Pierwszej powieści nie pamiętam, może był to Król Maciuś
Pierwszy albo W pustyni i w puszczy, ale dobrze pamiętam pierwszą książkę, jaką
czytałam już samodzielnie. Była to Calineczka, chyba z serii Poczytaj mi, mamo.
Miałam cztery latka i bardzo lubiłam tę baśń i podobały mi się rysunki w
książeczce, ale chciałam, żeby rodzice czytali mi ją bardzo często, na co
oczywiście nie mieli czasu… Więc postanowiłam, że sama sobie poczytam. I
czytałam, najpierw nękałam mamę, żeby mnie uczyła kolejnych liter, nękałam też
moje przedszkolanki, część tekstu znałam na pamięć. Do dzisiaj pamiętam, jak
siedzę na podłodze w dużym pokoju i przeglądam kolejne strony cieniutkiej
książeczki, sylabizując wyrazy. Nie wiem, dlaczego tak lubiłam tę baśń, dzisiaj
może powiedziałabym, że już wtedy wyrywałam się do poznania świata, byłam
ciekawa, a moja kochana mama chciała jak najdłużej zatrzymać mnie blisko
siebie, a może po prostu podobały mi się obrazki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz