Dzisiaj idę na łatwiznę. Ostatnio inne rzeczy wysysają ze mnie energię i nie jestem w stanie się skupić na wystukaniu choćby kilku zdań, poza tym nie potrafię umiejętnie określić niczego w czterech ostatnich kategoriach, dlatego postanowiłam spiąć je wszystkie w jedno i zrobić małe podsumowanie.
Najbardziej zaskakujący zwrot akcji lub zakończenie
Tutaj na pewno miejsce należy do Scotta Lyncha i jego debiutanckiej powieści - Kłamstwa Locke'a Lamory. Niestety z czystym sumieniem mogę napisać tylko tyle, że zwrot akcji pod koniec książki wgniótł mnie w fotel i nic poza tym. Czytałam powieść kilka dobrych lat temu i już z niej niewiele pamiętam, ale dobrze wryło mi się w pamięć uczucie zaskoczenia, jakiego doznałam, zbliżając się ku końcowi. Być może czas odświeżyć lekturę i zweryfikować wspomnienia...
Ulubiony tytuł książki
Szczerze mówiąc, nigdy nie zwracałam uwagi na tytuły książek. O wiele bardziej interesowała mnie okładka i opis wydawcy, w pierwszej kolejności autor, o ile go znam lub kojarzę. Dzisiaj nadal mam słabość do okładek i dużo mniejsze zaufanie do treści na jej tylnych stronach. Piękne i dopracowane okładki mają zwykle książki z Uczty Wyobraźni w wydawnictwie MAG, ale najczęściej najładniejsze robi Powergraph, są częścią tych książek i sprawiają, że nie można przejść obok nich obojętnie. Absolutnie najładniejszą okładką, jaką widziałam do tej pory, jest ta do Czarne Ani Kańtoch, budzi przeszłość, tak jak fabuła powieści.
Książka, którą oprócz Ciebie wszyscy nienawidzą
Tutaj prędzej mogłabym wskazać książki, które podobały się moim znajomym, a mi nie. Jedną z nich jest na pewno Władca Pierścieni Tolkiena. Nie ujmując niczego autorowi, jego wizji, innowacyjności i wkładowi w historię fantasy, ja nie mogę czytać Władcy Pierścieni. Ta książka mnie nudzi po prostu. Próbowałam podejść do niej kilka razy i za każdym razem się poddawałam z uczuciem nieopanowanej senności. To po prostu lektura nie dla mnie. Podobnie jest z uwielbianą przez wszystkich serią Opowieści z meekhańskiego pogranicza Roberta M. Wegnera. Również kilka razy rozpoczynałam lekturę opowiadań i odkładałam je na półkę nie zainteresowana. Nie mam nic do zarzucenia stylowi, opisom, fabule, bohaterom. Po prostu nic w niej nie wzbudza we mnie głębszych emocji. I tak bywa.
Twoja ulubiona książka wszech czasów
I tu nie mam nic, no chyba że sięgnę do kategorii z dnia trzeciego i ponownie powołam się na cykl wiedźmiński. Być może nie trafiłam jeszcze na taką książkę, a może nigdy takiej nie będzie. Jeśli taka książka musiałaby w sobie zawierać wszystko, co mi się w literaturze podoba, no i być takim moim przewodnikiem, swoistą biblią, to z pewnością takiej nie mam.
I koniec. Jak widać wyzwanie nie wyszło mi do końca, nie udało mi się pisać codziennie i nie zastosowałam się do wszystkich kategorii. Ale to nie jest ważne. Dzięki tej akcji przypomniałam sobie o książkach, do których nie sięgałam od lat, a które okazały się być ważną częścią mojego życia. Trochę też inaczej podeszłam do myślenia o nich, być może to wpłynie na moje oceny kolejnych książek. Nadal mam w planie zrobić wyzwanie filmowe, ale to za jakiś czas, jak odsapnę po tym. Bardzo możliwe, że nie będzie zawierało trzydziestu punktów i z pewnością nie będzie codzienne, ale w najbliższych miesiącach takowe się pojawi.
Ja też pod koniec, z braku internetu musiałam zrobić jednego dnia pakiecik :)
OdpowiedzUsuńMoja mama mówiła mi, że trzeba dojrzeć do czytania Władcy. DO tej pory nie wiem, czy ona sama przeczytała, ale mnie się to udało w zeszłym roku ;) Może i na Ciebie czas przyjdzie... Początki są trochę oporne, ale jak już się przebrnie to wciąga. Powodzenia!
Nie wiem, czy kiedykolwiek dojrzeję w takim razie, brnęłam przez pierwszy tom dzielnie i poddałam się, kiedy zostało mi ze 30 stron;-) Może zwyczajnie w świecie to nie jest książka dla mnie, nic w niej do mnie nie przemawia;-)
Usuń