niedziela, 6 marca 2011

Kapłan po drugiej stronie lustra - "Modlitwa do Boga Złego", Krzysztof Kotowski, Cat Book 2010

Premiera książki Krzysztofa Kotowskiego zaskoczyła mnie w zeszłym roku, mimo mojego rozczarowania Mariką nadal miałam w pamięci dobre wrażenia z lektury Nocy Kapłanów. Modlitwę do Boga Złego postanowiłam jednak przeczytać dopiero teraz i niestety nie mam nic pochlebnego do powiedzenia na temat kontynuacji losów bohaterów poprzednich książek.

Krzysztof Lorent, ksiądz z powołania, Kapłan z przypadku, pojawia się po raz pierwszy w Nocy Kapłanów i to wtedy zostaje obdarzony niezwykłym darem pamięci przodków, które dają mu nie tylko wiedzę i umiejętności walki, ale także powodują mętlik w głowie i sprowadzają kłopoty. W Haiku bohater powraca już jako prawdziwy Kapłan Wiedzy i musi zmierzyć się z morderczynią swoich „wyznawców”, która okazuje się być taka jak on, bardziej jeszcze zagubiona. Razem wyruszają do amazońskiej dżungli, w której wiodą żywot z dala od cywilizacji i gdzie Lorent uczy dziewczyny spokoju ducha. Gdy jednak na podwórku przyjaciół Krzysztofa, noszących barwne imiona punków, Cipuchy i Bzdeta, zjawia się ledwo żywy nastolatek w obcisłym kostiumie kosmity, który jednak okazuje się być „Alicją w krainie czarów”, a nie przybyszem z gwiazd, Kapłan powraca do Warszawy na ich prośbę.

Czytelnik powoli dowiaduje się, kim jest dzieciak i w jaki sposób się pojawił w naszej rzeczywistości, wie nawet, kto mu zagraża, jednak do końca nie wie, dlaczego to wszystko się dzieje. Błędem autora było trzymanie w tajemnicy tego podstawowego faktu do niemal ostatniej strony, bez tego cała historia jest niekompletna i bezsensowna – bo czytelnik musi wiedzieć, do jakiego celu podążają bohaterowie, choćby w przybliżeniu. W ogóle fantastyczne tło jest nierealne – mamy do czynienia z równoległą rzeczywistością, do której przejście znajduje się na nikomu nieznanej wysepce zamieszkanej przez zamkniętą społeczność, traktującą każdego obcego grotami dzid. Sposób, w jaki autor przedstawił wątek, przypomina najgorszą z bajek, o ile nie całkowitą bujdę na resorach.

Odnoszę wrażenie, że Kotowskiemu nie uda się powtórzyć sukcesu Nocy Kapłanów. Modlitwa do Boga Złego nie intryguje fabułą, nie porywa akcją (chociaż tempo jej prowadzenia jest zabójcze), nie bawi dialogami, stylem nie wychodząc poza poziom licealisty, o psychologii postaci nie wspominając (bohaterowie są bardziej papierowi niż kartki, na których książka została wydrukowana, a idee i zainteresowania autora wplecione w ich wypowiedzi tylko potęgują tę sztuczność). Szczerze mówiąc, obawiam się, że gdybym teraz sięgnęła po pierwszą powieść o Kapłanie, moje wspomnienia dobrej i śmiesznej lektury ległyby w gruzach jako ułuda. Po kontynuację, którą przygotowuje autor, nie sięgnę na pewno.

6 komentarzy:

  1. Absolutnie i kompletnie się nie zgadzam. Pomijając świetną MARIKĘ (jedną z najlepszych polskich książek sensacyjnych w ogóle) "Modlitwa do Boga Złego" jest dojrzalsza, lepsza i bogatsza od Kapłana (nie wiem dlaczego piszesz tylko o pierwszym tomie tej książki -"Noc Kapłanów") chociaż do tej pory właśnie Kapłan był dla mnie najlepszy. Myślę, że to po prostu autor nie dla Ciebie. On jest na granicy gatunków, nie da się go sklasyfikować, ma w sobie ogromne pokłady wyobraźni. Łączy fantastykę z rzeczywistością, ma rzadkiej klasy warsztat pisarski i... (tu już Twojego komentarza kompletnie nie rozumiem) tworzy nieprawdopodobnie złożone, ciekawe i oryginalne postacie. W tych książkach jest wszystko czego do tej pory u Polaków nie byłam w stanie znaleźć. Może rzeczywiście nie sięgaj po jego książki bo potem piszesz rzeczy, które wprowadzają czytelników w błąd, zniechęcają, a to, takich jak ja trochę oburza. Przy całym szacunku do wolności słowa i gustów. Oczywiście można pisać że Umberto Eco to debil, a Coben ma styl na poziomie podstawówki. Tylko co tym osiągniemy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż trudno uwierzyć w to co przeczytałam. Krytykujesz "Marikę", "Modlitwę do boga złego", jak widać nie znasz przede wszystkim "Kapłana" tylko wydanie chyba Świata Książki fragmentów w zeszyciku "Noc kapłanów" czyli tak jakbyś nie znała nawet połowy.
    Ja podobnie jak Sandra uważam, że "Modlitwa..." jest fenomenalna. Nie wiem czy lepsza od "Kapłana". To po prostu książki na równym poziomie. To jednak w tej chwili mniej ważne. Ważniejsze, że zajrzałam do Twojego bloga i - za najgorsze książki roku uznałaś np. "Pana Lodowego Ogrodu" Grzędowicza i kilka innych mniej więcej na tym poziomie, tak więc żyjemy w zupełnie innych światach.
    Szanuję, że coś się może nie podobać, ale absolutnie protestuje przeciwko tezom zaprezentowanym przez Ciebie typu: " Czytelnik powoli dowiaduje się, kim jest dzieciak i w jaki sposób się pojawił w naszej rzeczywistości, wie nawet, kto mu zagraża, jednak do końca nie wie, dlaczego to wszystko się dzieje. Błędem autora było trzymanie w tajemnicy tego podstawowego faktu do niemal ostatniej strony, bez tego cała historia jest niekompletna i bezsensowna – bo czytelnik musi wiedzieć, do jakiego celu podążają bohaterowie, choćby w przybliżeniu." Jeśli ktoś coś takiego pisze oznacza, że nie ma pojęcia o gatunku oraz (bez obrazy) - w ogóle o tworzeniu fabuły, suspensu, literackiej oryginalności czy podstawowym warsztacie, który recenzent MUSI ZNAĆ.
    A już Twoje zdanie na temat książki fantasy: "...W ogóle fantastyczne tło jest nierealne..." mówi samo za siebie. Trudno to nawet skomentować :))) To tak jakbym wyczytała w recenzji kryminału: "Coś za dużo trupów w tej powieści!". Wybacz, bardzo krytycznie podchodzę nie do Twoich gustów, ale do braku Twojej literackiej erudycji zaprezentowanej w argumentach. Proponuję przed komentowaniem i mieszaniem z błotem, jak to robisz, dzieł takich pisarzy jak Grzędowicz, Zafon, Kotowski czy Łysiak... trochę poczytać, trochę się dowiedzieć i nieco zeskromnieć ;). A wystarczyło napisać. "Nie lubię bo mnie nudzi", "Nie czytam bo fabuła mnie nie wzruszyła, nie ujęła, nie dała satysfakcji..." itd i wszystko byłoby w porządku. A tak, to wygląda jak wygląda...

    OdpowiedzUsuń
  3. Olu, dziękuję za tak wyczerpującą krytykę. Po pierwsze, czytałam całego "Kapłana", czyli "Noc kapłanów", która podobała mi się bardzo, i "Haiku", która dla mnie było już mniej intrygujące. Dlatego tak się rozczarowałam "Modlitwą do Boga Złego" i czasami zdarza mi się pisać pod wpływem sporych emocji, ale takie już moje prawo. W zdaniu dotyczącym wątku dziecka chodziło mi o to, że budowanie napięcia było tutaj dla mnie naciągane i kompletnie mnie ten wątek nie zainteresował, a rozwiązanie tajemnicy odebrałam jako "nie miałem innego pomysłu, więc napisałem tak" - Tobie być może wszystko ułożyło się w logiczną całość, ale przecież każdy z nas jest inny i inaczej odbiera pewne kwestie. Tak, co do tego zdania o nierealności świata fantastycznego to się zgodzę, machnęłam się z wyrażeniem swojej myśli - jeśli tak napisałam, to nie chodziło mi o kwestię konwencji fantasy, ale o moment "zawieszenia niewiary", który tutaj akurat nie zadziałał, bo czegoś w kreacji autora zabrakło. A w kryminale chodzi o ilość trupów? Sądziłam że o inteligentne prowadzenie intrygi/zagadki kryminalnej i trzymanie czytelnika w napięciu co do jej rozwiązania.
    Nie uważam, żebym mieszała z błotem kogokolwiek, być może rzeczywiście czasem wyrażam się zbyt ostro o pewnych książkach, ale to przeważnie z dwóch powodów - o pierwszym napisałam wyżej, to ogromne rozczarowanie w stosunku do postawionych oczekiwań, drugim jest naprawdę słaba książka. Grzędowicza bardzo cenię, ale od drugiego tomu PLO poszedł w ilość nie w jakość, Zafon ma książki bardzo nierówne i Gra Anioła akurat dla mnie jest tą dużo gorszą od Cienia wiatru, z Kotowskim mam podobnie, a co do Łysiaka - czytałaś "Szalbierza"?
    A co do Twojej ostatniej uwagi - podejrzewam, że gdybym napisała "nie lubię, bo mnie nudzi", zaatakowałabyś mnie Ty lub ktokolwiek inny zdaniami w stylu "co to za argument?", "ale dlaczego nudzi?" itp. Nie chcesz wiedzieć, dlaczego komuś się coś nie spodobało, wystarczy Ci wiedza, że się nie spodobało? Co do pokory, Tobie też by się przydała - bo w swoim komentarzu zrobiłaś dokładnie to samo, co ja w recenzji;-P

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm, Twoje argumenty przekonują :). A więc OK. Pozostajemy przy swoich zdaniach, a ja być może też byłam zbyt emocjonalna. Uwielbiam serię o Kapłanie, Modlitwa jest dla mnie nawet lepsza niż pierwszy tom, a Ty uważasz inaczej. Wiesz? Cieszę się, że spieramy się o polskie książki . Już mnie wkurza, że w księgarniach tylko z Anglii i USA. To taki pozytyw na zakończenie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że nie poszło na noże, bo jeszcze przyszedłby Kapłan i spuściłby nam lanie;-) Z książek Kotowskiego ciekawa jestem tej najnowszej, "Krwi na placu lalek" i pewnie kiedyś przeczytam. Być może jeszcze nieraz będziemy się spierać o polskie, może o ostatnią (mam nadzieję) część PLO;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnia jest absolutnie niezwykła. Poczytaj co ludzie piszą np. na "Lubimy Czytać". To kompletnie co innego niż KAPŁAN, ale odjazd jakiego nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń