Amerykanie mogą odetchnąć z ulgą. Osama Bin Laden nie żyje, jednak jego osoba na zawsze wpisała się w karty historii jako uosobienie największego zła, jakie nosiła ziemia od czasów Hitlera, przy którym chował się nawet Husajn. Nowina o jego śmierci nie wstrząsnęła mną tak, jak spekulacje na temat wpływu twórczości Isaaca Asimova na poglądy arabskiego przywódcy. Autorem tych rewelacji jest Giles Foden, który na łamach brytyjskiego Guardiana zastanawia się nad podobieństwami między charakterem Osamy Bin Ladena a bohaterem cyklu Fundacja Asimova, Hariego Seldonem, poczynając od przypuszczenia, że nazwę swojej organizacji Arab zaczerpnął od tytułu powieści - została ona przetłumaczona na arabski jako al-Qaida. Nie wiem doprawdy, śmiać się dalej czy załamać ręce?
[źródło: Guardian]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz