poniedziałek, 4 lipca 2011

Dajcie kotom już spokój! - "Jedenaście pazurów", SuperNOWA 2010


Kot – jaki jest każdy widzi, ale czy na pewno? Od wieków uważany za kroczącego na granicy dwóch światów – ludzi i duchów, i dzisiaj postrzegany jest jako zwierzę pełne tajemnic. Fascynuje i irytuje nas jego niezależność, to, że chodzi własnymi drogami. Człowiek, zdobywca i władca całego świata, nie może sobie podporządkować jednego stworzenia. Zapewne z tych wszystkich względów osobowość kota jest ściśle związana z fantastyką, wielu jej twórców jest wielbicielami tych czworonogów, kot stał się swoistym symbolem fantasty. Jest bohaterem lub chociażby pojawia się w literaturze i wydawałoby się, że o kotach napisano już wszystko i w każdy możliwy sposób. Swoją cegiełkę w tym temacie dorzuciła SuperNOWA w 1997 roku antologią Trzynaście kotów, do której opowiadania napisali autorzy mniej lub bardziej związani z wydawnictwem. Ponieważ fascynacja kotami nie gaśnie i trwać będzie, wydawnictwo postanowiło powtórzyć sukces sprzed lat i rok temu ukazał się zbiór Jedenaście pazurów. Mam nadzieję, że kolejnej próby nie podejmie.

Jedenaście pazurów to jedenaście opowiadań, bardzo różnych w formie i jakości, jak to zwykle bywa w antologiach. Nie jest to jednak zbiór choćby w połowie tak dobry, jak Trzynaście kotów. Głównie dlatego, że Andrzej Sapkowski napisał tu tylko wstęp, a to jego opowiadania – Słoneczne popołudnie i Muzykanci – stanowiły najmocniejszą część poprzedniego zbioru. Jedenaście pazurów jest także bardziej mroczne, twórcy postawili na klimat niepokoju wywoływany przez kocią naturę, która, chociaż nadal tajemnicza i niezależna, jest przede wszystkim groźna i nie do końca przychylna ludzkości czy jakimkolwiek innym stworzeniom. Pomysł sam w sobie dobry, ponad połowie autorom nie bardzo się udał.

W moim przekonaniu błędem było otwarcie tomu opowiadaniem Jagi Rydzewskiej. Kot Szrekingera co prawda intryguje narracją kilkuletniej dziewczynki, wciągając w jej nieco chaotyczną, naiwną opowieść o tytułowym kocie, ale w pewnym momencie autorka stopuje akcję i rozwleka je, miejscami nudząc, co może zniechęcić do reszty utworów. Dużo ciekawszy jest Koszmar w Providence Łukasza Orbitowskiego, tchnące niepokojem i psychodelicznością opowiadanie ukazujące mroczne zakamarki kociego umysłu, w którym bohater, jeden z najważniejszych twórców grozy we własnej osobie, zdany jest na łaskę i niełaskę śpiącego zwierzęcia. Nietak Mirosławy Sędzikowskiej znowu mnie rozczarowało, tym właściwie, że prawie nic nie pamiętałam już na drugi dzień po przeczytaniu całkiem zabawnej historyjki o przedziwnych skutkach rzucania uroków na obczyźnie. Na długo w mojej pamięci pozostanie natomiast Kociarka. Piotr Patykiewicz przykuwa uwagę już pierwszym zdaniem i udowadnia, że dawne wierzenia w moc kotów wciąż istnieją, a to tylko ludzie zamknęli się we współczesności. Dobranocka Pawła Ciećwierza kontynuuje dobrą passę – to jedno z najlepszych opowiadań w antologii i jedno z najlepszych o Brighelli, którego autor przedstawił w Nekrofikcjach. Charakterystyczny cynizm rozpoznawalny już w pierwszych zdaniach używających kota jako pretekstu słownego do ukazania w krzywym zwierciadle obyczajowej scenki miłości starszego mężczyzny do młodej kobiety przypomina ostatnie filmy Woody’ego Allena.

Potem jednak przyszło kolejne rozczarowanie słabym opowiadankiem Marcina Wełnickiego o poetyckim tytule Nocą czarną jak kot, grającym schematem kota-obrońcy ludzkości, odwiecznego czuwającego w ukryciu, o którego mocach ludzie nie mają pojęcia. Na szczęście sytuację rozładował Witold Jabłoński Kotikiem, w iście kwiecistym stylu przedstawiający motyw przemiany w kotołaka, przed którym nie uchroni się żaden człowiek. Podobny motyw wykorzystał Paweł Kempczyński w bardziej mikropowieści niż opowiadaniu, Podłe życie, podła śmierć, aczkolwiek autor Requiem dla Europy poszedł w kierunku zagrożenia totalnego z kosmosu, świetnie pokazując zachowanie człowieka wobec takowego, atmosfera paniki i chaosu przenika z każdej strony. Także w tonie science fiction, chociaż o wiele zabawniejsza i najmocniejsza w całym zbiorze, jest historia Artura Baniewicza. Szczyt piramidy przedstawia alternatywną, oryginalną wizję świata, w której ludzie są zwierzyną hodowlaną dla… tego nie zdradzę, dość powiedzieć, że koty i tak są najmądrzejsze i najbardziej przebiegłe ze wszystkich istot. Gry z konwencją Baniewicza nie przebił Donat Szyller stylizowanym na czarny kryminał opowiadaniem Paskudny dzień w mieście. Wprawdzie bohaterem jest mój ulubiony prywatny detektyw (no, prawie) i chwilami opowieść jest nawet zabawna, ale język naszpikowany górnolotnymi porównaniami irytuje nieustająco. Najtrudniej było mi jednak przebrnąć przez fabułę skonstruowaną przez Marcina Przybyłka w Aquili, Aquili, a wszystko przez ogromną ilość technicznych szczegółów, która pozbawiła mnie zainteresowania akcją już po drugiej stronie, a musiałam zmęczyć jeszcze sześćdziesiąt!

Podsumowanie zatem nie wypada optymistycznie. Pięć dobrych opowiadań na jedenaście to marny wynik, zwłaszcza w kontekście hucznych zapowiedzi wydawnictwa jeszcze sprzed dwóch lat, na Polconie chociażby, że będzie inaczej, bardziej oryginalnie i zaskakująco. Jest inaczej niż w Trzynastu kotach, ale ta oryginalność się nie sprawdziła, zbyt naciągana, by mogła bawić tak dobrze jak przy poprzednim zbiorku.

Recenzja ukazała się na portalu Katedra.

5 komentarzy:

  1. Ciekawe, przeczytałabym dla samej postaci kota.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli dla samej postaci kota, to bardziej polecam wcześniejszą antologię SuperNOWEJ, Trzynaście kotów.

    OdpowiedzUsuń
  3. SN to sę zepsuła, niestety, w ostatnich latach... :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Tobą, to już nie to samo wydawnictwo niestety.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakimi to dziwnymi drogami błądzą myśli. Jedenaście pazurów -> Trzynaście kotów -> o, znam jednego autorów osobiście, Piotrka Goraja, dawno się nie widzieliśmy -> zobaczę, czy to opowiadanie Ale kyno to był jego jednorazowy występ -> w biblionetce znalazłam jeszcze Antybajki, ale nikt tego nie czytał -> może poszukam -> na stronie wydawnictwa za 9 zł -> ech, pisarzom chyba nie jest łatwo.

    OdpowiedzUsuń