010

Krzywe zwierciadło rzeczywistości - "Cztery róże dla Lucienne", Roland Topor, tłumaczenie: Tomasz Matkowski, L&L 1995

Cztery róże dla Lucienne Rolanda Topora to, podobnie jak Najpiękniejsza para piersi na świecie, zbiór krótkich opowiadań, makabresek, przedstawiających współczesny świat w bardzo krzywym zwierciadle. Niewiele nowego mogę napisać, ponieważ to wciąż ten sam, groteskowy, absurdalny i genialny humor, który tak spodobał mi się w poprzednim zbiorze. Chociaż nie, tutaj więcej jest o zachowaniach ludzkich jako takich, o mentalności społeczeństwa, przerysowanej do niemożliwego stopnia, a jednak zachowującej prawdziwość, niż o trudach pisarskiego życia (te także autor opisuje). Topor odziera ludzkość z wszelkiej szlachetności i racjonalności, ukazując zwierzęcą wolę przetrwania (Sznycel górski) czy błędne podejście do misji szkolnictwa (Szkoła w przepaści). Bawi się także konwencją fantastyczną, pokazując jak magia wyglądałaby w naszym, logicznym świecie (Wróżka inna niż wszystkie). Pojawia się także wątek wampirzy (Zęby wampira), chociaż, jak można się spodziewać, przewrotny i zupełnie oryginalny, jedno Wam powiem, nie jest bezpiecznie zbierać znaczki... Drwi sobie z wiary w Świętego Mikołaja (Opowieść wigiljna) i z wiary ogólnie (Wypadek). Większość tych opowieści nie ma dobrego zakończenia, wyjątkiem są tytułowe Cztery róże dla Lucienne i przyznam, że akurat tutaj happy end mnie rozczarował, nie pasował mi do całości. Zdarza się Toporowi być również bardziej poważnym niż prześmiewczym, widać to w Ojcowskim poświęceniu. Autor porusza wiele wątków politycznych, pokazuje paradoksy snobizmu (Wstawać!), plusy i minusy rządzenia (Zgniłe królestwo, Przelotne burze) czy do czego stworzona jest królowa (Pociupciać królową).

Chociaż te krótkie historie czyta się szybko, lepiej nie czytać całego zbioru od razu, pomysły i sposób ich opowiadania mogą bowiem znudzić - brak schematyczności też po pewnym czasie staje się schematyczny.
Na koniec moje ulubione opowiadanko z tego tomu. Jeśli też podoba Wam się taki humor, będziecie zachwyceni twórczością Rolanda Topora. Wrażliwi i bardzo bogobojni niech jednak nie czytają.

Wypadek
Chrystus zdecydowanym krokiem wstąpił na wody jeziora Genezaret. Apostołowie, wciąż jeszcze z niedowierzaniem, obserwowali stopy Pana. Jezus szedł po wodzie! Nie zanurzał się ani na milimetr! Z oczyma wzniesionymi ku niebu, zdawał się nie pamiętać, gdzie się znajduje.
Krzyk wyrwał się z piersi apostołów. Za późno. Jezus nie zauważył skórki od banana. W czasie krótszym, niż można to sobie wyobrazić, poślizgnął się i roztrzaskał czaszkę o grzbiet fali.

niedziela, 7 lutego 2010

Łańcuchami skuta...

No dobrze, koniec tygodnia, chwila oddechu, to mogę nadrobić zaległości łańcuszkowe. Najpierw dziękuję Agnes za zaproszenie mnie do zabawy i oto odpowiedzi na jej pytania: 
1. Czy od razu po przeczytaniu książki możesz o niej dyskutować/pisać, czy też musisz odczekać, by wrażenia się "uleżały" czy skrystalizowały?
Czasami o książce mogę rozmawiać jeszcze w trakcie jej czytania, ale jeśli chodzi o recenzje, to ostatnio stwierdziłam, że lepiej jest, jeśli odczekam kilka dni po przeczytaniu książki i poświęcę jej więcej refleksji. Dużo łatwiej wtedy zebrać mi myśli przy pisaniu. 
2. Dlaczego piszesz recenzje książek?
Lubię dzielić się swoimi wrażeniami z lektury z innymi ludźmi, a blog daje mi nie tylko taką możliwość, ale też pozwala wymieniać się opiniami, dyskutować z większą ilością osób niż zwykle, dzięki czemu poznaję różne punkty widzenia, bo często każdy zauważa w danej książce coś innego. Im bardziej różni się ten punkt widzenia, tym lepiej.
3. Czy pożyczyłabyś/pożyczyłbyś książkę do poczytania osobie prowadzącej inny książkowy blog, gdyby o to poprosiła? Nie chodzi o znajomych, jak w pytaniu Claudette, tylko o kompletnie obcą osobę, znaną jedynie jako nick. To zależy, kto by o to poprosił:) 
Jeśli to będzie zupełnie obca osoba, która zajrzała na mój blog pierwszy raz i prosi o pożyczenie książki, to odmówiłabym, ale gdyby był to częsty i "lubiany" przeze mnie gość to myślę, że nie miałabym oporów, bo wtedy mam większą pewność, że pożyczam w dobre ręce i że książka wróci.
4. Czytasz blurby na okładkach? Jeśli tak, to czy one decydują o tym, czy książkę kupisz, czy nie?
Czytam, zwłaszcza jeśli przeglądam zapowiedzi w internecie. Jeżeli jestem w księgarni, to przeglądam książkę i staram się przeczytać jakiś fragment. Czasami decydują i wtedy często jestem rozczarowana - wciąż nie mogę przyzwyczaić się do myśli, że blurby to już tylko hasła reklamowe, często nie mające nic wspólnego z treścią książki...
5. Podpisujesz swoje książki?
Nie, może dlatego, że nie pożyczam ich obcym osobom.

A teraz moje pytania i o odpowiedzi poproszę Ktryę, Śmietankę i Ninedin:
  1. Na co zwracasz największą uwagę, czytając książki? Co musi mieć powieść (przynajmniej jeden element), że czytasz ją z przyjemnością?
  2. Jeśli czytasz powieść, w której pojawiają się niezrozumiałe dla Ciebie kwestie, to szukasz na nie odpowiedzi poza nią, czy "płyniesz z prądem" i czytasz dalej?
  3. Czy wśród Twoich znajomych, przyjaciół więcej jest osób o podobnych gustach czytelniczych do Twojego, czy wręcz przeciwnie?
  4. Czy chętnie poznajesz nowe książkowe obszary, czy raczej wolisz trzymać się gatunków, które lubisz?
  5. W księgarni trwa wyprzedaż książek, wszystko jest 50% taniej i oczywiście jest w niej książka, którą od dawna chciałaś mieć, ale kosztowała np. 100 zł. Czy wchodzisz do środka wiedząc, że jeśli wydasz te 50 zł, będziesz musiała zapożyczyć się, żeby dotrwać do końca miesiąca?
I drugi łańcuszek, tym razem rzucony przez Ninedin.
1. Czy zdarzyło Ci się przeczytać książkę, która w sumie była słaba, ale miała jeden element - postać, motyw, element świata przedstawionego - który Cię zachwycił?
Niejeden raz, sporo było takich książek... Za przykład może posłużyć Królowa Cieni Marcusa Sedgwicka, która, fabularnie i językowo prosta, spodobała mi się ze względu na przedstawienie korzeni mitu wampira. Albo Dworzec Perdido Chiny Mieville'a, który urzekł mnie językowo, mimo że w pozostałych elementach słaby był bardzo. Żmija Sapkowskiego - spore rozczarowanie po takim czasie milczenia, ale humor pisarza i jego ironia wciąż mnie bawią. Ogólnie jestem w stanie wiele autorowi wybaczyć, jeśli potrafi mnie czymś zaintrygować, rozbawić czy urzec stylem, albo przedstawić ciekawie bohaterów.
2. Czy zdarza Ci się sięgać po pojedyncze powieści z gatunków, których normalnie nie czytasz?
Pewnie że tak, obecnie nawet częściej, niż jeszcze rok, dwa lata temu. Lubię od czasu do czasu przeczytać jakąś powieść historyczną, romans czy kryminał. Czasami nawet odczuwam tego silną potrzebę, gdy zdarzy mi się przez dłuższy czas czytać "cienkusze" fantastyczne. Nie zdarzyło mi się jeszcze chyba, żebym po przeczytaniu jednej książki z danego gatunku powiedziała mu (gatunkowi) "nie".
3. Czy kiedykolwiek przy lekturze zdarzyło Ci się zapomnieć o świecie zewnętrznym do tego stopnia, że straciłeś/-aś poczucie czasu i zapomniałeś/-aś o czymś ważnym?
W podstawówce i liceum zdarzało mi się to nagminnie (odrabianie lekcji szło w kąt, co kończyło się zżynaniem pracy domowej na przerwie w szatni albo w łazience, żeby tylko nauczyciel nie przyłapał). Teraz już nie, no chyba, że tak wczytam się w powieść, że przegapię przystanek autobusowy;)

I moje pytania, a o odpowiedzi proszę tym razem panów - Maega, Sharina i Maarcussa - żeby nie czuli się wyobcowani;)
  1. Książki jakich autorów kupujesz bez zastanowienia? Wymień co najmniej trzech.
  2. Czy cierpisz na "obsesję" gromadzenia książek - tzn. kupujesz książki, chociaż wiesz, że przeczytasz je dopiero za jakiś czas, bo już na półce czekają na Ciebie inne?
  3. Czy zdarza Ci się, z perspektywy czasu (np. kilku miesięcy czy nawet lat), o jakiejś książce pomyśleć inaczej niż kiedy oceniałeś ją tuż po, lub wkrótce po przeczytaniu?

piątek, 5 lutego 2010

Powrót do źródeł - "Królowa Cieni", Marcus Sedgwick, tłumaczenie: Maciejka Mazan, Nasza Księgarnia 2010

Premiera książki 10 lutego, recenzja już u mnie na blogu. Czy kupić, zdecydujcie sami.

Powieść Marcusa Sedgwicka skierowana jest do młodszego czytelnika i nie przyciągnie raczej starszych fanów fantastyki, no, może tylko tych, którzy uwielbiają czytać opowieści o wampirach i tęsknią za ich dawnym, złym wizerunkiem. Królowa Cieni to bowiem powrót do tradycji słowiańskiej, w której postać wysysającej krew bestii bardzo się upowszechniła. Dzisiaj już mało kto pamięta, kim był nosferatu, upir czy moroii, w popkulturze modny jest obecnie obraz wampira nieco romantycznego, tułającego się po świecie od setek lat, samotnego i cierpiącego z powodu swego losu, lub, co gorsza, zakochanego w ludzkiej dziewczynie rycerza w mrocznej zbroi. Ani jednego, ani drugiego nie znajdziemy w książce Sedgwicka.

Autor prezentuje stare wierzenia i siłę, jaką miały nad ówczesnymi ludźmi. Akcja powieści przenosi czytelnika do siedemnastowiecznej Transylwanii, do wioski Chust, w której pogański lęk przed złem wzmacniany jest przez miejscowego popa. To tutaj budzą się zmarli, którzy nocami polują na śmiertelników i żywią się ich krwią, wcale nie wbijając ostrych zębów w ich szyje, a już na pewno nie wzbudzając w ten sposób żadnej przyjemności. Nie bez powodu też Sedgwick opowiada swoją historię zimą, która od wieków uważana była za czas panowania mocy piekielnych. Dzięki tym wszystkim zabiegom pisarzowi udało się stworzyć niepokojący klimat dawnego świata, a także realistycznie przedstawić mentalność jego mieszkańców – i to jest największy plus powieści. Taka wycieczka w przeszłość, mroczną i niespokojną, w której odczuwano ogromny lęk przed niosącą zło nocą, żyjącymi na granicy światów Cyganami, w której wydawano żyjące panny za zmarłych kawalerów, aby odeszli oni w pokoju, może spodobać się młodzieży, a przy okazji nauczyć nieco o, także naszej, pogańskiej wierze.

Dorosłym przeszkadzać w odbiorze mogą proste zdania podzielone na krótkie akapity i szczątkowe opisy, dzięki temu jednak, książkę czyta się szybko i nie traci się nią zainteresowania. Na jeden wieczór w zupełności wystarczy. Irytować może również sposób prowadzenia fabuły, w której kolejne elementy układanki wyskakują jak „diabeł z pudełka” w miejscach, w których byśmy się tego nie spodziewali i musi minąć dobra chwila, zanim dotrze do nas, co się wydarzyło. W innych momentach natomiast autor tłumaczy oczywistości, których domyśliłby się dziesięciolatek. Także morał, płynący z opowieści, na pewno bardzo ważny nie tylko dla młodych osób, przedstawiony został w sposób przedszkolny i w okolicznościach, które raczej nie sprzyjają wykładom. Sedgwick skupia się na opowiadanej historii, bohaterom poświęcając niewiele uwagi, pozostawiając więcej luk niż wypełnień w ich życiorysach. Szkoda, bo każde z nich – młody Peter i jego ojciec Tomas, drwal i alkoholik, a także Cyganka Sofia czy niektórzy mieszkańcy wioski Chust – mogłoby ubarwić opowieść swoimi historiami.

Podsumowując, Królowa Cieni to książka średnia i na pewno nie wykorzystująca w wystarczającym stopniu potencjału opowiadanej historii, ale może stanowić przyjemną odskocznię od, jakże popularnego, paranormal romance.

Recenzja ukazała się na portalu Katedra.

Olga "Gloria Artis" Tokarczuk

28 stycznia Olga Tokarczuk odebrała z rąk Ministra Kultury, Bogdana Zdrojewskiego, Srebrny Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis.

Orbit w TVP1 i Polskim Radiu

Jutro o godz. 11:30 gościem programu TVP1 "Hurtownia Książek" będzie Łukasz Orbitowski, który opowiedzieć ma o swojej najnowszej książce, Nadchodzi (nie wiem, co prawda, o czym tu opowiadać, bo większość opowiadań z tego zbioru była już publikowana...).

Dzisiaj natomiast, o godz. 20:05 Orbit zagości w radiowej Jedynce, w audycji "Moje książki", prowadzonej przez Marcina Wasyluka.

O decyzji

Każda decyzja jest wyrzeczeniem się tego, co nie zostało wybrane.
Władysław Tatarkiewicz

wtorek, 2 lutego 2010

Premiery lutowe - książki fantastyczne

Powoli wracam do blogowego obiegu, na początek miesiąca, jak zwykle, nowości wydawnicze, które mnie zainteresowały.

Wydawnictwo: Vesper
Autor: Edgar Allan Poe
Tytuł: Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze
Data wydania: 1 luty 2010
Oto jedna z najobszerniejszych polskich edycji opowiadań Edgara Allana Poego: trzydzieści siedem utworów w klasycznych przekładach i w unikalnym wyborze, obejmującym teksty niewznawiane od przedwojnia. Są wśród nich piękne i mroczne opowiadania miłosne: „Morella”, „Ligeja”, „Eleonora”; ironiczne moralitety o winie i karze, zbrodni i zemście, okrucieństwie i sumieniu: „Bies przewrotności”, „Czarny kot”, „Beczka Amontillado”, „Serce – oskarżycielem”; opowieści o zagadkach i tajemnicach świata, życia i śmierci: „Złoty żuk”, „Zabójstwo przy Rue Morgue”, „Opowieść Artura Gordona Pyma z Nantucket”; groteski, makabreski i mistyfikacje.
Po raz pierwszy w Polsce ozdobą opowiadań Edgara Allana Poego są wyjątkowe ilustracje wybitnego irlandzkiego artysty, który jak mało kto odczuł ducha jego twórczości: Harry’ego Clarke’a.
Widziałam książkę już w księgarniach pod koniec stycznia, bardzo ładnie wydana, szkoda tylko, że w miękkiej okładce.

Wydawnictwo: MAG
Autor: M. John Harrison
Tytuł: Światło
Data wydania: 5 luty 2010
Pod rozjarzonym nie do wytrzymania Traktem Kefahuchiego – potężnym, nieprzewidywalnym oceanem promieniującej energii w głębi galaktyki, na jałowej powierzchni asteroidy leżą trzy przedmioty: porzucony statek kosmiczny, coś, co wygląda jak kościane kostki do gry oraz ludzki szkielet. Co oznaczają i czym są – tę tajemnicę rozwikłuje Światło, oszałamiający powrót M. Johna Harrisona na pełen wyobraźni teren fantastyki naukowej.
Powieść tworzą trzy przeplatające się wątki narracyjne – jeden współczesny, dwa osadzone w innych częściach galaktyki w roku 2400. Tu i teraz mamy Michaela Kearneya – kiedyś jego udziałem będzie odkrycie, które umożliwi loty międzygwiezdne, ale dziś jest udręczoną postacią stawiającą czoło dziwnej i zapewne obcej istocie znanej jako Shrander. W przyszłości zaś występuje Seria Mau Genlicher, pilotka statku kosmicznego Biała kotka, zintegrowana z nim chirurgicznie i biologicznie, oraz Ed Chianese, włóczykij i poszukiwacz sensacji, obecnie żyjący na marginesie Nowego Wenusportu; wygląda na to, że wszyscy na świecie chcą odebrać od niego długi…
A tę książkę chcę mieć choćby ze względu na genialną okładkę, poza tym historia zapowiada się obiecująco.

Wydawnictwo: Solaris
Autor: Connie Willis
Tytuł: Niebieski księżyc
Data wydania: 9 luty 2010
Drugi z dwóch tomów opowiadań i krótkich powieści Connie Willis, najczęściej honorowanej nagrodami pisarki SF wszech czasów.
Connie Willis ma na swoim koncie aż: 10 Nagród Hugo, 6 Nagród Nebula, 3 Nagrody Locusa, do tego mnóstwo nominacji. Wszystkie opowiadania tej niezwykłej autorki zbierzemy i przedstawimy w dwóch tomach.
Tom 2, „Niebieski księżyc”, zawiera:
  • „Duch prawdy” – Hugo 2006
  • „Wichry Marmurowego Łuku” – Hugo 2000
  • „Praktyka dyplomowa” – Hugo 1983, Nebula 1993
  • „Daisy w słońcu” – nominacja Hugo 1980
  • „W »Rialto«” – Nebula 1990, nominacja Hugo 1990
  • „Niebieski księżyc” – nominacja Hugo 1985
  • „Sydon w Lustrzaku” – nominacja Nebula 1984
  • „Jack” – nominacja Hugo 1992, nominacja Nebula 1992
Klasyka. Wprawdzie nie miałam jeszcze w ręku pierwszego tomu, ale przymierzam się przeczytać... w drugiej połowie roku, jak dobrze pójdzie.

Wydawnictwo: W.A.B.
Autor: Jon Ronson
Tytuł: Człowiek, który gapił się na kozy
Data wydania: 10 luty 2010
Wojna w Wietnamie. Podpułkownik Jim Channon wpada na pomysł stworzenia nowego modelu żołnierza – superwojownika wyposażonego w nadnaturalne zdolności.
Rok 1983, Arlington w Wirginii. Człowiek w wojskowym mundurze zafrasowany chowa głowę w dłoniach. Znów nie udało mu się przejść przez ścianę. To generał Albert Stubblebine, szef amerykańskiego wywiadu. Ma jeden cel – urzeczywistnić wizje Channona. Udaje mu się do tego przekonać swoich zwierzchników.
Fort Bragg w Karolinie Północnej. W niepozornym szarym budynku stoi stado unieruchomionych kóz. Panuje absolutna cisza – kozom wyrwano języki. W budynku są też mężczyźni. W skupieniu wpatrują się w zwierzęta. I nie robią tego z ciekawości. W tym tajnym laboratorium specjalnie wyselekcjonowani żołnierze trenują… zabijanie wzrokiem.
Jon Ronson, dziennikarz i dokumentalista, postanowił rzucić światło na historię niekonwencjonalnych broni stosowanych przez amerykańską armię. Przed dwa i pół roku szperał w archiwach, gromadził zdjęcia, przemierzył setki kilometrów, dotarł do ludzi, którzy byli zaangażowani w projekt. Wojna z terroryzmem po atakach z 11 września spowodowała, że przypominano sobie o pomysłach Channona. Odpowiednio zmodyfikowane posłużyły do opracowania wymyślnych tortur. Ronson po mistrzowsku żongluje historiami, jakby były elementami wielkiej układanki. Książkę, pełną czarnego humoru, czyta się jak świetnie napisaną powieść.
Film wkrótce w kinach, wypadałoby zapoznać się najpierw z powieścią.

Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Autor: Walter Moers
Tytuł: Kot alchemika
Data wydania: 10 luty 2010
W Sledwaya, gdzie zamiast kwiatów rosną jedynie brodawki i czyraki, mały krotek Echo, tzn. kot, który nie mówi, umiera z głodu, gdy nagle pomocną i szponiastą dłoń wyciąga ku niemu miejski Przeraźnik, alchemik, kucharz i mistrz malarstwa katastroficznego. Krotek godzi się na miesiąc najbardziej wyrafinowanych rozkoszy kulinarnych w zamian za swój tłuszcz. Czy Echo skończy marnie w alchemicznym kotle podczas kolejnej pełni? Czy pomogą mu jego nowi sprzymierzeńcy: Gotowany Upiór, puchacz Fjodor F. Fjodor oraz równie romantyczna co brzydka Inacea Anacaci, ostatnia przeraźnica w Sledwaya? Czy uda im się pokonać Przeraźnika?
Zapowiada się zabawnie, oby tak było, bo tę książkę zamierzam przeczytać bezapelacyjnie i nie chciałabym się zawieść.

Wydawnictwo: Znak
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Miasto Szklanych Słoni
Data wydania: 22 luty 2010
Opowieść o tym, jak wyobraźnia tworzy rzeczywistość.
W Mieście Szklanych Słoni panują osobliwe zwyczaje: w szpitalu leczy się dotykiem wyobraźni, w hucie szkła produkuje się masowo szczęście, piątek jest dniem seansów
spirytystycznych, a sobota orgii miłosnych. Żyją tu ludzie o dwóch imionach, z których jedno znane jest lekarzowi, a drugie – pacjentowi z pobliskiego szpitala. Obaj prowadzą dziennik, w którym zapisują swoje historie. Przynajmniej jedna z nich powinna być prawdziwa, ale w tym mieście historie plączą się i nigdy nie wiadomo, co jest prawdą, a co jej odbiciem.
Prawdziwy świat jest działaniem wyobraźni. Prawdziwy świat utkany jest z wielu opowieści. Czasami trzeba się zbuntować i stworzyć własną.
Jak ja lubię takie mieszanie rzeczywistości z wyobrażeniem, prawdy i iluzji! Jak wyszło to Sieniewiczowi zobaczymy...

Wydawnictwo: MAG
Autor: Charlaine Harris
Tytuł: Klub Martwych
Data wydania: 24 luty 2010
Sookie Stockhouse ma problemy z facetami, a właściwie jednym. Bill stał się nieobecny duchem i niezbyt zaangażowany w związek ostatnimi czasy. Co więcej, oświadcza, że musi wyjechać w interesach, które prawdopodobnie są tylko przykrywką dla jakiejś o wiele poważniejszej sprawy.
Po nieudanej próbie uprowadzenia Sookie przez wilkołaka, szef Billa, Eryk, zdradza dziewczynie, że jej ukochany znalazł się pod wpływem swojej eks, seksownej wampirzycy Loreny, i został porwany. Prosi również Sookie o odnalezienie i uwolnienie Billa…
Przeczytałam część pierwszą, drugą (recenzja niedługo powinna się pojawić) i mam zamiar zapoznać się z kolejną. Wciągnęło mnie, no.

Premiery lutowe - książki niefantastyczne

Wydawnictwo: Znak
Autor: Anne Fadiman
Tytuł: Ex libris. Wyznania czytelnika
Data wydania: 15 luty 2010
Skrząca się od anegdot opowieść o literackich przygodach i codziennym życiu z książkami.
Jak dokonać zaślubin księgozbiorów i uniknąć rozwodu? Czy kilkanaście kilogramów książek to dobry prezent na urodziny? Czym jest „imperatyw katalogiczny”? Co zrobiła pewna kopenhaska pokojówka, widząc na nocnym stoliku odłożoną książkę?
Na te między innymi pytania można znaleźć odpowiedź w zbiorze kilkunastu dowcipnych i erudycyjnych esejów o radości czytania i gromadzenia książek, który przez wiele tygodni gościł na liście bestsellerów „New York Timesa”. Anne Fadiman – ceniona eseistka, córka krytyka literackiego i reporterki oraz żona pisarza – błyskotliwie łączy historie z życia swej „patologicznie literackiej” rodziny, która podczas wizyty w restauracji nie może pohamować się przed odnajdywaniem literówek w menu, z anegdotami dotyczącymi pisarzy, redaktorów i wydawców.
Pozycja wprawdzie niefanastyczna, ale zainteresowała mnie, bo traktuje o świecie literackim ogólnie.

Wydawnictwo: Słowo/obraz/terytoria
Autor: Jerzy Szyłak
Tytuł: Komiks: świat przerysowany
Data wydania: 25 luty 2010
Pierwsza w Polsce monografia komiksu. Praca przeznaczona jest dla szerokiego kręgu czytelników. Autor przedstawia komiks jednocześnie jako element kultury masowej i jako kontynuację malarstwa narracyjnego. Analizuje przy tym zmiany roli komiksu od rysunku prasowego, poprzez humoreskę, do dzieła pretendującego do miana sztuki. Istotą komiksu jest – zdaniem autora – tytułowe przerysowanie, eliminacja detali na rzecz klarowności przekazu, deformacja i stylizacja przedstawianego świata. Książka jest bogato ilustrowana, prezentuje wielość odmian stylistyki komiksu od czasów jego powstania pod koniec XIX wieku do chwili obecnej.
Dla fanów komiksu pozycja zapewne obowiązkowa, ale być może spodoba się również tym, którzy chcieliby wiedzieć o komiksie coś więcej niż zdawkowe informacje (do takich osób zaliczam się ja).

Wydawnictwo: PIW
Autor: Aldous Huxley
Tytuł: Diabły z Loudun
Data wydania: luty 2010
Niepublikowana dotąd w Polsce niezwykła książka Aldousa Huxleya wzbudziła swego czasu ogromne zainteresowanie krytyki i czytelników. Na jej motywach Ken Russell wyreżyserował głośne „Diabły”, Krzysztof Penderecki zaś skomponował operę do dziś święcącą tryumfy.
Huxley przedstawia historię katolickiego księdza Urbaina Grandiera, który w 1634 roku został spalony na stosie we francuskim mieście Loudun. Zarzucono mu praktyki czarnoksięskie i doprowadzenie do opętania przez diabła zgromadzenia mniszek wraz z przeoryszą, siostrą Jeanne (Iwaszkiewiczowską Matką Joanną od Aniołów). Czy jednak to było prawdziwą przyczyną męczeńskiej śmierci Grandiera? Ksiądz słynął z upodobania do uciech świata doczesnego, ze słabości do płci pięknej. Naraził się tym wielu znaczącym postaciom swojej epoki; kardynał Richelieu uknuł przeciw Grandierowi spisek.
Ta pasjonująca, wielowarstwowa opowieść sytuuje się na pograniczu gatunków literackich, łączy ogromną erudycję autora z nietuzinkowym talentem literackim. Huxley roztacza przed czytelnikiem wielobarwną panoramę siedemnastowiecznej Francji w jej wymiarze społecznym, religijnym, politycznym.
Francja, XVII wiek, oskarżenia o czary, intrygi polityczne, a przy tym zapowiedź ukazania mentalności ówczesnych ludzi w różnych wymiarach - bardziej sensacja lub powieść społeczna niż fantastyka, ale przykuwa uwagę.

poniedziałek, 1 lutego 2010

Lutowe premiery filmowe

Tytuł: Kołysanka
Scenariusz: Adam Dobrzycki
Reżyseria: Juliusz Machulski
Premiera: 12 luty 2010
W zagadkowych okolicznościach znikają kolejno mieszkańcy i goście pewnej malowniczej miejscowości. Atmosfera, jak w najlepszych filmach sensacyjnych, gęstnieje ze sceny na scenę, a motorem potęgującym napięcie jest śledztwo prowadzone przez parę policjantów. Jednak tropy urywają się, a niewinne ofiary nadal giną bez śladu, jakby zapadły się pod ziemię… Wartka, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcja fragment po fragmencie odsłania mroczną tajemnicę. Ale Juliusz Machulski nie byłby sobą, gdyby nie było przede wszystkim… śmiesznie, oczywiście! Strasznie śmiesznie…
Tak, no cóż, podobnie jak Cedro, z dystansem czekam na ten film, ale ponieważ polskie filmy fantastyczne są taką rzadkością i w zasadzie nie mamy się czym pochwalić, to może chociaż parodia będzie dobra?

Tytuł: Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy
Scenariusz: Craig Titley
Reżyseria: Chris Columbus
Premiera: 19 luty 2010
Film fantastyczno-przygodowy w reżyserii Chrisa Columbusa, twórcy "Kevina - samego w domu", "Pani Doubtfire" oraz "Harry'ego Pottera i kamienia filozoficznego". Młody chłopak odkrywa, że jest potomkiem greckiego boga i wyrusza w niezwykłą podróż, by zapobiec wojnie między potężnymi bogami, która może zagrozić przyszłości świata.
Ekranizacja pierwszej części cyklu Ricka Riordana. Książki nie czytałam i raczej mnie nie ciągnie, ale film chętnie bym obejrzała. Swoją drogą, plakat wypisz wymaluj Harry Potter i Potop...

Tytuł: Wilkołak
Scenariusz: Andrew Kevin Walker, David Self
Reżyseria: Joe Johnston
Premiera: 26 luty 2010
Lawrence Talbot po długim pobycie w Stanach Zjednoczonych wraca do swojego rodzinnego domu w wiktoriańskiej Wielkiej Brytanii. Pewnego dnia zostaje ugryziony przez wilkołaka i zaczyna się zmieniać w potwora.
Remake filmu z 1941, zamiast Lona Chaney'a Jr., Claude'a Rainsa i Evelyn Ankers Benicio Del Toro (ach, ach, lubię go bardzo), Anthony Hopkins (tego coraz mniej) i Emily Blunt (podoba mi się w rolach komediowych, jaka będzie w poważnej?). To jeden z filmów, na który czekam bardziej niecierpliwie niż na inne w tym roku. Czy i ten plakat czegoś Wam nie przypomina? Podpowiem tylko, że chodzi o najmodniejszy obecnie film wśród nastolatek...

Tytuł: Las
Scenariusz: Piotr Dumała
Reżyseria: Piotr Dumała
Premiera: 26 luty 2010
Akcja filmu toczy się w dwóch czasoprzestrzeniach. Starzec prowadzi syna przez las, a jednocześnie leży pod jego opieką, przykuty do łóżka śmiertelną chorobą.

Film podejmuje próbę zobrazowania strefy granicznej między życiem a śmiercią. Bada trudną relację porozumienia między ojcem a synem. Tytułowy las, zainspirowany niezwykłym snem, jest metaforą zbioru wszystkich ludzkich losów.
Trudno mi kategoryzować ten film, bo obyczajowym bym go raczej nie nazwała, wydaje się to za proste. Nie wiem czemu, ale czytając opis, nasunęło mi się skojarzenie ze Źródłem Aronofsky'ego, czy słusznie? Chciałabym się przekonać.