czwartek, 29 stycznia 2015

W tempie - "Whiplash", scenariusz i reżyseria: Damien Chazelle, 2014 r.

Film Damiena Chazelle'a jest rewelacyjny! Nie wiem, czy w tym roku obejrzę coś chociaż w podobnym stopniu porywającego.

Miles Teller w roli Andrew Neimanna przechodzi samego siebie i przekracza granice aktorstwa i muzyczne. Przemiana, jaka zachodzi w Andrew, jest niebywała, a obserwowanie tej ewolucji to niesamowite doznanie! J.K. Simmons jako Terence Fletcher przerażał mnie tak jak swoich studentów i właściwie cały film przesiedziałam zestresowana, rozgniewana, wystraszona i przejęta jednocześnie. Miałam ochotę na przemian krzyczeć, bić w bębny, bić Fletchera, emocje Andrew udzielały mi się bardzo mocno i tylko przyjaciółka mnie powstrzymywała przed ruszeniem z fotela na ekran!

Podobnie silne emocje odczuwałam ostatnio oglądając Rush. Whiplash to kolejny film, który polecam, wręcz zalecam każdemu. Pokazuje życie i to, że jak chcesz być wielki, to możesz, i tylko Ty stoisz sobie na przeszkodzie. Nie ma przeznaczenia, szczęścia, pecha czy jakiegoś innego fatum. Wszystko nie leży w rękach któregoś z bogów, tylko w Twoich! Ludzie, zdarzenia wyzwalają w nas pewne procesy, uruchamiają emocje, refleksje, ale to, jak my na nie reagujemy i co się dzieje dalej, zależy od nas. Tylko Ty nadajesz wartość temu, co robisz. Jeśli na czymś Ci zależy, dąż do tego, działaj, nie zważając na to, co kto mówi o Tobie i o tym, co robisz.

Nie zgadzam się z Terencem Fletcherem, że znęcanie się nad kimś fizyczne i psychiczne to właściwa droga do wielkości, ale ten film uświadomił mi, że jesteśmy zbyt wychuchanym społeczeństwem, z pokolenia na pokolenie coraz bardziej. Nie jesteśmy odporni na krytykę, złe słowo czy gniew innych. Uwielbiamy zrzucać winę na resztę świata za swoje porażki, zamiast wziąć się do roboty i zająć sobą, uzależniamy nasze działania od innych, zamiast szukać motywacji w sobie.

Jestem pod wrażeniem tego, jak w tempie jest ten film - zaczął się od razu, bez wstępów, i skończył tak samo. Jest idealnie wymierzony i od pierwszych do ostatnich minut trzyma w napięciu. Nie ma w tym filmie nic zbędnego, żadnych dłużyzn. Przez dwie godziny seansu nie odrywałam wzroku od ekranu. Świetne zdjęcia i muzyka (ten jazz!) są dopełnieniem obrazu.

Polecam!

sobota, 10 stycznia 2015

Wymarzona kontynuacja – „Wiedźmin”, CD Projekt RED, 2007

Gatunek: Action-RPG
Producent: CD Projekt RED
Wydawca: Atari
Platforma: PC
Premiera: 26 października 2007

Za każdym razem, kiedy kończę czytać cykl wiedźmiński, trudno mi przychodzi pogodzenie się, że to już naprawdę koniec. Zawsze jednak uważałam, że Andrzej Sapkowski powinien był trzymać się swojego zdania i nie pisać więcej żadnych opowiadań czy kolejnych powieści opartych na wiedźmińskim świecie (po wydaniu Sezonu burz tylko utwierdziłam się w tym przekonaniu). Jednak zawsze zastanawiałam się, co byłoby, gdyby się przełamał. Teraz już wiem, Sezon burz. Moje wszystkie obawy, które żywiłam co do ewentualnego powrotu przez pisarza do świata wiedźmińskiego, potwierdziły się. Podobne obawy miałam w związku z wiadomościami dotyczącymi pracy nad grą bazującą na opowiadaniach i powieściach. Dlatego długo zwlekałam z kupnem Wiedźmina, niespecjalnie podobały mi się szkice koncepcyjne, nie byłam również przekonana do postaci głównego bohatera. Bałam się po prostu, że gra nie spełni moich oczekiwań i będzie to kolejna siekanka spod znaku RPG. Dzisiaj z pełną świadomością muszę powiedzieć, że zespół CD Projekt RED dokonał tego, co nie udało się Sapkowskiemu – przedstawił wiarygodną, najlepszą z możliwych, oddającą klimat cyklu kontynuację losów Geralta w klimacie właściwego cyklu (jak się już domyślacie, Sezonu burz do tegoż nie zaliczam), zapewniając mi godziny doskonałej rozgrywki.

Przede wszystkim oklaski należą się za fabułę. Cała intryga jest bardzo wciągająca, trzyma w napięciu, z każdą godziną, nowym wątkiem byłam coraz bardziej ciekawa, co się wydarzy, dlaczego losy bohaterów układają się tak a nie inaczej. Do tego twórcy zapełnili świat postaciami z książek i nawiązaniami do wydarzeń z cyklu, dzięki czemu czułam się zupełnie tak, jakbym się przeniosła do Wyzimy. Geralt w wyniku niewyjaśnionych wydarzeń stracił pamięć i próby jej odzyskania są jednym z głównych wątków całej opowieści. Tak, opowieści, ponieważ dzieła CD Projekt RED nie można nazwać zwykłą grą, dla mnie jest to bowiem najlepsza kontynuacja ukochanych książek. Drugi motyw to polityczna międzynarodowa przepychanka, którą bohaterowie raczyli nas już w cyklu książkowym. Ponownie wiedźmin został wciągnięty w machinacje i intrygi najmożniejszych jego świata. Usiłując rozwikłać zagadkę skradzionych wiedźmińskich tajemnic, wplątuje się między królów i czarodziejki. I chociaż czasami historia zgrzyta (nie do końca jest dla mnie jasne, w jaki sposób Geralt mógł zostać zagarnięty przez Dziki Gon, ale być może dowiem się tego w kolejnej części), to w większości tworzy spójną układankę, do której kolejne elementy gracz dopasowuje bez końca. Ciekawe są również istotne misje poboczne, które nie tylko prowadzą do zdobycia doświadczenia (są też i takie, oczywiście – to są zwykłe misje poboczne), lecz także wyjaśniają wspomnienia, układają pewne informacje w logiczniejszą całość, pomagają w innych epizodach. Cała historia jest nieliniowa i często nie sposób przewidzieć rezultatów naszych decyzji, co więcej wszystko ma wpływ na zakończenie, chociaż wątki główne pozostają niezmienne, co czyni grę o wiele atrakcyjniejszą.

Kolejną mocną stroną Wiedźmina są bohaterowie. W samym Geralcie po prostu się zakochałam, swym charakterem przypomina mi upartego, samotnego, prawdziwego wojownika, kierującego się swoim poczuciem sprawiedliwości, jakiego poznałam w opowiadaniach. Sądziłam też, że nikt nie zastąpi mi filmowego obrazu Geralta i tak pasującego do niego głosu Michała Żebrowskiego (wiem, wiem, film tragedia i Geralt też nie do końca taki, jaki powinien być, ale nie było i nadal nie ma aktora, który lepiej wcieliłby się w postać wiedźmina). Bohaterowi gry udało się wręcz filmową postać przyćmić fizycznie (chociaż uważam, że Geralt jest zbyt przystojny), a głos Jacka Rozenka jest wręcz idealny. W ogóle dubbing gry jest oddzielnym arcydziełem. Bogactwo dialogów, humor charakterystyczny dla cyklu, zróżnicowanie zachowań postaci pierwszo, drugo, nawet trzecioplanowych robi wrażenie. Z przyjemnością mogłabym siedzieć tylko i oglądać, jak ktoś inny gra, traktując Wiedźmina jak dobry film fabularny.

Dopełnieniem fabuły są gry, które pomagają zdobyć doświadczenie, pieniądze i dodatkowe nagrody, ale też po prostu sprawiają przyjemność. Jedyną grą, jaka mnie niespecjalnie bawiła, to zdobywanie kart erotycznych za uwodzenie kobiet – widzę w tym nawet zabawną ironię; jednak za bardzo kłóci mi się to z osobowością wiedźmina, bardziej pasuje do Jaskra. Należy jeszcze wspomnieć o cudownych animacjach Tomka Bagińskiego i muzyce Adama Skorupy i Pawła Błaszczaka, które ogląda się i słucha z prawdziwym zachwytem.

Sterowanie postacią jest bardzo proste, właściwie wystarczy trzymać lewy przycisk myszy lub wciskać go w odpowiednim momencie trakcie walki. Twórcy umożliwili również dopasowanie układu kamery, która jednak wariuje totalnie w trakcie większych i bardziej złożonych bitew. Przydatnym elementem w trakcie walk jest stosowanie pauzy, zwłaszcza w kontekście ostatniej uwagi. Proste menu bohatera pozwala na szybkie zaznajomienie się z najważniejszymi elementami ekwipunku, łatwe rozbudowywanie postaci. Dziennik, w którym zawarte są opisy monstrów, bohaterów, mikstur, roślin, jest niejednokrotnie bardzo przydatny i pozwala na jeszcze lepsze wczucie się w rozgrywkę.

W całej grze sześć kwestii przeszkadzało mi najbardziej: brak możliwości szybkich podróży do najważniejszych miejsc; potwory-bumerangi, o wiele niższe doświadczeniem, a nie dające za wygraną mimo noszonych przez bohatera amuletów; przestoje fabularne, podczas których trzeba było się zajmować nudnymi i podobnymi do siebie zwykłymi zadaniami pobocznymi; wyznaczniki czasowe – jeśli coś miało zostać wykonane o północy, to trzeba było wcelować w tę cholerną północ, nie ma tu bowiem akademickiego kwadransa, a trzydzieści minut przed lub po północy nie dawało rezultatów; brak możliwości pełniejszego eksplorowania świata gry, Geralt nie może przeskoczyć przez opłotki, musi poruszać się wyznaczoną drogą;  chyba najbardziej denerwowało mnie zapętlenie zadaniowe między Bagnami a Wyzimą, sprawiające, że dostawałam szału, kiedy do wypełnienia jednej misji musiałam mojego bohatera przemieszczać z jednego miejsca w drugie po kilka razy i ostatecznie doprowadziło mnie do porzucenia gry na ponad pół roku…

Mimo wszystko Wiedźmin stał się jedną z moich ulubionych serii gier. Teraz część druga w oczekiwaniu na część trzecią.

środa, 7 stycznia 2015

Zapowiedzi filmowe na styczeń

W tym miesiącu nie dość, że nie będzie żadnych zapowiedzi książkowych (nic nie wpadło mi jakoś w oko), to w ogóle nie będzie fantastycznie. Znaczy jest fantastycznie, ale nie w temacie blogowym, wiecie, o co chodzi.

Tytuł: Big Eyes
Scenariusz: Scott Alexander & Larry Karaszewski
Reżyseria: Tim Burton
Data premiery: 2 stycznia 2015 r.

Film wszedł już na ekrany i właściwie bym się nim nie zainteresowała, gdybym się nie dowiedziała, że to nie jest jeden z groteskowych filmów Burtona (które ostatnio moim zdaniem nie wychodzą mu najlepiej), tylko dramat, w dodatku biograficzny. Ile tam będzie biografii, nie wiem, ale myślę, że warto film zobaczyć ze względu na Amy Adams (która w końcu wyszła z komedii romantycznych i pokazała na to co ją stać!) i Christopha Waltza.
Malarka Margaret Keane odnosi spektakularne sukcesy artystyczne. Kiedy wychodzi za Waltera Keane'a, mąż zaczyna przypisywać sobie jej osiągnięcia.
Tytuł: The Imitation Game
Scenariusz: Graham Moore
Reżyseria: Morten Tyldum
Data premiery: 16 stycznia 2015 r.

Film biograficzny o genialnym matematyku z Benedictem Cumberbatchem w roli głównej, Markiem Strongiem w roli drugoplanowej, do tego okres II wojny światowej. Nawet mi nie przeszkadza, że jedną z głównych ról gra Keira Knightley, którą swoją drogą nawet zaczęłam doceniać.
Angielski matematyk i logik, Alan Turing, pomaga złamać kod Enigmy podczas II wojny światowej.
Tytuł: Carte Blanche
Scenariusz: Jacek Lusiński
Reżyseria: Jacek Lusiński
Data premiery: 23 stycznia 2015 r.

Ciekawa historia, na faktach, z Andrzejem Chyrą, jednym z moich ulubionych aktorów, w roli głównej (w końcu! Ostatnio widuję go w samych drugoplanowych, w których też jest świetny!).
Kacper - nauczyciel historii dowiaduje się, że traci wzrok. By zachować pracę i doprowadzić swoją klasę do matury, postanawia ukryć problemy przed dyrektorem.
Tytuł: Birdman
Scenariusz: Alejandro González Iñárritu, Nicolás Giacobone, Alexander Dinelaris, Armando Bo
Reżyseria: Alejandro González Iñárritu
Data premiery: 23 stycznia 2015 r.

Komediodramat z gwiazdorską obsadą (Micheal Keaton, Emma Stone, Naomi Watts, Zach Galifianakis, Edward Norton) od reżysera takich rewelacyjnych filmów jak Babel, Amores perros, 21 gramów. Czyżby kolejny hit?
Zapomniany aktor, który niegdyś grał postać kultowego superbohatera, walczy ze swoim ego, próbując odzyskać sławę i rodzinę. 
Tytuł: Ziarno prawdy
Scenariusz: Borys Lonkosz & Zygmunt Miłoszewski
Reżyseria: Borys Lonkosz
Data premiery: 30 stycznia 2015 r.

Kolejny polski film w moich zapowiedziach, tym razem thriller (tak określa filmweb, moim zdaniem bardziej jednak kryminał) na podstawie powieści Zygmunta Miłoszewskiego. Powieści nie czytałam (warto?), ale przyciągają mnie nazwiska tych aktorów: w roli głównej Robert Więckiewicz, poza tym Krzysztof Pieczyński, Andrzej Zieliński, Arkadiusz Jakubik.
W Sandomierzu dochodzi do tajemniczej zbrodni. Stróże prawa pod wodzą Teodora Szackiego rozwiązują zagadkę morderstwa.