niedziela, 26 lutego 2012

Kolejna granica przekroczona

Rok temu chwaliłam się, kiedy mój blog w krótkim czasie odwiedzono 10 tysięcy razy i wówczas zorganizowałam losowanie dwóch książek Marcusa Sedgwicka. Wtedy też obiecałam sobie, że kolejne losowanie zrobię, gdy liczba wejść na bloga przekroczy 3 tysiące w ciągu miesiąca, co stało się w styczniu tego roku. Dziękuję Wam za odwiedziny, te jednorazowe, przypadkowe i jak najbardziej celowe.

A teraz do rzeczy - do "wygrania" powieść M.D. Lachlana Synowie boga - książka, która wzbudziła we mnie mieszane uczucia, ale przeczytanie jej nie było z pewnością stratą czasu.

Zasady:
Podobnie jak rok temu wystarczy się zgłosić chęć udziału w losowaniu, podpisując się w komentarzu własnym loginem. Macie czas do soboty 3 marca do północy, a książkę rozlosuję w niedzielę 4 marca. Żeby uniknąć nieporozumień, zaznaczam, że jeśli wybrana osoba nie zgłosi się do mnie w ciągu trzech kolejnych dni, powtórzę losowanie bez jej udziału, a jeśli i tutaj odpowie cisza, to... trudno, książka pozostanie w mojej bibliotece.

sobota, 25 lutego 2012

J.K. Rowling dla dorosłych

Autorka kultowego już cyklu o Harrym Potterze zapowiedziała nową powieść, tym razem dla dorosłego odbiorcy. Na razie nie wiadomo nic więcej, ale wydawca Little, Brown and Company zapewnia podanie szczegółów w dalszej części roku. W swoim oświadczeniu J.K. Rowling obiecuje, że będzie to zupełnie inna książka od młodzieżowej serii.

Przyznam, że jestem ciekawa, jak autorka poradzi sobie na nowym gruncie. A Wy?

wtorek, 21 lutego 2012

O Chrystusie

Chrystus [...] to jest rola, a nie osoba. To słowo jest błędną transliteracją hebrajskiego Maszi'ach, co dosłownie znaczy Pomazaniec, czyli Wybrany. Mesjasz, rzecz jasna, przychodzi na koniec świata i ustanawia Złoty Wiek, zastępujący Wiek Żelaza, w którym teraz żyjemy.
Philip K. Dick, Transmigracja Timothy'ego Archera, Rebis 2012 r.

niedziela, 19 lutego 2012

I gdzie ta zabawa i śmiech, panie Mendoza? - "Brak wiadomości od Gurba", Eduardo Mendoza, tłumaczenie: Magdalena Tadel, Znak 2010

Jakoś nie mam szczęścia do hiszpańskojęzycznych autorów mainstreamowych próbujących swoich sił w fantastyce. Najpierw rozczarował mnie Mario Vargas Llosa Gawędziarzem, teraz Eduardo Mendoza książką Brak wiadomości od Gurba. Do lektury skusił mnie zachęcający opis, obiecujący dobry humor, grę z konwencją science fiction. Kiedy pisałam o Mendozie w zapowiedziach, wyraziłam nadzieję, że jego powieść będzie lepsza od polskiego Alkomatora. Pomyliłam się jednak. Brak wiadomości od Gurba nie jest ani zabawna, ani błyskotliwa.

Wizyta kosmity w Barcelonie służy opisywaniu hiszpańskiej rzeczywistości w krzywym zwierciadle. Być może odczuwałabym jakąkolwiek przyjemność z lektury, gdybym interesowała się hiszpańską kulturą. Sądziłam jednak, że powieść będzie bardziej uniwersalna. Autor na zaledwie 162 stronach nie zawarł ciekawej fabuły ani głębszych informacji o swoim bohaterze, a jedynie mnóstwo przytyków na temat Barcelony i jego mieszkańców, z których nic tak naprawdę nie wynika. Książeczka przypomina mi słabe amerykańskie parodie filmowe, walczące o uśmiech widza poprzez niewybredny i prosty humor, na który szkoda czasu. Podobnie w tym wypadku żałuję tych dwóch godzin i nawet nie jestem w stanie więcej napisać o tym wątpliwym dziełku, co tylko świadczy, jak małe wywarło na mnie wrażenie.

sobota, 18 lutego 2012

O wiedzy

Jeżeli wiedza sprawia zastępczy ból, to niewiedza stanowi realne niebezpieczeństwo.
Philip K. Dick, Transmigracja Timothy'ego Archera, Rebis 2012 r.

czwartek, 16 lutego 2012

O pobożności i szaleństwie

Ludzi, którzy mówią do Boga, nazywamy pobożnymi, a ludzi, do których mówi Bóg - wariatami.
Philip K. Dick. Transmigracja Timothy'ego Archera, Rebis 2012 r.

piątek, 10 lutego 2012

Biblia dla początkujących autorów - "Warsztat pisarza. Jak pisać, żeby publikować", Dwight V. Swain, Cat Book 2010

Z nieufnością podchodzę do wszelkich kursów kreatywnego pisania, zwłaszcza do takich, które są prowadzone przez przeciętnych autorów. Długo też wzbraniałam się przed sięgnięciem po Warsztat pisarza. Jak pisać, żeby publikować Dwighta V. Swaina. Nie bardzo wiedziałam, co mogłaby mi dać ta książka, ponadto przekonana byłam, że żaden podręcznik ani kurs nie zrobi z nikogo pisarza, jeśli ten nie ma talentu. Byłam zaskoczona i ujęta tym, że amerykański autor wyraża podobne przekonanie w swoim wprowadzeniu. Zaczęłam czytać i potwierdzam pozytywne opinie. Polecam lekturę nie tylko tym, którzy chcieliby spróbować swoich sił w pisaniu, ale również samym czytelnikom, bo książka pokazuje obie strony literackiego świata.

Posługując się prostym językiem, obfitym w trafne porównania i metafory, Swain pokazuje przede wszystkim, jak ciężką pracą jest pisarstwo. Chłodzi od samego początku zapał tych, którym wydaje się, że wystarczy mieć jakiś pomysł, a reszta przyjdzie sama. Licznymi przykładami udowadnia, że pisać każdy może, ale nie każdy stanie się pisarzem. Że potrzeba wiele samodyscypliny, ciągłego poszerzania wiedzy o świecie i ludziach, rozwijania stylu i zdolności językowych, pomysłów, aby móc zainteresować wydawnictwa swoją twórczością. Stwierdza również, i trudno się z nim nie zgodzić, że pewnych technik można się nauczyć, ale bez tej iskry, odrobiny chociaż talentu, na nic pójdą każde studia i ćwiczenia. A ponadto:
Nikogo nie obchodzi, czy uda ci się zostać pisarzem, czy nie. Nikogo oprócz ciebie. Mało tego, nikt nie zapłaci ci za opowieści, których nie napiszesz. A to oznacza, że ty sam musisz być swoim szefem. (s. 278)
Książka, oprócz mnóstwa cennych porad dotyczących samej sztuki pisarskiej, pozwala także wejść za drugą stronę okładki, czyli zrozumieć czytelnika. Swain bardzo umiejętnie tłumaczy, w jaki sposób różni ludzie postrzegają literaturę, czego oczekują po książkach. Wielokrotnie kiwałam głową nad jego kolejnymi przykładami, myśląc: „tak, właśnie tego chcę od książki”. Swain zwraca uwagę, że czytelnicy są różnorodni i nie każdemu musi się spodobać to, co piszemy. Jednak słusznie twierdzi, że podejście „jestem genialnym pisarzem, którego nikt nie rozumie”, jakie zdarza się wśród twórców (przede wszystkim) głównego nurtu, jest błędne. Po co pisać, jeśli nikt tego nie chce czytać? Jaki jest sens marnować papier?

Podręcznik to bardzo dobre określenie dla Warsztatu pisarza. Książka jest podzielona na kilka sekcji. Dowiedzieć się z niej można, w jaki sposób pracować nad słownictwem, jakie podstawowe elementy powinna zawierać powieść czy opowiadanie. Znajdziecie tu sporo naprawdę przydatnych rad dotyczących budowania fabuły, bohaterów, planu powieści, rozbudowywania akcji. Dowiecie się także, w jaki sposób funkcjonuje rynek książki, który wszędzie wygląda podobnie. Autor ma bardzo zdrowe podejście do wszystkich zasad, które opisuje – najważniejsze to nie dać się zwariować, nie trzeba ślepo stosować się do każdej porady, one mają być jedynie wskazówkami na dalszą drogę. Swain uczy również akceptować swoje słabości, zachęca do prób, stwierdzając, że Tylko wtedy, gdy jesteś gotowy popełniać błędy dzisiaj, masz szansę na sukces jutro. (s. 28)


Bardzo, bardzo mądra i ciekawa książka. Polecam!

środa, 8 lutego 2012

O tańcu

Tańczcie, tańczcie, inaczej jesteście zgubieni...
Pina Bausch [w:] Pina, scenariusz & reżyseria: Wim Wenders, 2011.

sobota, 4 lutego 2012

Lutowe nowości

Na dworze mróz, z domu nosa się nie chce wyściubiać. W wydawnictwach też jakby zamarzło… ciekawych premier nie za wiele. Za to w kinach odwilż – obejrzałabym aż siedem filmów, z czego jeden widziałam lata temu i darzę go szczególnym sentymentem.

KSIĄŻKI

Tytuł: Bestiariusz słowiański
Autor: Paweł Zych & Witold Vargas
Wydawnictwo: BOSZ
Data premiery: 1 lutego 2012 r.

Książki tej możecie już szukać w księgarniach. Ja poszukam na pewno, ciekawa jestem, jakie to stwory dziwne tam znajdę.
Czyli rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach.
Studiując rodzime baśnie, podania i legendy, odnosimy nieodparte wrażenie, iż nasi przodkowie kochali niesamowite opowieści. (…) Przez setki lat historii naszego kraju powstał olbrzymi, barwny i ludny świat polskich wierzeń ludowych. Pięknie ilustrowany przez Pawła Zycha i Witolda Vargasa „Bestiariusz” jest skromną próbą zilustrowania tego bogactwa i ukazania choćby jego części współczesnemu Czytelnikowi. Zapraszamy do podróży śladami opowieści naszych przodków, mitów pełnych słowiańskiej magii tak rzadko obecnej we współczesnej polskiej kulturze.
Tytuł: Doktor Bluthgeld
Autor: Philip K. Dick
Wydawnictwo: Rebis
Data premiery: 21 lutego 2012 r.

Kolejna książka Dicka w ekskluzywnym wydaniu. Jak tylko się ukaże, znajdzie się w moim posiadaniu.
Wsród ruin zniszczonego przez wojnę atomową świata żyją inteligentne szczury, mówiące psy i ludzie, którzy mozolnie wracają do normalnego życia. W małym kalifornijskim miasteczku ukrywa się pod przybranym nazwiskiem szalony fizyk Bruno Bluthgeld, sprawca wszystkich tych nieszczęść. I jest ktoś jeszcze – obdarzony nadprzyrodzonymi umiejętnościami mutant, który czeka na dogodną chwilę, by przejąć rząd dusz.
„Doktor Bluthgeld” to nie tylko fascynująca powieść fantastycznonaukowa, lecz także historia o tym, czym jest dobro, zło i ślepa żądza władzy.
FILM

Tytuł: Beauty and the Beast
Scenariusz: Linda Woolverton
Reżyseria: Kirk Wise & Gary Trousdale
Data premiery: 3 lutego 2012 r.

Niestety bajka w kinach jest w znienawidzonym przeze mnie 3D, co moim zdaniem odbierze jej cały urok, więc tam na pewno jej nie obejrzę. Umieszczam animację w zapowiedziach ze względu na myśl, która mnie naszła, kiedy się dowiedziałam o ponownej premierze. Beauty and the Beast to chyba jedyna bajka Disneya, w której to kobieta ratuje mężczyznę, to ona jest wybawicielką.

Tytuł: Hugo
Scenariusz: John Logan
Reżyseria: Martin Scorsese
Data premiery: 10 lutego 2012 r.

Zaciekawiła mnie w tym filmie fabuła, nie ilość oscarowych nominacji. Tego również raczej w kinie nie obejrzę (znowu to 3D), ale może jak już będzie dostępna normalna wersja…
Film zrealizowany na podstawie książki Briana Selznicka. Bohaterem jest Hugo - sierota mieszkający w korytarzach ukrytych w murach paryskiego dworca, gdzie jego życie zależy od zachowania anonimowości. Kiedy jednak jego losy zazębiają się z życiem pewnej dziewczynki (Izabelle) kochającej książki oraz starca prowadzącego na dworcu sklepik z zabawkami, jego podziemne życie zostanie zagrożone. Tajemniczy rysunek, notes, skradziony klucz, mechaniczny człowiek i ukryta wiadomość od nieżyjącego ojca Hugona to elementy tworzące szkielet tej pięknej historii.
Tytuł: The Iron Lady
Scenariusz: Abi Morgan
Reżyseria: Phyllidia Lloyd
Data premiery: 10 lutego 2012 r.

Z trailera film mi co prawda przypomina The King’s Speech, który swoją drogą był bardzo dobry. Ale nie dlatego chcę obejrzeć ten film. Głównym powodem jest Meryl Streep, która od niedawna stała się jedną z moich ulubionych aktorek. Jej udział w dramacie zapewnia najwyższą jakość i wiem, że nie będzie to stracony czas. A mało jest ostatnio takich „pewniaków”.
Królów było wielu, Żelazna Dama tylko jedna. Miała piskliwy głos, własny pogląd na każdy temat i niezwykły tupet. Zanim stała się jedną z najbardziej wpływowych postaci współczesnego świata, jej kapelusz i nieodłączne perły budziły pobłażliwy uśmiech. Na naszych oczach z pyskatej Maggy rodzi się Żelazna Dama, której czarna torebka do dziś jest symbolem rządów silnej ręki. Meryl Streep w roli Margaret Thatcher – prawdziwej damy w świecie zdominowanym przez mężczyzn.
Tytuł: Czarodziejka
Scenariusz: Dominique Abel, Fiona Gordon, Bruno Romy
Reżyseria: Dominique Abel, Fiona Gordon, Bruno Romy
Data premiery: 10 lutego 2012 r.

Opowieść wydaje się zwyczajna, mało to było historii o czarodziejkach i zakochanych w nich śmiertelnikach? Ale francuskie filmy zwykle są oryginalne, niewymuszone i inteligentne, trochę pokręcone, na co liczę w tym wypadku.
Dom pracuje na nocną zmianę w małym hotelu w pobliżu przemysłowej części Lehawre. Pewnej nocy poznaje kobietę bez bagażu i bez butów. Ma ona na imię Fiona. Oznajmia mu, że jest wróżką, i może urzeczywistnić jego trzy życzenia. Jednak po spełnieniu dwóch z nich – znika tajemniczo, aby odnaleźć swoje drugie ja, odkryć swoje niepowtarzalne wnętrze. Zakochany w niej mężczyzna wyrusza na poszukiwanie. Fiona otwiera Domowi okno na świat pełen tajemnic i marzeń.

Tytuł: The Artist
Scenariusz: Michael Hazanavicius
Reżyseria: Michael Hazanavicius
Data premiery: 10 lutego 2012 r.

I drugi niefantastyczny film w zestawieniu. Uwielbiam nieme kino, urok czarno-białych zdjęć, specyficzną, przerysowaną grę aktorów. Być może dzięki The Artist ten rodzaj filmu wróci do łask.
Rok 1927, Hollywood. Gwiazda kina niemego, George Valentin, obawia się, że pojawienie się dźwięku w filmie oznacza koniec jego kariery. Pomaga się jednak wybić młodej tancerce, Peppy Miller.

Tytuł: The Woman in Black
Scenariusz: Jane Goldman
Reżyseria: James Watkins
Data premiery: 24 lutego 2012 r.

Na ten film czekam od dawna i wiele się po nim spodziewam. O pierwszej adaptacji nie ma co się rozpisywać, powiem tylko, że nie była… dobra. Fabułę więc znam i tu raczej nie spodziewam się zaskoczenia, bardziej ciekawa jestem, jak sobie poradził Daniel Radcliffe.
Młody prawnik przyjeżdża do odległej wioski, by uporządkować dokumenty i podzielić majątek niedawno zmarłej klientki. Na miejscu odkrywa istnienie ducha kobiety, która za życia była wzgardzona przez mieszkańców osady. Duch postanawia się na nich zemścić, a bohater zostaje wplątany w wir niebezpiecznych wydarzeń.
Tytuł: Faust
Scenariusz: Aleksander Sokurow & Marina Koreneva
Reżyseria: Aleksander Sokurow
Data premiery: 24 lutego 2012 r.

Fausta Goethego czytałam jedynie we fragmentach i cały czas się przymierzam do przeczytania w całości. I cały czas jest coś innego do przeczytania… Co mnie zaintrygowało w opisie filmu, to wzmianka o radykalnej reinterpretacji mitu. Poza tym rosyjskie kino rzadko zawodzi.
Swobodnie zainspirowany opowieścią Goethego Alexander Sokurov radykalnie reinterpretuje dobrze znany mit. Faust jest u niego myślicielem, buntownikiem i pionierem, ale też anonimowym człowiekiem z krwi i kości, napędzanym przez wewnętrzne impulsy chciwości i żądzy. To ostatnia część tetralogii Sokurowa o ludziach władzy. Bohaterami poprzednich części byli: Hitler, Lenin i japoński cesarz Hirohito.