czwartek, 26 maja 2016

Czarna groza w deszczu - "Święty Wrocław", Łukasz Orbitowski, Wydawnictwo Literackie 2009 r.

Kiedyś czytałam Horror show Orbitowskiego, niewiele już z tej książki pamiętam, poza wrażeniem rozczarowania i znudzenia. Chyba dlatego tak długo nie mogłam się przekonać do przeczytania jakiejś kolejnej jego powieści. Święty Wrocław czekał jednak cierpliwie sześć lat. W tym czasie oczywiście podejmowałam próby, ale ponury klimat powieści odstręczał mnie po kilku stronach. Aż kilka tygodni temu, w pochmurny czwartkowy poranek sięgnęłam po książkę i stało się - przeczytałam w kilka dni. I chociaż nie była to najprzyjemniejsza lektura, to na pewno było to ciekawe doświadczenie takiej formy literatury grozy.


Psychoza ludzi, ciemna materia wciągająca ich w swoje wnętrze, ludzkie lęki, obawy, najskrytsze pragnienia wychodzą na jaw, na światło dzienne, chociaż ciągle panuje mrok. Jest tu wiele postaci, ale żadna, prócz narratora, nie dominuje, to przypadkowi ludzie, chociaż są ze sobą połączeni. Tytułowy Święty Wrocław wciąga każdego, kto do niego podejdzie. Normalność toczy się obok fantastyczności, niby nic się nie dzieje, a jednak napięcie i niepokój wzrastają. Z każdą stroną historia nabiera coraz bardziej przerażającego wymiaru. Orbitowski trzyma czytelnika w niepewności cały czas, co mnie zawsze denerwuje i intryguje zarazem. Styl jest płynny, wyważony, wciąga, nie ma tu zbędnych słów, zdarzają się nieszablonowe metafory. Jakby tego było mało, ciągle pada deszcz w tej powieści. Deszcz towarzyszył mi także przez cały czas lektury, szarość otoczenia potęgowała wrażenie grozy wywoływane przez historię. Niejednokrotnie musiałam robić sobie przerwę w czytaniu i niejednokrotnie nie chciałam już wracać do opowieści, a jednak nie mogłam przestać, rzucić tej książki... Orbitowski metodycznie eskaluje napięcie, kolejne wydarzenia są coraz mocniejsze w swoim wyrazie.


Tak naprawdę nie wydaje mi się ważne, czym jest i jak powstał Święty Wrocław, ale sposób reakcji ludzi na niego. Chociaż samo zjawisko wydaje się absurdalne i nierzeczywiste, obnaża ludzką głupotę i bezradność. Wychodzą z ludzi najgorsze obawy i najbardziej zabobonne myśli. To śmieszne i przerażające zarazem, gdyż uświadamia, że w obliczu dramatycznych wydarzeń człowiek przestaje być "cywilizowany", a wraca do swoich pierwotnych, najgorszych instynktów. Powieść Orbitowskiego jest dla mnie studium takich właśnie ludzkich przypadków, zachowań, które autor oddaje z brutalnym realizmem, nie pozostawiając czytelnikowi wątpliwości.

1 komentarz: