Księga cmentarna to najnowsza powieść Neila Gaimana. Gdy tylko zobaczyłam książkę w Empiku, kupiłam nawet nie myśląc o tym, że w mojej księgarni będę miała 20% taniej;)
Bohaterem Księgi cmentarnej jest Nikt. Tak właśnie, Nikt. To znaczy chłopiec o imieniu Nikt, w skrócie Nik, żeby się nie myliło (kto słyszał historię o Odyseuszu i cyklopie, domyśli się, czemu chłopczyk nosi takie imię). Jako kilkunastomiesięczne dziecko ucieka (znaczy raczkuje) na cmentarz przed mordercą jego rodziny, niejakim Jackiem (imię jak "John Smith"), pracującym dla pradawnego Zakonu Jacków Wszelkich Fachów. Przygarnięty przez małżeństwo duchów, państwa Owensów, chłopczyk wychowywany jest przez tajemniczego Silasa (jedna z moich ulubionych postaci i co za ironia, właściwie dopiero na końcu załapałam kim on jest!) oraz pozostałych mieszkańców cmentarza.
Mimo intrygującego początku, pierwsza część książki jest zdecydowanie mniej ciekawa. Czyta się, owszem, szybko, ale bez większego zainteresowania. Może dlatego, że pierwsze kilka rozdziałów Gaiman napisał jak opowiadania, powiązane wyłącznie osobą Nika, odkrywającego tajemnice cmentarza. Do moich ulubionych należą dwie historie - Nowa Przyjaciółka (tam pojawia się SWIJ, które STRZEGĄ I CHRONIĄ DLA MISTRZA; Swij to zdecydowanie mój ulubieniec) i Nagrobek dla Wiedźmy. Dopiero później robi się o wiele ciekawiej, rozdziały zachowują logiczny ciąg, kolejno dowiadujemy się, co, jak i dlaczego.
Jednak, mimo całej sympatii dla Swija, Księga cmentarna nie należy do najlepszych powieści Gaimana. Podobnie jak Gwiezdny pył jest lekko nudnawa. Gdzie podział się Gaiman za czasów Amerykańskich bogów czy Nigdziebądź? Mam wrażenie, że facet zaczął iść na łatwiznę. Wyrobił sobie nazwisko, zdobył kilka prestiżowych nagród, fanów... i przestał się starać i trzymać poziom. Dał temu wyraźny znak, publikując 3 tomy opowiadań pod różnymi tytułami, a zawierającymi te same historie z drobnym tylko uzupełnieniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz