czwartek, 16 października 2008

Wilk w owczej skórze, czyli o tym, jak Andrzej Sapkowski (nie)wpisuje się w konwencję fantasy, cz. I

Siłą Andrzeja Sapkowskiego stały się opowiadane na nowo bajki, zabawa z konwencją. Do tej gry wciąga on również czytelnika, skłaniając go do poszukiwań pochodzenia znajomych motywów. Oto co zebrałam, wiele też sama znalazłam. Opowiadania na początek. Jak według Was wypadło porównanie "oryginałów" z "prawdą"?

Do takich urealnionych „baśni” należą: Wiedźmin, Trochę poświęcenia, Ziarno prawdy, Mniejsze zło, Granica możliwości. W mniejszym stopniu do znanych motywów nawiązują pozostałe opowiadania.
Znany wszystkim Wiedźmin to historia o królewnie zaklętej w strzygę. Opowiadanie odwołuje się do adaptacji ludowej legendy Strzyga, Romana Zmorskiego. Według wersji z początku XX wieku (sama legenda w tradycji ustnej istniała zapewne już od średniowiecza) tytułowa strzyga była królewną poczętą z kazirodczego związku króla Goździka z siostrą. Dziecko umiera zaraz po narodzeniu i staje się potworem, co pełnię napadając na nieostrożnych ludzi. Król, który mimo wszystko kocha owoc swego grzechu, przyrzeka sowitą nagrodę w postaci połowy królestwa i ręki dziewczyny za jej odczarowanie. Udaje się to biednemu sierocie Marcinowi i poślubia piękną dziewczynę i oboje szczęśliwie władają połową królestwa.

Sapkowski w swoim pierwszym opowiadaniu „bierze na warsztat” tą legendę. I niby wszystko jak w podaniach: królewna zaklęta, król zrozpaczony rozgłasza orędzie wszem i wobec, że ten kto ją odczaruje zostanie sowicie wynagrodzony; krążą plotki, że w nagrodę „wliczona” ma być również ręka panny i pół królestwa. Jednak na to królewskie wezwanie przybywa nie piękny młodzieniec, tylko białowłosy wiedźmin ze szramą na policzku. Nie jestem zainteresowany królewną – prostuje, jednocześnie upewnia się profesjonalnie: Napisane jest: trzy tysiące. W tle mamy spisek urzędników przeciwko królowi, a sam król jest człowiekiem, któremu bardzo zależy na córce. Królewna szczęśliwie zostaje odczarowana, jednak nie okazuje się piękną i hożą dziewoją, a upośledzoną czternastolatką o psychice czteroletniego dziecka.

Trochę poświęcenia ukazuje w nowym świetle historię miłości ludzkiego księcia i morskiej piękności z Małej syrenki Hansa Chrystiana Andersena. W oryginalnej wersji syrenka z miłości do człowieka poświęca swój ogon i za cenę własnego głosu i nieśmiertelności, które ofiarowuje morskiej czarownicy, zyskuje nogi, dzięki czemu staje się ludzką kobietą. Uwielbiany książę jednak nie obdarowuje jej miłością, żeniąc się z kobietą, która w jego mniemaniu uratowała mu życie. Syrenka zdaje sobie sprawę z tego, że wraz z szansą na miłość mężczyzny utraciła nieśmiertelność. Nie zdecydowała się również na zabicie księcia, dzięki czemu mogłaby wrócić do swego królestwa. Zrozpaczona rzuciła się do morza i po śmierci zmieniła się w morską pianę (tylko w uładzonej wersji dla dzieci bajka kończy się szczęśliwie, tak przerobiono większość baśni Andersena).
Piękna Sh’eenaz ani myśli poświęcać swego wspaniałego ogona po to, żeby zostać żoną księcia, za to jemu proponuje zamianę zaklęciem morskiej czarownicy nóg na elegancki ogon, w dodatku bezboleśnie. Agloval na to zgodzić się nie chce. Mediatorem obojga zostaje nie kto inny jak Geralt, znający syrenią mowę. Nawiązaniem do andersenowskiej opowieści są słowa Jaskra:
Już mam pierwsze zwrotki. W mojej balladzie syrenka poświęci się dla księcia, zmieni rybi ogon w piękne nóżki, ale okupi to utratą głosu. Książę zdradzi ją, porzuci, a wówczas ona zginie z żalu, zamieni się w morską pianę (…) [Bard tłumaczy jednocześnie, że] ballad nie pisze się po to, by w nie wierzono. Pisze się je, aby się nimi wzruszano.
Pertraktacjom zakochanej pary towarzyszy inny, zgoła poważniejszy problem – Sapkowski sygnalizuje tutaj kwestię ludzkiej chciwości, nieopanowanej żądzy podboju. Wreszcie jednak syrenia księżniczka decyduje się dokonać bezbolesnego zabiegu zamiany ogona w nogi, ku nieopisanej radości ukochanego. Wypowiada kluczowe stwierdzenie: Kto kocha ten się poświęca, które można odczytywać dwuznacznie – Sh’eenaz wyrzekając się swej prawdziwej postaci nie wyrzeka się własnego ludu, wręcz przemienia się dla ich dobra. Prawdopodobnie dzięki jej wpływowi na księcia, rybacy zaprzestaną połowów w rejonach Ys, a tym samym nie doprowadzą do wojny z potężniejszymi od nich rybostworami.
Ziarno prawdy (moje ukochane) z kolei to trawestacja baśni Piękna i Bestia Jeanne-Marie Leprince de Beaumont. W przekładzie francuskiej pisarki w wyniku klątwy, która jest karą za egoizm, książę zostaje zamieniony w potwora. Z czaru uwalnia go uboga dziewczyna będąca uosobieniem dobroci, która swym zachowaniem wobec rzeczonej Bestii sprawia, że ten się w niej zakochuje. Sapkowski nie zgadza się z uproszczonym wizerunkiem baśni: to Piękna jest prawdziwym „potworem”, wyższym wampirem, a zakochanym w niej Bestią próbuje manipulować, by krył jej niecne postępki. Niemniej, jak pokazuje finał, tylko ona, w przeciwieństwie do czyhających na bogactwa ludzkich dziewcząt, okaże się zdolna do prawdziwego uczucia.

Bohaterką Mniejszego zła jest Renfri, której pierwowzorem była Królewna Śnieżka. To jedna z najsłynniejszych historii braci Grimm o księżniczce wygnanej przez złą macochę-czarownicę (w pierwszej wersji jej własną matkę), przygarniętej przez siedmiu krasnoludków, otrutej zaczarowanym jabłkiem powodującym wieczny sen, a wybudzonej przez zakochanego w niej księcia. „Królewna Śnieżka” Sapkowskiego padła ofiarą niegodziwego spisku czarodziejów. Nie była w tym osamotniona, bowiem magicy, wykorzystując przepowiednię o Przekleństwie Czarnego Słońca, doprowadzili do śmierci kilkanaście innych dziewcząt ze znacznych rodów. A wszystko po to, by rozbić sojusze, popsuć koligacje, zamieszać w dynastiach, słowem, mocniej potargać za sznurki umocowane do kukiełek w koronach. Rolę złej czarownicy zagrała u Sapkowskiego macocha Renfri, księżna Aridea, posiadająca Zwierciadło Nehaleni, które przepowiedziało jej, że pasierbica doprowadzi do śmierci całej rodziny. To Geralt obnażył prawdziwy powód chęci zgładzenia dziewczynki – księżna chciała zapewnić tron swoim własnym dzieciom. Dziewczynka miała zostać zabita przez łowczego, który to jednak padł ofiarą własnej chuci – królewna zabija go ciosem ostrej szpilki w głowę. Ścigana Renfri schroniła się w Mahakamie, przyłączając się do bandy siedmiu gnomów, które zastąpiły poczciwe krasnoludki. Odtąd nazywana była Dzierzbą, bo nabijała żywcem ludzi na zaostrzone kołki.

W opowiadaniu krzyżuje się także wątek z innej baśni, o Roszpunce więzionej w wieży przez złą czarownicę i uratowanej przez królewicza. Otóż czarodzieje, widząc że na nic zdaje się zabijanie królewskich dzieci i dokonywanie sekcji, postanowili izolować je zamykając w wieżach. Pomysł okazał się nietrafiony, ponieważ wśród królewiczów, zwłaszcza tych młodszych, co to niewiele mieli do roboty, a jeszcze mniej do stracenia, zapanowała jakaś obłąkańcza moda na uwalnianie więzionych ślicznotek. Jest też tu „drugie dno”, niedostrzegalne jeśli nie przeczytało się całego cyklu. Mowa tu o Złu mniejszym lub większym, która to różnica dla Geralta nie ma znaczenia. Ponieważ woli on zachować neutralność niż wybierać tytułowe mniejsze zło. Kwestia ta zostanie jeszcze raz poruszona w pierwszym tomie powieści, Krew Elfów, kiedy to Geralt tłumaczy swojej podopiecznej różnicę między neutralnością a obojętnością. W kolejnych tomach wiedźmin zostaje zmuszony do dokonania wyboru, do rezygnacji z neutralności, która według jednego z bohaterów jest zwykłym egoizmem.

Granica możliwości to opowieść o Smoku i Szewczyku. Według rodzimej legendy z połowy XV wieku dzielny bohater pokonuje złego potwora dzięki swemu sprytnemu pomysłowi – smok zjadł podrzuconego przez Szewczyka barana wypchanego siarką, po czym tak zaczęło go palić w gardle, że wypił pół Wisły i pękł. Sapkowski również o tej historii ma własne zdanie. Przede wszystkim Geralt twierdzi, że złoty smok, którego jakoby widzieli ludzie, jest wytworem wyobraźni, zwyczajnie nie istnieje. Szybko jednak wiedźmin jest zmuszony zaktualizować informacje. Borch Trzy Kawki okazuje się bowiem tą żywą legendą, przybiera prawdziwą smoczą postać i zwie się Villentretenmerth. Role znowu się odwracają – smok jest pięknym i mądrym stworzeniem, natomiast Dratewka vel Kozojed głupim i chciwym chamem, potworem właśnie, którego spotyka zasłużona kara.

2 komentarze:

  1. Dziękuję! Od jakiegoś czasu badam cykl o Wiedźminie pod kątem intertekstualności... Nie mogłam rozgryźć, skąd są te księżniczki w wieżach, a to przecież z Roszpunki się wzięło. Jeszcze raz - wielkie dzięki :) Świetny artykuł.

    OdpowiedzUsuń