poniedziałek, 22 sierpnia 2011

J.K. Rowling na przynętę

Na rynku książkowym pojawia się coraz więcej wydawnictw publikujących "na żądanie", które kuszą niskimi cenami publikacji dla spragnionych sławy autorów. Niedawno jedno z nich, Publish America z Frederick w Maryland, postanowiło posłużyć się nie lada fortelem w celu przyciągnięcia większej ilości chętnych, ale lękających się odrzucenia przez potencjalnych czytelników swoich dzieł. Oferowało mianowicie przesłanie do zaopiniowania nadesłanej książki przez samą J.K. Rowling, która miałaby najpierw otrzymać książkę do przejrzenia. Pragnący opinii bestsellerowej autorki przyszły pisarz mógł dołączyć również list do pani Rowling nie przekraczający jednak 100 słów. To wszystko za niewielką opłatą 49 dolarów.

Co ciekawe, wydawnictwo nie gwarantowało odpowiedzi autorki... W publicznym oświadczeniu przedstawiciele pisarki określili obietnice PA jako całkowicie nieprawdziwe i zapowiedzieli podjęcie odpowiednich środków prawnych.

Prawnicy wydawnictwa odpowiedzieli natychmiast listem obronnym, w którym stwierdzili, że PA nie podjęło żadnych kroków mających na celu szykanowanie autorki ani naruszenie jej prywatności, a adres jej rezydencji jest powszechnie znany z jej własnej strony internetowej, czyli, delikatnie mówiąc, jest sama sobie winna. To się nazywa mieć tupet...

Rowling nie jest jedyną osobą, na którą wydawnictwo powołuje się w swoich ofertach. Według Publishers Weekly PA w 2010 roku wydało ponad 3 tys. książek. Ciekawa jestem tylko, w jaki sposób wydawnictwo tłumaczyło początkującym autorom, dlaczego żadna odpowiedź nie nadeszła...

[źródło: Guardian]

9 komentarzy:

  1. rano czytałem książkę z tego typu wydawnictwa. teksty w sieci mają lepszą redakcję i korektę. :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie twierdzę, że jakość wydawanych w ten sposób książek jest gorsza;-P

    OdpowiedzUsuń
  3. Do licha, co za bezczelność! I założę się, że osoba, która na to wpadła, dostała premię za kreatywność. O rany.

    OdpowiedzUsuń
  4. Okropieństwo. Czy ludzie na tym świecie nie potrafią już grać uczciwie? Zgodzę się z Agnes, mam podobne założenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny dowód na to, że jesteśmy oszukiwani przez innych na każdym kroku :/ Nic tylko pogratulować pomysłu...

    OdpowiedzUsuń
  6. @Agnes, Hiliko
    A ciekawa jestem, czy preparowali odpowiedzi od rzekomych recenzentów, ale to pytanie do autorów, którzy u nich wydawali.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Louis
    Niestety w internecie można prawie wszystko, a im więcej życia będziemy tam przenosić, tym większe ryzyko zakłamania...

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, ze tak oszukują ludzi, ale trzeba przyznać, że pomysłów im nie brakuje. Chociaż, gdybym to ja miała dać komuś do oceny moją książkę, to wolałabym wysłać to Stephenowi Kingowi, George R. R. Martinowi albo Jacka Dukaja:)
    P.S; Bardzo podoba mi się lay Twojego bloga - miły dla oka i dobrze czyta się teksty.

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja bym dała ją redaktorowi z prawdziwego zdarzenia, a nie pisarzowi, który się będzie kierował wyłącznie swoim gustem i dostosowywał ją do swojego stylu;-)
    Dziękuję;-)

    OdpowiedzUsuń