niedziela, 2 listopada 2008

Wokół języków zbudował świat - "Droga do Śródziemia", Tom Shippey, tłumaczenie: Joanna Kokot, Zysk i S-ka 2001

Po książkę Toma Shippey'a sięgnęłam z ciekawości, gdyż nie przepadam za Tolkienem i jego twórczością. Ta lektura odmieniła jednak moje spojrzenie na pisarstwo najsłynniejszego Inklinga.

Przede wszystkim Droga do Śródziemia pisana jest przystępnym językiem, który, chociaż pełen licznych obcych mi określeń, dał się dość łatwo przetrawić. Shippey podchodzi do twórczości Tolkiena przede wszystkim pod względem języka i to jest niesamowite! Dopiero po tej lekturze zrozumiałam, jakim geniuszem był twórca Śródziemia. Shippey we wspaniały sposób pokazuje ewolucję dzieł Tolkiena, od jego wczesnych prac i Hobbita po Władcę Pierścieni i Silmarillion. Podejście pisarza do języków staroangielskich, jego rozważania i wnioski, wszystko to zawarł w swoich powieściach. Zdałam sobie sprawę, że aby dobrze zrozumieć jego świat, musiałabym sięgnąć do setek źródeł, m.in. do legendy o Beowulfie i pozostałych mitach nordyckich, staroangielskich. Musiałabym nauczyć się wszystkich dawnych języków, jakimi posługiwali się ludzie w Brytanii. Dzięki bogom, Shippey zrobił to za mnie.

Z tej książki można dowiedzieć się między innymi, skąd pochodzą i kim byli poszczególni bohaterowie, jak Gandalf, czy niezwykle tajemniczy Tom Bombadil. Można dowiedzieć się, co oznaczają imiona postaci, nazwy przeróżnych miejsc. Jak choćby Smaug, smok z Hobbita - jest to staronordycki odpowiednik staroangielskiego magicznego słowa "smeagan", co przymiotnikowo znaczy bystry, przebiegły. Jest to imię znaczące, gdyż smok to był niezwykle inteligentny. Co więcej, on właśnie obrazuje zachowania zmanierowanej brytyjskiej klasy wyższej. Tolkien miał doprawdy specyficzne poczucie humoru, żeby tak przez smoka...;)

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie czytała Drogi do Śródziemia pod kątem twórczości Sapkowskiego, wszak obu panów lubią krytycy porównywać. Doszłam do wniosku, że zarówno Tolkien jak Sapkowski mają jednak ze sobą wiele wspólnego, w szczególności podejście do mitu, o czym niech świadczy ten cytat:
[...] skoro stare pieśni mogą opowiadać o kimś tak prozaicznym jak Bilbo, to istnieje szansa, że nawet najbardziej prozaiczne wydarzenia współczesności staną się kiedyś tematem starych pieśni.
Sapkowski dokonał podobnego zabiegu - wrzucił Geralta, Yennefer i Ciri w legendę arturiańską, co więcej, ich samych uczynił bohaterami ich własnej legendy.

Pasją Tolkiena było odkrywanie tajemnic języka, tego pierwotnego, jedynego i wspólnego nam wszystkim, który jednak został zapomniany. Droga do Śródziemia udowadnia to w całej rozciągłości. Pokazuje także, że Tolkien nie był bajarzem, a jego historie sięgają głęboko w naturę mitu. Po książkę Shippey'a sięgnę z pewnością ponownie w niedługim czasie, ale tym razem czytając jednocześnie dzieła Tolkiena, żeby dobrze zrozumieć jego podejście do świata, który stworzył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz