czwartek, 30 lipca 2009

Słowa za życie - "Pokuta", scenariusz: Christopher Humpton, reżyseria: Joe Wright, 2007

Uwaga: spoilery
Chyba po raz pierwszy będą spoilery, ale nie potrafię bez nich napisać tego, co czułam podczas oglądania filmu na podstawie powieści Iana McEwana. Dostał tyle pochwał i nominacji do prestiżowych nagród (samych statuetek zdobył niewiele), że w końcu postanowiłam obejrzeć. Cóż, nie powalił mnie na kolana, ale z pewnością nie jest to łzawy melodramat.

To co mi się w Pokucie nie podobało, to przedstawienie w niej wojny oraz gra aktorska. Sceny wojenne przedstawione zostały w mdławych, pastelowych kolorach, w formie slajdów, puzzli złożonych z pojedynczych i niewiele znaczących obrazków. Gdzieś tam są żołnierze ukrywający się przed Niemcami, zaraz potem scenka z wymordowanymi uczennicami jakiejś francuskiej szkoły, leżącymi pokotem na łące... Największe wrażenie wywarła na mnie scena egzekucji koni. O grze aktorów równie niewiele można powiedzieć, co o wojennych perypetiach bohaterów. Miałam wrażenie, że są gdzieś indziej, nie widziałam w nich prawdziwych emocji. Dotyczy to przede wszystkim Keiry Knightley, która zwyczajnie i po prostu nie jest aktorką i nie umie wykrzesać z siebie więcej ponad spojrzenie niewiele rozumiejącej panienki i zaciśniętych, i tak już wąskich usteczek. Lepiej poradził sobie James McAvoy, chociaż i jemu nie udało się pokazać, co dzieje się ze zhańbionym człowiekiem, poza jedną sceną. O wiele więcej emocji pokazał w Wanted. Jedyną dobrze skrojoną postacią jest Briony Tallis i to ona, według mnie, jest główną bohaterką, osią wszystkich wydarzeń. Grające ją trzy aktorki - Saorise Ronan (13 lat), Romola Garai (18) i jak zawsze doskonała Vanessa Redgrave (starsza Briony) - poradziły sobie świetnie z pokazaniem jej charakteru, dzięki czemu jej postać zachowała płynność.

Pokuta to historia kobiety, która całe życie żyła złudzeniami, nie potrafiła pogodzić się z własną winą, bo wcześniej nie rozróżniła dobra od zła (ale też nikt jej tego nie nauczył). To film pokazujący, jak bardzo można uciec w siebie, w stworzony przez siebie świat, byle tylko oddalić się od prawdziwego życia, od krzywdy, którą się wyrządziło, choćby nawet nieumyślnie. Tytułowa pokuta nie jest przez Briony rozumiana w prawdziwym znaczeniu tego słowa - ona zamiast wyznać swoją winę naprawdę, zrobiła to na kartach powieści, bo nie miała odwagi. Przez swoje tchórzostwo odebrała dwojgu ludziom prawdziwe wspólne życie, a w zamian dała im "szczęście" w swojej książce i nie widziała, lub nie chciała widzieć, w tym różnicy - to chore. Jednak nie jest to jej wyłączna wina, miała w końcu zaledwie 13 lat i odseparowana od normalnego świata, znająca życie wyłącznie z książek i własnej wyobraźni, w tę wyobraźnię właśnie uciekła, by wyjaśnić sobie pewne wydarzenia. Czy późniejsza zmiana jej zeznań coś by zmieniła? Robbie był synem służącej, co z tego, że skończył studia, że był zawsze porządny? Policja uwierzyła w to, w co chciała uwierzyć, bo przecież świadkiem była dobrze wychowana panienka, a ofiarą jej kuzynka (która sama okłamała wcześniej Briony). Któż inny, jeśli nie chłopak z nizin, mógłby popełnić podobną zbrodnię?

Film oprawiony został piękną muzyką ze stukotem maszyny do pisania w tle, skomponowaną przez Daria Marianellego. To kolejny film, który pokazuje, jak daleko wrażliwy pisarz może wejść w wykreowany przez siebie świat, kiedy nie jest w stanie rozróżnić rzeczywistości od fikcji. Książka McEwana ląduje na mojej liście zakupów.

5 komentarzy:

  1. Film nie jest najlepszy to fakt.
    Ale też w sumie nie najgorszy. Są gorsze badziewia na przykład Zmierzch.

    OdpowiedzUsuń
  2. To żadna pociecha, w zasadzie wszystko będzie lepsze od Zmierzchu:-P

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie to obojętne ale twórcy "Pokuty" mają przynajmniej czym się pocieszyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przy okazji chciałem pochwalić - świetny blog.
    Podziwiam Cię, że masz czas na to wszystko.
    Będę częstym gościem.

    OdpowiedzUsuń
  5. No fakt, mogą się pocieszać, aczkolwiek słyszałam, że książka jest bardzo dobra, o cyklu Meyer nie można tego powiedzieć;-)

    Dziękuję i zapraszam:-)

    OdpowiedzUsuń