środa, 22 kwietnia 2015

Pustosłowie - "Clariel", Garth Nix, tłumaczenie: Agnieszka Kuc, Wydawnictwo Literackie 2015 r.

Clariel jest zapowiadana jako prequel serii Stare Królestwo. Ponieważ jednak wszystkie istotne wątki zostały zamknięte w Abhorsenie, sądziłam, że autor sięgnie do początków stworzenia swojego świata, może opisze genezę powstania Muru, wyjaśni podział na magiczność i niemagiczność. Clariel okazała się jednak mało prequelowa. Tytułowa bohaterka pojawia się w poprzednich (następnych?) książkach, jednak jest w nich postacią marginalną, nie ma większego znaczenia dla fabuły, jej postać w żadnym stopniu mnie też nie zaintrygowała na tyle, żebym chciała bliżej ją poznać. Miałam wrażenie, że autor na siłę połączył wątki z historii życia Clariel z wydarzeniami i bohaterami właściwego cyklu.

Clariel w niewielkim stopniu przypomina klimat Starego Królestwa. Już od samego początku styl wydaje się prostszy, narrator tłumaczy oczywiste elementy fabuły, zupełnie jakby książka była kierowana do dzieci, a nie do młodzieży. Wiele dialogów zawiera zwroty takie jak „jakieś”, „i tak dalej”, co niesamowicie mnie irytowało, obniżało bowiem poziom inteligencji bohaterów, którzy i tak nią nie błyskali. Także opisy nie mają specjalnej siły rażenia, co więcej co najmniej połowa z nich jest całkowicie zbędna, nie wnosi wiele do historii. Nie pomogło tutaj również polskie tłumaczenie, miejscami widać, że zbyt dosłowne. Sama historia też nie porywa i tak naprawdę jakakolwiek akcja rozwija się dopiero w połowie książki. Niestety rozwijając akcję, autor zapomniał trochę o logice. Wiele wydarzeń dzieje się „bo tak”, główne wątki zdają się być ze sobą naprawdę grubymi nićmi pozszywane, zwroty akcji są dramatyczne i zaskakujące, ale zaskakują tą nielogicznością właśnie.

Rozczarowuje korzystanie z tych samych zgranych motywów w opisie bohaterów, zwłaszcza w osobie głównej bohaterki. Niekochana, nierozumiana Clariel nie pragnie niczego więcej, jak powrócić do Wielkiego Lasu i żyć w spokoju, otoczona tylko naturą. Jednak jej ciągłe umartwianie się i okazywanie niezadowolenia, kręcenie nosem na wszystko, co ją spotyka, a przy tym kompletna nieumiejętność podejmowania działania, sprawiły, że nie polubiłam tej bohaterki. Szkoda, bo Clariel, podobnie jak Sabriel i Lirael, miała potencjał okazać się ciekawą, inteligentną młodą kobietą-wzorem dla dzisiejszych czytelniczek. Mamy tutaj jeszcze nieporadnego życiowo ojca, wiecznie nieobecną, chłodną, zapracowaną matkę, gamoniowatego, zakochanego w Clariel kuzyna (!), przystojnego, zepsutego paniczyka, wyrachowanego, żądnego władzy wielmożę, zagadkowego, białego kota, króla-wariata, niebezpieczne istoty Wolnej Magii, mądrego czarodzieja… Żadne z nich w najmniejszym stopniu nie budzi większych emocji, to tylko kukiełki wymieniane przez autora w potrzebnych mu scenach. Co gorsza, wiele z tych postaci miało potencjał na bycie interesującymi przy naprawdę niewielkim wysiłku.

Tym razem głównym wątkiem jest Wolna Magia, sposób jej działania i korzystania z niej. Czytelnik ma również okazję poznać bardziej obyczaje królestwa, zasady panujące wśród podzielonej społeczności, co jest ciekawym dodatkiem. Podoba mi się, że w każdej książce Nix rozwija inne elementy konstrukcji swojego świata. Niestety w Clariel nie znajdziemy za dużo informacji o Wolnej Magii, zaledwie kilka elementów. Co prawda można z nich sobie złożyć układankę bez większych problemów, jednak to właśnie bogactwo szczegółów było najmocniejszą stroną serii. Mocną stronę Nixa jest również działanie w obrębie elementów magicznych swojego świata, bez czerpania z już istniejących. W Clariel jednak autor postanowił wmieszać nordyckie mity w Wolną Magię, co według mnie częściowo odebrało cały klimat, a z pewnością moje uznanie dla pisarza znacznie się obniżyło.

Krótko mówiąc, Clariel rozczarowuje. Bardzo słabe dialogi, średnie opisy, nieciekawy pomysł na historię, bohaterowie bez żadnej psychologicznej głębi. Gdybym sięgnęła po tę książkę jako pierwszą z cyklu, nie tknęłabym pozostałych. To dla mnie kolejny przykład, że nie powinno się wracać do świata, którego się dawno nie odwiedzało.

Recenzja ukazała się na portalu Katedra.
Książkę też zaliczam do Wyzwania Książkowego 2015 z kategoriami:

  • została wydana w 2015 roku
  • ma tylko jedno słowo w tytule
  • w tytule jest imię
  • autorem jest mężczyzna
  • przeczytana w jeden weekend
  • akcja nie dzieje się w Europie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz