wtorek, 16 sierpnia 2011

A kto trzyma w szachu Twoje życie? - "Zaksięgowani", Jakub Małecki, Powergraph 2009


Głowa, w której rozgrywa się szachowa partia? Diabeł w damskiej torebce pod postacią psa? Pisarze fantastyki walczący w podziemiu o życie i prawdę o świecie? To i wiele więcej dziwacznych, pełnych groteski i absurdu pomysłów znajdziecie w opowiadaniach Jakuba Małeckiego Zaksięgowani. Balansujące na pograniczu grozy i horroru są tak prawdziwe, że czytania ich nie nazwałabym w żaden sposób przyjemnością. Powergraph po raz kolejny udowodnił, że wydawnictwo interesują nietuzinkowi twórcy, których koncepcje nie zawsze wydają się sensowne, ale z pewnością mówią prawdę o człowieku i otaczającym go świecie.

Nie zaczęłam lektury Zaksięgowanych od pierwszego opowiadania. Szach było co najmniej trzecim lub czwartym w kolejności i jakież było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że stanowi ono intrygujące zaproszenie do świata wytworów wyobraźni Małeckiego (silly me). Dlatego Wy zacznijcie od niego od razu. Tak jak Szach otwiera zbiór, tak Mat go zamyka, przeczytajcie więc je dopiero na sam koniec, ponieważ to ono wiąże ze sobą wszystkie historie i stanowi zaskakującą klamrę. W czytaniu pozostałych opowiadań kolejność nie ma znaczenia. Chociaż różne w treści, przedstawiają inne odcienie człowieczeństwa, przeważnie mroczne i krwawe oblicza, sprawiające, że każda następna opowieść jest coraz trudniej przyswajalna. Nie jest to tom, który pochłania się w kilka godzin ani nawet kilka dni, autor bowiem ciągle dręczy czytelnika i na każdej stronie uświadamia mu ludzką małość, słabość i okrucieństwo, obnaża w bezlitosny i bezpośredni sposób naszą hipokryzję i egoizm. Czyni to, nie bawiąc się w metafory, posługując się mocnym, barwnym stylem, który dotyka czytelnika do żywego.

Moim pierwszym zderzeniem z tym światem był Strach przed Malarzem, niepokojące od pierwszych słów, chyba najbardziej w klimacie horroru w całym zbiorze, pokazujące, że największy koszmar przychodzi zawsze z najmniej spodziewanej strony. Autor zaraz potem zaskakuje przewrotnością w Pisarzach i Mordercach, gdzie przedstawia pokręconą wizję świata, w którym pisarze fantastyki schodzą do podziemi zwalczani przez despotyczny system. Opowiadanie Warszawa rozbroiło mnie pierwszym zdaniem, Małeckiemu rewelacyjnie udało się na kilku stronach pokazać kwintesencję pogoni za karierą w krzywym zwierciadle. Przeraził mnie z kolei Królem Rugerem na zbutwiałym tronie, jakby głoszącym hasło: Uważaj, w co się bawisz jako dziecko, ponieważ zabawa może stać się dla ciebie zabójcza, gdy dorośniesz. W Nic Małecki wkracza w najstraszniejsze zakamarki ludzkiego umysłu w depresji i aniołom odbiera stanowisko stróżów człowieka.

Najbardziej byłam ciekawa opowiadania Za godzinę powinna tu być, które kilka lat temu zbierało świetne recenzje i liczne wyróżnienia. Przedstawiona w nim historia jest przejmująca, uświadamia, jak bardzo człowiek jest zdolny poświęcić się dla miłości absolutnej i jak ciężko pogodzić się z losem, że największym dramatem jest niemoc. Ta niemoc ogarnęła i mnie, gdy autor przeciągał kulminację i przyznam, że do końca dobrnęłam lekko znudzona. Swoją puentą zaskoczyło mnie natomiast zakończenie Wybór, mocne, krótkie opowiadanko o tym, że los potrafi być bezlitosny, a bogowie, jeśli gdziekolwiek istnieją, bawią się naszym życiem, a każdy nasz wybór wpływa na przyszłość, której cofnąć nie można. To jedno z najlepszych opowiadań w Zaksięgowanych. Drugim jest Oszronione palce magików, najłagodniejsze w wyrazie, co nie oznacza, że budzące spokój, melancholijne i wzruszające, którego główną bohaterką jest śmierć. To jednak Każdy umiera za siebie wgniotło mnie w fotel całkowicie, wywołało najwięcej emocji. To zdumiewające, że autorowi w kilkunastu stronach udało się przedstawić kompletne historie kilku bohaterów, młodych żołnierzy uwięzionych w tonącej łodzi podwodnej.

Bardzo dobrym i jakże aktualnym komentarzem na niedawne wydarzenia w Polsce jest opowiadanie Czciciele, w szyderczy sposób i nadzwyczaj trafnie opisujące polską skłonność do fanatyzmu. Najlżejszą i zdecydowanie najmniej naładowaną cynizmem jest opowieść science fiction zatytułowana Śmierć szklanego Kazimierza, świetnie pokazująca absurdalność i płytkość ludzkich pragnień. Cena drwiny jest ściśle powiązana z zamykającym opowiadaniem, mam wrażenie, że jest też najbardziej moralizujące, udowadniające, że człowiek nie żyje wiecznie, więc nie powinien czuć się bezkarny wobec śmierci i musi szanować swoje istnienie.

Nie każdy przekaz wydawał mi się tak zrozumiały. Nie dotarł do mnie sens opowiadania Pan Pianista i czarty czy Pocałunek Białego Chłopca, niezbyt przekonała mnie wizja świata z perspektywy oka umieszczonego między palcami jakiegoś nieszczęśnika w Oku. Zaczęłam się natomiast zastanawiać nad tym, czy pisarze przystają do pojmowanej przeze mnie normalności, bo kto o zdrowych zmysłach przelewałby takie historie na papier, abstrahując już od tego, że w jego wyobraźni mieszczą się podobne obrazy? Być może nie wszystkie historie mają sens, być może potrzebuję szerszego kontekstu do zrozumienia treści tych trzech, może nawet nieprawidłowo odebrałam przekaz z pozostałych? Jestem jednak przeszczęśliwa, że w mojej głowie nikt nie rozgrywa partii szachów, ale czy na pewno gdzieś, w jakimś starym kinie, ktoś nie gra teraz o moje życie?

9 komentarzy:

  1. Po przeczytaniu "Dżozefa" Małecki bardzo mnie zaciekawił jako autor. Zaksięgowanych mam w planach, a Twoja recenzja, chociaż trącąca negatywną nutką, jeszcze mnie do tej pozycji zachęciła:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto, ja na pewno też sięgnę po inne książki Małeckiego, dobry styl i ciekawe pomysły, wwiercające się w umysł to dowód na to, że fantastyka może być dobrą prozą obyczajową i służyć nie tylko rozrywce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam recenzję z uwagą, bo wyjątkowo wnikliwa (to nie byle co, nawiązać do każdego opowiadania oddzielnie, nie tak łatwo), ale chyba nie, jednak nie sięgnę. Nie lubię grozy, nie lubię horroru.

    OdpowiedzUsuń
  4. Agnes, nie jest to taka groza w pojęciu Kinga czy Stokera, chociaż zdarzają się takie opowiadania, bardziej groza strony społecznej, jeśli chcesz, mogę Ci wysłać:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. O, dziękuję za propozycję, ale nie, nie skorzystam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo chętnie kiedyś sięgnę. W ogóle książki wydawane przez Powergraph jakoś do mnie trafiają :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, to obecnie moje wydawnictwo numer 1 - starannie dobierają autorów, dbają o szaty graficzne i stronę redakcyjną:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie wydawnictwem numer 1 są zarazem MAG i REBIS. Powegraph wydaje nieźle, ale cholernie mało.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie liczy się ilość, a jakość i na taką jakość jestem gotowa czekać, tym bardziej, że nie mam wiele czasu na czytanie książek.

    OdpowiedzUsuń