wtorek, 28 kwietnia 2009

Doskonal się albo giń - "Przedksiężycowi", t. I, Anna Kańtoch, Fabryka Słów 2009

Anna Kańtoch to zdecydowanie oryginalna autorka. I bardzo zdolna. Chociaż dopiero zaczyna (2 tomy opowiadań, 2 powieści), zdążyła już zdobyć uznanie nie tylko fanów, ale i kolegów z fantastycznego światka. Kańtoch jest także jedną z moich ulubionych pisarek. Dlatego nie wahałam się ani chwili przed kupnem "Przedksiężycowych" i, jak zwykle, nie żałuję.

Lunapolis - miasto, którego mieszkańcy dążą do doskonałości za wszelką cenę. Celem jednak nie jest doskonałość sama w sobie, ale ich życie. Ci bowiem, którzy zostaną uznani przez Przedksiężycowych za nieprzygotowanych lub niegodnych Przebudzenia, zostają w przeszłości w wyniku odbywających się co jakiś czas Skoków. Tam nie pozostaje im nic innego, jak gnicie wśród rozpadającego się dawnego miasta. Lunapolis to świat, w którym nie liczy się nic, oprócz przetrwania i... zabawy. Nie ma tu miejsca na przyjaźń, miłość, wzajemną pomoc. Jest natomiast zatracenie w seksie, alkoholu, narkotykach. Popularną rozrywką są także wyprawy w przeszłe światy - niektórzy wybierają się tam z ciekawości, nieliczni z chęcią pomocy, wielu na polowania, bo przecież ci ludzie to już żywe trupy, więc dlaczego nie skrócić ich cierpienia? Przyjemne z pożytecznym. Jak bardzo Lunapolis przypomina nasz własny świat...

Nikt tak naprawdę nie wie (czytelnik również), czym jest Przebudzenie i kim są Przedksiężycowi. Strach przed odrzuceniem jest jednak tak wielki, że wypiera całą świadomość i tylko nieliczni zastanawiają się nad sensem istniejącego systemu i dostrzegają jego braki. Powodowani walką o przetrwanie mieszkańcy Lunapolis wydają każde pieniądze na kolejne genozmiany. Dzieci nie rodzą się w naturalny sposób, są produktami duszoinżynierów, mieszankami określonych cech, wykupywanych przez rodziców zależnie od stopnia zamożności. Nawet to jednak nie daje gwarancji na dotrwanie do Przebudzenia. Ludzie, doskonaląc się genetycznie, zatracają własne człowieczeństwo. Zdarza się też tak, że genozmiany stają się celem samym w sobie (Brin Issa, ojciec Kairy).

Kańtoch wprawnie posługuje się sugestywnym, plastycznym opisem swojego miasta. W ogóle, zauważyłam panującą modę na miasta "wiszące", budowane z przedziwnych konstrukcji o dziwnych nazwach (Scott Lynch i jego Camorra, i tak, niestety Alan Campbell i jego Deepgate). Lynchowi i polskiej autorce zdecydowanie wychodzi to lepiej, czytelnik z łatwością potrafi to sobie wyobrazić. Zwłaszcza jeśli chodzi o Lunapolis z przeszłości - odczuwa się duszną atmosferę rozkładu, mroczną beznadziejność. "Przedksiężycowi" to nie jest już fantasy, książkę określiłabym bardziej jako s-f w stylu retro (wynalazki, latające machiny, mechanoidy, duszoinżynierowie, a jednak wszystko utrzymane w kolorze sepii). Akcja "Przedksiężycowych" od razu niemal nasunęła mi skojarzenia z filmem "Equilibrium", nie tylko przez nazwę jednej z wież, w której pracują duszoinżynierowie, ale przede wszystkim w odniesieniu do doskonalenia się bez możliwości wyboru innej drogi, niż ta wyznaczona przez przywodcę, którego zresztą nikt nigdy nie widział.

To co podoba mi się u Kańtoch, to jej świetny sposób opisu swoich bohaterów zaledwie kilkoma słowami. Cenię ją również za nieco ironiczny stosunek do nich, zupełnie bezemocjonalny. To z kolei rzutuje na mój odbiór postaci - z żadną się nie utożsamiam, dzięki czemu mogę ich zachowania oceniać bardziej obiektywnie. Ogólnie Kańtoch ma specyficzny, lekko ironiczny styl pisania nawet o rzeczach poważnych, dzięki czemu osiągnęła lekkość odbioru, jednocześnie nie tracąc zupełnej powagi opisywanej sytuacji, a czasem wręcz ją podkreślając.

Równie dobrze i przemyślanie ułożona jest fabuła książki, która rozrasta się w miarę kolejnych stron. Poszczególne wątki splatają się ze sobą, tworząc logicznie ułożoną całość, intrygując sprawiają, że chce się poznać więcej szczegółów, które oczywiście pojawią się w następnych tomach (a może tomie, bo z drugiej strony nie wydaje mi się, żeby było miejsce na 3).

Żeby nie było tak kolorowo, są też pewne minusy. Przede wszystkim Kańtoch zdarza się urywać pewne wątki w miejscach, w których powinny być kontynuowane, i od razu przeskakuje do innego, jakby się znudziła. Trochę lepiej mogłyby być również dopracowane postacie Finnena i Kairy, w obojgu dostrzega się potencjał, jednak czegoś im brakuje, cech, które uczyniłyby je bardziej wyrazistymi. Finnen to budzący politowanie, a czasem lekką pogardę aktor-mitoman, dla którego życie to jedno wielkie przedstawienie w nim w roli głównej. Kaira natomiast jest wychowaną na starych księgach i żyjącż nieistniejącymi w Lunapoli ideałami panieneczką z dobrego domu, która kompletnie nie jest przystosowana do życia. Nie jestem w stanie jednak w żaden sposób ich polubić lub odwrotnie. Co ciekawe, udało się to Kańtoch osiągnąć w przypadku opisu Brina Issy, czy Niraja (brat Kairy). Ten ostatni najbardziej mnie zaintrygował, ale być może wynika to z mojej słabości do bohaterów pozujących na zimnych drani...

Zanim kupiłam książkę, przeczytałam recenzję w Esensji, nadesłaną mi przez Śmietankę. I chociaż już wtedy stwierdziłam, że jej autor nie czytał książki, teraz jestem pewna, że co najwyżej przejrzał tylną stronę okładki. Nazwać Lunapolis utopijnym światem - to trzeba być doprawdy niespełna rozumu, a to już moim zdaniem jest bezczelność. Link do tejże podaję http://esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=7131. O książce Kańtoch, o ile bardziej wiarygodnie, pisze też dziennik.pl: dziennik oraz Łukasz Orbitowski: czytelnia.onet.

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Co na majówkę - subiektywny przegląd zapowiedzi na maj

Widać, że wiosna w rozkwicie, nie tylko dlatego, że wokół się zazieleniło, ale świadczy o tym również ruch w wydawnictwach. Niestety, w kategorii fantastyki większość są to wznowienia, zawsze jednak można wybrać coś ciekawego.

Tytuł: Bractwo tajemnego znaku
Autor: Michael Peinkofer
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 29 kwietnia 2009

Wprawdzie nie majowa premiera, ale 29 kwiecień to tak jakby już maj. I chociaż nie fantastyka (thriller historyczny), ale w klimacie. Przyznam, że najbardziej w opisie wydawcy kuszą mnie te średniowieczne, ponure zamczyska Szkocji, ehhh...
Brutalne morderstwo asystenta znakomitego pisarza naprowadza Waltera Scotta na ślad jednej z największych zagadek królów Szkocji sięgającej 1314 roku. Co się tak naprawdę wówczas wydarzyło? Co oznacza tajemny znak runiczny pozostawiony na miejscu zbrodni? Czy klątwa wypowiedziana w XIV wieku przez druidów, do dziś rzekomo ciążąca nad krajem, jest tylko wymysłem ciemnego ludu? Jaką zagadkę kryją mury rodzinnego zamczyska jednej z najstarszych szkockich rodzin, lordów of Ruthvens? Dlaczego angielski inspektor przysłany z Londynu działa tak opieszale? Co kryją w sobie archiwa starego klasztoru? Znakomicie napisany, trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej strony thriller historyczny, którego akcja rozgrywa się w średniowiecznych, ponurych zamczyskach Szkocji, starych bibliotekach, zagadkowych podziemiach i tajemniczych zaułkach Edynburga, mrocznych klasztorach oraz słynnej, bajkowej rezydencji samego Waltera Scotta.
Tytuł: Łups!
Autor: Terry Pratchett
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 19 maja 2009
Dolina Koom – to właśnie tam trolle złapały w zasadzkę krasnoludów, a krasnoludy złapały w zasadzkę trolle. To było daleko stąd. To było dawno temu. Sam Vimes ze Straży Miejskiej Ankh-Morpork znowu zobaczy wojnę, tym razem przed własnym biurem, jeśli nie rozwiąże zagadki morderstwa przynajmniej jednego krasnoluda. Kiedy jego ukochana Straż się rozsypuje, kiedy grzmią werble bojowe, musi odsłonić każdy ślad, przechytrzyć każdego skrytobójcę, pokonać każdą ciemność, by znaleźć rozwiązanie. Aha – codziennie o szóstej, niezawodnie, bez żadnych wykrętów, musi wrócić do domu i poczytać synkowi "Gdzie jest moja krówka" ze wszystkimi odpowiednimi odgłosami podwórka. Są pewne rzeczy, które zwyczajnie trzeba załatwić.
Tytuł: Nacja
Autor: Terry Pratchett
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 20 maja 2009

Fani Pratchetta ucieszą się na wieść o tym, że także wydawnictwo Rebis postanowiło w maju wydać kilka książek tego pisarza (większość to wznowienia, o których poniżej).
W świecie przypominającym nasz, lecz będącym jego alternatywną wersją, wybucha epidemia, a wielka fala powoduje ogromne zniszczenia. Większość ludzi ginie, cywilizacja się chwieje. Tymczasem na małej, zagubionej pośrodku oceanu wyspie o nazwie Nacja przy życiu pozostaje jako jedyny nastoletni Mau. Nie jest już chłopcem, ale też nie stał się jeszcze mężczyzną - kataklizm przerwał obrzęd inicjacji. Musi się zmierzyć z utratą najbliższych, wyrzutami Praojców i złością na bogów oraz rozpocząć życie na nowo w samotności. Tylko że Mau nie jest na wyspie sam - przebywa na niej dziewczynka z rozbitego statku, a wkrótce zaczną pojawiać się ocaleni ludzie. Nie wszyscy jednak mają pokojowe zamiary, zwłaszcza plemię ludożerców...
Tytuł: Król bezmiarów
Autor: Feliks W. Kres
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 22 maja 2009

Drugi tom serii Księga całości, fanom przedstawiać nie trzeba, ani też tym, którzy zapoznali się z Północną granicą. Polecam! Wprawdzie nie nowość, ale warte przypomnienia;)

Tytuł: W ogrodzie nocy
Autor: Catherynne M. Valente
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 29 maja 2009

1 tom cyklu Opowieści Sieroty, który ukaże się w serii Uczta Wyobraźni. Valente to amerykańska poetka, pisarka i krytyk literacki. Tworzy w duchu postmodernizmu, w swoich utworach wykorzystuje wątki surrealistyczne. Uznanie krytyki zdobyła właśnie dzięki Opowieściom Sieroty. Powieść była nominowana do World Fantasy Award w 2007 roku. Więcej o autorce i książce można dowiedzieć się na tej stronce: www.orphanstales.com Przejdziemy się do księgarni, zobaczymy...

Tytuł: Opowieści o Johnnym Maxwellu, t. I-III
Autor: Terry Pratchett
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: maj 2009
Tylko ty możesz uratować ludzkość - potężna flota obcych, rodem z najnowszej gry komputerowej, opanowała cały ekran... Johnny z joystickiem w garści już ma ich roznieść na strzępy, gdy nagle wysyłają mu wiadomość: poddajemy się. Wedle instrukcji w grze nie ma takiej możliwości. A na monitorze jest: obcy mają dość i chcą do domu. Tylko Johnny może zrobić coś w tej kwestii. Na szczęście to tylko gra...
Johnny i zmarli - niewiele osób może widzieć zmarłych, a jeszcze mniej ma na to ochotę. Dwunastoletni Johny Maxwell może i nie ma nic przeciwko temu. Zmarli, jak się okazuje, w niczym nie przypominają jego wyobrażeń: nie snują się brzękając kajdanami, nie straszą, ani nie przechodzą przez ściany. Ot, zwykli ludzie, tyle że starsi niż zwykle i zawsze na miejscu. Zawsze na miejscu do teraz, bo magistrat postanawia ich ruszyć - chce sprzedać cmentarz firmie budowlanej. Zmarli i Johnny nie zamierzają się jednak temu bezczynnie przyglądać. Zwłaszcza, że nazajutrz jest Halloween...
Recenzja angielskiego wydania na blogu Śmietanki.
Johnny i Bomba - trzeci tom cyklu o Johnnym Maxwellu. Tym razem zaczęło się od tego, że wraz z przyjaciółmi znalazł w zaułku nieprzytomną panią Tachyon. Wprawdzie nie należała ona do osób, w których towarzystwie chętnie się przebywa, ale skoro już się ją znalazło w takim stanie, trzeba udzielić pomocy, choćby metodą usta-usta. A potem się okazało, że pani Taychon to nie stara wariatka, jak wszyscy uważali, lecz ktos, kto ma klucz do przeszłości, a ściślej - do przeszłości Blackbury z roku 1941. Roku, w którym miasto zostało zbombardowane.
Tytuł: Trylogia Nomów, t. I-III
Autor: Terry Pratchett
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: maj 2009
Nomów Księga Wyjścia - dla tysięcy maleńkich nomów żyjących pod podłogą dużego sklepu nie istnieje inny świat. O takich zjawiskach, jak dzień i noc, słońce lub deszcz mówią już tylko stare legendy. Spokojne życie nomów burzy hiobowa wieść: sklep ma zostać zlikwidowany. Masklin, jeden z pozasklepowych nomów, organizuje niewiarygodną ucieczkę z zagrożonego świata.
Nomów Księga Kopania - drugi tom sagi o kosmicznych ludkach z supermarketu. Dla nomów po opuszczeniu sklepu, rozpoczął się Nowy czas w kamieniołomie. Wkrótce zaczęły się dziać dziwne rzeczy: najpierw z nieba spadła zamarznięta woda, potem wiatr przyniósł Wieść, a w końcu pojawili się ludzie i wszystko się ogromnie pokomplikowało. Uparli się otworzyć stary kamieniołom i nomy nie miały innego wyjścia, jak się bronić. Tylko jak długo dwa tysiące czterocalowych krasnoludków może się bronić przed grupą zdecydowanych ludzi?
Nomów Księga Odlotu - Trzeci i ostatni tom sagi o wiekopomnych wyczynach nomów, mylonego z krasnoludkami ludu przybyłego dawno temu na Ziemię na pokładzie statku kosmicznego. Jak się okazuje, statek ciągle czeka na orbicie, by zabrać ich do domu, gdziekolwiek by on był. Jak skontaktować się ze statkiem, wie tylko jeden Masklin. Trzeba się mianowicie udać na Florydę- gdziekolwiek by to było - i dostać się na satelitę telekomunikacyjnego - cokolwiek to jest- który ma właśnie zostać wystrzelony. Niemożliwe? Zapewne, tyle że Masklin o tym nie wie..

Tytuł: Samozwaniec, t. I
Autor: Jacek Komuda
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: maj 2009

To pierwszy tom nowego cyklu tego pisarza, zatytułowanego Orły na Kremlu. Dla tych, co lubią historię Polski w przygodowym stylu. Nie czytałam żadnej książki Komudy, ale chyba czas najwyższy przyjrzeć się temu pisarzowi. Fabryka stworzyła nawet specjalny blog dotyczący książki, gdzie można przeczytać jej fragment (całkiem ciekawym stylem napisany, wyczuwam wpływ Sienkiewicza). Na podstawie książki powstała nawet krótka etiuda przygotowana przez Towarzystwo Jazdy Dawnej i absolwentów WSF, którą również można zobaczyć na stronie. Podoba mi się taka promocja.

niedziela, 26 kwietnia 2009

O więzieniu

Więźniem stajesz się tylko wtedy, gdy się poddasz.
Tad Williams, Rozgrywka Cienia, Rebis 2009

Nebule za 2009 rok rozdane

Wczoraj w Los Angeles rozdano Nebule, jedne z najważniejszych nagród w świecie fantastycznym, przyznawane przez Science Fiction and Fantasy Writers of America. Oto najlepsi roku 2008 w najważniejszych kategoriach:

powieść - Ursula Le Guin, Powers
mikropowieść - Catherine Asaro, The Spacetime Pool
opowiadanie długie – John Kessel, Pride and Prometheus
opowiadanie krótkie – Nina Kirki Hoffman, Trophy Wives
scenariusz – Andrew Stanton i Jim Reardon, WALL-E
nagroda im. Andre Norton – Ysabeau S. Wilce, Flora’s Dare

Nebule przyznawane są od 1966 roku, a pierwszym laureatem w kategorii powieści został Frank Herbert za Diunę.

Więcej o laureatach, poprzednich edycjach i samej nagrodzie znajdziecie na stronie nagrody.

wtorek, 21 kwietnia 2009

Bestia Portman - "Kochanice króla", scenariusz: Peter Morgan, reżyseria: Justin Chadwick, 2008

Długo przymierzałam się do obejrzenia tego filmu, przede wszystkim przez niezbyt pochlebne recenzje i dwójkę aktorów, których gry nie toleruję (Eric "lukierkowy chłopiec" Bana i Scarlett "nadęte usta" Johansson). Ponieważ jednak mam fazę na filmy kostiumowe i akurat była okazja, skorzystałam.

Byłam zaskoczona, że to jednak dobry film. Chociaż tytuł angielski The Other Boleyn Girl i powieść sugerują, że główną bohaterką opowieści będzie młodsza Maria, żyjąca w cieniu siostry, to jednak w filmie niepodzielnie panuje Anna, a raczej grająca ją Natalie Portman.

Aktorkę widziałam dotąd w trzech filmach - kultowym Leonie Zawodowcu i dwóch częściach Gwiezdnych wojen. W Leonie... podobała mi się bardzo, ale ten obraz zepsuły właśnie Gwiezdne wojny i słodki aż do mdłości wątek miłosny Amidali z Anakinem. W Kochanicach króla Portman udowodniła mi, że potrafi grać fenomenalnie. Anna w jej wykonaniu to ambitna, wyrachowana, ale jednocześnie zbyt emocjonalna i nieopanowana w swych zamierzeniach młoda kobieta, która nie potrafi udźwignąć konsekwencji własnych decyzji. Ostatecznie jednak znalazła w sobie siłę i odeszła godnie. Taką Annę z kart historii sobie zawsze wyobrażałam.

Co do pozostałych aktorów, nie ma się co rozpisywać. Bana w rajtuzach i wamsie z kryzą wyglądał po prostu żałośnie, nie mówiąc już o tym, że nie poradził sobie, z prostą przecież, rolą opętanego chucią króla. W ogóle to nie wydaje mi się, żeby Henryk VIII miał tak niecierpliwego penisa (wiem, film powstał na podstawie czytadła, ale jednak). Johansson po raz kolejny pokazała to samo - wydęte usteczka, bezbarwną skromność i niewinność podszytą hipokryzją, niezbyt zagraną zresztą. Jej postać Marii nie wzbudziła we mnie żadnych uczuć poza pogardą.

Nie czytałam powieści Philippy Gregory, jednak nie wydaje mi się, żeby akurat tych dwoje, przecież ważnych bohaterów, tak spłyciła. A może to aktorzy spłycili swoje postaci? Filmu zdecydowanie nie można traktować jako historycznego, aczkolwiek bardzo dobrze i trafnie oddaje on zasady panujące na dworze angielskim w ówczesnym czasie.

piątek, 17 kwietnia 2009

Sapkowski ma szanse na topór Drussa

Angielskie wydanie Krwi elfów znalazło się w finałowej piątce książek nominowanych do David Gemmell Legend Award for Fantasy. Oprócz Sapka w ścisłej czołówce znaleźli się następujący autorzy: Joe Abercrombie - Last Argument of Kings, Juliet Marillier - Heir to Sevenwaters, Brandon Sanderson - Hero of Ages, a także Brent Weeks - The Way of Shadows.

To pierwsza edycja DGLA. Konkurs organizowany na cześć zmarłego pisarza ma wyłonić najlepszego autora gatunku heroic fantasy za 2008 rok. W pierwszej fazie książki zgłaszają wydawcy, potem głosują na nie czytelnicy, w wyniku czego zostaje wyłonionych 5 najlepszych tytułów. Zwycięzca otrzyma w nagrodę replikę słynnego topora Drussa, bohatera najlepiej znanej sagi autorstwa Gemmella. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi w 19 czerwca w Londynie.

Pozostaje trzymać kciuki!

David Gemmell (1948-2006) - brytyjski pisarz fantasy heroicznej i historycznej. Większość jego powieści ukazała się w Polsce. Czas chyba wybrać się do księgarni.

czwartek, 16 kwietnia 2009

Do czego zdolny jest pisarz, by stworzyć dzieło swego życia? - "Infamous", scenariusz i reżyseria: Douglas McGrath

Infamous (polski tytuł Bez skrupułów) obejrzałam dwa razy. I za każdym razem długo nie mogłam otrząsnąć się z wrażenia, jakie na mnie zrobił. Film opowiada o kulisach powstania jednej z najsłynniejszych powieści Trumana Capote zatytułowanej Z zimną krwią. Nie czytałam tej książki, ale z pewnością nadrobię to w najbliższej przyszłości.
 
Infamous to wstrząsający dramat o ludziach popchniętych do zbrodni przez różne życiowe doświadczenia, ale dla mnie to jest przede wszystkim film o wyrachowaniu pisarza, który jest gotów zrobić wszystko dla swojej powieści. Fenomenalna rola Toby'ego Jonesa (Capote), który sprawił, że ciężko było mi odróżnić film od rzeczywistości. Do tej pory zastanawiam się, kiedy jego bohater był szczery, a kiedy z premedytacją udawał. Gdy już wydaje mi się, że go rozgryzłam, on wywraca moje przekonanie do góry nogami. Jak np. moment, w którym Capote rozmawia ze swoją przyjaciółką, pisarką Harper Lee (Sandra Bullock) i mówi, że nie może znieść myśli o wydaniu wyroku w sprawie Perry'ego, ale po chwili twierdzi, że jego śmierć byłaby najlepsza dla jego powieści!

Jak daleko można się posunąć, by zdobyć materiał do książki? I czy Capote rzeczywiście wszystko co robił, robił w tym właśnie celu? Czy to co mówił Perry'emu miało jedynie przybliżyć go do prawdy, czy naprawdę tak odczuwał?

Perry'ego Smitha gra tutaj Daniel Craig. Dla fanów Jamesa Bonda jego rola może być nie lada zaskoczeniem, w Infamous bowiem aktor gra homoseksualistę, zagubionego i zniszczonego psychicznie przez ojca, który aż do ostatniej chwili nie mógł pogodzić się z własną osobowością, a jednocześnie zachował człowieczeństwo i godność, mimo tego, co zrobił. To człowiek o duszy artysty, niezwykle inteligentny i oczytany, który chciał być doceniony za to, co robił, i który zdaje sobie również sprawę z niezwykłego paradoksu i ironii losu:
Całe życie chciałem stworzyć dzieło sztuki. Śpiewałem - nikt nie słuchał. Malowałem - nikt nie patrzył. A teraz, gdy ja i Dick zabiliśmy 4 osoby, co z tego wyjdzie? Dzieło sztuki.
Paradokumentalna forma filmu potęgowała jedynie uczucie pomieszania rzeczywistości. W moim odczuciu Infamous to świetnie zrobiony film biograficzny z rewelacyjną grą aktorów. Jego fabuła, zwłaszcza za ostatnim razem, głęboko zapadła mi w świadomość i nie zaznam spokoju, dopóki nie przeczytam książki. Chcę przekonać się, czy wizja reżysera i autora biografii odzwierciedla się w powieści, czy dostrzegę te ślady wyrachowania, a może wręcz przeciwnie - ironię tytułu, o której mówił filmowy Capote, tłumacząc Perry'emu chęć napisania książki. Chcę wiedzieć, chociaż to może absurdalne, czy to nie było perfidne kłamstwo (i tu proszę ewentualnych komentujących - jeśli czytaliście Z zimną krwią to ani słowa o niej!).

Podobno obraz nie zdobył takiego rozgłosu przez wcześniejszą premierę głośnego Capote z Philipem Seymourem Hoffmanem. Nie widziałam tego filmu, ale jeśli tylko będę miała okazję, na pewno obejrzę.

poniedziałek, 6 kwietnia 2009

Światowy Dzień Książki

Światowy Dzień Książki zbliża się wielkimi krokami. 23 kwietnia ustalony Dniem Ksiązki został w 1995 roku przez UNESCO - to data śmierci Cervantesa oraz urodzin i śmierci Szekspira.

W tym roku, po raz pierwszy, obchody tego święta w Polsce organizowane są przez zintegrowane środowiska wydawców, księgarzy i bibliotekarzy. Pod patronatem Instytutu Książki w promocję czytelnictwa zaangażowały się Polska Izba Książki, Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich, Izba Księgarstwa Polskiego, Stowarzyszenie Księgarzy Polskich i Polskie Towarzystwo Wydawców Książek. Od wielu miesięcy organizowane są w całym kraju akcje i kampanie promujące czytelnictwo. Zwieńczeniem działań prowadzonych cały rok będzie uroczysta Gala Światowego Dnia Książki, która odbędzie się 23 kwietnia 2009 w Teatrze Buffo.

Uroczysta gala z okazji Światowego Dnia Książki i Praw Autorskich będzie zwieńczeniem akcji prowadzonych w całej Polsce przez ostatnie dwanaście miesięcy. Podczas ceremonii zostaną przyznane nagrody dla instytucji i osób najbardziej aktywnych w promocji czytelnictwa. Scenariusz wydarzenia, którego tytuł brzmi „Światowe przeboje na Światowy Dzień Książki”, został specjalnie przygotowany przez Janusza Józefowicza i Janusza Stokłosę. Swoją obecność na gali potwierdzili już czołowi przedstawiciele polityki, władz i instytucji kulturotwórczych min. Bogdan Zdrojewski.

niedziela, 5 kwietnia 2009

Skąd się wzięły ich baśnie - "Nieustraszeni bracia Grimm", scenariusz: Terry Gilliam, Ehren Kruger, Tony Grisoni, reżyseria: Terry Gilliam, 2005

Ostatnimi czasy nie mam żadnych nowych książek, czytam po raz kolejny te, które już znam i nie ma sensu pisać o nich na blogu... Za to mam fazę na filmy kostiumowe i oglądam wszystko, co wpadnie mi w łapki. Był Dracula.

Niedawno też obejrzałam Nieustraszonych braci Grimm z 2005 roku. Skusiłam się, bo był jako dodatek do gazety i lubię Heatha Ledgera. I nie żałuję, film okazał się naprawdę bardzo dobry. To połączenie komedii i lekkiego dramatu (tragiczny motyw magicznych fasolek, chociaż nie narzucający się, przewija się przez cały film) z mroczną baśnią. Odnajdziemy tu korzenie najbardziej znanych bajek autorstwa braci, chociaż oczywiście wyjaśnienia te to czysta wariacja na temat. Ledger w swojej roli jak zwykle świetny, dość dobrze wypadł też Damon, mimo że nie wyszedł zbyt przekonująco jako naciągacz i cynik. Genialna jest za to postać Mercuria Cavaldiego grana przez Petera Stormare'a - obśmiałam się jak norka! Lena Headey, która bardzo podobała mi się jako spartańska królowa w 300, tutaj jest łowczynią i wypada blado, bardziej jako dodatek niż charakterna wojowniczka. Piękna Monica Bellucci wciela się w królową luster, przyznać trzeba, że potrafiła w komiczny sposób oddać charakter próźnej i zapatrzonej w siebie kobiety.

Nastrój filmu Terry'ego Gilliama przypomina produkcje burtonowskie - podobny mroczny klimat, okraszony sepiowatymi barwami. Efekty specjalne nie są najlepszej jakości, jednak skutecznie przemawiają do wyobraźni, niektóre nawet potrafią przerazić. Uzupełnieniem jest muzyka, momentami wywołująca ciarki na plecach, a chwilami wręcz uwodząca piękną melodią.

Nieustraszeni bracia Grimm to nie tylko dobra komedia, jest tutaj też coś więcej - rozpaczliwa chęć Jacoba ocalenia zaginionych dziewczynek to nic innego, jak jego próba odpokutowania za śmierć siostry.