środa, 22 kwietnia 2015

Pustosłowie - "Clariel", Garth Nix, tłumaczenie: Agnieszka Kuc, Wydawnictwo Literackie 2015 r.

Clariel jest zapowiadana jako prequel serii Stare Królestwo. Ponieważ jednak wszystkie istotne wątki zostały zamknięte w Abhorsenie, sądziłam, że autor sięgnie do początków stworzenia swojego świata, może opisze genezę powstania Muru, wyjaśni podział na magiczność i niemagiczność. Clariel okazała się jednak mało prequelowa. Tytułowa bohaterka pojawia się w poprzednich (następnych?) książkach, jednak jest w nich postacią marginalną, nie ma większego znaczenia dla fabuły, jej postać w żadnym stopniu mnie też nie zaintrygowała na tyle, żebym chciała bliżej ją poznać. Miałam wrażenie, że autor na siłę połączył wątki z historii życia Clariel z wydarzeniami i bohaterami właściwego cyklu.

Clariel w niewielkim stopniu przypomina klimat Starego Królestwa. Już od samego początku styl wydaje się prostszy, narrator tłumaczy oczywiste elementy fabuły, zupełnie jakby książka była kierowana do dzieci, a nie do młodzieży. Wiele dialogów zawiera zwroty takie jak „jakieś”, „i tak dalej”, co niesamowicie mnie irytowało, obniżało bowiem poziom inteligencji bohaterów, którzy i tak nią nie błyskali. Także opisy nie mają specjalnej siły rażenia, co więcej co najmniej połowa z nich jest całkowicie zbędna, nie wnosi wiele do historii. Nie pomogło tutaj również polskie tłumaczenie, miejscami widać, że zbyt dosłowne. Sama historia też nie porywa i tak naprawdę jakakolwiek akcja rozwija się dopiero w połowie książki. Niestety rozwijając akcję, autor zapomniał trochę o logice. Wiele wydarzeń dzieje się „bo tak”, główne wątki zdają się być ze sobą naprawdę grubymi nićmi pozszywane, zwroty akcji są dramatyczne i zaskakujące, ale zaskakują tą nielogicznością właśnie.

Rozczarowuje korzystanie z tych samych zgranych motywów w opisie bohaterów, zwłaszcza w osobie głównej bohaterki. Niekochana, nierozumiana Clariel nie pragnie niczego więcej, jak powrócić do Wielkiego Lasu i żyć w spokoju, otoczona tylko naturą. Jednak jej ciągłe umartwianie się i okazywanie niezadowolenia, kręcenie nosem na wszystko, co ją spotyka, a przy tym kompletna nieumiejętność podejmowania działania, sprawiły, że nie polubiłam tej bohaterki. Szkoda, bo Clariel, podobnie jak Sabriel i Lirael, miała potencjał okazać się ciekawą, inteligentną młodą kobietą-wzorem dla dzisiejszych czytelniczek. Mamy tutaj jeszcze nieporadnego życiowo ojca, wiecznie nieobecną, chłodną, zapracowaną matkę, gamoniowatego, zakochanego w Clariel kuzyna (!), przystojnego, zepsutego paniczyka, wyrachowanego, żądnego władzy wielmożę, zagadkowego, białego kota, króla-wariata, niebezpieczne istoty Wolnej Magii, mądrego czarodzieja… Żadne z nich w najmniejszym stopniu nie budzi większych emocji, to tylko kukiełki wymieniane przez autora w potrzebnych mu scenach. Co gorsza, wiele z tych postaci miało potencjał na bycie interesującymi przy naprawdę niewielkim wysiłku.

Tym razem głównym wątkiem jest Wolna Magia, sposób jej działania i korzystania z niej. Czytelnik ma również okazję poznać bardziej obyczaje królestwa, zasady panujące wśród podzielonej społeczności, co jest ciekawym dodatkiem. Podoba mi się, że w każdej książce Nix rozwija inne elementy konstrukcji swojego świata. Niestety w Clariel nie znajdziemy za dużo informacji o Wolnej Magii, zaledwie kilka elementów. Co prawda można z nich sobie złożyć układankę bez większych problemów, jednak to właśnie bogactwo szczegółów było najmocniejszą stroną serii. Mocną stronę Nixa jest również działanie w obrębie elementów magicznych swojego świata, bez czerpania z już istniejących. W Clariel jednak autor postanowił wmieszać nordyckie mity w Wolną Magię, co według mnie częściowo odebrało cały klimat, a z pewnością moje uznanie dla pisarza znacznie się obniżyło.

Krótko mówiąc, Clariel rozczarowuje. Bardzo słabe dialogi, średnie opisy, nieciekawy pomysł na historię, bohaterowie bez żadnej psychologicznej głębi. Gdybym sięgnęła po tę książkę jako pierwszą z cyklu, nie tknęłabym pozostałych. To dla mnie kolejny przykład, że nie powinno się wracać do świata, którego się dawno nie odwiedzało.

Recenzja ukazała się na portalu Katedra.
Książkę też zaliczam do Wyzwania Książkowego 2015 z kategoriami:

  • została wydana w 2015 roku
  • ma tylko jedno słowo w tytule
  • w tytule jest imię
  • autorem jest mężczyzna
  • przeczytana w jeden weekend
  • akcja nie dzieje się w Europie

niedziela, 12 kwietnia 2015

Kwietniowe nowości i zapowiedzi literackie

Tytuł: Polak, Rusek i Niemiec... czyli jak psuliśmy plany naszym sąsiadom
Autor: Jan Wróbel
Wydawnictwo: Znak
Data premiery: 6 kwietnia 2015 r.

Będziesz płakać ze śmiechu. Będziesz pękać z dumy. Bo na Polaków nie ma mocnych!
Jakiego sąsiada Polacy lubią najbardziej? ŻADNEGO :)
Nam się trafili „troskliwi” sąsiedzi. Przez całe wieki dbali o to, żeby nam nie było za dobrze. Choć często mieliśmy pod górkę, zwykle i tak w końcu to my byliśmy górą! Zdarzyło nam się siedzieć na moskiewskim tronie. W chwilach próby popsuliśmy nawet zabory… Troszkę niemiecką okupację… A potem komunizm… uwalniając przy okazji pół Europy spod sowieckiej władzy.
Jan Wróbel popsuł nudę, pisząc o naszej historii w sposób arcyciekawy. Udowodnił, że można być dumnym z przodków i świetnie się bawić.
Oto niezwykły zestaw narodowych psujstw. Historia o tym, jak nasi rodacy dawali w kość sąsiadom. O Polakach tak lekko i mądrze, z przymrużeniem oka i wspaniałym humorem, nie pisał jeszcze nikt.
To książka inna niż wszystkie, które znasz. Przeczytasz ją z wypiekami na twarzy. I będziesz chcieć więcej!

Tytuł: Gilgamesz
Wydawnictwo: Vis-a-vis/Etiuda
Data premiery: 20 kwietnia 2015 r.

Najstarsze w świecie literackie dzieło wielkiej miary jest zarazem jednym z najdoskonalszych. Szukając jego początków cofamy się o pięć tysięcy lat, w czasy, od których dawniejsze są już tylko pozostałości kultury materialnej znajdowane przez nas w prymitywnych osadach i jaskiniach – pisze w posłowiu do tego arcydzieła tłumacz i edytor tego wydania Robert Stiller. Poemat został odczytany z nielicznych zachowanych kamiennych tablic.
Niniejszy przekład jest opracowaniem poetyckim i przekładem z rosyjskiego, angielskiego, niemieckiego, czeskiego, francuskiego i holenderskiego opracowania dokonanego w każdym z przypadków przez najwybitniejszych asyriologów.
Nasze wydanie uzupełniają dodatkowo objaśnienia oraz obszerne posłowie Roberta Stillera. Gilgamesz to w gruncie rzeczy lektura podstawowa, obowiązkowa równie jeśli nie ważniejsza niż „Iliada” czy „Odyseja” Homera, co „Mahabharatha” czy Nowy Testament.

Tytuł: Drażliwe tematy. Krótkie formy i punkty zapalne
Autor: Neil Gaiman
Wydawnictwo: MAG
Data premiery: 22 kwietnia 2015 r.

Nowy zbiór opowiadań autora „Amerykańskich bogów” i „Nigdziebądź”. Gaiman, autor wszechstronny, wyrafinowany i niezrównanie twórczy, czaruje nas swoją literacką alchemią i przenosi daleko w nieznaną krainę, gdzie fantazja staje się rzeczywistością, a codzienność płonie własnym blaskiem. „Drażliwe tematy”, pełne grozy, niespodzianek i dobrej zabawy, to skarbnica literackich perełek, które zajmują umysł, poruszają serce i wstrząsają duszą.

Tytuł: Historia Polski
Autor: Jerzy Topolski
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Data premiery: 22 kwietnia 2015 r.

„Historia Polski” Jerzego Topolskiego to doskonale napisane kompendium wiedzy dotyczące dziejów naszego państwa od czasów najdawniejszych po wiek XXI. Jest to pierwsza publikacja, która w tak zwięzły a zarazem wyczerpujący sposób przekazuje czytelnikowi wiedzę o przeszłości naszego kraju, narodu, społeczeństwa i kultury. Napisana przez wybitnego historyka książka przeznaczona jest dla szerokiego spectrum czytelników. Uczniowie i studenci znajdą w niej najważniejsze fakty z dziejów Polski, natomiast pasjonaci historii – przyjemną lekturę.

Tytuł: Stary wspaniały świat
Autor: Tom Hodgkinson
Wydawnictwo: W.A.B.
Data premiery: 22 kwietnia 2015 r.

Carpe diem!
Tom Hodgkinson, autor popularnych poradników o przyjemności niespiesznego życia, zabiera czytelników w pasjonującą podróż po starodawnej sztuce celebrowania codzienności. Opierając się na mądrości myślicieli i pisarzy wielu epok oraz na własnym doświadczeniu, Hodgkinson proponuje wolny od pośpiechu i stresu styl życia. Odkryj na nowo stary wspaniały świat i pozwól, by od stycznia do grudnia ten nowoczesny almanach stał się twoim przewodnikiem na drodze do samowystarczalności.

Tytuł: Ślepy demon. Sieciech
Autor: Witold Jabłoński
Wydawnictwo: SuperNOWA
Data premiery: 22 kwietnia 2015 r.

Następny rozdział piastowskiej sagi i zarazem nowa opowieść. Jej bohaterem jest Sieciech, „mąż wprawdzie rozumny, szlachetnego rodu i piękny, lecz zaślepiony chciwością, przez którą wiele popełniał czynów okrutnych i nie do zniesienia” (Gall Anonim). Obaleni bogowie upatrzyli w nim sobie szermierza walki o panowanie nad utraconym światem. Z grobu powstaje czarodziej Kościej, mający poprowadzić wojownika Ścieżką Zakazanych Prawd. Pod wpływem nauk przewrotnego maga Sieciech zapragnie uderzyć w samo serce dynastii piastowskiej, zdruzgotać jej panowanie, by samemu sięgnąć po władzę, wspierany demoniczną potęgą. Chce też zdobyć miłość pięknej Krystyny, którą nieodgadnione fatum uczyniło kochanką dwóch Piastów i matką mrocznego dziedzica, Zbigniewa. Książęta wojują o władzę, biskupi o rząd dusz, bogowie o pamięć ludu. Wojna trwa… i nie kończy się nigdy.
„Ślepy demon” kontynuuje historię opowiedzianą przez Witolda Jabłońskiego w „Słowie i mieczu”, tomie pierwszym jego słowiańskiej gry o tron. Kazimierz Odnowiciel, pogromca pogan i uzurpatora Miecława, powoli umiera od rany zadanej mu Włócznią Peruna, a jego następca, Bolesław Śmiały, musi się zmierzyć z demonami, które wypełzły z kuźni Rogatego Pana. Rupezal, Rzepiór, Kościej – Zło niejedno ma imię.

Tytuł: Inna dusza
Autor: Łukasz Orbitowski
Wydawnictwo: Od Deski Do Deski
Data premiery: 24 kwietnia 2015 r.

Ale chyba są inne duchy, wiesz, takie, co żyją w człowieku obok tych naszych dusz, zwyczajnych. I czegoś tam sobie chcą. Niektóre są ciche, inne głośne. Wrzeszczą, hałasują. To jest nie do wytrzymania. Znaczy, tak mi się wydaje, że z takim duchem w środku strasznie ciężko żyć, zwłaszcza jak on chce czegoś, na co ty nie masz ochoty.
Miasto. Zniszczone, obdrapane i brudne kamienice. Zmęczeni ludzie w ubłoconych, wiecznie spóźnionych i zatłoczonych autobusach. Przygnębienie i pustka. I nagle w jednej głowie kiełkuje ta dziwna myśl, nieodparte pragnienie. Bez motywu, bez powodu, jak głód. Tak jakby ciało przejmowała inna dusza, która nakazuje to zrobić, i nie można od niej uciec.
Pewnego dnia miasto zatrzyma się przerażone zbrodnią.

Tytuł: Kapitał w XXI wieku
Autor: Thomas Piketty
Wydawnictwo: Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Data premiery: 24 kwietnia 2015 r.

Najważniejsza i najbardziej poczytna książka ekonomiczna dekady, światowy bestseller, który zmienił sposób, w jaki patrzymy na społeczeństwo, na gospodarkę i na obecne w nich nierówności. Napisany ze swadą, ale i ugruntowany w nowatorskiej analizie danych empirycznych, błyskotliwy i rzetelny zarazem „Kapitał w XXI wieku” na długie lata wyznaczył nowe szlaki w ekonomii.

Tytuł: Oko na niebie
Autor: Philip K. Dick
Wydawnictwo: Rebis
Data premiery: 31 marca 2015 r.

„To pierwsza powieść Dicka, która z powodzeniem stawia będące jego obsesją pytanie: »Co jest rzeczywiste?«. W »Oku na niebie« rzeczywistość przełamuje się, i to od razu na osiem części… Światy te tworzą jakby amfiladę, przez którą grupka złączonych wspólnym losem nieboraków przechodzi jak przez wagony pociągu… Dick po raz pierwszy użył tu pomysłu, który wykorzystał później w »Ubiku«: leżący obok siebie nieprzytomni ludzie tworzą każdy swoją wizję, a wskutek niepojętej z fizycznego punktu widzenia anomalii projekcja, która akurat dominuje, ogarnia wszystkich naraz i więzi ich w sobie… Bohaterowie »Oka na niebie« nie mają jednak na podorędziu nic, co zaradziłoby ich kłopotom, w szczególności zaś uniwersalnego preparatu Ubik…”
— z przedmowy Marka Oramusa

czwartek, 2 kwietnia 2015

"Czy to idący wybiera drogę, czy droga idącego?" - "Lirael", "Abhorsen", Garth Nix, tłumaczenie: Rafał Śmietana (Lirael), Agnieszka Kuc (Abhorsen), Wydawnictwo Literackie 2014 r.

Lirael i Abhorsen to dla mnie jedna powieść podzielona na dwie części, trzeci tom Starego Królestwa nie wnosi niczego nowego w opowieść, jest bezpośrednią kontynuacją wątków z Lirael, dlatego też niniejsza recenzja będzie łączoną.

O ile w Sabriel najbardziej podobał mi się wątek nekromancji, o tyle w Lirael Abhorsenie moje największe uznanie zdobyło rozwinięcie motywu Magii Kodeksu, przedstawionej jako znaków zebranych w tajemniczym Kodeksie, które oplatają przedmioty, osoby i w ten sposób objawiają swoją moc. Może nie jest to oryginalna wizja, ale obrazowy sposób, w jaki Nix opisuje posługiwanie się Magią Kodeksu, przyćmiewa według mnie wiele innych. Ponownie daje się dostrzec logikę i dobrą konstrukcję tego tworu, nie jest on jedynie rekwizytem. Niestety wciąż tajemniczym pozostaje sam Kodeks i sposób, w jaki bohaterowie poznają fundamenty tej wiedzy. W mojej głowie powstało mnóstwo pytań. Czym jest sam Kodeks? W jaki sposób funkcjonuje? Kto się staje Magiem Kodeksu? W jaki sposób ludzie otrzymują Znaki Kodeksu? W jaki sposób adepci uczą się podstaw i kolejnych znaków? I wiele innych, na które ani w Lirael, ani w Abhorsenie nie znalazłam odpowiedzi, ale wciąż mam nadzieję, że je uzyskam.

