czwartek, 21 lipca 2011

Człowiek człowiekowi wilkiem - "Synowie boga", M.D. Lachlan, tłumaczenie: Kamil Lesiew, Prószyński i S-ka 2011

Synowie boga M.D. Lachlana to jedna z nielicznych książek, których informacja na okładce niemal w stu procentach zgadza się z zawartością. Niemal, ponieważ o ile prawdą jest, że powieść brytyjskiego pisarza można zaliczyć do mrocznej fantasy, brutalnej i posępnej, posiadającej niekonwencjonalne podejście do mitu wilkołaka, to moje wątpliwości budzi stwierdzenie „w najlepszym wydaniu”. A wątpliwości te zrodziła koszmarna okładka, niestaranna redakcja oraz nierówny styl autora, który miota się między narracją w duchu mitologicznej przypowieści a współczesnym językiem.

Książka wzbudziła we mnie mieszane uczucia, nie należy bowiem do najgorszych, jakie czytałam, ale także nie zaliczyłabym jej do tych lepszych. Argumentów za i przeciw jest mniej więcej tyle samo i żadna szala nie potrafi przeważyć. Powieść nie wciąga od pierwszych stron, wręcz przeciwnie, przez co najmniej sto zastanawiałam się, czy nie odłożyć książki, nie mogąc zrozumieć, dlaczego król Authun powiódł swoich najlepszych wojów na śmierć, by porwać chłopca, który miał mu zastąpić syna, ponieważ sam nie mógł go spłodzić, dlaczego nie wziął pierwszego lepszego dzieciaka. Kwestia proroctwa, wg którego chłopiec ma być wyjątkowy, niewiele wyjaśnia, ponieważ czytelnik dowiaduje się jedynie, że było jakieś proroctwo. To, że zamiast jednego dziecka król znajduje bliźnięta, z których jeden (Wali) skazany jest na żywot królewskiego dziedzica, drugi (Feileg) na życie wśród wilków, służy jedynie zmyleniu czytelnika, aby dociekał, który z nich odegra w fabule większą rolę. Nie dość, że obaj bracia nie rozpoznają się niemal do samego końca, to nie zastanawiają się nawet, dlaczego są tak do siebie podobni, przyjmują ten fakt za coś oczywistego, co wydaje mi się niezbyt prawdopodobne. Lachlan ożywia nordycki mit o odwiecznej walce Odyna z Wilkiem Fenrirem w sposób tak poplątany i z nawarstwieniem tylu wątków, że czytelnik może mieć problemy z odnalezieniem się w opowieści. Miałam wrażenie, że autor sam nie do końca był przekonany do swojej historii i w chwilach, w których nie mógł wymyślić dalszego ciągu, pchał akcję nieoczekiwanym zwrotem wydarzeń.

Całkowicie nie pasował mi wątek trójkąta miłosnego, zbyt sztampowy, żeby stał się wiarygodny – jeden brat nagle zakochuje się w wybrance drugiego brata, dziewczyna nagle zaczyna się miotać między jednym uczuciem a drugim, absurdalnie usiłując sobie wyobrazić życie u boku, jakby nie było, wilka. Adisla jest tu nikim więcej jak pretekstem ciągu fabuły, to po nią wyrusza Wali, gdy porywają ją barbarzyńcy, to przez nią mroczna opowieść zmienia się miejscami w mdły melodramat. Ponadto Lachlan nie potrafił oddać właściwie rozterek Feilega, który całe życie wychowywany jako wilk nagle zaczyna odczuwać ludzkie emocje, nie jest przez to jednak zagubiony, nie czuje niepokoju. Zresztą żaden z bohaterów powieści nie jest tu skomplikowany, wodzowie są wielcy i bezlitośni, ich wojowie lojalni i waleczni, magowie szaleni i błogosławieni, a bogowie tajemniczy i egoistyczni. Ale mam wrażenie, że to akurat celowy zabieg, zważywszy, że cała historia stylizowana jest na mityczną przypowieść, w której rys psychologiczny nie odgrywa większego znaczenia.

Udał się natomiast autorowi najważniejszy i najbardziej przeze mnie oczekiwany wątek – wilkołactwa. Motyw przemiany od początku do końca prowadzony jest konsekwentnie, stopniowo, powiedziałabym nawet w sposób „narastający”, i nietuzinkowy, opleciony w nordyckie mitologie. Książka świetnie się sprawdza od strony obyczajowej – wiarygodnie oddany został obraz ówczesnej mentalności plemion. Magia jest tutaj kluczową częścią świata, obecna w nim na równi z powietrzem. Lachlanowi udało się doskonale pokazać, w jaki sposób we wczesnym średniowieczu funkcjonowały mity w życiu ludzi, jak czczono bogów i bano się ich kapryśności, z jakim szacunkiem i lękiem podchodzono do czarów, którymi władać mogli jedynie wybrańcy, płacąc za nie wysoką cenę. W Synach boga krew i mrok są stale obecne, czy to na polu bitwy, czy podczas rytuałów. Autor nie unika realistycznych opisów – miasta są pełne brudu i smrodu, walka naznaczona posoką i rozprutymi flakami, ludzie żyjący jak zwierzęta zachowują się jak one.

Recenzja ukazała się na portalu Katedra.

10 komentarzy:

  1. Zaciekawiłaś mnie swą opinią. Z ciekawości chętnie poznam tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem dobra książka, aczkolwiek ma za dużo wad wg moich wymagań, aby uznać ją za naprawdę dobrą;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od dłuższego czasu chce przeczytać tą książkę, ale nigdy nie mam okazji. Sama okładka według mnie jest niezła, chociaż może tak sądzę, bo mam w pamięci inne okładki z tej serii książek, np. sławny koszmarek z "wilczego miotu". Do tytułu przyciąga mnie właśnie to hasło mroczna i posępna fantastyka. Ale nie znoszę takiego debilizmu głównych bohaterów, a o tym piszesz. Nic mnie tak nie irytuje, jak są oczywiste oczywistości, ale postacie ich nie dostrzegają.

    OdpowiedzUsuń
  4. No, trochę autor zapomniał o kwestiach psychologicznych, ale może też wieki temu ludzie nie zastanawiali się nad takimi sprawami, nie wiemy tego...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja dobrze potrafię określić czy coś jest dla mnie, czy nie. Od pierwszego wejrzenia wiedziałam, że to niska półka. Dobrze jednak, że ktoś tak obiektywnie to streścił. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy obiektywnie? Raczej nie, bo przecież każda opinia jest subiektywna;-) ale starałam się nie czepiać, więc dziękuję za komplement:-) Pozdrawiam również:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Obiektywnie, wierzaj mi jako prawię! Subiektywizm w ocenach książek zwykle tworzy się wtedy, kiedy się chwali. Przykładowo moje teksty aż ociekają subiektywizmem... Piszę za siebie i dla siebie, nie każdy po przeczytaniu odnosi takie samo wrażenie, raczej rzadko. O wiele wartościowsze są zatem, nawet gdy się z nimi nie zgadzamy, negatywne lub - że tak powiem - ubrane w ramy pozytywnej krytyki, słowa. Dla mnie pomocne, gdyż i tak zawsze naprzód wiem, czy sięgnę po jakąś książkę czy nie. Twoje słowa tylko potwierdziły moje przypuszczenia, i za to plus. Boższz! Ale ze mnie snobka!!! X,] Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. "Lachlan ożywia nordycki mit o odwiecznej walce Odyna z Wilkiem Fenrirem w sposób tak poplątany i z nawarstwieniem tylu wątków, że czytelnik może mieć problemy z odnalezieniem się w opowieści. Miałam wrażenie, że autor sam nie do końca był przekonany do swojej historii i w chwilach, w których nie mógł wymyślić dalszego ciągu, pchał akcję nieoczekiwanym zwrotem wydarzeń."

    To jest streszczenie moich wrażeń po przeczytaniu tej ksiażki.Naprawde nie polecam

    OdpowiedzUsuń
  9. Człowiek człowiekowi wilkiem, a zombie zombie zombie - tak mi się nasunęło po przeczytaniu tytułu recenzji, ale ja nie o tym chciałam.
    Po pierwsze, świetnie napisana recenzja, padłam na kolana. Po drugie, skończyłam, recenzję, tfu, tfu, parę zdań nt mam napisanych, czy ja to mogę puścić dalej? Nie będziesz miała nic przeciwko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też już zawsze to zombie się kojarzy;-) Jejku, dziękuję:-) Książkę? Pewnie:-) Czekam na Twoje kilka zdań;-P

      Usuń