Do Krwi na Placu Lalek Krzysztofa Kotowskiego podchodziłam z rezerwą, mając w pamięci rozczarowanie Mariką i Modlitwą do Boga Złego, kontynuacją Kapłana. Lekturę tego thrillera zaczynałam ze dwa razy i odkładałam po kilku stronach. Ale przyszła jesień, a ja o tej porze roku mam szczególne upodobanie do mroków i intryg wszelakich (jak zapewne wiele osób), postanowiłam dać książce kolejną szansę. I tym razem nie mogłam się od niej oderwać.
Dawno już nie zdarzyło mi się zarwać nocy po to tylko, aby skończyć czytaną historię. Kotowskiemu udało się trzymać mnie w niepewności i napięciu od pierwszej do ostatniej strony przez cały wieczór i większą część nocy. Z pełnym przekonaniem mogę napisać, że Krew na Placu Lalek jest powieścią dużo lepszą od Kapłana, dojrzalszą i bardziej przemyślaną, a także rozwiniętą pod względem stylu.
W zrujnowanym, opuszczonym pałacu na pograniczu niewielkiego miasteczka krzyk dziecka budzi z długiego snu młodą kobietę – Marię. Gdy odzyskuje świadomość, dostrzega stojącą przy niej ośmioletnią dziewczynkę, rozpaczliwie proszącą o pomoc. Dziecko nie potrafi wyjaśnić, czego się boi, ale jego przerażenie nie pozostawia żadnych złudzeń. Obie muszą uciekać i szukać pomocy.Mimo że kobieta doskonale pamięta, w jaki sposób znalazła się w pałacu, nikt nie pamięta jej. Nikt z miasteczka nie ma też pojęcia, kim jest ośmiolatka. W domu rodzinnym Marii mieszkają zupełnie obcy ludzie. Jej samej nie rozpoznają ani sąsiedzi, ani dotychczasowi znajomi, a rodzina twierdzi, że osoba, za którą się podaje, nigdy nie istniała. Przerażona kobieta rozpoczyna dochodzenie na własną rękę. Chce odzyskać tożsamość i uciec przed nieznanym zagrożeniem. Aby przeżyć i uratować dziewczynkę, musi dojść do prawdy, nawet jeśli okaże się ona niewyobrażalnym koszmarem.
Początkowo nie do końca byłam przekonana do fabuły. Dlaczego Chudy w ogóle zajął się tą sprawą? Jak to możliwe, że zwyczajna kobieta staje się ofiarą tak przemyślanej intrygi? I na co to wszystko? Cierpliwie jednak brnęłam w coraz bardziej zapętlającą się fabułę i otrzymałam aż nadto odpowiedzi. Kotowski w Krwi na Placu Lalek zawarł wszystko to, co tak ceniłam w Nocy Kapłanów i dał jeszcze więcej: drobiazgowość, inteligentną i wciągającą intrygę, mnóstwo ciekawostek, nie tylko z dziedziny fizyki kwantowej, filozofii, szeroko pojętej sztuki, teologii, które czasem stanowiły interesujące dygresje, a najczęściej uzupełniały historię. Doskonale budowane napięcie nie pozwala się oderwać, a wiarygodne i budzące sympatię postaci głównych bohaterów, chociaż sztampowe i nie wykraczające poza normy konwencji sensacyjnej ani obyczajowej, są w każdym calu żywe, chociaż występują jedynie na papierze. Widać też, że Kotowskiemu najwyraźniej spodobały się wątki fantastyczne, bo i tutaj wplótł je bardzo zgrabnie, realistycznie, czym spowodował w mojej głowie niezły mętlik i chęć uzupełnienia mojej wiedzy. Więcej nie napiszę. Sami się przekonajcie, naprawdę warto!
Bardzo fajna i ciekawa recenzja. Słyszałem o tej książce ale jakoś nigdy nie wpadła mi w ręce. Teraz z pewnością jej poszukam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń