czwartek, 19 maja 2016

Naiwna zabawa - "Gra w kości", Elżbieta Cherezińska, Zysk i S-ka 2010 r.

Kilka razy przybierałam się do lektury Gry w kości i za każdym razem odkładałam książkę po przeczytaniu ledwie kilku stron. Nabrałam jednak ochoty na książki retro i po epoce XIX wieku (o czym za kilka wpisów), rzuciłam się na średniowiecze. Gra w kości nawet mi się podobała, ale mam więcej mieszanych odczuć niż zupełnie pozytywnych. Moje wyobrażenie średniowiecza i mentalności ówczesnych ludzi różni się znacznie od wizji Elżbiety Cherezińskiej.

Obraz Bolesława jest tutaj zupełnie inny od tego w Słowie i mieczu Jabłońskiego, jednak ma on wiele cech wspólnych. Obaj władcy, zarówno Bolesław, jak i wiele od niego młodszy Otto, są przedstawieni jako silni, mądrzy i umiejętnie grający w politykę. Każdy ruch bohaterów jest dokładnie obliczony, wyważony zgodnie z prowadzoną przez nich grą. Otto jest bardzo udatnie kierowany przez Gerberta i Leona, obaj zachowują się jak świetnie wyszkoleni specjaliści od public relations. Ekscytują się kolejnymi scenariuszami zdecydowanie niezbyt zdrowo, ich uwielbienie cesarza jest wręcz obsesyjne. Ich pragnienie uczynienia go Konstantynem i Aleksandrem Wielkim. W ogóle dużo tu mistycyzmu i pełnego niezdrowej (moim zdaniem) fascynacji napięcia między bohaterami.

Mimo tego wszystkiego nie czuję w tym wiarygodności, raczej romantyczne życzenie, aby ówczesna rzeczywistość tak właśnie wyglądała. Brakuje mi tu okrucieństwa, krwi, wyrachowania. Co prawda, obaj władcy potrafią być okrutni, jednak wszystko jest usprawiedliwiane przez autorkę jako konieczne. I chociaż Cherezińska dobrze pokazuje mechanizm polityki i religii, nie stroni od krwawych opisów konsekwencji podejmowanych działań, to jednak wszystko wydaje mi się zbytnio uładzone, wybielone. Wszyscy istotni bohaterowie to idealiści, działający w obronie swych wartości i ludzi, którym służą, wszyscy kierują się czystymi pobudkami, niektórzy wręcz obsesyjnie wierzą w to, co robią. Najbardziej wiarygodny jest Bolesław, to człowiek, którego potrafię sobie wyobrazić. Pozostali jednak są jednowymiarowi, czarno-biali, zbyt wyidealizowani na moje odczucie, abym mogła w nich uwierzyć.

Brakuje mi też społecznego tła i scenerii, opisów komnat, grodów, choć domyślam się, że nie to było celem tej książki. Oczywiście autorka zadbała o podstawowe elementy epokowe obudowujące fabułę, jednak w większości są one dostarczane przez samych bohaterów – ich wspomnienia, obecne poglądy i zachowania, z ich punktu widzenia, co nie daje mi poczucia prawdziwości tamtych czasów. Jestem świadoma, jak mało o nich wiemy, jednak taki zabieg przedstawiania historii do mnie nie przemawia.

Trudno mi tę książkę nazwać powieścią, być może przez takie skakanie datami wydaje mi się raczej zlepkiem opowiadań; jakby była porwana z racji tego, że niewiele wiadomo o tych wydarzeniach z samej historii. Mieszanie wydarzeń czasowo nie ma dla mnie żadnego uzasadnienia i według mnie jest kompletnie niepotrzebne.

Styl książki jest wciągający, Cherezińska stara się w opisach i dialogach oddać średniowiecznego ducha. Powieść jest w większości poważna, patetyczna wręcz, do czego da się przyzwyczaić, zwłaszcza jeśli omijać pewne akapity… Na szczęście są tu przebłyski poczucia humoru, i bohaterów, i ich autorki. Czeka na mnie Korona śniegu i krwi, ponoć o wiele treściwsza. Na razie głód retro we mnie przygasł, więc jeszcze poczeka.

2 komentarze:

  1. Wszystko o czym piszesz: skakanie, brak opisów itd. jest charakterystyczne dla książek Cherezińskiej. Można to lubić albo nie ;) Mnie też "Gra w kości" podobała się średnio, w zasadzie ciężko mi powiedzieć dlaczego. Nie wciągnęła w przeciwieństwie do "Odrodzonego królestwa" czy "Legionu". Ale bohaterów akurat oceniam bardzo dobrze, bardzo podobało mi się ukazanie religijności itp. A co do krwi - to nie jest wymagana w każdej książce historycznej ;)

    Pozdrawiam,
    Między sklejonymi kartkami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szlag, a mam pierwszy tom Korony Śniegu i Krwi i w takim razie chyba nie sięgnę... Ależ oczywiście, że krew w średniowieczu jest wymagana! Zwłaszcza w bitwach;P A tak poważniej, to wiesz pewnie o co mi chodzi, książka sprawia na mnie wrażenie "upupionej", jest zbyt poprawna politycznie.

      Usuń