Obie powieści mają już więcej wątków i skupiają się na większej ilości bohaterów – oprócz Sabriel, Touchstone’a, Moggeta pojawia się Sameth, Ellimere, Lirael, Podłe Psisko (autor ma dziwną tendencję do wybiórczego i zupełnie niezrozumiałego nadawania bezsensownych imion), sytuacja polityczna w Starym Królestwie i Ancelstierre, walka nekromanty Hedge’a z obrońcami Starego Królestwa, dochodzi też motyw widzenia przyszłości i przeszłości. Ponownie daje o sobie znać dbałość o szczegóły w prowadzeniu postaci, aczkolwiek nie wszystkich. Najlepiej i najbardziej wiarygodnie są oczywiście oddani główni bohaterowie – Sameth i Lirael. Sameth jest synem Sabriel i Touchstone’a i podobnie jak matka uczył się w Ancelstierre, miał jednak większą styczność ze Starym Królestwem. Ze względu na okoliczności musi wcześniej zakończyć edukację i wrócić do domu, gdzie ma się przygotowywać do roli Abhorsena i zachowywać się jak na księcia przystało. Chłopiec nie jest zachwycony swoimi obowiązkami, jego pasją jest bowiem nauka Magii Kodeksu i używanie jej w celu tworzenia magicznych przedmiotów. Niksowi udało się wiarygodnie pokazać przemianę Sama z zagubionego dzieciaka, niedojrzałego i nieprzygotowanego do wydarzeń, niepewnego siebie, bojącego się wyznać obawy rodzicom, w młodego mężczyznę, wciąż pełnego wątpliwości, ale potrafiącego stanąć na wysokości stawianych przed nim zadań. Równie dobrze autor nakreślił osobę Lirael, która z niepozornej, nieco irytującej melodramatycznością i pragnieniem przynależności do rodu Clayrów dzikuski wyrasta na zdecydowaną, dojrzałą kobietę, stającą się liderem. Tych dwoje bohaterów wydaje się momentami podobnych do siebie, ale są to pozorne podobieństwa, targają nimi co prawda te same emocje, jednak z innych względów. Zaskakująco dobrze się uzupełniają jako towarzysze podróży.

Sabriel i Touchstone pozostają niestety właściwie niezmienni, chociaż są starsi, mają dzieci (Sameth i Ellimere) i mają nowe zadania, o których czytelnik jest informowany bardzo, bardzo pobieżnie. W rolach rodziców nie sprawdzają się w ogóle, co jest dla mnie nie lada zaskoczeniem i rozczarowaniem. Rodzina królewska jest pokazana jak nie rodzina, a grupa towarzyszy. Matka i ojciec w żaden sposób nie stanowią oparcia dla swoich dzieci i nie jest usprawiedliwieniem, że rodzeństwo jest dorosłe i samodzielne, Sabriel i Touchstone prawdziwą czułość okazują tylko sobie. Nie twierdzę, że powinien być to obraz sielski, żadna rodzina nie jest idealna. Jednak postępowanie rodziców Sametha jest całkowitym odwróceniem tego, co Nix przedstawił w poprzedniej części. Ojciec witający syna uściskiem ręki po wielomiesięcznej rozłące, matka wysyłająca tylko jeden list do Sametha, który wyraźnie potrzebuje jej wsparcia, z czego ona zdaje sobie sprawę, ale tłumaczy się obowiązkami Abhorsena, jest zaprzeczeniem wartości, jakie przekazał jej ojciec, i niekonsekwencją autora.

Ellimere, siostra Sametha, stoi na czele monarchii podczas nieobecność rodziców, jest niestrudzona, zadaniowa, skupiona na swoich obowiązkach wydaje się raczej terminatorem niż człowiekiem i nie budzi sympatii. Także Mogget, który tym razem towarzyszy Samethowi, pozostaje sobą i chociaż autor przekazuje trochę więcej informacji, nie umniejsza to jego tajemniczości, wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej pobudza ciekawość. Takiej ciekawości nie powodowało we mnie Podłe Psisko, stworzenie Wolnej Magii i Magii Kodeksu przywołane magią Lirael. Przyjaciel dziewczyny i jej wierny towarzysz także owiany jest pewną dozą tajemniczości, jednak jego usposobienie nie budzi wątpliwości co do motywów nim powodujących. Podobnie jak Mogget, Podłe Psisko wprowadza sytuacje humorystyczne do powieści, ale też ducha przygody, to ono bowiem popycha Lirael do odkrywania zakamarków Biblioteki Clayrów, w której dziewczyna pracuje. W Abhorsenie wreszcie dowiadujemy się, kim są oba stworzenia, szkoda tylko, że tak mało się o nich dowiadujemy w ogóle.

Zgodnie z konwencją serii opozycjonistą Starego Królestwa jest nekromanta, Hedge, który wskrzesza zmarłych na potęgę w jakimś nieznanym bohaterom i czytelnikowi celu. O Hedge’u wiadomo jedynie, że jest bardzo potężny, niebezpieczny i uzbrojony, do pomocy ma nie tylko zmarłych i sieje zamęt nie tylko w Starym Królestwie, lecz także w Ancelstierre. Nie jest znany jego cel ani motywacja. Hedge, tak jak Kerrigor, jest postacią jednowymiarową, złą do szpiku kości, podobnie jak jego pan. Ta jednowymiarowość jednak mnie nie raziła, nie oczekiwałam tutaj czegoś więcej, niż otrzymałam w pierwszym tomie.

W Abhorsenie na bliższy plan wysuwa się jeszcze jedna postać – Nicholas Sayre, przyjaciel Sametha ze szkoły, którego czytelnik poznaje już w Lirael. Zaczarowany przez Hedge’a jest nosicielem potężnego pana nekromanty. Autor poświęca temu wątkowi znacznie więcej miejsca i opisuje losy młodego człowieka w bardzo poruszający sposób. Bogu ducha winny chłopiec staje się ofiarą prowadzoną na rzeź i obserwowanie tego sprawiało mi samej sporą trudność. Doskonale się wczuwałam w bezsilność Sametha i Lirael. Zmagania duchowe młodzieńca, który powoli zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, co się dzieje, jego determinacja w celu zachowania resztek siebie, to wszystko autor oddał bardzo wiarygodnie. W trakcie lektury kibicuje się już nie tylko dwójce głównych protagonistów.

Brakuje mi świata w tym świecie. W Sabriel, mniejszej w swej objętości i będącej pierwszym tomem, autor miał jak najbardziej prawo do dawkowania informacji. Jednak po drugim i trzecim tomie spodziewałam się więcej. W Lirael wyobcowanie głównej bohaterki jest dla mnie jego wymówką, aby tylko zarysować społeczność Clayrów, podobnie jak samotność Sametha, dzięki której Nix właściwie nie musiał opisywać życia na dworze królewskim. W obu przypadkach są co prawda wspomniane rytuały i zwyczaje, jednak nie syci to apetytu na obraz świata, całkowicie brakuje tutaj jakiegokolwiek społecznego tła, które w Sabriel było jednak obecne. Ani Lirael, ani tym bardziej Abhorsen nie dają odpowiedzi na coraz bardziej nurtujące pytania. Czym jest Mur i po co został stworzony? Czy dopiero po jego zbudowaniu powstały dwie krainy i nastąpił rozdział na świat magiczny i niemagiczny? Skąd wywodzą się strażnicy Muru – ze Starego Królestwa czy z Ancelstierre? Dlaczego wiedza o istnieniu magii jest wybiórcza wśród mieszkańców Ancelstierre, skoro każdy wie o istnieniu Muru? Po co patrolować tamtejsze okolice, jeśli panuje przekonanie, że po drugiej stronie są ziemie niczyje i można wysyłać tam ludzi? Niewiele wiadomo też o Ancelstierre jako takim poza tym, że w tej krainie zamiast magii jest postęp technologiczny. Nielogicznym i tak naprawdę zbędnym jest dla mnie także wątek polityczny. Wiadomo, że jest jakaś władza, która nie chce współpracować z monarchią Starego Królestwa, ale nie do końca wiadomo dlaczego. Wiadomo, że Hedge szarpie za jakieś polityczne sznurki, nie wiadomo jednak za jakie. Skoro już knuje intrygi, co stoi na przeszkodzie, aby czytelnik, nawet ten młodszy, poznał ich szczegóły? Autor równie dobrze mógł pozostawić go w kompletnej niewiedzy na temat środków podejmowanych do osiągnięcia celu przez nekromantę. Kosztem kilku niewiele wnoszących epizodów z życia Sametha czy Lirael Nix mógł rozwinąć chociaż powyższe wątki, dzięki czemu opowieść byłaby pełniejsza, nie dawała wrażenia marnowanego potencjału. Mimo wszystko braki te rekompensowane są przez wysoki poziom prowadzenia bohaterów, a także samej fabuły w jej prostym zarysie. Autor zaskakuje dbałością o szczegóły w opisywaniu emocji postaci, wydarzeń. Trzeba także Niksowi zaliczyć na plus, że nie szczędzi elementów nieprzyjemnych, realistycznie opisuje bitwy, cierpienia oraz próby, jakim poddawani są młodzi bohaterowie. W „Abhorsenie” akcja nabrała rozpędu, Lirael z Samem muszą przejść naprawdę wiele, są zmęczeni, niewyspani, ale zdeterminowani i odważni. Oboje w pełni już akceptują to, kim się stali, wspierają się wzajemnie i stanowią wzór dla pozostałych.

Obie powieści rozwijają nieco świat Starego Królestwa, z naciskiem na motywy Magii Kodeksu, nekromancji, dodają też kolejne, ciekawe elementy (świat Clayrów, motyw widzenia przyszłości oraz przeszłości). Lirael i Abhorsen to książki o wiele bardziej przygodowe i zróżnicowane niż pierwsza część. W tych powieściach sensu nabiera cytat, będącym swoistym mottem całej serii – Czy to idący wybiera drogę, czy droga idącego? Pojawia się on już w Sabriel, ale to w pozostałych częściach uwydatnia się najsilniej, ponieważ ich esencją jest poszukiwanie drogi i swego przeznaczenia przez dwójkę głównych bohaterów. Przyznam, że zaraz po przeczytaniu ostatniego tomu czułam się rozczarowana, że nie otrzymałam odpowiedzi na wszystkie moje pytania. Główny wątek oczywiście został doprowadzony do końca, dowiedziałam się również, kim jest Mogget i Podłe Psisko, ale to mnie nie satysfakcjonowało. Doszłam jednak do wniosku, że autor doskonale wiedział, co robi i z punktu marketingowego było to świetne posunięcie. Zresztą, właściwie mogę przecież sama sobie wyobrazić własne rozwiązania dla zagadek świata Starego Królestwa i Ancelstierre, a to całkiem spora frajda. Mimo to nadal jestem ciekawa, co o swoim świecie może mieć do powiedzenia autor i z niecierpliwością czekam na Clariel, która ma być prequelem cyklu.

Recenzja ukazała się na portalu Katedra.

czwartek, 19 marca 2015

Martwe dziedzictwo (podejście drugie) - "Sabriel", Garth Nix, tłumaczenie: Ewa Elżbieta Nowakowska, Wydawnictwo Literackie 2014 r.

Kilka dobrych lat temu czytałam pierwsze wydanie Sabriel Gartha Nixa. Książka mi się podobała i postanowiłam przeczytać kolejne dwa tomy trylogii, ale postanowienia nie zrealizowałam. Wznowienie Wydawnictwa Literackiego skłoniło mnie do podjęcia kolejnej próby, tym bardziej, że ukazały się od razu trzy książki. Mimo iż fabułę Sabriel pamiętam dość dobrze, zdecydowałam się historię sobie odświeżyć przed lekturą kolejnych tomów. Ciekawa również byłam, czy pierwszą część odbiorę podobnie, jak za pierwszym razem.

Spodobał mi się, i nadal uważam to za najmocniejszy atut powieści, wątek nekromancji, zwłaszcza jej drugiego wcielenia. Z jednej strony służy ona bowiem do przywracania martwych do życia i wykorzystywania ich do swoich celów, czym zajmują się nekromanci. Z drugiej strony istnieją również Abhorsenowie, których przeznaczeniem jest wysyłanie martwych do śmierci. Nix dość szczegółowo opisuje pracę tych drugich, tytułowa Sabriel jest bowiem następczynią Abhorsenów. Także motyw samej Śmierci, przedstawienia jej jako miejsca podzielonego na Rejony, oddzielone Bramami, przez które płynie Rzeka, jest bardzo ciekawy i świetnie zilustrowany. Obie kwestie są solidnie przemyślane, co się daje od razu odczuć w lekturze. Trzecim – może nieco mniej w tym tomie interesującym, ale obiecującym – wątkiem jest Magia Kodeksu i przedstawienie funkcjonowania magii jako takiej. Widać, że autor bardzo dobrze przemyślał konstrukcję świata w tych dziedzinach.

Chociaż Sabriel jest nastolatką i książka jest zaliczana do literatury młodzieżowej, powieść nie jest lekka i przyjemna, jak mogłoby się wydawać ze względu na grupę docelową. Książka ma pociągający, a jednocześnie niepokojący klimat, spowodowany zapewne bliskością świata umarłych. Nie przepadam za miksowaniem klasycznej fantasy z elementami nowoczesności czy też przemieszaniem dwóch światów – magicznego i niemagicznego, Nixowi wyszło to jednak tak płynnie i wiarygodnie, że szybko przestały przeszkadzać mi czołgi i broń palna (tym bardziej, że mało jest o nich w powieści) i nie zastanawiałam się nad tym, jakim cudem obie krainy istnieją obok siebie bez ingerencji jednej w drugą. Autorowi, jako jednemu z nielicznych, udało się poprowadzić ewolucję bohaterki od kompletnej ignorantki do świadomej swojego przeznaczenia młodej kobiety. Od początku zresztą Sabriel różni się od koleżanek, czuje, że spoczywa na niej ogromne brzemię rodzinnego dziedzictwa. Nie sądziła jednak, że tak nagle i w tak szybkim czasie będzie musiała porzucić normalne życie. Nix nie zaniedbał niczego w konstrukcji postaci bohaterki, uwydatniając jej emocje i poświęcając im sporo uwagi: strach, wątpliwości, tęsknotę za dawnym życiem. Dziewczyna potrafi się jednak odnaleźć w sytuacji i to również jest wiarygodne – z początku traktuje dziedzictwo ojca jako zło konieczne, by z czasem przyjąć przeznaczenie. Sabriel wydaje mi się dobrym wzorem dla młodych czytelniczek, chociaż zdaję sobie sprawę, że może być ciężko się z nią utożsamić, jest bowiem zbyt poważna i odpowiedzialna, jak na swój wiek. Jednak ta jej odpowiedzialność, odwaga, skupienie i nastawienie na znalezienie rozwiązania mogą się podobać i motywować, tym bardziej, że nie jest ideałem, nie od razu wie, co ma robić. Jedyną rysą na tej postaci jest według mnie kulawo poprowadzony wątek miłosny jej i uratowanego przez nią rycerza Touchstone’a. Kiedyś ten motyw bardzo mi przeszkadzał i uznawałam go za kompletnie zbędny, dzisiaj stwierdzam, że został źle poprowadzony, zbyt słabo i pobieżnie opisany.

Skoro wspomniałam o Touchstonie, wypadałoby napisać nieco więcej o innych postaciach powieści. Sam rycerz jest dość intrygującym bohaterem, aczkolwiek niedostatecznie. Skupiając się tak bardzo na Sabriel, autor zaniedbał Touchstone’a, który najczęściej jest przedstawiany z perspektywy dziewczyny. Szkoda, że Nix powierzchownie podszedł do kwestii sumienia tego bohatera i jego przeszłości. Przez to wydaje się bardziej godny pożałowania niż współczucia. W drodze na ratunek ojcu towarzyszy Sabriel jeszcze ktoś – Mogget, zaklęty w białego kota tajemniczy demon, a może duch. Nie wiemy tego, nie wie tego też Sabriel. Z pewnością nie jest on jej przyjacielem, raczej sojusznikiem z przymusu, nie z wyboru, którego bohaterowie muszą się strzec. Złośliwy, egoistyczny i cyniczny kocur wprowadza ironię i humor do dość mrocznej fabuły. Wątek Moggeta jest zdecydowanie najbardziej intrygującym motywem postaciowym, jego historię będzie chciał poznać każdy, kto przeczytał Sabriel. W powieści pojawia się jeszcze troje ważnych bohaterów: Abhorsen, ojciec dziewczyny, matka Sabriel oraz wróg. Ojciec bohaterki, którego imienia nie poznajemy (kto zostaje Abhorsenem, staje się bezimienny dla innych, tradycja), jest, podobnie jak Sabriel, postacią kompletną, chociaż może niewiele o nim wiadomo i siłą rzeczy nie jest właściwie obecny w opowieści. Jest Abhorsenem i całe życie poświęcił swemu powołaniu, mimo to bardzo kocha córkę i daje jej wszystko, co może ofiarować; Sabriel doskonale to odczuwa i być może dzięki temu rozumie jego postępowanie i nie ma mu niczego za złe. Piękny to motyw miłości, jakkolwiek absurdalne to się wydaje. Szkoda, że wątek matki nie został tak samo dobrze przedstawiony. Matka Sabriel (jej imienia także nie znamy, co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe) zmarła przy porodzie i pojawia się tylko raz lub dwa jako widmo, aby wskazać dziewczynie właściwą drogę i poza tymi momentami Sabriel nie poświęca jej ani jednej myśli. Gdyby jej w ogóle nie zobaczyła, mogłabym to zrozumieć, ale wydaje mi się to niewiarygodne, że dziecko nie chce wiedzieć, kim była jego matka... Czarny charakter też pozostawia nieco do życzenia. Jest po prostu Złem, mściwym i pragnącym władzy, które trzeba zwalczyć. Autor, posługując się wspomnieniami Touchstone’a, daje do zrozumienia, że zawsze tak było. Wątek Kerrigora nie został niestety specjalnie rozwinięty, co być może nie przeszkadza młodszej części młodych odbiorców. Starsza z pewnością doceniłaby złożoność motywów Kerrigora.

Sabriel to również ciekawa kreacja obu światów, przedzielonych Murem. Autor nie odkrywa co prawda zbyt wiele, tło jest jednak wystarczające do prowadzenia opowieści, ale podobnie jak przy wątkach magii, śmierci i nekromancji, wydaje się bardzo dobrze przemyślane. Książka pisana jest prostym językiem, wciąga od pierwszej strony i nie można się od niej oderwać. To, że czyta się ją szybko, nie znaczy, że bezmyślnie – autor umiejętnie wplata przemyślenia o wartościach istotnych (przyjaźń, odwaga, odpowiedzialność, miłość) i refleksje nasuwają się same. Sabriel to pierwszy tom serii Stare Królestwo. Wydaje mi się swego rodzaju powieścią pilotażową, przygotowaną na brak dalszej części, niż powieścią otwierającą dłuższą historię, ponieważ jej fabuła jest właściwie zamkniętą całością. Istnieje tylko jeden wątek, prowadzony od początku do końca bez zbędnych dygresji. Jednak wizja świata autora, ledwie zarysowana, ale ze zmyślnym pokazaniem ogromnego potencjału, jego pomysłowość w kwestii wątków magicznych i umiejętność w budowaniu wiarygodnych głównych bohaterów sprawiły, że chętnie i z ciekawością sięgnęłam po kolejne tomy.

Recenzja ukazała się na portalu Katedra.

piątek, 6 marca 2015

Prawdziwe przerażenie budzi nie potwór, a czekanie na niego - "Polaroidy z zagłady", Paweł Paliński, Powergraph 2014 r.

Na najnowszą powieść Pawła Palińskiego czekałam z pewną dozą niecierpliwości, przede wszystkim dlatego, że miała być wydana pod znakiem Powergraphu. To wydawnictwo z godną podziwu wytrwałością dba o wysoką jakość polskiej fantastyki, dostarczając czytelnikom produkty najlepszego sortu. Byłam też ciekawa, jak rozwinęła się twórczość Palińskiego, którego opowiadania mnie intrygowały, ale do końca nie pozwalały wciągnąć się w opowieść. Okazało się, że historia opowiedziana w Polaroidach z zagłady zadziałała podobnie.

Początkowo fabuła mnie zainteresowała, tym bardziej, że nie wiadomo było do końca, co się tak naprawdę dzieje w mieście S. i reszcie świata. Za ciekawe i odświeżające w dobie młodych, silnych i odważnych pogromców życia uznaję wyznaczenie 60-kilkuletniej, zwyczajnej kobiety na główną bohaterkę, która zadziwia wytrwałością. Akcja książki rozwija się bardzo powoli, prawie wcale, główną osią są przemyślenia Teresy, jej zabiegi w celu zachowania życia w opuszczonym mieście, w którym pozostała tylko ona, psy i Bierni. Nie wiadomo, co się wydarzyło, dlaczego ludzie zaczęli się zmieniać i czy komukolwiek udało się przetrwać. Czytając pierwsze strony, zastanawiałam się nad tym, obserwując poczynania bohaterki z niepokojem. Jednak po jakimś czasie metodyczność i obojętność Teresy udzieliła się także mnie i kontynuowałam lekturę, nie przeżywając specjalnie kolejnych wydarzeń, nie wczuwając się kompletnie w dalsze losy kobiety i jej samotność; nie zastanawiałam się nad zakończeniem powieści, nie mówiąc już o tym, że nie przejęłam się wizją takiej apokalipsy, jaką przedstawił autor. Może dlatego, że bardzo wątpię w to, że zaczniemy się nagle zmieniać w Zombie, czy inne bezwolne istoty, ten motyw nigdy nie przemawiał do mojej świadomości. Trudno mi też wyobrazić sobie i przyjąć na wiarę taki obraz świata, w którym zostaną zdziesiątkowane miliardy, a pozostanie zaledwie garstka ludzi, mniej lub bardziej szalonych. Styl językowy w dużej mierze przeszkadzał mi w zaangażowaniu się w powieść, jak dla mnie okazał się zbyt wyszukany, zbyt wiele było w nim metafor i filozofii, żebym mogła poczuć prawdziwe piekło, jakim jest taka samotność, bez szans na ratunek. Przyznam, że ciekawym zabiegiem było umieszczenie w książce narratora, spodziewałam się wręcz, że okaże się nim jakiś ukryty obserwator, znający myśli Teresy i wówczas stylistyka byłaby dla mnie do przyjęcia. Motto powieści sugeruje raczej, że to bohaterka pełni tę rolę i tutaj już poetycka wymowa straciła dla mnie sens.

Jedyne, nad czym się zastanawiałam, i to dość intensywnie, to dlaczego Teresa nie popełniła samobójstwa albo nie szukała pomocy. Denerwowałam się, że ta kobieta nie żyje, ona wegetuje. Dni spędza na sprawdzaniu bezpieczeństwa domu, lustrowaniu okolicy, spaniu, wydalaniu, czasami jedzeniu i piciu, rzadko na myciu się. Nie miała przecież żadnej nadziei na lepsze jutro, doskonale zdawała sobie sprawę, że ratunek nie nadejdzie, że będzie coraz słabsza, bardziej głodna... Dlaczego więc nie podcięła sobie żył, nie powiesiła się? Co ja bym zrobiła w takiej sytuacji? Co wy byście zrobili? Niedawno doszłam do wniosku, że jej chęć przetrwania, potrzeba życia musiała być ogromna i że nawet tak jałowe, samotne życie jest lepsze niż jego brak. W dobie promowania aktywnego trybu życia, pełnego wyzwań, pasji, ciekawości, haseł, że nie można marnować ani chwili, bo życie mamy tylko jedno, taka koncepcja wydaje się już na tyle obca i dziwna, że ją odrzuciłam. Jednak dzięki Polaroidom z zagłady uzmysłowiłam sobie, że każdy ma prawo do takiego życia, jakie sobie wybrał, każdy decyduje o sobie samym, tylko o sobie i o tym, ile mu z tego życia wystarcza.

I w tym tkwi dla mnie siła powieści Palińskiego. Może nie jest to najlepsza powieść, jaką czytałam, może poetycka stylistyka zbytnio mnie irytowała, może brak akcji był męczący... Jednak pozostawiła mnie z przemyśleniami i została w głowie na długo (skończyłam czytać pięć miesiący temu), sprawiła, że zmieniłam swoje postrzeganie kilku spraw, zmieniłam się więc ja. I, o dziwo, przyznaję, że chętnie sięgnę po kolejną książkę tego autora.

Recenzja ukazała się na portalu Katedra.

czwartek, 5 lutego 2015

Korzystna zamiana - "Zobaczyć Sorrento i umrzeć", Katarzyna Kwiatkowska, rozpisani.pl 2014 r.

Zobaczyć Sorrento i umrzeć to trzecia powieść w dorobku Katarzyny Kwiatkowskiej. Zbrodnia w błękicie zachwyciła mnie lekkością stylu i świetnym połączeniem kryminału i powieści obyczajowej. Autorka w Ablu i Kainie kontynuowała tę tradycję, umacniając moją dobrą opinię. Zobaczyć Sorrento i umrzeć jest książką inną w wielu aspektach i jeszcze lepiej dopracowaną pod względem stylu, klimatu oraz motywów kryminalnych i obyczajowych.

Tym razem autorka zabiera czytelnika w podroż po Włoszech, urokliwym, ale niepozbawionym mroków Sorrento, Neapolu, Capri. Najważniejszą innością jest zmiana bohaterów - tym razem to nie Jan bawi się w detektywa. Poznajemy jego prawie narzeczoną, Konstancję Radolińską. Zmianę bohaterów uważam za świetne posunięcie! W konwencji kryminałów jest też to krok oryginalny. Początkowo byłam niepocieszona, liczyłam bowiem, że tym razem dowiem się więcej o Janie. Lecz szybko moje rozczarowanie zmieniło się w zachwyt nad Konstancją. Konstancja, chociaż nie jest tajemnicza i metodyczna, jak Jan, to jest równie zajmującą postacią, a jej droga do siebie jest o wiele ciekawsza niż perypetie jej narzeczonego. O dziwo, o Janie dowiedziałam się całkiem sporo, więcej niż w poprzednich książkach. Zabieg opisu postaci z innej perspektywy to kolejny plus dla Katarzyny Kwiatkowskiej. 

Powieść ma o wiele lżejszy charakter niż Zbrodnia w błękicie czy Abel i Kain, i to mimo większej ilości zabójstw i nie mniejszej ilości napięcia. Wszystko zapewne dzięki atmosferze lata i malowniczo oddanych Włoch wraz z obyczajowością ich mieszkańców. Zobaczyć Sorrento i umrzeć czytałam z prawdziwą przyjemnością, w niewielkich ilościach, aby jak najdłużej cieszyć się towarzystwem książki. Jest to jedna z nielicznych książek, którą chciałam czytać i czytać i z pewnością będę do niej wracać. Co więcej, przy całym swoim napięciu wywołanym intrygami i morderstwami jest zabawna! Humor sytuacyjny i dialogowy istnieje tu przede wszystkim dzięki ciotce Konstancji, Victorii, ale też pozostali nie są gorsi. Sama Konstancja powoduje wiele śmiesznych sytuacji. Autorka przywiązuje tutaj dużo większą uwagę do psychologii postaci niż we wcześniejszych książkach. Poprzednio bohaterowie odpowiedzialni byli głównie za dokładanie kolejnych pytań lub odpowiedzi do kryminalnej zagadki. W Zobaczyć Sorrento i umrzeć każdy z bohaterów ma swoją historię i niemal każdego z nich chciałam poznać. Mam nadzieję kilkoro z nich spotkać w kolejnych książkach.

Intryga kryminalna jest mocno zapętlona, z każdą stroną pojawia się więcej komplikacji, po odpowiedzi na jedno pytanie pojawiają się dwie kolejne zagadki. Co prawda przeczuwałam rozwiązanie, jednak gdy się ujawniło, byłam zaskoczona. Wątek morderstw powiązany z konspiracją i kradzieżą obrazów Caravaggia wciąga od pierwszych minut lektury i uważam go za równie dobry, jak w Zbrodni w błękicie, może dlatego, że oba są połączone z historycznymi wydarzeniami. Okazuje się, że Konstancja radzi sobie z prowadzeniem śledztwa nie gorzej od Jana, a z pewnością jej entuzjastyczne podejście, niestrudzona ciekawość, żywość umysłu w tworzeniu kolejnych teorii sprawiają, że jej sposób jest o wiele bardziej angażujący czytelnika niż działania Jana, który przy niej wydaje się... nudziarzem.

Jak zwykle świetne tło społeczno-historyczne. Jesteśmy już na początku XX wieku, otrzymujemy wiele informacji o etykiecie wśród wyższych sfer oraz o tym, w jakim miejscu były kobiety w społeczeństwie. Kobieca niezależność i feminizm to ważne wątki tej powieści. Przykład kobiecych bohaterek świetnie ilustruje pułapki, w jakich żyły ówczesne kobiety (zwłaszcza, mam wrażenie, te z wyższych sfer), dla których jedynymi sposobami na wolność było odważne postawienie swoich celów przeciwko rodzinie czy wdowieństwo po bogatym mężu. Odkrycia, jakich w sobie dokonuje Konstancja dzięki śledztwu, są równie istotne, co wątek kryminalny. Bardzo polubiłam tę bohaterkę i mocno jej kibicuję, chcę też wiedzieć, jak ułożą się jej dalsze losy. Przy takim obrocie spraw i umiejętności przewracania wątków przez Katarzynę Kwiatkowską moja ciekawość jest bardzo duża.

Myślę, że Zobaczyć Sorrento i umrzeć to jak dotąd najlepsza powieść Kwiatkowskiej. Autorka dopracowała styl językowy, jej bohaterowie wydają się żywi i pełnowymiarowi, świetnie prowadzona intryga kryminalna w otoczeniu obyczajowo-historycznego tła, w dodatku humor i przewrotność w podejściu do konwencji stawiają ją w gronie moich ulubionych pisarek w ogóle.

Dziękuję i proszę o więcej.

Zobaczyć Sorrento i umrzeć jest pierwszą książką z mojego wyzwania książkowego na 2015 rok, które krążyło pod koniec roku w sieci. Punkty zawarte na liście wydały mi się na tyle ciekawe, że postanowiłam się zmotywować do ich wypełnienia. Oczywiście będę ją lekko modyfikować i nie będę szła z planem jeden punkt - jedna książka, objawia się tu chyba moja przekorność i poczucie wolności w wyborach. Dlatego powieść Katarzyny Kwiatkowskiej spełnia trzy punkty na liście:

  1. Więcej niż 215 stron,
  2. Autorem jest Kobieta
  3. W tytule jest nazwa miasta

niedziela, 1 lutego 2015

Lutowe obfitości literackie i zapowiedzi filmowe

W lutym mnóstwo ciekawych książek! Filmów cztery, przy czym tylko dwa naprawdę warte uwagi i z pewnością zobaczę je w kinie.

KSIĄŻKA

Tytuł: Lubonie. Powieść z X wieku
Autor: Józef Ignacy Kraszewski
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data premiery: 2 lutego 2015 r.

Słyszałam o tej książce, ale nigdy jej nie czytałam. Teraz będzie okazja. Moje must have lutego.
Jest rok 964. Nieopodal Gniezna do dworu należącego do rodu Luboniów nieoczekiwanie powraca z niewoli niemieckiej Włast, syn zamożnego władyki. Nikt nie wie, że ukrywa pewną tajemnicę. Jest bowiem chrześcijańskim duchownym, który przybrał imię Matia. Dowiaduje się o tym władca Państwa Polan, książę Mieszko, na którego dworze panują obyczaje pogańskie. Docierają tam jednak wieści o potędze kneziów i panów, którzy się ochrzcili. Ci zaś uchodzą za zdrajców i niemieckich przyjaciół, a lud, nie dowierzając im, stroni od nich i czyha tylko, by się ich pozbyć. Książę Polan także nie okazuje ochoty do nawrócenia. Tymczasem na ziemie polskie przybywa księżniczka czeska Dobrawa. Mieszko ją poślubia i przyjmuje chrzest. Wypowiada potajemnie wojnę starej wierze i rozpoczyna długotrwały proces chrystianizacji swojego państwa. Pomaga mu w tym ojciec Matia…
Tytuł: Diaspora
Autor: Greg Egan
Wydawnictwo: MAG
Data premiery: 4 lutego 2015 r.
Najśmielszy ze współczesnych pisarzy fantastyki, Greg Egan, stworzył kwantowy nowy wspaniały świat, doskonałą opowieść o czasach, w których nie tylko ludzkie życie, lecz również sama cielesna rzeczywistość jest już tylko wspomnieniem…Jest trzydziesty wiek. „Świat” przerodził się w szeroką sieć sond, satelitów i serwerów, łączących cały Układ Słoneczny w jedno środowisko. Ludzkość również się przekształciła. Większość ludzi wybrała nieśmiertelność, stała się świadomym oprogramowaniem zamieszkującym rozmaite polis. Inni wybrali wymienne ciała robotów, pragnąc zachować kontakt ze światem fizycznym. Nieliczni uparcie trzymają się ciała, wiodąc anachroniczną egzystencję w błocie i dżunglach Ziemi.Jest też Sierota, bezpłciowe, cyfrowe stworzenie wyhodowane z ziarna umysłu.Gdy na cielesnych ludzi spada nieoczekiwana katastrofa, mieszkańcy polis uświadamiają sobie, że im również mogą zagrozić dziwaczne astrofizyczne procesy z pozoru łamiące fundamentalne prawa natury. Sierota z garstką uchodźców wyruszają na poszukiwania wiedzy, która ocali wszystkich. Ta droga zaprowadzi ich do wyższych wymiarów, położonych poza makrokosmosem…
Tytuł: Laguna
Autor: Nnedi Okorafor
Wydawnictwo: MAG
Data premiery: 4 lutego 2015 r.
Troje nieznajomych, a każde z nich ma swoje problemy. Biolog morski Adaora. Słynny w całej Afryce raper Anthony. Udręczony żołnierz Agu. Kiedy wędrują po plaży Bar Beach w Lagos, legendarnej nigeryjskiej metropolii, są bardziej samotni niż kiedykolwiek.Kiedy jednak coś podobnego do meteorytu wpada do oceanu, troje ludzi zabranych przez falę zostaje ze sobą związanych na wiele trudnych do zrozumienia sposobów. Wraz z Ayodele, gościem z gwiazd, przebijają się przez Lagos i walczą z czasem, by ocalić miasto, świat… i samych siebie.„Nie było czasu na ucieczkę. Nie było czasu na odwrót. Nie było czasu na krzyk. I nie było też bólu. Przypominało to wyrzucenie w gwiazdy”.
Tytuł: Obudź się i śnij. Tchrosty i inne wy-tchnienia
Autor: Ian R. MacLeod
Wydawnictwo: MAG
Data premiery: 4 lutego 2015 r.
Obudź się i śnijJest rok 1940 i Hollywood zostało zdominowane przez emotyki, filmy wykorzystujące tajemnicze pole Bechmeira, do przekazywania uczuć i wrażeń bezpośrednio do umysłu widza. Clark Gable, były gwiazdor, zmuszony do podjęcia pracy prywatnego detektywa, zostaje wynajęty przez April Lamotte, która zleca mu na jeden dzień, by podszył się pod jej męża, scenarzystę-samotnika, który ma sprzedać scenariusz biograficznego filmu, opowiadającego o wynalazcy pola Bechmeira. Po podpisaniu kontraktu, ktoś próbuje zabić Gable’a i upozorować jego samobójstwo. Detektyw wszczyna samodzielne dochodzenie, pozwalające mu odkryć spisek, w który zamieszane są osoby należące do hollywoodzkiej elity, często ginące w tajemniczych okolicznościach. Wszystkie wątki prowadzą do czegoś o nazwie Thrasis, sekretu wartego ludzkiego życia. MacLeod ze znawstwem uderza we wszystkie właściwe nuty, tworząc mroczną, fascynującą, dziwną opowieść, pełną melancholii spod znaku noir, wrażliwości na szczegóły i wielu błyskotliwych dialogów.Tchrosty i inne wy-tchnieniaSiedem długich opowiadań i nowel (pierwotnie publikowanych od 1996 do 2001 w czasopismach SF/F), które składają się na tę ambitną kolekcję utworów brytyjskiego autora Iana R MacLeoda. W tytułowej noweli, dziewczyna imieniem Dżalila wychowuje się na Habarze, planecie zaludnionej niemal wyłącznie przez kobiety. Bohaterka osadzonej w czasach drugiej wojny światowej „fatalnej laluni” nosi swoje przezwisko, ponieważ piloci, którzy z nią tańczą, giną na polu walki. Walt Williams, złoty chłopiec brytyjskich sił powietrznych, uosobienie szczęścia, odnajduje ją z powodów zarazem prostych i złożonych, a fatalna lalunia dowiaduje się, czy naprawdę powoduje śmierć żołnierzy, czy po prostu przyciąga tych, którzy stracili nadzieję. W większości tekstów z tego zbioru, wyraźnie zarysowany bohater staje przed pewnego rodzaju wyzwaniem bądź zadaniem, przechodzi przez moment straty bądź doznaje traumy, a doświadczenia te pozwalają mu się rozwinąć. MacLeod z wielką wrażliwością rozpoznaje kondycję ludzką.
Tytuł: Burdubasta albo skapcaniały osioł, czyli łacina dla snobów
Autor: Stanisław Tekieli
Wydawnictwo: Poradnia K
Data premiery: 7 lutego 2015 r.

Łaciny uczyłam się trochę na studiach i dzięki mojej wykładowczyni dobrze wspominam zajęcia, niestety języka nie pamiętam już wcale. Książki na pewno nie kupię teraz (39,90 za 72 strony to za dużo), ale jeśli gdzieś znajdę w promocji, to przygarnę.
139 sentencji i powiedzeń łacińskich w sposób jak najprostszy wyłożonych, z pretensjonalnymi cokolwiek przypisami filologiczno-kulturowymi.Pytanie tylko, czy dziś, w XXI wieku, rzeczywiście „wypada” jeszcze wyznawać się jako tako na łacińskich sentencjach?Burdubasta to jedno z bardziej niesamowitych łacińskich słówek, o niejasnym, choć niewątpliwie plebejskim pochodzeniu. Oznacza starego osła lub też, prześmiewczo, podstarzałego gladiatora, niezbyt już radzącego sobie z bronią. Jego stan wyraźnie przypomina kondycję dzisiejszej, stojącej nad grobem łaciny – ale w naszej mocy jest trochę przedłużyć poczciwej bestii życie.Jak? Niezwykle prosto: otwórzmy się na ten piękny język, a celne powiedzonka i maksymy dzięki towarzyszącym im wierszykom same powinny powskakiwać nam do głowy.Czy wiesz, że:Homo ludens nie jest terminem antycznym, ma nieco ponad 70 lat.Et tu, Brute, contra me? - powiedział nie Juliusz Cezar, a William Szekspir.Rosyjscy kibice tatuują sobie z upodobaniem na przedramieniu pewną sentencję z komedii Plauta.O tych i im podobnych dziwactwach jest ta książeczka.
Tytuł: Bardzo polska historia wszystkiego
Autor: Adam Węgłowski
Wydawnictwo: Znak
Data premiery: 16 lutego 2015 r.

O, to kolejny must have lutego. Nie mam co prawda ciśnienia, żeby się szczycić sławnymi Polakami, absurdalna jest dla mnie ta bezsensowna chęć chwalenia się "naszymi" na świecie, wynikająca chyba z tego zakompleksienia, w jakie daliśmy się wpędzić wieki temu. Z drugiej strony ciekawa jestem, o ilu sławnych, a mających bliższe lub dalsze powiązania z Polską, ludziach nie wiem.
Kim możemy się szczycić, a do kogo lepiej się nie przyznawać?Polak Polakowi wilkiem – mówi znane porzekadło. Czasem coś nas dzieli, ale łączy jeszcze więcej. Otóż nigdy nie wystarczało nam to, co znane i odkryte – musimy upewnić się, że „nasi” dotarli dalej, odkryli wcześniej, osiągnęli więcej.Kopernik prawdopodobnie nie był kobietą, ale Polakiem już tak. Kobietą (i Polką) była za to najpotężniejsza kobieta Imperium Osmańskiego – Roksolana, dla której sam Sulejman Wspaniały kompletnie stracił głowę. Kto jeszcze był „nasz”? Kto spośród zmitologizowanych bohaterów, uwielbianych ikon popkultury, znienawidzonych i na wpół zapomnianych wyrzutków historii?Dotychczas zdawało Ci się, że James Bond był z pochodzenia Szkotem? Gdy poznasz jego prawdziwe pochodzenie, zrozumiesz, skąd się wziął gorący temperament słynnego agenta 007.Od dzieciństwa z zapartym tchem śledzisz przygody Indiany Jonesa? Te prawdziwe były jeszcze bardziej fascynujące.Co łączy Stalina i Drakulę? Ni mniej ni więcej, tylko polscy przodkowie! Jakby tego było mało, Matka Boska Częstochowska wyemigrowała aż na Haiti, Ronaldo grał u nas już przed wojną, a legendarny Frankenstein pochodził… ze Śląska. Te postaci (i wiele innych) łączy jedno – oni wszyscy byli Polakami.
Tytuł: Dzień gniewu
Autor: Arturo Pérez-Reverte
Wydawnictwo: Znak
Data premiery: 16 lutego 2015 r.

Od czasu do czasu lubię sięgnąć po książki Pérez-Reverte, lubię "gęstość" jego stylu, te 100% języka w języku.
2 maja 1808 roku. Madryt wrze. Wściekłość trawi hiszpański lud, który wstępuje na barykady. Przeciwko Napoleonowi, jego żołnierzom i zdradzie, której dopuścili się Francuzi.Szewcy, ślusarze, prostytutki, dzieci i starcy bronią Ojczyzny. W imieniu Hiszpanii sprzeciwiają się swojemu uległemu rządowi, broniąc honoru, godności i Króla.Arturo Pérez-Reverte, dzięki reporterskiemu zmysłowi korespondenta wojennego z rozmachem opowiada historię, którą znamy z obrazów Goi. Historię, która zmieniła Hiszpanię na zawsze.
Tytuł: Londyn podziemny
Autor: Peter Ackroyd
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data premiery: 16 lutego 2015 r.

Ponoć świetna jest książka Londyn. Biografia, którą mam w planach przeczytać. Tym bardziej intrygującą wydaje mi się ta pozycja. Trzecie must have lutego.
Nieznany Londyn pod stopamiPeter Ackroyd powraca do Londynu, tym razem w fascynującej podroży po podziemnym świecie, gdzie fikcja łączy się z rzeczywistością, pełnym szczurów, węgorzy, potworów i duchów. Książka odkrywa przed czytelnikiem zupełnie nowy Londyn, pradawnych źródeł, strumieni, rzymskich amfiteatrów i kryjówek gangów. Autor jest zainteresowany nie tylko ukrytymi śladami londyńskiej przeszłości, ale również tym, co te ślady – a także sama idea podziemia – znaczą dla kultury. W jego ujęciu podziemny świat Londynu to replika miasta.„Londyn podziemny” to jednak nie tylko historia ruin i pozostałości minionych wieków, ale również miejsca pełnego tajemnic, żyjącego pod stopami współczesnych mieszkańców. To podróż po sercu stolicy Anglii. W końcu Londyn zbudowany jest na ciemności…
Tytuł: Przewodnik po świadomym śnieniu
Autor: Thomas Peisel, Dylan Tucillo, Jared Zeizel
Wydawnictwo: W.A.B.
Data premiery: 18 lutego 2015 r.

Temat, który od jakiegoś czasu zaczął mnie interesować, od kiedy zdałam sobie sprawę, że sny mają ważne miejsce w moim życiu. Ta książka może być dobrym pierwszym krokiem.
Wyobraź sobie, że żyjesz w świecie bez ograniczeń. Z łatwością pokonujesz własne lęki, bez presji czasu i strachu przed pomyłką rozwiązujesz najtrudniejsze problemy. Wystarczy nauczyć się świadomego śnienia. To dzięki niemu można rozwijać kreatywne myślenie, pokonywać choroby, a nawet poszerzać wiedzę o sobie i świecie. Thomas Peisel, Dylan Tuccillo oraz Jared Zeizel w przejrzysty i dowcipny sposób wprowadzają w niezwykłą rzeczywistość świadomego śnienia.
Tytuł: Jak się uczyć
Autor: Benedict Carey
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data premiery: 26 lutego 2015 r.

Zawsze warto znać dobre metody nauki. Ciekawa jestem, czy autor uwzględnia istniejącą rzeczywistość, dobę internetu i komputera (czytam Płytki umysł Nicholasa Carra i zaczynam się przekonywać do jego teorii o ewolucji ludzkiego mózgu w dobie internetu).
Uczymy się przez całe życie, jednak czy skutecznie?Benedict Carey odpowie na ważne pytania: Czy na pewno w odpowiedni sposób wykorzystujemy nasze zdolności do przyswajania wiedzy? Dlaczego jedni uczą się szybciej i skuteczniej od innych? Co na to wpływa? Jak można poprawić swoją efektywność? Słowem: jak uczyć się szybciej, jak zapamiętywać na trwałe, jakie metody mogą nam w tym pomóc?To książka o tym, jak myśleć i jak się uczyć, by żyło się wygodniej i z większym sukcesem.Opowiedziana z werwą i poczuciem humoru, obala mity na temat uczenia się i przedstawia najnowsze badania naukowe.
FILM

Tytuł: Into the Woods
Scenariusz: James Lapine
Reżyseria: Rob Marshall
Data premiery: 13 lutego 2015 r.

Wolę to na Walętynki niż 50 twarzy Graya. Gwiazdorska obsada, aż do pęknięcia szwów i moja ukochana Meryl Streep, która daje mi gwarancję, że ten film nie będzie zły.
Opowieść o piekarzu i jego żonie, ich pragnieniu założenia rodziny i perypetiach z wiedźmą łączy wątki z klasycznych baśni. 
Tytuł: American Sniper
Scenariusz: Jason Hall
Reżyseria: Clint Eastwood
Data premiery: 20 lutego 2015 r.

Nie przepadam za filmami obracającymi się w sferze polityki, wojny, wojska, ale reżyserem jest Clint Eastwood.
Historia kariery wojskowej i życia osobistego Chrisa Kyle'a, który zyskał sławę najlepszego snajpera w historii elitarnej jednostki Navy SEALs. 
Tytuł: What We Do in the Shadows
Scenariusz: Jemaine Clement & Taika Waititi
Reżyseria: Jemaine Clement & Taika Waititi
Data premiery: 27 lutego 2015 r.

Wątek wampiryczny nie zniknął jeszcze z kina. Ma być komedia, no, zobaczymy.
Współlokatorzy: Viago, Deacon oraz Vladislav usiłują normalnie egzystować i przezwyciężać trudy życia codziennego, mimo iż są nieśmiertelnymi parusetletnimi wampirami, które żywią się ludzką krwią.
Tytuł: The Voices
Scenariusz: Michael R. Perry
Reżyseria: Marjane Satrapi
Data premiery: 27 lutego 2015 r.

Komedia z Ryanem Reynoldsem z wątkiem psychiatrycznym. Może będzie to krótki, przyjemny odmóżdżacz?
Cierpiący na schizofrenię pracownik fabryki przypadkowo zabija współpracownicę. Usiłując wybrnąć z sytuacji, zwraca się o pomoc do swoich rozgadanych zwierząt - kota i psa.