Trzydzieści lat minęło… Właśnie w tym roku
mija trzydziesta umowna rocznica istnienia literatury fantasy w Polsce. Z tej
okazji Gdański Klub Fantastyki postanowił wydać pracę Małgorzaty Tkacz Baśnie zbyt
prawdziwe. Trzydzieści lat fantasy w Polsce, określając ją jako przełomową
i pierwszą taką pracę na gruncie polskim.
Czy jest to praca przełomowa na gruncie
fantasy? I tak, i nie. Tak, ponieważ zbiera wszystkie najważniejsze informacje
o konwencji i jej odmianach, odwołując się wyłącznie do polskiej literatury
fantasy. Przedstawiając fundamentalne założenia poszczególnych odmian, pokazuje
różnice, jakie występują między twórczością polskich pisarzy a ich zachodnimi
kolegami. A jest ich całkiem sporo. To największy plus Baśni zbyt prawdziwych, żadne bowiem inne opracowanie nie
uwzględnia tylu dzieł z rodzimego rynku. Co więcej, autorka nie skupia się
prawie w ogóle na dziełach zagranicznych. Owszem, powołuje się na klasyków i
powieści będące „kamieniami milowymi”, ale jedynie w tym celu, aby ukazać pewne
schematy. Dalej już stąpa wyłącznie po polskim gruncie. Dlaczego jednak
pojawiło się to „nie”? Nie uznałabym pracy za fundamentalną, oryginalną,
ponieważ nie znajduje się w niej nic odkrywczego, to przede wszystkim zbiór
danych o fantasy polskiej, które przez wszystkie lata istnienia gatunku w
naszym kraju publikowane były w różnych źródłach. Ci, którzy znają prawa
konwencji i orientują się w historii literatury fantastycznej, nie znajdą tutaj
nic, czego nie dowiedzieliby się z czasopism i wcześniejszych opracowań, czy
też nie doszliby własnymi przemyśleniami.
Przyznam, że mnie ta praca zmęczyła. Przede
wszystkim dlatego, że autorka nie napisała niczego, czego bym już nie wiedziała
o fantasy. Przyjemność lektury odbierał również akademicki styl, pełny
naukowych zwrotów, typowych dla toku przynudzającego, podstarzałego i
przesiąkniętego rutyną wykładowcy, a nie fanki literatury fantastycznej, która
chce przybliżyć ją innym fanom (rozumiem, że taki był cel wydania książki w
Gdańskim Klubie Fantastyki). Słowa takie jak, żeby przytoczyć tylko kilka, „heterogeniczność”
(niejednoznaczność, różnorodność), „komplementarny” (uzupełniający się),
„epigoński” (naśladowczy, mało oryginalny), „delimitacja” (wyznaczenie granic) mogą
(oczywiście nie muszą) utrudniać zrozumienie tekstu, a przecież wystarczyło
użyć ich normalniejszych odpowiedników. Jakby tego było mało wydawca również
nie zadbał o poprawną stronę redakcyjną czy korektę, w książce roi się od
wszelkiego rodzaju błędów. Utrudnienie w czytaniu sprawiała również czcionka
szeryfowa, która przez małe odstępy między wierszami zlewała się w trakcie
lektury.
Autorka imponuje wiedzą na temat polskiej
fantasy, rzeczywiście przeczytała niemal wszystko, co wyszło spod piór
najważniejszych przedstawicieli gatunku w naszym kraju, z pewnością jest
również zaznajomiona z większością utworów należących do klasyki fantasy na
świecie. Tkacz odrobiła również pracę domową z zakresu teorii literatury oraz
teorii konwencji literatury fantastycznej. Świadczy o tym bogata bibliografia
załączona na końcu pracy. Z pewnością "Baśnie zbyt prawdziwe" można
określić skarbnicą wiedzy i podstawowym kompedium dotyczącym fantasy, z którym
każdy, kto chce mieć jakiekolwiek pojęcie o tym gatunku, powinien się zapoznać.
Autorka wskazuje i popiera solidnymi argumentami artystyczność i oryginalność
wielu powieści polskich z gatunku fantasy, obalając tym samym tezy o jej
wyłącznie rozrywkowym charakterze.
Dlatego mimo pewnych mankamentów opracowanie
Małgorzaty Tkacz powinno znaleźć poczesne miejsce wśród prac na temat fantasy
polskiej. Powinno być także lekturą obowiązkową dla wszystkich, którzy pragną
pogłębić swoją wiedzę o konwencji fantasy oraz polskim do niej podejściu. Baśnie zbyt prawdziwe warto mieć również
na półce choćby po to, aby móc do nich sięgnąć w celu przypomnienia sobie
pewnych elementów konwencji czy choćby ze względu na wspomnianą bogatą
bibliografię tekstów literackich oraz opracowań.
Recenzja ukazała się na portalu Katedra.