Trzy tygodnie temu na deskach National Theatre w Londynie miała premierę sztuka Nacja na podstawie książki Terry'ego Pratchetta. Zamiast jednak entuzjastycznych i pochwalnych recenzji, jakie otrzymała chociażby powieść, przedstawienie zostało określone rasistowskim i faszystowskim, między innymi. Głośnymi okrzykami niezadowolenia zainteresował się sam Pratchett i postanowił pójść na przedstawienie, a relację z tego wydarzenia zdał na łamach Telegraph. Autor nie widział dotąd sztuki, ponieważ przystał na prośbę producentów, którzy chcieli, aby "oswoiła" się ona ze sceną i widownią; nie miał też żadnego wglądu w scenariusz, chociaż proszono go o wyjaśnienie kilku problematycznych kwestii.
Nastawiony czujnie pisarz udał się więc do teatru, mając w pamięci wszystkie złe określenia, i stwierdził, że sceniczna Nacja jest całkiem niezła, choć zmieniono całkiem dużo i raczej nie na korzyść sztuki. Autor jednak daje do zrozumienia, że takie są prawa przesiewania literatury przez inne media:
It isn’t my book. The medium changes things. Nation the book whispers where Nation the play shouts; this is because the book has to reach your eyeballs, while the play has to reach the back of the theatre, and making things louder also makes them different.
Najważniejsze jednak, że duch powieści został zachowany, publiczność gromadzi się na każdym przedstawieniu, wypełniając salę w większej części, okazuje stosowne emocje w tych miejscach, w których mają one zostać poruszone i żegnają aktorów aplauzem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz