To było tak proste, jak określenie ulubionej serii i ulubionej książki z ulubionej serii. Ania Shirley, moi państwo! Ania z Zielonego Wzgórza to jedna z moich ukochanych książek dzieciństwa, którą przeczytałam wielokrotnie. Jest to chyba najczęściej czytana przeze mnie powieść. Byłam tak zafascynowana tą postacią, tym, jak bardzo była podobna do mnie, że wracałam do niej wiele razy. Przeczytałam oczywiście niemal wszystkie książki serii, oprócz dwóch ostatnich, których nie było w mojej bibliotece. Pierwszy tom uwielbiałam i kocham nadal. Nadal mnie bawi scena z rozbijaną tabliczką na głowie Gilberta, koloryzacja włosów na zielono czy upicie Diany. Nadal też wiele odnajduję z siebie w postaci Ani. Oprócz tego samego imienia obie jesteśmy niezależne, czasami trochę nieobliczalne, romantyczne (chociaż ja przez lata wiele się z tych romantycznych uniesień pozbyłam), przekorne, buntownicze, mamy bujną wyobraźnię. Nie jestem chyba jednak tak ciepła i cierpliwa, jak Ania, chociaż to w niej zawsze było dla mnie wzorem. No i w przeciwieństwie do niej, ja kochałam rudy kolor i przez wiele lat farbowałam się na rudo (ale nienawiść do naszego naturalnego koloru już nas łączyła, chociaż dzisiaj polubiłam to, co mam na głowie). Uwielbiam filmy o Ani, oglądam je zawsze, kiedy tylko są emitowane, a ja akurat jestem przed telewizorem.
Ania jest literackim fenomenem.
OdpowiedzUsuń