czwartek, 15 września 2011

Pokonać czas - Prince of Persia: The Sands of Time, Ubisoft 2003

Prince of Persia: The Sands of Time
Gatunek: Action Adventure, TPP (third-person perspective)
Producent: Ubisoft Montreal
Wydawca: Ubisoft
Platforma: PC
Premiera: 2003 r.


Kilka miesięcy temu pisałam o filmie Prince of Persia: The Sands of Time, który mnie rozczarował swoją plastikowością i tym, że chociażby w połowie nie dorównał grze. Wtedy też obiecałam, że podzielę się swoimi wrażeniami co do gry właśnie. Do Prince of Persia: The Sands of Time mam szczególny sentyment. To pierwsza gra komputerowa, która zmusiła mnie i przyzwyczaiła do pełnej obsługi klawiatury w trakcie rozgrywki, dzięki czemu mogłam bez obaw przerzucić się z konsoli na PC (a teraz mam problem z grą na Playaku…).
Grałam w nią wielokrotnie i wciąż podoba mi się nie mniej niż za pierwszym razem, chociaż znam już wszystkie elementy fabuły, skądinąd bardzo zaskakującej dla tego, kto gra po raz pierwszy.

Zacznę może od wprowadzenia w historię. Tytułowy książę Persji, w grze bezimienny, podbija indyjskie miasto razem z wojskiem swojego ojca. Żołnierze króla zabierają stamtąd tajemniczą klepsydrę, a książę przywłaszcza sobie piękny sztylet. Wkrótce okazuje się, że te dwa artefakty są ze sobą ściśle związane. Za namową doradcy-czarnoksiężnika książę wkłada sztylet w klepsydrę. Staje się rzecz przedziwna, piasek zaczyna się wysypywać i obezwładniać przebywających w pomieszczeniu ludzi, którzy zmieniają się w przerażające stwory, pragnące jedynie zabijać. Zadaniem księcia, czyli gracza, jest nie dopuścić, aby z mocy czasu skorzystał podstępny czarnoksiężnik, a także powstrzymać rozlew piasku. W misji nieoczekiwanie pomaga mu księżniczka Farah, to z jej pałacu wywieziono magiczne przedmioty.

Rozgrywka w The Prince of Persia: Sands of Time została zainspirowana wcześniejszymi grami z cyklu Tomb Raider, ale twórcy zapewnili większą interakcję z otoczeniem i szersze możliwości fizyczne swojego bohatera, co początkowo sprawiało mi ogromne trudności w opanowaniu klawiszologii. Poziom trudności wzrasta z każdym levelem, a gracz coraz więcej dowiaduje się o możliwościach księcia, ale także o nim samym. Jest świadkiem wewnętrznej przemiany bohatera, który z beztroskiego i lekkomyślnego młodzieńca staje się doświadczonym wojownikiem. Opowiedziana przez scenarzystów gry historia jest przekonująca i prawdziwa, chwilami  poruszająca, gracz, tak jak książę, zdaje sobie sprawę z nieszczęścia, jakie spadło na bliskich i żołnierzy, i pragnie pomóc swojej postaci. Twórcy wpletli w opowieść wątek romansowy, potyczki słowne obojga bohaterów stanowią jedną z mocniejszych stron gry.

W opanowaniu ruchów bohatera pomagają podpowiedzi ukazujące się na ekranie przed każdym nowym ruchem, co pomaga na początku, denerwuje przy powtarzaniu poziomów, na szczęście nie zatrzymuje akcji. Wraz z postępowaniem opowieści mamy do czynienia z groźniejszymi wrogami i pułapkami, gracz musi więc stosować coraz to nowe chwyty, ale nie jest ich zbyt dużo i po pewnym czasie ich używanie przychodzi całkiem naturalnie. W trakcie walk książę ma do czynienia nie tylko z krwiożerczymi potworami, którzy niegdyś byli jego wiernymi kompanami, ale też musi uważać na pomagającą mu Farah, która nie potrafi się sama bronić. I te momenty irytowały mnie najbardziej, bo nie dość, że musiałam uważać, aby księżniczka została przy życiu, to jeszcze ona potrafiła ugodzić mojego bohatera strzałami zabierającymi więcej energii niż ciosy wrogów. W sterowaniu nader często przeszkadzała również kamera, wcale nie tak operatywna jak twierdzą producenci gry, zazwyczaj wręcz utrudniająca wykonywanie skomplikowanych akrobacji, gdyż gracz w pewnym momencie widział np. ścianę zamiast miejsca akcji.

Kolorowe, dopracowane lokacje budzą zachwyt, chociaż teraz już nie tak wielki, ale kilka lat temu krajobrazy zapierały dech w piersiach, podobnie jak szczegóły postaci czy wnętrz. Baśniowego klimatu dopełnia muzyka, pełna energetycznych tonów i pobudzająca dramatyzm sytuacji. Sukces Prince of Persia: The Sands of Time przyczynił się do kontynuacji losów księcia, które znacznie odbiegają od bajkowej, nawet mimo piaskowych stworów, atmosfery, która nie jest w połowie tak brutalna ani krwawa jak choćby Warrior Within, o czym postaram się napisać za czas jakiś.

9 komentarzy:

  1. Jak miło tu zobaczyć kolejną recenzję gry komputerowej :) Z mojej perspektywy, Prince of Persia może być ciekawy ze względu na reprezentację czasu. Warto się zastanowić dla kogo tak naprawdę czas się zatrzymuje i cofa...

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba moja ulubiona zręcznościówka. Przeszedłem ją pierdyliard razy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. @Louis
    Dzięki, aczkolwiek nie czuję się pewnie w pisaniu o grach, nie znam się na nich najlepiej;-) Dla gracza?...;-) Dla kogo Twoim zdaniem?

    OdpowiedzUsuń
  4. @Rafał
    Dla mnie Prince of Persia jest na drugim miejscu, TR nic nie pobije:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podczas grania w grę mamy do czynienia, tak jak w przypadku każdego innego medium, z 3 rodzajami czasu - czas rzeczywisty,czas świata przedstawionego i czas odbiorcy. Tu niestety czas cofa się tylko dla postaci z gry, a nie jak w przypadku np. Braida gdzie cofa się wszystko oprócz czasu rzeczywistego :D Gry to medium, które często zachwiewa naszym pojęciem reprezentacji czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No tak, nigdy się nad tym nie zastanawiałam, kolejne części pokazują to dużo wyraźniej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bo na gry jeszcze mało kto w naszym kraju patrzy tak jak na filmy czy książki, a przecież są to równoprawne teksty kultury, które można badać i analizować :)Zachęcam do częstszego grania i dzielenie się swoimi wrażeniami :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki, oj gram wciąż całkiem sporo i mam się czym dzielić, ale teksty o grach wrzucać będę rzadziej, bo trudniej mi przychodzi pisanie o nich. I tak, masz rację, gry to przecież jakby interaktywne opowieści, w których gracz mniej lub bardziej decyduje o zakończeniu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli interesują Cię gry to zapraszam tutaj, znajdziesz tu sporo tekstów na ich temat :)
    http://louzneprzemyslenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń