Nigdy nie podchodziłam w ten sposób do żadnej postaci
literackiej, męskiej czy żeńskiej. Zwracam uwagę na wiarygodność psychologiczną
jakiegoś bohatera, czy mnie intryguje, ciekawi, w jaki sposób i o czym mówi,
czy jest w nim coś, co mnie przyciąga. Pewnie będę monotematyczna (jeszcze
niejednokrotnie do końca tego wyzwania), ale znowu powołam się na cykl
wiedźmiński. I nie chcę tu pisać o Regisie, który co prawda jest świetną
postacią i jedną z moich ukochanych, ale nie ma w sobie większej głębi, nic go
nie nurtuje, jest w pełni ukształtowany (w końcu to stary wampir, którego nic
już nie zaskoczy). Tak, chcę napisać o Geralcie z Rivii.
Były chwile, kiedy wiedźmin mnie irytował swoją nieporadnością,
bezsilnością, malkontenctwem. Wiele osób narzeka, że taki właśnie jest w
powieściach, że wtedy przestał być dobrym bohaterem. Nie zgodzę się. W
opowiadaniach zobaczymy tylko wiedźmina - mutanta, owszem, elokwentnego i honorowego,
ale jednak mutanta, który co prawda potrafi silnie odczuwać, kochać, ale który
przede wszystkim jest samotnikiem i nie chce mieć nic wiele wspólnego z innymi. Wszystko
się w nim zmienia z chwilą, kiedy poznaje Ciri, swoje Dziecko-Niespodziankę.
Dzięki tej dziewczynce, dzięki miłości do niej, Geralt stał się człowiekiem.
Ktoś może powiedzieć, że zmienił się w płaczliwego cierpiętnika, ale ja uważam,
że stał się kimś prawdziwym. Miłość Geralta do Ciri jest jednym z
najpiękniejszych wątków emocjonalnych, z jakimi się spotkałam w literaturze.
Geralt jest jedną z niewielu postaci w cyklu, które się
zmieniają, kształtują na oczach czytelnika, zaskakując i jego, i samego siebie.
Jego podróż na ratunek córce jest przede wszystkim podróżą w głąb jego samego,
dzięki niej zaczyna dostrzegać swoją przemianę, zaczyna też doceniać swoich
towarzyszy. I to jego obserwacje w tej właśnie kwestii, kiedy widzi i
porównuje, kim był, a kim jest, są dla mnie jednymi z ciekawszych elementów
cyklu.
Sama też przepadam za Geraltem! :)
OdpowiedzUsuńSkąd się wzięła ta "córka"? Przecież Ciri nie była córką Geralta ;)
OdpowiedzUsuńKurcze w moim wypadku wskazanie ulubionego bohatera to byłoby nie lada wyzwanie, dobrze zatem, że nie podejmuje się takich akcji. Książki czy bohaterowie w górnych warstwach się po prostu wyrównują, są ulubieni i nielubiani, łatwiej by mi chyba było wskazać bohatera którego nie lubię czy książkę która najbardziej mi się nie podobała niż tych ulubionych gdzie różnice w ich lubieniu sprowadzają się do jednej liczby daleko daleko po przecinku ^^
Nie była jego córką biologiczną, a to przecież nie ma znaczenia;-P
UsuńTeż musiałam się porządnie zastanowić, bo nigdy nie miałam takich zapędów filozoficznych, ale to fajne jest, dowiadujesz się o sobie też wielu ciekawych rzeczy, jak zaczynasz sobie odpowiadać na pytanie dlaczego to, albo dlaczego tamto;-)