niedziela, 16 lutego 2014

30 dni z książkami - Dzień XV: Ulubiony bohater literacki

Nigdy nie podchodziłam w ten sposób do żadnej postaci literackiej, męskiej czy żeńskiej. Zwracam uwagę na wiarygodność psychologiczną jakiegoś bohatera, czy mnie intryguje, ciekawi, w jaki sposób i o czym mówi, czy jest w nim coś, co mnie przyciąga. Pewnie będę monotematyczna (jeszcze niejednokrotnie do końca tego wyzwania), ale znowu powołam się na cykl wiedźmiński. I nie chcę tu pisać o Regisie, który co prawda jest świetną postacią i jedną z moich ukochanych, ale nie ma w sobie większej głębi, nic go nie nurtuje, jest w pełni ukształtowany (w końcu to stary wampir, którego nic już nie zaskoczy). Tak, chcę napisać o Geralcie z Rivii.

Były chwile, kiedy wiedźmin mnie irytował swoją nieporadnością, bezsilnością, malkontenctwem. Wiele osób narzeka, że taki właśnie jest w powieściach, że wtedy przestał być dobrym bohaterem. Nie zgodzę się. W opowiadaniach zobaczymy tylko wiedźmina - mutanta, owszem, elokwentnego i honorowego, ale jednak mutanta, który co prawda potrafi silnie odczuwać, kochać, ale który przede wszystkim jest samotnikiem i nie chce mieć nic wiele wspólnego z innymi. Wszystko się w nim zmienia z chwilą, kiedy poznaje Ciri, swoje Dziecko-Niespodziankę. Dzięki tej dziewczynce, dzięki miłości do niej, Geralt stał się człowiekiem. Ktoś może powiedzieć, że zmienił się w płaczliwego cierpiętnika, ale ja uważam, że stał się kimś prawdziwym. Miłość Geralta do Ciri jest jednym z najpiękniejszych wątków emocjonalnych, z jakimi się spotkałam w literaturze.

Geralt jest jedną z niewielu postaci w cyklu, które się zmieniają, kształtują na oczach czytelnika, zaskakując i jego, i samego siebie. Jego podróż na ratunek córce jest przede wszystkim podróżą w głąb jego samego, dzięki niej zaczyna dostrzegać swoją przemianę, zaczyna też doceniać swoich towarzyszy. I to jego obserwacje w tej właśnie kwestii, kiedy widzi i porównuje, kim był, a kim jest, są dla mnie jednymi z ciekawszych elementów cyklu.


3 komentarze:

  1. Sama też przepadam za Geraltem! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Skąd się wzięła ta "córka"? Przecież Ciri nie była córką Geralta ;)

    Kurcze w moim wypadku wskazanie ulubionego bohatera to byłoby nie lada wyzwanie, dobrze zatem, że nie podejmuje się takich akcji. Książki czy bohaterowie w górnych warstwach się po prostu wyrównują, są ulubieni i nielubiani, łatwiej by mi chyba było wskazać bohatera którego nie lubię czy książkę która najbardziej mi się nie podobała niż tych ulubionych gdzie różnice w ich lubieniu sprowadzają się do jednej liczby daleko daleko po przecinku ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie była jego córką biologiczną, a to przecież nie ma znaczenia;-P
      Też musiałam się porządnie zastanowić, bo nigdy nie miałam takich zapędów filozoficznych, ale to fajne jest, dowiadujesz się o sobie też wielu ciekawych rzeczy, jak zaczynasz sobie odpowiadać na pytanie dlaczego to, albo dlaczego tamto;-)

      Usuń