Ojej, było takich całkiem sporo, chociaż obecnie doświadczam
coraz rzadziej literackich rozczarowań. Myślę, że receptą na to jest oczekiwać
jak najmniej, wtedy rozczarowanie jest też mniejsze, a można być przyjemnie zaskoczonym. Nie zawsze to się niestety udaje. Są
autorzy, którzy przyzwyczaili mnie do pewnego poziomu literatury i od nich
rzeczywiście oczekuję, że przynajmniej taki poziom utrzymają. I tutaj czasami
doznaję zawodu.
Jedną z takich powieści, które mnie mocno rozczarowały ostatnio,
jest Sezon burz Andrzeja Sapkowskiego. Wspominałam o tym przy okazji notki oulubionej serii, ale wtedy jeszcze nie byłam pewna, czy książka jest tak słaba,
czy może to coś ze mną. Teraz, po odświeżeniu sobie cyklu wiedźmińskiego, mam
tę pewność - to książka jest tak słaba.
Sezonowi burz brakuje tej lekkości stylu, jaką mają pozostałe
książki cyklu. Tutaj wszystko to, co jest dobrem w innych powieściach, jest po
prostu złe. Dialogi i opisy sprawiają wrażenie wymuszonych, fabuła to zbiór
kilku opowiadań, nawet niespecjalnie składająca się w całość. Nie bawi, nie wzrusza, nie budzi refleksji, nie ma tu prawie gry
z konwencją, w dodatku może skutecznie zniechęcić do innych części cyklu,
ponieważ jest przedstawiana jako swego rodzaju prequel. Sporo w niej też błędów, no i ta koszmarna okładka... Wprawdzie jeszcze do podsumowania Najlepsze/Najgorsze brakuje ośmiu miesięcy, ale coś czuję, że właśnie Sezon burz zdobędzie to niepochlebne pierwsze miejsce wśród najgorszych.
Sezon burz
Andrzej Sapkowski
SuperNOWA
2013 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz