środa, 26 września 2012

O polskiej fantasy w gorzkiej pigułce - "Baśnie zbyt prawdziwe. Trzydzieści lat fantasy w Polsce", Małgorzata Tkacz, Gdański Klub Fantastyki 2012


Trzydzieści lat minęło… Właśnie w tym roku mija trzydziesta umowna rocznica istnienia literatury fantasy w Polsce. Z tej okazji Gdański Klub Fantastyki postanowił wydać pracę Małgorzaty Tkacz Baśnie zbyt prawdziwe. Trzydzieści lat fantasy w Polsce, określając ją jako przełomową i pierwszą taką pracę na gruncie polskim.

Czy jest to praca przełomowa na gruncie fantasy? I tak, i nie. Tak, ponieważ zbiera wszystkie najważniejsze informacje o konwencji i jej odmianach, odwołując się wyłącznie do polskiej literatury fantasy. Przedstawiając fundamentalne założenia poszczególnych odmian, pokazuje różnice, jakie występują między twórczością polskich pisarzy a ich zachodnimi kolegami. A jest ich całkiem sporo. To największy plus Baśni zbyt prawdziwych, żadne bowiem inne opracowanie nie uwzględnia tylu dzieł z rodzimego rynku. Co więcej, autorka nie skupia się prawie w ogóle na dziełach zagranicznych. Owszem, powołuje się na klasyków i powieści będące „kamieniami milowymi”, ale jedynie w tym celu, aby ukazać pewne schematy. Dalej już stąpa wyłącznie po polskim gruncie. Dlaczego jednak pojawiło się to „nie”? Nie uznałabym pracy za fundamentalną, oryginalną, ponieważ nie znajduje się w niej nic odkrywczego, to przede wszystkim zbiór danych o fantasy polskiej, które przez wszystkie lata istnienia gatunku w naszym kraju publikowane były w różnych źródłach. Ci, którzy znają prawa konwencji i orientują się w historii literatury fantastycznej, nie znajdą tutaj nic, czego nie dowiedzieliby się z czasopism i wcześniejszych opracowań, czy też nie doszliby własnymi przemyśleniami.

Przyznam, że mnie ta praca zmęczyła. Przede wszystkim dlatego, że autorka nie napisała niczego, czego bym już nie wiedziała o fantasy. Przyjemność lektury odbierał również akademicki styl, pełny naukowych zwrotów, typowych dla toku przynudzającego, podstarzałego i przesiąkniętego rutyną wykładowcy, a nie fanki literatury fantastycznej, która chce przybliżyć ją innym fanom (rozumiem, że taki był cel wydania książki w Gdańskim Klubie Fantastyki). Słowa takie jak, żeby przytoczyć tylko kilka, „heterogeniczność” (niejednoznaczność, różnorodność), „komplementarny” (uzupełniający się), „epigoński” (naśladowczy, mało oryginalny), „delimitacja” (wyznaczenie granic) mogą (oczywiście nie muszą) utrudniać zrozumienie tekstu, a przecież wystarczyło użyć ich normalniejszych odpowiedników. Jakby tego było mało wydawca również nie zadbał o poprawną stronę redakcyjną czy korektę, w książce roi się od wszelkiego rodzaju błędów. Utrudnienie w czytaniu sprawiała również czcionka szeryfowa, która przez małe odstępy między wierszami zlewała się w trakcie lektury.

Autorka imponuje wiedzą na temat polskiej fantasy, rzeczywiście przeczytała niemal wszystko, co wyszło spod piór najważniejszych przedstawicieli gatunku w naszym kraju, z pewnością jest również zaznajomiona z większością utworów należących do klasyki fantasy na świecie. Tkacz odrobiła również pracę domową z zakresu teorii literatury oraz teorii konwencji literatury fantastycznej. Świadczy o tym bogata bibliografia załączona na końcu pracy. Z pewnością "Baśnie zbyt prawdziwe" można określić skarbnicą wiedzy i podstawowym kompedium dotyczącym fantasy, z którym każdy, kto chce mieć jakiekolwiek pojęcie o tym gatunku, powinien się zapoznać. Autorka wskazuje i popiera solidnymi argumentami artystyczność i oryginalność wielu powieści polskich z gatunku fantasy, obalając tym samym tezy o jej wyłącznie rozrywkowym charakterze.

Dlatego mimo pewnych mankamentów opracowanie Małgorzaty Tkacz powinno znaleźć poczesne miejsce wśród prac na temat fantasy polskiej. Powinno być także lekturą obowiązkową dla wszystkich, którzy pragną pogłębić swoją wiedzę o konwencji fantasy oraz polskim do niej podejściu. Baśnie zbyt prawdziwe warto mieć również na półce choćby po to, aby móc do nich sięgnąć w celu przypomnienia sobie pewnych elementów konwencji czy choćby ze względu na wspomnianą bogatą bibliografię tekstów literackich oraz opracowań.

Recenzja ukazała się na portalu Katedra.

poniedziałek, 17 września 2012

One są wszędzie! - "Wampiry", Nigel Suckling, tłumaczenie: Paulina Głuchowska, Bellona 2012


Temat wampiryzmu i jego istnienia w kulturze oraz przerabiania przez konwencje literackie interesuje mnie od lat. Znam klasyków gatunku, czytałam wiele książek Anne Rice, mam za sobą kilka książek z cyklu Charlaine Harris, przeczytałam nawet Zmierzch. Od strony literackiej temat zaczął mnie już nużyć. Na świecie era wampirów pomału dobiega kresu, w Polsce jednak moda na krwiopijców trwa nadal. Wydawnictwa ciągle wznawiają powieści paranormalne, raz na jakiś czas postanawiają dać również czytelnikom pozycje mniej lub bardziej naukowe. Jedną z nich jest książka Nigela Sucklinga (zwróciliście uwagę na charakterystyczne nazwisko?). I chociaż Wampirom daleko do poważnej naukowej pracy (nie można ich nawet zaliczyć do popularnonaukowych książek), to jednak stanowi całkiem interesujący zbiór ciekawostek o wierzeniach w wampiry i inne demony mniej lub bardziej je przypominające.


Autor barwnie opowiada o istotach demonicznych z różnych stron świata. Mimo że od samego początku odwołuje się do Draculi Brama Stokera, z której cytaty stanowią motta kolejnych rozdziałów, o samych wampirach i ich historii dowiemy się niewiele. Bardziej Sucklinga interesują wampiropodobne stworzenia oraz istoty nie mające dużo wspólnego z krwiopijcami. Amerykanin ze swobodą skacze przez różne epoki i tematy, zarzuca czytelnika sporą ilością informacji, mniej lub bardziej rozbudowanych. Robi to przy tym w sposób bardzo chaotyczny, często zdawkowy, co przekłada się na słabe ich przyjmowanie. Książkę czyta się szybko i bez większych trudności, ale też niewiele pozostaje w pamięci. Po lekturze nasunął mi się szczególnie jeden wątek – każda społeczność ma jakiegoś wampira w kulturze. To zdumiewające, jak, odległe zdawałoby się, narodowości mają podobne wyobrażenia o demonach.

Sporym plusem, przynajmniej dla mnie, jest to, że autor nie zajmuje się literackimi wersjami mitu. Poza dość częstym odwoływaniem się do Stokera, wymienia tylko Wampira Polidoriego, Carmillę Le Fanu czy należącego do wielu autorów Wampira Varneya. Kilka zdań poświęca żyjącym pisarzom. I dobrze, przecież powstało tak wiele opracowań, że cóż jeszcze oryginalnego można napisać? Zamiast tego Suckling postanowił zebrać przeróżne historie o istotach nadnaturalnych i przekazać je czytelnikom. Niestety najwidoczniej bez większego planu. Jak już zwróciłam uwagę wcześniej, nie kieruje autorem żadna chronologia, trudno też mówić o uporządkowaniu tematycznym, wbrew tytułom rozdziałów. W dodatku wszystkie opowieści, sprawozdania policyjne, legendy, przerabia na swoją narrację, przez co tracą nieco na autentyczności. Być może gdyby poświęcił więcej uwagi kilkunastu tylko wątkom, zamiast upychać całą wiedzę na niecałych trzystu stronach, jego praca byłaby o wiele ciekawsza i miałaby większy wpływ na czytającego.

Dużym plusem Wampirów są piękne ilustracje Bruce’a Penningtona. Nadają słowotokowi Sucklinga swoisty klimat. Książka nie jest przełomowa, nie wnosi żadnych rewelacji ani odkryć, ale może być przyjemną rozrywką na kilka wieczorów.

Recenzja pierwotnie ukazała się na portalu Katedra.

wtorek, 11 września 2012

Był sobie kosmos - "Dzienniki gwiazdowe", Stanisław Lem, Wydawnictwo Literackie 2012


Do Stanisława Lema zraziłam się już w podstawówce. W lekturach były wówczas Opowieści o pilocie Pirxie. Książka mi się nie spodobała. W ramach pracy domowej mieliśmy również obejrzeć film, który także nie przypadł mi do gustu. Nie cierpiałam wówczas wszystkiego, co akcję miało w kosmosie, który był dla mnie jeszcze bardziej fantastyczny niż baśnie lub legendy. Moja niechęć do Lema pogłębiła się na studiach. Kiedy pisałam pracę licencjacką o cyklu wiedźmińskim, czytałam wybrane fragmenty Fantastyki i futurologii, w której autor wyrażał się niepochlebnie i lekceważąco o fantasy. Minęło kilka lat, zaczęłam się zaznajamiać z literaturą science fiction i oczywistym się stało, że wypadało poznać co najmniej kilka dzieł polskiego klasyka tego gatunku. Do przeczytania Dzienników gwiazdowych skłonił mnie charakter opowiadań – miały być to zabawne, ironiczne opowieści o naturze ludzkiej w kosmicznej łatce. I takie też są.

Zbiór opowiadań o Ijonie Tichym ma swoje wzloty i upadki. Kilka zachwyca rozbuchaną wyobraźnią, ironią, zmusza do refleksji nad własnym życiem i postępowaniem. Niektóre historie są powtarzalne i niespecjalnie oryginalne, czasem wręcz nudzą filozoficzno-naukowym stylem staroświeckiego i lekko bufoniastego bohatera. Jednak we wszystkich chodzi o jedno - o pokazanie, że człowiek nie ma prawa nazywać siebie panem wszechświata. Lem z lekkością i pod płaszczykiem humoru obnaża wszystkie nasze słabości i wady, mówi o nielicznych zaletach. Jego rozmyślania wkładane w usta Tichy'ego nie straciły na aktualności.

Autorowi nie można odmówić kreatywności, jego neologizmy zapełniają niemal każdą stronę. Celne spostrzeżenia i przewidywania zmuszają do refleksji nad istotą człowieczeństwa, utylitarnością, oryginalnością, podejściem do wiary. Jego rozważania nad istnieniem Boga i różnymi aspektami wiary i działań Kościoła zapewne nie przypadły do gustu zwolennikom chrześcijaństwa w czasach, kiedy opowiadania publikowano, teraz także nie spodobałoby się w tych kręgach. Lem nie kwestionuje istnienia sił wyższych, natomiast stawia pobudzające do myślenia pytania, na które tylko czytelnik może dać odpowiedź. Sama, czytając opowiadania, niejednokrotnie zgadzałam się z narratorem w podejściu do tematu wiary.

Główny bohater lekko mnie irytował fałszywą skromnością i jednocześnie obnoszeniem się ze swoją wiedzą, nie można mu jednak zarzucić braku mądrości. Można by pomyśleć, że Tichy jest alterego samego autora i z pewnością Lem mógłby wydać swoje przemyślenia w formie poważnych esejów. Tylko czy wtedy ktokolwiek chciałby go czytać? Z pewnością nie sięgnęliby po Dzienniki gwiazdowe młodzi ludzie albo ci, którzy jak ja, niewiele mieli do czynienia z prozą Lema. A sięgnięcie po rozrywkową formę dało pisarzowi możliwość do wypowiedzenia własnych spostrzeżeń. I chociaż pisane były na przestrzeni kilkudziesięciu lat, zachowują swój tok myślowy i ton filozoficznych przypowieści.

Lektura Dzienników gwiazdowych to doskonały sposób na zaznajomienie się z twórczością Stanisława Lema, dla czytelnika w każdym wieku. Z pewnością niejeden czytelnik sięgnie po kolejne dzieła, ja może nawet powrócę do pilota Pirxa…

Recenzja pierwotnie ukazała się w portalu Katedra.

wtorek, 4 września 2012

Zapowiedzi na wrzesień


KSIĄŻKI


Tytuł: Królewicz Śnieżek. Baśniowe stereotypy płci
Autor: Agnieszka Suchowierska & Wojchech Eichelberger
Wydawca: Czarna Owca
Data premiery: 5 września 2012 r.
Klasyczna baśń uczy dziecko, że dobro zawsze zwycięża, a zło zostaje ukarane. Coraz częściej się pisze, że baśń utrwala patriarchalny obraz świata oraz stereotypy związane z męskością i kobiecością.
Agnieszka Suchowierska dowodzi słuszności tej tezy. Posłużyła się bardzo prostym zabiegiem: zmieniła płeć bohaterów kilku najbardziej znanych baśni. I oto widzimy, jak Czerwony Kapturek – chłopiec nieco niemrawy – wędruje przez las do dziadka, Królewicz Śnieżek sprząta w chatce siedmiu krasnoludek i zostaje uratowany przez dzielną królewnę, a Kopciuszka, młodzieńca pracowitego i zahukanego, szuka po balu zakochana w nim Prezeska.
To, co z tego wynikło, może niektórych wręcz wprawić w osłupienie. Dlatego Autorka zaprosiła do rozmowy psychoterapeutę Wojciecha Eichelbergera i razem z nim komentuje treść zarówno klasycznych baśni, jak i ich wersji na opak. Wspólnie omawiają stereotypy związane z płcią. Obalają utarte wizerunki kobiety i mężczyzny w społeczeństwie. Zmuszają do refleksji nad życiem i wychowaniem następnych pokoleń.
Tytuł: Tytus Sam
Autor: Mervyn Peake
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Data premiery: 6 września 2012 r.
Trzecia część klasycznego cyklu Mervyna Peake’a!
Tytus Groan, jeden z najbardziej niezwykłych bohaterów literatury fantastycznej, opuścił zamek Gormenghast. Złamał odwieczne obyczaje swego rodu i wędruje przez świat.
Po pokonaniu pustyni i przepłynięciu rzeki Tytus staje u bram miasta. Nie jest to jednak miasto, jakiego czytelnik oczekuje. W przeciwieństwie bowiem do zamczyska Gormenghast, które przypominało średniowieczne budowle, miasto jest jak najbardziej współczesne! Drapacze chmur i nieustanny tumult przerażają Tytusa. Ale i fascynują.
Jakie przygody czekają na Tytusa? Czy młodzieniec odkryje w końcu swe prawdziwe przeznaczenie?
Tytuł: Czarne
Autor: Anna Kańtoch
Wydawca: Powergraph
Data premiery: 7 września 2012 r.
Czarne to letnisko, gdzie spędza wakacje rodzina bohaterki książki. Opowieść, w którą wplatają się dramatyczne losy pięknej aktorki Jadwigi Rathe – muzy ojca narratorki, rozgrywa się w letnie miesiące lat: 1893, 1914 i 1935. Warszawskie kawiarnie, spotkania w Towarzystwie Spirytystycznym, leniwa atmosfera podwieczorków w starym dworku i budzący się erotyzm nastolatki tworzą niepowtarzalny klimat powieści.
Czytelnik powoli odkrywa, czym są tak naprawdę wspomnienia narratorki i jaką tajemnicę skrywa rok 1863, rok Powstania.

Tytuł: Wyspy. Historia
Autor: Norman Davies
Wydawca: Znak
Data premiery: 17 września 2012 r.
„Wyspy” to dzieło rewolucyjne, raz po raz kojarzące wydarzenia na Wyspach z podobnymi wydarzeniami na kontynencie. Supremacja celtycka w ostatnich wiekach przed naszą erą jest ukazana na tle dziejów celtyckiego imperium, które rozciągało się od Półwyspu Iberyjskiego aż po Azję Mniejszą. Rzymska prowincja Brytania została porównana do innych prowincji imperium rzymskiego, takich jak np. Germania. Panowanie wikingów przedstawiano nie tylko z punktu widzenia ofiar najazdów, lecz także samych najeźdźców – plemion nordyckich, duńskich i Normanów. Anglię pod panowaniem Plantagenetów uznano za rozszerzenie średniowiecznej Francji. W miejsce tradycyjnego nacjonalistycznego obrazu „wiecznej Anglii” – kraju założonego dawno temu przez królów anglosaskich, który tylko nieznacznie został dotknięty przez wydarzenia rozgrywające się na kontynencie – wyłania się nowy obraz Wysp. Każdy z czterech krajów – Anglia, Irlandia, Szkocja i Walia – jest nieustannie nękany kontynentalnymi burzami i wciąż zmienia się pod ich wpływem. W rezultacie tych procesów tworzy się wielowarstwowa, niezwykle bogata spuścizna historyczna, w której przeplatają się tradycje Celtów, Rzymian, Germanów, Normanów i Andegawenów jeszcze długo po zakończeniu ich panowania.
Tytuł: Drood
Autor: Dan Simmons
Wydawca: MAG
Data premiery: 19 września 2012 r.
9 czerwca 1865 roku Charles Dickens – najsłynniejszy i najpopularniejszy powieściopisarz na świecie, będący u szczytu sławy i zdolności twórczych – jadąc pociągiem do Londynu w towarzystwie swojej potajemnej kochanki, przeżył katastrofę kolejową, która na zawsze zmieniła jego życie.
Czy po tym wypadku zaczął prowadzić mroczne podwójne życie? Czy conocne eskapady do najohydniejszych londyńskich slumsów i nasilająca się obsesja na punkcie ukrytego przed światem podziemnego Londynu, trupów, grobowców, morderstw, palarni opium i rozpuszczania zwłok w dołach z wapnem były tylko przejawem zwykłej pisarskiej ciekawości, czy jednak czymś znacznie bardziej przerażającym?
Podobnie jak w „Terrorze”, Dan Simmons w sposób nienaganny sięga po prawdziwą historię, by na jej bazie snuć fantastycznie wciągającą i budzącą grozę opowieść. Oparty na faktach z życia Charlesa Dickensa i opowiedziany przez Wilkiego Collinsa (przyjaciela Dickensa, częstego współpracownika, a także potajemnego rywala kojarzącego się z mozartowskim Salierim) Drood zgłębia nierozwikłane tajemnice ostatnich lat życia pisarza, a także, być może, odsłania sekret ostatniego, niedokończonego dzieła Dickensa, „Tajemnicy Edwina Drooda”. Mrożący krew w żyłach, niedający się zapomnieć i absolutnie oryginalny – „Drood” to Dan Simmons w szczytowej formie.
Tytuł: Kino Nowej Przygody
Autor: Jerzy Szyłak
Wydawca: słowo/obraz terytoria
Data premiery: 21 września 2012 r.
Steven Spielberg i George Lucas, kręcąc pierwszą część przygód Indiany Jonesa, stwierdzili, że chcą oglądać takie filmy, jakie kiedyś sami oglądali. W ten sposób zdefiniowali nowy gatunek filmowy, który zrewolucjonizował kino pod koniec lat siedemdziesiątych XX wieku. W Poszukiwaczach zaginionej Arki są więc gwałtowne zwroty akcji, wartkie tempo wzajemnie napędzających się wydarzeń, mroczne tajemnice, raptowne zaskoczenia, wyjątkowe zbiegi okoliczności, straszliwe niebezpieczeństwa, sytuacje pozornie bez wyjścia, obrazy wstrząsające rozmachem, makabrą lub okrucieństwem, groza, egzotyka i co pewien czas przerwa na odśmianie. Kino Nowej Przygody narodziło się wraz z premierą Gwiezdnych wojen i Bliskich spotkań trzeciego stopnia. Miało z powrotem przyciągnąć do kin widzów, których przejęła telewizja, stawiało na widowiskowość, komercyjność, odwoływało się do popularnych gatunków i dawnego kina popularnego, chętnie posługiwało się pastiszem, ale przede wszystkim stawiało na nieskrępowaną wyobraźnię twórców. Dzisiaj, kiedy musi walczyć nie tylko z telewizją, ale również z internetem, Kino Nowej Przygody przeżywa renesans. I chociaż oczarowuje widzów coraz większym rozmachem trójwymiarowych efektów, pozostaje wierne zasadom, które przyświecały mu w chwili narodzin.
Tytuł: Medicus
Autor: Noah Gordon
Wydawca: Książnica
Data premiery: 26 września 2012 r.
Słynna opowieść o balwierzu, który został wielkim lekarzem.
Anglia, XI wiek. Rob J. Cole, syn cieśli i hafciarki, po śmierci rodziców zostaje pomocnikiem wędrownego balwierza parającego się również leczeniem. Wykazuje nie tylko zapał do nauki, ale też ową szczególną wrażliwość, która pozwala „czytać” w chorym organizmie, dostrzegać w nim wolę walki lub chęć poddania się. Punktem zwrotnym w jego życiu staje się spotkanie z żydowskim lekarzem, którego kunszt odbiega od szalbierskich sztuczek średniowiecznych medyków. Odtąd każdym krokiem Roba kieruje jedno tylko pragnienie: dotrzeć do Isfahanu i zostać uczniem sławnego perskiego lekarza, Ibn Siny, w świecie zachodnim zwanego Awicenną.

Tytuł: Walki bóstw i mężów
Autor: Lady Augusta Gregory
Wydawca: Czytelnik
Data premiery: 27 września 2012 r.
Irlandzka mitologia i epika bohaterska, dotychczas mało znana w Polsce, daje się porównać z takimi arcydziełami, jak „Iliada” Homera, i nie ustępuje im w atrakcyjności. Po świeżo wydanym staroangielskim „Beowulfie” Robert Stiller udostępnia obecnie najciekawszą z wersji irlandzkich, którą sto lat temu opracowała po mistrzowsku Lady Augusta Gregory.
Tytuł: Złota gałąź. Studia z magii i religii
Autor: James George Frazer
Wydawca: Vis-à-vis/Etiuda
Data premiery: 28 września 2012 r.

„Złota gałąź” sir Jamesa Georga Frazera uważana jest za jedną z najważniejszych książek antropologii społecznej, a na pewno jest w tej chwili już pozycją klasyczną w tej dziedzinie wiedzy. Przywołując obraz J.M.W. Turnera, zatytułowany „Złota Gałąź” („The Golden Bough”, 1834) Frazer rozpoczyna snuć opowieść o pewnym tajemniczym rytuale, odbywającym się cyklicznie nieopodal jeziorka, zwanego przez starożytnych „Zwierciadłem Diany”.
W starożytności ów leśny pejzaż był miejscem dziwnej i powtarzającej się stale tragedii. Na północnym brzegu jeziora, tuż pod przepaścistą skałą, na której osiadła współczesna wioska Nemi, znajdował się święty zagajnik i sanktuarium Diany Nemorensis, czyli Diany Leśnej. Niekiedy zwano je również jeziorem i zagajnikiem Arycji. Lecz miasteczko Arycja (obecna La Riccia) znajdowało się o trzy mile dalej, u stóp Góry Albańskiej, a od jeziora, leżącego na zboczu góry w małym zagłębieniu w kształcie krateru, dzielił je bardzo pochyły stok. W tym świętym zagajniku rosło drzewo, wokół którego można było dostrzec krążącą przez cały dzień i prawdopodobnie do późnej nocy mroczną postać. W ręce dzierżył ów człowiek nagi miecz i bez przerwy rozglądał się wokół, jak gdyby w każdej chwili mógł spodziewać się napaści wroga. Był to kapłan i morderca, wypatrujący tego, który go wcześniej lub później zamorduje i obejmie po nim urząd kapłana. Takie prawo obowiązywało w sanktuarium. Kandydat na kapłana nie miał wyboru. By objąć stanowisko, musiał zgładzić swego poprzednika, a urząd po nim piastował do chwili, gdy sam ginął z ręki następcy silniejszego i bardziej przemyślnego.
Ów dziwny rytuał domaga się wyjaśnienia. Autor „Złotej gałęzi” wyrusza więc w podróż po kulturach, wierzeniach i mitach różnych ludów – jego zdaniem – niecywilizowanych, szukając tam podobieństw i próbując na ich podstawie rzucić nieco więcej światła na ten niezwykły zwyczaj. Jednym z najważniejszych tematów Frazera jest magia. Jego koncepcja magii choć była wielokrotnie krytykowana, zwłaszcza z powodu przeciwstawiania magii i religii, pozostaje jednak niezmiennie ważnym stanowiskiem antropologicznym. Z Frazera wiele zaczerpnął Bronisław Malinowski (choć jego koncepcje określane jako funkcjonalizm antropologiczny są w wielu punktach odmienne od Frazerowskich) pisząc o autorze „Złotej gałęzi”: Frazer pojawia się przed nami jako przewodnik kierujący naszą podróżą przez pustynie Australii, tropikalne dżungle Amazonki i Orinoko, przez stepy Azji lub wyżyny Afryki. Faktycznie przedstawia on opis zjawisk w ich kontekście, w opisie tym różne aspekty kultury i różne ludzkie sprawy są ze sobą powiązane; przygodne komentarze cechuje intuicja w przedstawianiu ludzkich motywów. Nie byłoby trudne wykazać, że Frazer często zbliża się do psychoanalitycznego ujęcia nieświadomych i podświadomych motywów ludzkiego zachowania. A w innym miejscu, w mowie poświęconej Frazerowi pisał antropologia tak jak ją przedstawia Sir James Frazer, jest wielką nauką…I to trzeba przede wszystkim Frazerowi oddać: bez jego „Złotej gałęzi” nie byłoby współczesnej antropologii społecznej – choćby w tym tylko sensie jest to książka fundamentalna. A dodatkowo napisana w świetnym literackim stylu. Lektura obowiązkowa dla każdego, kto chce coś wiedzieć o mechanizmach kierujących ludzkimi obyczajami, myśleniem, kulturą!
KINO

Tytuł: Ted
Scenariusz: Seth MacFarlane, Alec Sulkin, Wellesley Wild
Reżyseria: Seth MacFarlane
Data premiery: 7 września 2012 r.
Film opowiada historię 33-letniego mężczyzny. Pewnego dnia jego pluszowy przyjaciel z dzieciństwa ożywa. Miś nie okazuję się mimo wszystko przykładowym towarzyszem młodych lat. Do gustu przypadają mu dziewczyny, narkotyki, gry wideo i inne nieprzyzwoite rzeczy.

Tytuł: Felix, Net i Nika oraz teoretycznie niemożliwa katastrofa
Scenariusz: Rafał Kosik, Wiktor Skrzynecki
Reżyseria: Wiktor Skrzynecki
Data premiery: 28 września 2012 r.
Filmowi Felix, Net i Nika, warszawscy gimnazjaliści, przeżyją niezwykłą podróż w czasie. Felix jest młodym wynalazcą, Net znakomicie zna się na komputerach, a Nika ma zdolności paranormalne, towarzyszy im Manfred - program sztucznej inteligencji stworzony przez Neta i jego tatę. Podczas swoich przygód przyjaciele napotykają wiele trudności, siła ich przyjaźni i ich zdolności pomogą im wyjść cało z największych opresji.