Czekałam na możliwość przeczytania książki Pawła Ciećwierza
odkąd dowiedziałam się o jej zapowiedzi na jesieni zeszłego roku, tym
bardziej, że jej wydanie zapowiadano o wiele wcześniej. Długo jednak
przybierałam się do sięgnięcia po tę pracę, wampirów ostatnimi czasy w
moim życiu było zatrzęsienie. Kiedy wreszcie zatęskniłam za nimi,
czytałam Synów Kaina, córy Lilith… z prawdziwą przyjemnością
fanki literatury fantastycznej i wampirów oczywiście. Tych, którzy za
krwiopijcami nie przepadają, niech nie zraża tytuł – duża część
publikacji traktuje o literaturze fantasy jako takiej, jej założeniach i
egzystencji w literaturze ponowoczesnej. Dla nieznających tematu, a
chcących się z nim zapoznać w sposób bezbolesny, mogę pracę Pawła
Ciećwierza z czystym sumieniem polecić. Jasny, lekki ton wywodów
zawierających kwintesencję literatury fantastycznej pozwala je przyswoić
bez obaw, że pogubimy się w pojęciach. Osoby, które orientują się w
konwencji fantasy dzięki tej pracy mogą sobie tę wiedzę utrwalić,
skonfrontować z innymi tekstami, często niestety traktującymi gatunek po
macoszemu, czego zresztą Ciećwierz szanowanym badaczom nie boi się
wytknąć.
Synowie Kaina, córy Lilith… to przede wszystkim obowiązkowa
lektura każdego porządnego fana literatury wampirzej. Dotyczy to
zwłaszcza młodszego pokolenia, które wyrasta na paranormalnych romansach
czy filmach typu Underworld (skądinąd bardzo udanego
widowiska). Książka mówi bowiem o wampirach klasycznych, legendarnym
Draculi, krwawej Carmilli czy bohaterach Kronik wampirów. Stąd
też tytuł recenzji – autor bowiem niemal bezustannie odwołuje się do
horroru, zamiast więcej miejsca poświęcić zmianom, jakie zaszły w
wizerunku wampira w fantasy. Fakt, bardzo dobrze opowiada o literackich
korzeniach tej istoty, ze znawstwem badacza rozwodzi się nad jej
ambiwalencją pociągającego potwora wywodzącego się z ludzkiego umysłu.
Jest to z pewnością jedna z nielicznych polskojęzycznych prac
obejmujących historię wampira od jego biblijnych początków po czasy
literacko nowożytne, a wszystko rozpatrywane na kulturoznawczym tle.
Dużo miejsca Ciećwierz poświęca umieszczeniu fantastyki i mitu
wampirzego w kontekście kantowskiej estetyki wzniosłości, płynnie
operując filozoficznymi pojęciami i wplatając je w, zdawałoby się,
literaturę nie posiadającą większej filozofii. Szkoda tylko, że autor,
wiele miejsca poświęcając chociażby na omówienie problematyki
niemożliwej miłości między wampirem a człowiekiem, nawet słowem się nie
zająknął o paranormal romanse, w której wampiry królują od dobrych
kilkunastu lat. To, że w Polsce wydawana jest dopiero od kilku lat, nie
powinno było powstrzymać badacza, zwłaszcza, że pozwoliłoby to na
poznanie szerszego kontekstu gatunku niż pokazują to polskie
wydawnictwa. Książkę traktować można jako dobre wprowadzenie do
wampirzej wiedzy tajemnej, ale do Wampira. Biografii symbolicznej Marii Janion,
którą to zresztą pracą Ciećwierz bardzo się podpiera, brakuje jej nie
tylko jakichś pięciuset stron, ale też szerszego punktu widzenia.
Dużym minusem książki jest jej strona redakcyjna, o czym świadczyć
może już taki bubel jak użycie cudzysłowu po skrócie „tzw.” na stronie
siódmej. Dalej nie jest na szczęście wiele gorzej, ale źle o redaktorze
świadczą pozostawiane, często po kilka na tej samej stronie, literówki i
błędy interpunkcyjne. Mimo tego jednak Synów Kaina, córy Lilith…
warto przeczytać, choćby z tego powodu, że w Polsce nadal powstaje zbyt
mało publikacji o fantastyce, które są jednocześnie dobrze przygotowane
merytorycznie i nie wyrażają się o tym gatunku pejoratywnie lub nie
wciskają go w otoczkę krzewienia wiary religijnej…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz