piątek, 8 marca 2013

Kierunek: Pyrkon 2013

Po dwuletniej przerwie od konwentowania jadę na tegoroczny Pyrkon, który odbędzie się w dniach 22-24 marca. W tym roku, w przeciwieństwie do ostatniej mojej bytności, program niespecjalnie zachwyca, prezentuje się dość ubogo. Jednak znalazłam kilka prelekcji, na które zapewne się wybiorę. Tradycyjnie podzielę się z Wami wrażeniami ze spotkań i całego konwentu. Poniżej mój skromny plan, na tej stronie znajdziecie pełny program. Może ktoś się wybiera i będzie okazja do nawiązania nowych znajomości, odświeżenia istniejących?

Piątek 22.03.2013

15:00-15:50 Pogromcy średniowiecznych mitów - Zbrojny Zastęp Ziemi Poznańskiej (Naukowa 2)
Zbrojny Zastęp Ziemi Poznańskiej fachowo obala współczesne legendy, narosłe wokół czasów, które odtwarza.
18:00-18:50 Śmierć na 1001 sposobów: wojenne kurioza - Krzysztof Piskorski (Aula 2)
Od antyku aż po dziś ludzka inwencja skupiała się w dużej mierze na tym, jak skuteczniej zabijać "tych drugich". Oprócz broni i wojennych machin, które znamy z historii, na przestrzeni lat pojawiły się też setki wynalazków dziwnych i kuriozalnych. Podczas tej prelekcji przyjrzymy się im niezależnie od rozmiaru i funkcji. Obok siebie znajdą się kpingi, renesansowe maszyny do szatkowania ludzi, strzelające sygnety, lotniskowce z lodu oraz kosmiczne lustra, które miały spopielać całe miasta. Krzysztof Piskorski wraca do tematu najdziwniejszych wynalazków w historii, tym razem biorąc na celownik wszystko, co jest związane ze śmiercią i zniszczeniem.
19:00-19:50 Koncert zespołu Południca! (Duża scena)
Gotyckie śpiewy i techno pląsy. To psy z Marsa, zespół komiksowy, co nie mieści się w ramkach, złożony z wybitnej sławy superbohaterów.
20:00-20:50 Wilkołaki dawniej i dziś, czyli dlaczego popkultura ogłupiła zmyślne bestie - Magda Parus (Literacka 1)
Ostatnimi czasy wilkołaki w popkulturze nabrały nieco rozumu, choć w zamian często przywodzą na myśl przydomowe pieski. Wcześniej z uporem przedstawiano je jako krwiożercze bestie, nie dość, że bezmyślne, to jeszcze całkowicie pozbawione instynktu samozachowawczego. A to dziwne, bo w części starych zapisów akurat sprytu im nie brakuje. Skąd więc taki obraz wilkołaków w popkulturze? Czyżby samym zainteresowanym zależało na zafałszowaniu ich wizerunku? Teoria spiskowa nie gorsza od innych.
22:00-22:50 Między wilkiem a wilkołakiem, czyli od wolności do strachu - Anna Głomb (Literacka 2)
Symbolika wilka w mitach, baśniach i literaturze, m.in. w "Czerwonym Kapturku", "Piotrusiu i Wilku", "Wilkach w ścianach" czy w "Śmierciowisku" oraz wilk jako symbol dzikości i wolności. Na czym polega fenomen postaci wilka, na czym polega lęk, zwłaszcza dziecięcy? Wilk jako symbol pozytywny.
Sobota 23.03.2013

11:00-11:50 Szatan kościelny a diabeł w wierzeniach ludowych - podobieństwa, różnice, metody jego utylizacji - Stefan Darda (Literacka 1)
Co wspólnego mają egzorcyzmy z odczynianiem uroków? Czy na pewno zawsze diabeł bywa zły, czy też może czasem warto mu zapalać ogarek? Krótka historia spojrzenia na problem z ciemnymi mocami i sposoby na ich unieszkodliwienie w lekkostrawnej pigułce.
14:00-14:50 Życie - gra bez reguł - Marcin Przybyłek (Literacka 2)
Czy marzenia się spełniają? Czy życie jest sprawiedliwe i czy ma jakieś reguły, a jeśli tak, to jakie? Czym się kierować podejmując ważne decyzje? Co na to psychologia? Na te pytania spróbuje odpowiedzieć Marcin Przybyłek, twórca sagi "Gamedec".
15:00-15:50 Ek aljamarkiR, czyli skandynawska runologia w pigułce - Marta "Erised" Rudnicka (Naukowa 1)
Chcesz posłuchać o wikińskich wyznaniach miłosnych wyrzezanych naprędce w kawałku patyka? O obelgach wydłubanych kozikiem na ścianach świątyń? Memoriałach na cześć Knuta, Sigrida czy Thora, wyrytych w kamieniach runicznych górujących dumnie nad fiordami (tudzież stanowiącymi część komina)? A może ciekawi Cię, dlaczego Wikingowie podpisywali wannę "wanna"? Jeśli tak, to ta prelekcja jest właśnie dla Ciebie! Jak czytać starożytne skandynawskie runy, jak ewoluował futhark, kim był thul, historia kilku najważniejszych inskrypcji, jakie do tej pory odnaleziono. Informacje wprost z Norwegii i kursów runologii!
18:00-18:50 Absurdy życia w średniowieczu - Marcin Hybel (Naukowa 1)
Szokujące i zabawne fakty związane ze średniowieczem, od narodzin tego okresu aż po jego kres, w ujęciu Marcina Hybla, autora książek z gatunku komediowego fantasy.
20:00-20:50 Spotkanie autorskie z Łukaszem Orbitowskim - Michał "Watson" Gniot (Aula 2)
Autor, który ostatnio dał nam takie książki jak: "Nadchodzi", "Widma" czy "Ogień". Teraz będzie mógł nam opowiedzieć zarówno o swoim doświadczeniu, jak i o przyszłych pisarskich planach.

środa, 20 lutego 2013

W kręgu naszych mitów - "Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian", Jerzy Strzelczyk, Rebis 2008


Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian to leksykon zawierający sporo informacji na temat wierzeń naszych przodków. Nie jest to może tak zajmująca lektura jak Rękopis znaleziony w Smoczej Jaskini (który chociaż nie zajmuje się mitami, to z racji tematyki nieco się po nich prześlizguje) czy legendarna już Mitologia Słowian Aleksandra Gieysztora, jednak stanowi ciekawy zbiór pojęć dotyczących nie tylko wierzeń słowiańskich, lecz także naszej historii i obyczajowości, bez których nie można rozpatrywać kultury żadnego plemienia.

Autor już na samym wstępie uświadamia, jak trudną pracą jest zebranie szczątkowej wiedzy i ułożenie jej w bardziej kompletną całość. Jerzy Strzelczyk nie miał łatwego zadania, biorąc pod uwagę skąpą ilość pisanych źródeł, a jeszcze mniejszą źródeł wiarygodnych. Dlatego też nie dziwi, że w książce znalazły miejsce również postaci, demony i bogowie, których prawdopodobieństwo istnienia i występowania w wierzeniach Słowian jest znikome. Bez nich praca zawierałaby zapewne o wiele mniej pojęć. Strzelczyk sięga również po opisy miejsc istotnych z punktu rozwoju naszej historii i kultury. Czasem miałam wrażenie, że więcej tu legendarnych i historycznych bohaterów niż bóstw, z których część miała tylko imię i miejsce występowania, a ich moc pozostała nieznana. Autor starał się odtworzyć historię słowiańskich dziejów, jednak forma słownikowa nie jest dla tego najlepszą metodą, wątki i wydarzenia są porozrzucane i ciężko z tego wszystkiego wyłowić spójną ciągłą wersję.

Mimo wszystko lektura to całkiem przyjemna, na co wpływ w dużej mierze ma lekki, wprawny styl badacza, miejscami ironiczny, a nawet uszczypliwy, zwłaszcza w stosunku do wspominanych we wstępie mniej wprawnych autorów różnych pozycji mniej lub bardziej naukowych. Praca pokazuje, że chociaż nie dysponujemy pisanym świadectwem na istnienie wierzeń w postaci zbiorów mitów, to jednak możemy mieć pewność, że nasi przodkowie takowe posiadali i mieli ich całkiem sporo.

środa, 13 lutego 2013

Możesz mieć mapę Ankh-Morpork. Na iPadzie

Tylko za 9,99 funtów w Apple App Store możecie wykupić aplikację, dzięki której będziecie mieli możliwość przeglądania i sprawdzenia wszystkich miejsc wraz z ich opisami na mapie miasta Ankh-Morpork ze Świata Dysku Terry'ego Pratchetta. O ile macie iPada, oczywiście. Pomysł sprawdzają i swoje wrażenia przedstawiają w The Guardian. Trudno mi orzec, czy to hit, czy absurd, chociaż może dla zagorzałych fanów jest to atrakcja. Dla tych oczywiście, którzy mają iPady.

[źródło: www.guardian.co.uk]

niedziela, 10 lutego 2013

Lutowe zapowiedzi


Tytuł: Czas poza czasem
Autor: Philip K. Dick
Wydawca: Rebis
Data premiery: 19 lutego 2013 r.

Kolejna powieść Dicka do kolekcji. Ciekawie przetłumaczony tytuł z angielskiego Time Out of Joint...
Ragle Gumm, czempion gazetowych zgadywanek, prowadzi nudne, uregulowane życie. Do czasu… Pewnego dnia wpadają mu w ręce gazety relacjonujące wydarzenia nijak mające się do rzeczywistości. W odbiorniku kryształkowym siostrzeńca słucha audycji, których nie ma w żadnym programie radiowym, oraz rozmów pilotów niewidzialnych statków powietrznych. Ragle Gumm zaczyna sądzić, że poza jego światem istnieje jakiś inny. Szybko jednak dochodzi do wniosku, że po prostu popadł w paranoję. Nie ma racji – jest najzupełniej zdrowy na umyśle.
Tytuł: Hansel and Gretel: Witch Hunters
Scenariusz: Tommy Wirkola
Reżyseria: Tommy Wirkola
Data premiery: 8 lutego 2013 r.

Widziałam trailer i przyznam, że zaintrygował mnie lekko ten gadżeciarski i przepełniony efektami specjalnymi filmik. Poza tym sama w sobie kontynuacja przygód grimmowskiego rodzeństwa jest dość ciekawa. Był ktoś? Warto wydać na to 3D?
Od wydarzeń w chatce z piernika minęło piętnaście lat. Jaś i Małgosia są już dorośli i trudnią się polowaniami na czarownice.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Krew i wilki - "Wampiry i wilkołaki. Źródła, historia, legendy od antyku do współczesności", Erberto Petoia, tłumaczenie: zbiorowe, Universitas 2004

Podobnie jak Wampira Marii Janion tę książkę czytałam na studiach i we fragmentach przy okazji pracy licencjackiej i magisterskiej. Kupiłam ją ponad dwa lata temu i od tamtego czasu nawet do niej nie zajrzałam. Aż do teraz. Wampiry i wilkołaki zgodnie z opisem to zbiór legend, mitów, podań dotyczących tych właśnie istot magicznych. Zainteresowani tematem znajdą tu bogate źródło wiedzy, od starożytnych mitów po bardziej współczesne fragmenty literatury wampiryczno-likantropicznej. A wszystko opatrzone świetnym wstępem Alfonsa M. di Noli oraz pomniejszymi „międzysłowiami” Erberta Petoi.

Wampiry i wilkołaki to świetna pozycja zarówno dla osób mało obeznanych z tematem, jak i fascynatów. Znajdują się tu bardziej i mniej znane legendy, opowieści, fragmenty poważanych w ówczesnych sobie czasach pism kościelnych i świeckich, raporty sądowe, dekrety królewskie. Przeważa motyw wampirzy, ale nie ma się co dziwić, przecież to jeden z najpopularniejszych i najbardziej trwałych mitów w naszej kulturze, głęboko powiązany z naszym największym lękiem – śmiercią – i marzeniem – nieśmiertelnością. Wilkołakom poświęcono niewiele miejsca, jednak historie z nimi związane są także bardzo ciekawe i pouczające.

Mnie osobiście urzekło antropologiczne podejście do fenomenu wampiryzmu i szeroko zakrojone pole badawcze. I chociaż pewne informacje już posiadałam, a i wiele legend i mitów tu zawartych jest mi znanych, to autorom udało się mnie kilka razy zaskoczyć. Przede wszystkim udowodnili, że mit wampira i wilkołaka są bardzo ze sobą powiązane, nad czym ja sama nigdy się nie zastanawiałam. Wiele kultur uważa wręcz, że to jedno i to samo, na co wskazuje podobieństwo wyrażeń określających wampiry i wilkołaki.

Ta książka, jak mało która, pokazuje opętanie motywem wampiryzmu wśród ludzi, począwszy od średniowiecza, przez epokę oświecenia i, jak świadczą niektóre wydarzenia, zdarza się nawet dzisiaj. Gdyby zebrać wierzenia różnych kultur, to okazuje się, że trudno było nie zostać wampirem! Najwięcej „sposobów” mają chyba Rumuni. Według nich wampirem mógł zostać:
  • Człowiek, który urodził się w owodni (taki zostaje wampirem sześć tygodni po śmierci),
  • Nikczemnik, który za życia popełniał wiele niecnych czynów, szczególnie kobiety mające za życia do czynienia z szatanem, czarownice,
  • Mężczyzna, który nie je czosnku, jest wampirem,
  • Dziecko, które umrze, zanim zostanie ochrzczone, zostaje wampirem w wieku siedmiu lat (ewenement wampira żywego!),
  • Krzywoprzysięzcy dla pieniędzy zmieniają się w krwiopijców sześć miesięcy po śmierci,
  • Kobieta ciężarna, na którą spojrzy wampir, urodzi wampira,
  • Kobieta ciężarna, która nie je soli (!!!), urodzi wampira,
  • Jeśli w rodzinie rodzi się siedmioro dzieci tej samej płci, siódme będzie wampirem,
  • Trup zostanie wampirem, jeśli skoczy na niego kot (to rozumiem, koty nie były lubiane od średniowiecza) lub mężczyzna (?!),
  • Wampirem zostanie też ten, którego przeznaczeniem jest stać się wampirem (od przeznaczenia nie uciekniesz),
  • Jeżeli odkopane zwłoki po trzech latach (dziecko), czterech lub pięciu (młoda osoba) lub też siedmiu (starsza osoba) nie rozłożyły się całkowicie, oznaczało to, że jest to wampir.
To tylko kolejny powód, jak bardzo motyw wampira jest zakorzeniony w ludzkiej świadomości i jak mocno ją naznaczył (zwłaszcza w okresie średniowiecza). Co ciekawsze, Kościół katolicki utrwalał te przekonania wśród ciemnego ludu, a robił to tak zapamiętale, że królowie i królowe epoki oświecenia wydawali specjalne dekrety piętnujące takie postępowanie, co jednak nie przeszkadzało im popierać działań Inkwizycji, o czym też można poczytać w tej książce.

Bardzo ciekawa i pouczająca lektura, aż szkoda, że nie zebrano w niej więcej przykładów i wyjaśnień. Wampiry i wilkołaki powinna się znaleźć w bibliotece każdego szanującego się fana mitu.

sobota, 26 stycznia 2013

Wampiry wg Janion - "Wampir. Biografia symboliczna", Maria Janion, słowo/obraz/terytoria 2008


Z książką Marii Janion spotkałam się na studiach, podczas mojej pracy nad licencjatem. Wtedy Wampira czytałam fragmentami. Niedawno postanowiłam zapoznać się z całością i przyznam, że była to pouczająca lektura. Może nie tak, jak się tego spodziewałam i nie znalazłam tu wiele przydatnych informacji dla moich poszukiwań, ale z pewnością można uznać Wampira. Biografię symboliczną za wartą uwagi przez wszystkich zainteresowanych tematem wampiryzmu, nie tylko w literaturze.

Przede wszystkim książka jest kopalnią źródeł bibliograficznych i cytatów z przeróżnych dziedzin. Autorka imponuje wiedzą i rozeznaniem na temat wampirów, zwłaszcza w literaturze, nie zapomina przy tym o społecznym i historycznym tle. Nie polecam pracy osobom zaczynającym przygodę z motywem wampirycznym, zbyt szczątkowe informacje mogą się wydać wyrwane z kontekstu i nie wystarczające do zrozumienia poruszanych tematów.

Dobry, nieprzeładowany naukowym językiem styl Janion pozwala bez większych problemów przejść przez kolejne rozdziały. Autorka potrafi zaskoczyć interesującymi teoriami, potwierdza również te, które krążą wśród znawców od dawna. Z jej pracy możemy się dowiedzieć między innymi, że motyw żywego trupa został utrwalony przez Kościół chrześcijański, który nie miał żadnych trudności w zaakceptowaniu "wymiaru filozoficznego wampirów. Nasza cywilizacja przedstawia przecież dowód nie do podważenia, że człowiek może umrzeć, być pogrzebany i opuścić grób, wyposażony w moc, pozwalającą na obcowanie z żyjącymi – to sam Chrystus." Badaczka na potwierdzenie tej, dość kontrowersyjnej teorii, przytacza kolejny cytat:
Zapewniając sobie życie nocne za pomocą picia krwi żyjących, wampir jest wyobrażeniem mitu, który stanowi pogańską wersję mitologii chrześcijańskiej, ofiarowującej wiernym ciało i krew Chrystusa. (s. 41)
Janion przeprowadza czytelnika przez genezę powstania i utrwalenia mitu wampirycznego, powołując się na tytułową symbolikę znaczenia krwi, śmierci, życia po śmierci. Zwraca uwagę na przemiany, jakim przez wieki podlegał wampir, z lekka ocierając się tylko o motyw potworności (na co liczyłam najbardziej). Pokazuje istnienie wampirów w mitach, wierzeniach, literaturze, filmie oraz prawdziwym świecie, przytaczając przykłady największych zbrodniarzy i zbrodniarek. Oczywiście przy tej okazji porusza wątek nieśmiertelności, której tajemnicę posiadł wampir. Nie zapomina o klimacie, w jakim najlepiej rozwija się wątek wampiryczny, opisując mroczny urok zamczysk, nocy, śmierci, i ludzkiego strachu przed nimi.

Doskonałym uzupełnieniem opasłego tomiszcza jest dodatek literacki. Zamieszczono tu w całości Narzeczoną z Koryntu Goethego, Wampira Polidoriego, Upiora. Balladę morlacką autorstwa Mériméego, Berenice Poego i jeszcze kilka innych, a także fragmenty Giaura Byrona, Draculi Stokera czy Chrztu ognia Andrzeja Sapkowskiego. Lektura obowiązkowa dla fascynatów wampirologii, Marii Janion i w ogóle dobry opracowań literackich.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Na skróty II – „Looper”, „The Amazing Spider-Man”, “The Dark Knight Rises”, “The Cabin in the Woods”, “Star Trek”

Dzisiaj kolejna paczka moich wrażeń z filmów w kilku krótkich zdaniach. Tym razem będzie w kolejności od najmniej do najbardziej lubianej przeze mnie produkcji.

5. Zapętleni, zasupłani – „Looper”, scenariusz i reżyseria: Rian Johnson, 2012

To film, co do którego miałam spore nadzieje. Trailer wyglądał obiecująco. Sądziłam, że będzie to ambitna produkcja science fiction, a przynajmniej ambitniejsza od innych hollywoodzkich obrazków. Looper zebrał naprawdę dobre recenzje na Zachodzie, również w Polsce. Nie wiem dlaczego. W filmie najbardziej podobały mi się zdjęcia, jakby surowe, przypominające klimatem 12 małp, i muzyka w kompozycji Nathana Johnsona. Poza tym się tylko rozczarowałam: miałkimi, przewidywalnymi dialogami, schematycznymi postaciami bez energii i życia, jakby aktorom nie bardzo się chciało opowiadać historię swych bohaterów, prostą fabułą, stylizowaną trochę (a przynajmniej mi się kojarzyła) na filmy z lat 80. Mam wrażenie, że Joseph Gordon-Levitt nie nadaje się do kina akcji, brakuje mu charyzmy, nie wiem, jak to określić, ale nie pasował mi on do roli płatnego zabójcy. A Bruce WillisNo cóż, to miłość mojego filmowego życia, kocham go odkąd pamiętam, ale, jak to teraz często jest powtarzane, już go nie lubię. W ostatnich latach więcej ma ról nieciekawych niż interesujących i do tych pierwszych właśnie zalicza się postać w Looperze. Może Johnson chciał połączyć film akcji z dramatem, przełożył sceny, w których dużo się dzieje, wolniejszymi sekwencjami, gdzie bohaterowie rozmawiają, rozmyślają, ja się jednak znudziłam i nie dostrzegłam większej głębi w tym obrazku.

4. Padłeś? Powstań! – „The Dark Knight Rises”, scenariusz: Christopher Nolan & Jonathan Nolan, reżyseria: Christopher Nolan, 2012

To chyba moje największe rozczarowanie filmowe zeszłego roku. Wprawdzie nie spodziewałam się, że trzecia część Batmana będzie lepsza od The Dark Knight, ale sądziłam chociaż, że będzie lepsza niż pierwsza część. Tymczasem ten, rozwleczony na niemal trzy godziny, seans został tak przeładowany patosem, czymś, co Stephen King nazwał w Danse macabre pionierskim duchem, że oglądałam film z prawdziwym niesmakiem. Brakowało mi mroku, którym Christopher Nolan operował w pierwszej, a mistrzowsko otoczył widza w drugiej części. Jedyną charakterystyczną postacią, która wywiązała się rewelacyjnie ze swego zadania, jest Anne Hathaway. Jej Kobieta-Kot to idealne uosobienie nowoczesnej heroiny, złośliwej, wyrachowanej, kryjącej się w masce nie tylko wtedy, kiedy ją nosi. Hathaway nie jest lepsza ani gorsza od Michelle Pfeiffer, zagrała swoją postać zupełnie inaczej, nadając jej nową wartość. Pozostali są bezbarwni, niemal przezroczyści. Nie ma w tym filmie prawdziwego złoczyńcy. Nie jest nim Bane, który łudząco przypominał mi Henriego Ducarda granego przez Liama Neesona w Batman Begins. Z całą pewnością nie jest nim Miranda, którą przejrzałam w pierwszej chwili, gdy tylko zobaczyłam ją na ekranie. Może Nolan miał nadzieję, że Marion Cotillard pokaże swoją ciemną, nieprzewidywalną stronę, jak to zrobiła w Incepcji, ale tutaj reżyser nie potrafił wykrzesać z niej nawet części tego. Dobre efekty specjalne, dopracowane zdjęcia i muzyka Hansa Zimmera nie są w stanie zrekompensować straty czasu, jaką zaserwował swoim fanom Nolan.

3. Zaczarowana chatka – „The Cabin in the Woods”, scenariusz: Joss Whedon & Drew Goddard, reżyseria: Drew Goddard, 2011

Zaraz po mdłym Looperze postanowiłam obejrzeć The Cabin in the Woods i było to przyjemną, całkiem zaskakującą odmianą. Bardziej się śmiałam niż bałam, ale takie chyba było założenie twórców, którzy postanowili pomieszać z konwencją horroru. Wyszło im to nawet zmyślnie, zwłaszcza pomysł z przerobieniem rytuału składania ofiar „bogom” w krwawe reality show dla wybranych. The Cabin in the Woods to niezła zabawa w odgadywanie nawiązań do takich klasyków, jak Cube czy Koszmar minionego lata (tuż po obejrzeniu miałam w głowie jeszcze kilka innych, ale już wyleciały mi z pamięci, fani horroru z pewnością potrafią przytoczyć ich więcej). Dobra jest to również parodia i szyderstwo z głupot scenariuszy niektórych filmów – moja ulubiona scena to ta, w której Curt (Chris „Thor” Hemsworth) w chwili nadciągającego niebezpieczeństwa mówi, że przyjaciele powinni się rozdzielić, a Marty się dziwi Really?! W ogóle to Marty (Fran Kranz) jest świetną postacią! Ten ciągle naćpany luzak okazuje się być kopalnią rewelacyjnych tekstów i najbardziej inteligentnym z całej piątki bohaterów. Bardzo go polubiłam.

2. Gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek - „Star Trek”, scenariusz: Roberto Orci & Alex Kurtzman, reżyseria: J.J. Abrams, 2009

Jako dziecko oglądałam serial Star Trek z zapartym tchem. Nie przeszkadzały mi kiepskie efekty specjalne, gumowe potwory i ludzcy obcy. Dla mnie była to doskonała rozrywka, na pokładzie USS Enterprise przemierzałam Wszechświat i wszystko wydawało się możliwe. Za filmami nie przepadałam, żadnego chyba nie obejrzałam do końca. Kiedy w 2009 roku do kin wchodził najnowszy obraz z serii, mający przywrócić jej świetność, niespecjalnie mnie to zainteresowało. I żałuję. O ileż lepiej bym się cieszyła filmem, gdybym oglądała go na dużym ekranie! To świetne przygodowe kino z rewelacyjnymi efektami specjalnymi, dobrym, chociaż schematycznym, scenariuszem, wspaniałymi bohaterami, których można odkrywać na nowo. Aktorzy wcielający się w członków załogi najpopularniejszego statku kosmicznego na świecie dali postaciom stworzonym przez Gene’a Roddnebery’ego nowe, barwniejsze życie. Chris Pine, Zachary Quinto (świetny duet różnych charakterów), Karl Urban, Zoe Saldana, Simon Pegg, John Cho, Anton Yelkin stworzyli załogę idealną. Jeszcze niedoświadczeni, popełniający błędy, mniej sztywni niż ich poprzednicy, ale tak samo zawzięci i ambitni. No i niezastąpiony Leonard Nimoy, będący wymarzonym pomostem między starym a nowym światem! I chociaż można się do kilku rzeczy przyczepić (najbardziej drażnił mnie fakt ukrytej matki Kirka – widzimy ją przy porodzie, później możemy się tylko domyślać, że związała się z przeciętnym mężczyzną, za którym młody James nie przepadał; doprawdy trudno mi uwierzyć, że wybrała kogoś takiego), z przyjemnością wracam do tej historii, a na Star Trek Into Darkness na pewno pójdę do kina.

1. Naprawdę niesamowity! – „The Amazing Spider-Man”, scenariusz: James Vanderbilt, Alvin Sargent, Steve Kloves, reżyseria: Marc Webb, 2012

Lubiłam Spider-Mana w wykonaniu Tobeya Maguire’a. Ale jeszcze bardziej spodobał mi się Andrew Garfield, którego Peter Parker nie jest tak naiwny ani porządny, jak bohater trylogii Sama Raimiego, który zamieniał się w złośliwego prześmiewcę po założeniu maski. Parker w wykonaniu Garfielda nie zmienia się, przywdziewając kostium człowieka-pająka, wręcz przeciwnie, ma jedynie nowe możliwości fizyczne, charakter pozostaje ten sam. The Amazing Spider-Man to chyba jedyny film o superbohaterze, w której zostaje on napiętnowany poczuciem winy, którego nieodpowiedzialność prowadzi na zupełnie nową ścieżkę, który poszukuje odkupienia, a nie tylko zemsty. Marc Webb i scenarzyści potrafili wydobyć dramatyzm postaci Parkera bez popadania w patetyczne tony, podobnie udało się to osiągnąć w wypadku doktora Curta Connorsa (Rhys Ifans), który przeraża i budzi sympatię, ale nie współczucie czy litość. Fabuła filmu, dialogi, współgranie postaci wypadają bardzo naturalnie, bez większych zgrzytów. The Amazing Spider-Man zachwyca efektami specjalnymi, pięknymi zdjęciami i poruszającą, ożywiającą obraz muzyką Jamesa Hornera. To również film zawierający jeden z najlepszych wątków miłosnych, jakie zdarzyło mi się obserwować na ekranie. Emma Stone i Andrew Garfield idealnie sprawdzają się w swoich rolach (co prawda są nieco zbyt poważni [widać, że są sporo starsi niż postaci, które grają], jak na licealistów [równie dobrze można było przenieść ich o kilka lat później, na studia], ale co tam). Gwen Stacy w dodatku to nie tylko śliczna licealistka, lecz także ambitna młoda kobieta, która potrafi zachować zimną krew w najgorszych momentach, zamiast wydzierać się z paniką w oczach. The Amazing Spider-Man znalazł się na liście moich ulubionych filmów i z pewnością będę do niego często wracać.