Robin Hood Ridleya Scotta budził
mnóstwo kontrowersji i pytań jeszcze zanim rozpoczęto zdjęcia. Było wiele
spekulacji na temat scenariusza, a już w trakcie kręcenia filmu okazało się, że
Scott ma doprawdy nietypową wizję. Wizja jednak nie wypaliła (z różnych plotek
wynika, że zaoponowały wytwórnie, które nie chciały ryzykować fiaska,
postawiono więc na bardziej bezpieczną historię) i ci, którzy się spodziewali
fajerwerków, mogli się rozczarować. Ja czekałam na dobry dramat kostiumowy z
plejadą gwiazd i po cichu liczyłam na powrót Scotta do reżyserskiej formy.
Doczekałam się.
Robin Hood to najlepszy epicki film
Scotta od dawna, nie pozbawiony humoru i łotrzykowskiego wdzięku, bez patosu i
nadmiernej epickości jak Królestwo Niebieskie czy Gladiator (aczkolwiek
ten ostatni bardzo lubię). Zachwyca zdjęciami, scenografią miejsc, kostiumami i
muzyką napisaną przez Marca Streitenfelda. Udało się pokazać tu żywy obraz
ówczesnej Anglii, w której królował głód, bieda, narastający bunt przeciwko monarchii. Dwór królewski jest przesiąknięty intrygami, nikt nie może się czuć
bezpiecznie i potrzeba niezwykłych umiejętności, by się na nim utrzymać. Świetna
gra aktorska pozwala dostrzec prawdziwych ludzi, niepozbawionych wad, słabych i
żałosnych (Matthew Macfadyen jako szeryf Nottingham), wyrachowanych i
porywczych (Oscar Isaac jako książę Jan, Mark Strong w roli Godfreya),
zadufanych w sobie, co prowadzi ich do zguby (Danny Huston jako Ryszard Lwie
Serce), mądrych, statecznych i dzielnych (Eileen Atkins w roli Eleonory
Akwitańskiej, William Hurt w postaci Williama Marshala).
Russel Crowe idealnie spełnił
się w roli tytułowej i ponownie udowodnił, że potrafi grać inaczej (od wielu
osób słyszałam, że wszędzie gra tak samo; niech obejrzą Robin Hooda, State of Play,
American Gangster czy Body of Lies). Jego Robin jest właśnie taki, jakim go
sobie zawsze wyobrażałam: sprytny, inteligentny, charyzmatyczny wódz,
świetny łucznik, opanowany w każdej sytuacji. W dodatku okazał się nie
tylko wojownikiem, lecz także prawdziwym mężczyzną, lojalnym, czułym, opiekuńczym,
czasem zakłopotanym w relacjach z Marion. Cate Blanchett wyglądała i grała
olśniewająco, prawdziwie. Jej Marion to niezależna, pewna siebie kobieta, która
walczy o byt swój i mieszkańców swojej ziemi, która nie boi się ubrudzić ziemią
czy błotem, a wszystko, co robi, robi z godnością damy. Widać było
chemię między dwojgiem postaci, ich rozwijające się uczucie nie ma w sobie nic
z romansu, jest wiarygodne.
Widz obserwuje narodziny legendy i kiwa głową, tak, właśnie tak to mogło
wyglądać. Jej ducha oddają również postacie drugoplanowe, Mały John (Kevin Durand), brat Tuck (Mark Addy) czy wspomniany już szeryf Nottingham. Nie różnią się oni wiele od swoich
ekranowych poprzedników, co może być i wadą (bo nie są oryginalni), i zaletą
(bo wszyscy ich znamy). Robin Hood to jeden z najlepszych filmów, jakie
widziałam w ostatnich latach. Oczywiście nie jest pozbawiony wad, przede
wszystkim dlatego, że z szumnych zapowiedzi wyjścia poza schemat nie zostało
prawie nic (prawie, na co przykładem jest chociażby osoba Ryszarda Lwie Serce,
którego przedstawiono zupełnie inaczej niż w większości poprzednich filmów), a aktorzy w
wielu wypadkach niczym nie zaskoczyli, ale nie można mieć wszystkiego. Wyszedł dobry dramat kostiumowy, wierny bardziej historii niż jakikolwiek film
przed nim, a przy tym ściśle związany z mitem.
Film też mi się spodobał i zgadzam się z Toba, że nie ma w nim tyle patosu co w Królestwie Niebieskim. Scenografie i stroje były dobrze wykonane, chemia pomiędzy głównymi bohaterami też działała i moje największe zastrzeżenia dotyczą końca.
OdpowiedzUsuńBlanchett nagle staje się wojowniczką, a plaże Wielkiej Brytanii atakują barki podobne do tych z lądowania w Normandii podczas II Wojny Światowej. Ale film dobry i też go polecam:)
No tak, nie wszystko jest idealne i pewnie do kilku rzeczy można by się jeszcze przyczepić, ale myślę, że zarzuty niektórych w stylu "brak akcji" są bezsensowne;-)
OdpowiedzUsuńFilm zgrabnie nakręcony, dobrze zagrany, tylko tak się zastanawiam, jak długo można odświeżać stare historie?
OdpowiedzUsuńNic nowego nikt już nie wymyśli do tego co ktoś już wymyślił.
Wydaje mi się, że w tym momencie nie jest ważne już, czy historia jest oryginalna (bo rzeczywiście ciężko taką stworzyć), ale jak została przedstawiona, a tu jeszcze trochę zostało pola do popisu;-)
UsuńFilm bardzo dobry :) Świetne kostiumy, aktorzy dobrze dobrani do ról:)
OdpowiedzUsuń