To było trudne zadanie. Mam wiele książek, które kocham albo bardzo lubię, mało jest takich, które budzą we mnie silną niechęć. Sądziłam, że nie znajdę takiej, która łączyłaby w sobie te dwie cechy. I właściwie nie znalazłam, ponieważ książka, o której dzisiaj napiszę, nie budzi we mnie tak skrajnych emocji - ale przyznam, że lubię ją i denerwuje mnie mniej więcej w takim samym stopniu.
To Narrenturm Andrzeja Sapkowskiego. Pierwszy tom Trylogii husyckiej zachwycił mnie bogactwem przedstawionego świata i klimatem średniowiecza, polubiłam Szarleja, który charakterem przypomina mi trochę Regisa z cyklu wiedźmińskiego. Zaintrygowana byłam też postacią Pomurnika, który wydawał mi się wówczas jednym z lepiej przedstawionych złych bohaterów. Autor poświęcił też wiele uwagi aktualnym wtedy wydarzeniom, komentując je ze swoistą sobie ironią i złośliwością.
I powieść byłaby naprawdę świetna, gdyby nie główny bohater. Reynevan to najbardziej irytująca i działająca mi na nerwy postać literacka. Ten bawidamek i nicpoń podnosił mi ciśnienie od pierwszych stron. To durny, nieodpowiedzialny i egoistyczny gnojek z niecierpliwym penisem, który jest przyczyną wszelkich nieszczęść w swoim otoczeniu, gorszą niż wszystkie plagi egipskie razem wzięte. Jego kolejne eskapady i niedorzeczne pomysły sprawiały, że niejednokrotnie odkładałam Narrenturm z postanowieniem, że nie sięgnę więcej po książkę. Po czym wracałam do niej i katowałam się dalej.
Narrenturm
Andrzej Sapkowski
SuperNOWA
2002 r.
No widzisz, ja jakoś przebrnęłam, ale też mnie ten cholernik wkurzał. A teraz wygrałam audiobooka z drugą częścią, cudownie nagrany, z podziałem na role, z efektami dźwiękowymi, no cały teatr! Powinno się słuchać świetnie, uwielbiam audiobooki!
OdpowiedzUsuńAle zacięłam się na samym początku i dalej nie idzie, bu :(
Nie no ja też przebrnęłam, nawet przez cały cykl, chociaż w drugiej i trzeciej części już nie tylko ten półgłówek mnie wnerwiał...
Usuń