Temat wampiryzmu i jego istnienia w kulturze oraz przerabiania przez konwencje literackie interesuje mnie od lat. Znam klasyków gatunku, czytałam wiele książek Anne Rice, mam za sobą kilka książek z cyklu Charlaine Harris, przeczytałam nawet Zmierzch. Od strony literackiej temat zaczął mnie już nużyć. Na świecie era wampirów pomału dobiega kresu, w Polsce jednak moda na krwiopijców trwa nadal. Wydawnictwa ciągle wznawiają powieści paranormalne, raz na jakiś czas postanawiają dać również czytelnikom pozycje mniej lub bardziej naukowe. Jedną z nich jest książka Nigela Sucklinga (zwróciliście uwagę na charakterystyczne nazwisko?). I chociaż Wampirom daleko do poważnej naukowej pracy (nie można ich nawet zaliczyć do popularnonaukowych książek), to jednak stanowi całkiem interesujący zbiór ciekawostek o wierzeniach w wampiry i inne demony mniej lub bardziej je przypominające.
Autor barwnie opowiada o istotach demonicznych z różnych stron świata. Mimo że od samego początku odwołuje się do Draculi Brama Stokera, z której cytaty stanowią motta kolejnych rozdziałów, o samych wampirach i ich historii dowiemy się niewiele. Bardziej Sucklinga interesują wampiropodobne stworzenia oraz istoty nie mające dużo wspólnego z krwiopijcami. Amerykanin ze swobodą skacze przez różne epoki i tematy, zarzuca czytelnika sporą ilością informacji, mniej lub bardziej rozbudowanych. Robi to przy tym w sposób bardzo chaotyczny, często zdawkowy, co przekłada się na słabe ich przyjmowanie. Książkę czyta się szybko i bez większych trudności, ale też niewiele pozostaje w pamięci. Po lekturze nasunął mi się szczególnie jeden wątek – każda społeczność ma jakiegoś wampira w kulturze. To zdumiewające, jak, odległe zdawałoby się, narodowości mają podobne wyobrażenia o demonach.
Sporym plusem, przynajmniej dla mnie, jest to, że autor nie zajmuje się literackimi wersjami mitu. Poza dość częstym odwoływaniem się do Stokera, wymienia tylko Wampira Polidoriego, Carmillę Le Fanu czy należącego do wielu autorów Wampira Varneya. Kilka zdań poświęca żyjącym pisarzom. I dobrze, przecież powstało tak wiele opracowań, że cóż jeszcze oryginalnego można napisać? Zamiast tego Suckling postanowił zebrać przeróżne historie o istotach nadnaturalnych i przekazać je czytelnikom. Niestety najwidoczniej bez większego planu. Jak już zwróciłam uwagę wcześniej, nie kieruje autorem żadna chronologia, trudno też mówić o uporządkowaniu tematycznym, wbrew tytułom rozdziałów. W dodatku wszystkie opowieści, sprawozdania policyjne, legendy, przerabia na swoją narrację, przez co tracą nieco na autentyczności. Być może gdyby poświęcił więcej uwagi kilkunastu tylko wątkom, zamiast upychać całą wiedzę na niecałych trzystu stronach, jego praca byłaby o wiele ciekawsza i miałaby większy wpływ na czytającego.
Dużym plusem Wampirów są piękne ilustracje Bruce’a Penningtona. Nadają słowotokowi Sucklinga swoisty klimat. Książka nie jest przełomowa, nie wnosi żadnych rewelacji ani odkryć, ale może być przyjemną rozrywką na kilka wieczorów.
Recenzja pierwotnie ukazała się na portalu Katedra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz