Barany. Islandzka opowieść to stonowany, spokojny, oszczędny w środkach wyrazu film o rodzinie, życiu, pasji, tradycji. Z prawdziwą przyjemnością obserwowałam historię dwóch braci, jednocześnie podzielonych i mocno ze sobą związanych. Obaj aktorzy wcielający się w Gummiego (Sigurður Sigurjónsson) i Kiddiego (Theódór Júliusson) zachowywali się bardzo naturalnie, zupełnie jakby nie grali tej historii, a byli w niej. Magiczne krajobrazy mroźnej i tajemniczej Islandii uzupełniają ten obraz, jak ostatni, idealnie pasujący puzzel.
Film jest miejscami zabawny, w świetnie wyważonych momentach wzrusza do łez i pokazuje, że więzy krwi są wiecznie trwałe. Pięknie oddany jest wątek rodzinny, prawdziwie, zmusza do refleksji o własnych relacjach, nie tylko rodzinnych. Polecam. Islandia udowodniła, że można zrobić dobry film bez wybuchów i międlenia, jak to robi Hollywood.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz