Nie lubię serii. Już
niejednokrotnie o tym pisałam - jeśli to nie jest trylogia albo kwadrologia,
często nawet się nie zainteresuję. Bardzo niewielu autorów potrafi utrzymać
moją uwagę - Charlaine Harris znudziłam się po piątej powieści, Adrian
Tchaikovsky nie przekonał mnie drugim tomem Imperium Czerni i Złota, Tad Williams zdenerwował mnie,
kiedy oznajmił, że Marchia Cienia będzie kwadrologią - ostatniego tomu nie
tknęłam. Poza tym uważam, że cykl powinno się czytać ciurkiem, od pierwszego do
ostatniego tomu. Dlatego czekam, aż George R.R. Martin skończy Grę o tron (albo
umrze - co zważywszy na tempo jego pisania i stan zdrowia jest przez niektórych
uważane za bardziej prawdopodobne). Ostatnio dowiedziałam się, że Scott Lynch z
trylogii o Locke'u Lamorze postanowił zrobić siedem (poprawka - niedawno okazało się, że będzie co najmniej osiem) powieści i stwierdziłam, że
w takim razie poczekam i być może, kiedy już się pojawią wszystkie, powrócę do
tego bohatera.
Być może dlatego
(ale nie głównie dlatego) w tej kategorii nie miałam żadnych wątpliwości - cykl
wiedźmiński Andrzeja Sapkowskiego.
Mam pierwotne
wydania z cudownymi okładkami Bogusława Polcha, po które sięgam co jakiś czas,
chociaż już od kilku lat nie odświeżyłam sobie całej historii. Obiecałam sobie
to zrobić po nieszczęsnym i rozczarowującym Sezonie burz, któremu odmawiam
miejsca w cyklu, ponieważ nie tylko jest to najsłabsza książka Sapkowskiego,
ale też niczego nie wnosi w cykl. O wiele lepszą robotę w przywróceniu mi
świata wiedźmina i wyjaśnieniu jego dalszych losów wykonali twórcy trylogii
komputerowej, ale o tym być może innym razem.
Opowiadania i
pięcioksiąg opowieści o Geralcie i Ciri to według mnie najlepsza historia
polskiej fantasy i jedna z najlepszych na świecie. Książki czytałam
wielokrotnie, były przedmiotem moich dwóch prac naukowych i myślę,
że pozostaną na pierwszym miejscu do końca mojego życia.
Jest to dla mnie
seria szczególna z tak wielu względów, że nie jestem w stanie ich wymienić. Z
każdą lekturą daje mi coś innego, niezmiennie bawiąc mnie grą z konwencją,
barwnym stylem, ciętymi dialogami i komentarzami, krwistymi i kompleksowymi
postaciami. Cykl, jak żaden inny, potrafi we mnie wzbudzić radość, czysty
śmiech, żal, smutek i rozpacz, nasuwa mnóstwo przemyśleń o rzeczywistości.
Zawsze z chęcią
przenoszę się do świata słowiańskich potworów, śmieję się z rozmów bohaterów i
złośliwości narratora, nienawidzę i kocham bohaterów, za każdą lekturą trochę
inaczej i innych.
A wiecie, co
skłoniło mnie do sięgnięcia po książki? Nie był to nikt ze znajomych, nie było
ich w mojej bibliotece. Zaczęłam się interesować cyklem po obejrzeniu filmu
Wiedźmin i po tym, jak zakochałam się w Geralcie Michała Żebrowskiego. Film to
największy chyba koszmar kina polskiego i o nim będzie osobny wpis w tym
wyzwaniu, ale w chwili, kiedy go oglądałam w sali kinowej, nie znając fabuły
opowiadań, nawet mi się podobał. No dobra, spodobał mi się Michał Żebrowski. I
mówcie, co chcecie, ale gdybym miała wybierać obsadę do cyklu, to nadal
pozostałby on idealnym kandydatem. Tak więc zakochana po uszy w filmowym
Geralcie, poruszyłam grono znajomych i udało mi się pożyczyć wszystkie książki.
Przeczytałam je w ekspresowym tempie, zarywając noce i naukę. W zupełnie
inny sposób zaczęłam je czytać na studiach i wówczas podobały mi się jeszcze
bardziej. Przyznam, że trochę się boję powracać do świata wiedźmina po lekturze
Sezonu burz, bo zaczęłam się zastanawiać, czy ostatnia książka Sapkowskiego
jest tak słaba, czy może to moje podejście się zmieniło i cykl już mi się tak
nie będzie podobał. Może się przekonam o tym w tym roku.
Miecz Przeznaczenia, Ostatnie Życzenie, Krew elfów, Czas pogardy, Chrzest ognia, Wieża Jaskółki, Pani Jeziora
Andrzej Sapkowski
SuperNOWA
1994-1999
Odnośnie Lyncha - Niecni Dżentelmeni od początku byli planowani jako siedem tomów, a nie trylogia.
OdpowiedzUsuńA ja czytalam gdzies, jak sie tylko ukazal pierwszy tom, ze jest to trylogia. Tak czy siak nie czytam az skonczy.
Usuń