W piątek minęły trzy lata mojej obecności w blogosferze. Podobnie jak przed rokiem nie zmieniło się wiele w moim podejściu do czytania, poza tym, że coraz mniej w moim świecie fantasy klasycznej, coraz więcej grozy, co jeszcze się nasili w związku z moim nowym planem, który przedstawię za jakiś czas. Być może niektórzy z Was zauważyli, że zmieniły się moje kategorie - nie ma już podziału na fantastykę i literaturę/film poza nią. Postanowiłam iść wzorem zachodnich czytelników i przestać dzielić literaturę na popularną i piękną, ponieważ jest to podział przestarzały i krzywdzący dla tej pierwszej, a także dlatego, że coraz trudniej jasno zakwalifikować powieść do jednej z grup. Podział gatunkowy zachowuję pobieżnie, niewykluczone jednak, że z niego także zrezygnuję.
Ciągle zmienia się sam blog, dość intensywnie ostatnio. Przede wszystkim zmieniłam miejsce i z Bloggera jestem szalenie zadowolona, podoba mi się odświeżony wygląd pulpitu nawigacyjnego, wkroczyłam na nowy level zabawy szablonami, czym Wy najpewniej nie jesteście zachwyceni. Szukam ciągle odpowiedniego szablonu, te podstawowe nie spełniają moich oczekiwań, te znajdowane w sieci nie są z kolei tak elastyczne, a że nie jestem specem od html i mam inne zajęcia, to moje poszukiwania jeszcze trochę potrwają.
Prowadzenie bloga nadal sprawia mi ogromną radość. Wiele osób pytało mnie, czy chciałabym na nim zarabiać, ale po przemyśleniu doszłam do wniosku, że coś, co przestaje być hobby, a staje się pracą, traci urok, więc nie, nie chcę zarabiać. Wystarczającą satysfakcję daje mi pisanie o książkach i filmach, a ostatnio również o grach, także i to, że ktoś mnie czyta, czasami nawet skomentuje. Nawiązuję blogowe znajomości (niektóre przeniosły się do życia realnego), z czego również bardzo się cieszę.
Podsumowując dzisiaj ten ostatni rok, cieszę się, bo utwierdziłam się w przekonaniu, że nie jestem statystyczną Polką i czytam więcej niż jedną książkę rocznie - dokładnie przeczytałam ich trzydzieści dwie, z czego żadna nie była tak całkowicie zła i męcząca, jak to się zdarzało w poprzednich latach. Dlatego też w moim zestawieniu najgorszych książek znalazły się powieści słabe, ale nie koszmarne, pewnie się zdziwicie, że uważana za jedną z najgorszych przykładów grafomanii książka nie zajęła pierwszego miejsca wśród najgorszych... To był również dobry rok filmowo, aczkolwiek zdarzyły się kompletne klapy, przeważają dobre obrazy i ciężko było mi wybrać te najlepsze.
Tradycyjnie najlepsze książki i filmy liczone są od najsłabszych (6. miejsce) do najlepszych (1. miejsce), najgorsze natomiast odwrotnie - najlepsze z najgorszych zajmuje szóstą pozycję, najbardziej irytujące pierwszą.
Najlepsze książki roku trzeciego:
- The Picture of Dorian Gray, Oscar Wilde - za niesamowity, duszny klimat XIX wieku, uwodzicielski styl autora i mnóstwo intrygujących cytatów.
- Lawinia, Ursula Le Guin - za piękną i prawdziwą opowieść o kobiecie współczesnej w świecie antycznej tragedii, za urzekający świat bogów i wojowników.
- Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni, Bruno Bettelheim - za wspaniałą podróż do świata baśni i do mojego wewnętrznego świata, który został silnie przez nie ukształtowany, za wkład w walkę o istnienie baśni w świadomości dzieci i dorosłych.
- Mgły Avalonu, Marion Zimmer Bradley - za niepowtarzalny obraz kobiet w epoce legendarnego Artura, za cudowny świat celtyckiej magii.
- Nieprzyjaciel Boga, Bernard Cornwell - za rewelacyjną umiejętność ukazania historii wieków, o których wiemy tak mało, za przedstawienie zupełnie innego wizerunku arturiańskiego świata.
- Zaksięgowani, Jakub Małecki - za bezpośredniość i bezkompromisowość w pokazywaniu ludzkich małostek, zakłamania, ale także poświęcenia i miłości, za udowodnienie, że horror tkwi w nas samych.
Najlepsze filmy/seriale roku trzeciego:
- Czarny łabędź, Darren Aronofsky; Sherlock Holmes, Guy Ritchie - tutaj nie mogłam określić, który film jest lepszy, więc oba znajdują się na pierwszym miejscu, chociaż z różnych powodów; Czarny łabędź poruszył mnie do głębi przepięknymi obrazami, cudowną muzyką, które razem wyryły w mojej pamięci obraz, którego nigdy nie zapomnę; Sherlockowi Holmesowi należy się za genialną rolę Roberta Downeya Jr., za niezwykłą wierność literackiemu oryginałowi, za przezabawne dialogi i sytuacje, za świetny wątek męskiej przyjaźni.
- How to Train Your Dragon, Dean DeBlois & Chris Sanders - za rewelacyjną zabawę, pełną kolorów, śmiechu, za wzruszającą przyjaźń człowieka ze zwierzęciem, za mądrość, jakiej brakuje ostatnim animowanym produkcjom.
- Robin Hood, Ridley Scott - za udaną polemikę z legendą, bardziej wiarygodną niż jakakolwiek inna opowieść, a jednak zachowującą jej ducha, za świetny wątek miłosny Marion i Robina.
- Moon, Duncan Jones - za stawianie ważnych pytań bez używania fajerwerków, za nastrojową muzykę i zdjęcia.
- Erratum, Marek Lechki - za prawdziwą, wzruszającą, ale spokojną opowieść o miłości ojca i syna, za uświadomienie widzowi, jak bardzo ludzie się od siebie oddalają, za prześliczne zdjęcia Bałtyku i wyciszającą ścieżkę dźwiękową.
- Coraline, Henry Selick - za przywrócenie baśni na ekran, za mrok pomieszany z bajecznością, za nietuzinkowych bohaterów, film z pewnością oddaje ducha Gaimanowskiej powieści, której przeczytanie zostawiam sobie na nadchodzący rok.
Najgorsze książki roku trzeciego:
- Modlitwa do Boga Złego, Krzysztof Kotowski - za ogromne rozczarowanie kiepską, nieklejącą się kontynuacją Kapłana.
- Czarnoksiężnicy, antologia - za męczarnie wywołane kilkoma opowiadaniami, za koszmarną stronę redakcyjną.
- Jedenaście pazurów, antologia - za brak opowiadań Sapkowskiego;-), za przewagę średnich i nieoryginalnych historii, za brzydką okładkę.
- Śmierć nekromanty, Martha Wells - za nudną opowieść, zbyt poszarpaną fabułę i użycie nekromancji tylko jako pretekstu.
- Pan Lodowego Ogrodu, tom III, Jarosław Grzędowicz - za jedno z największych rozczarowań tego roku, za bezsensowne przedłużanie historii, za okropną okładkę.
- Zmierzch, Stephenie Meyer - za grafomaństwo samej autorki, ale także nieporadność tłumaczki, za fatalną redakcję, za ogłupianie nastolatek naiwnym obrazem księcia z bajki.
Najgorsze filmy/seriale roku trzeciego:
- Mr. Nobody, Jaco Van Dormael - za przekombinowanie prostej jak drut opowieści, za przerost formy nad treścią, za brak sensu, za nuuuuudę.
- Kod nieśmiertelności, Duncan Jones - za to, że reżyser po świetnym debiucie, jakim był Moon, sprzedał się hollywodzkiej wytwórni i pokazał bezsensowną, efekciarską papkę, za bezbarwne role Jake'a Gyllenhaala i Michelle Monaghan.
- Harry Potter i Insygnia Śmierci, cz. II, David Yates - za brak mroku i grozy, za schematyzm, wreszcie za jedno z najgorszych zakończeń, jakie widziałam.
- Sierociniec, Juan Antonio Bayona - za kiepskie efekty specjalne, za schematyzm, którego nie były w stanie uratować piękne zdjęcia i główna aktorka.
- Królestwo Niebieskie, Ridley Scott - za ogromną dawkę patosu i kiepską grę aktorską.
- Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach, Rob Marshall - za "odgrzewanie kotletów", za 3D bez 3D, za kliszowatość i kiczowatość.
Wielkie gratulacje z okazji 3 blogowej rocznicy. Życzę ci samych dalszych sukcesów na tym polu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Przede wszystkim: gratuluję rocznicy:).
OdpowiedzUsuńJa również miewam problemy z kwalifikacją niektórych książek, więc na ogół poprzestaję na etykietkach określających gatunek (powieść, opowiadanie) i na ocenach od 1 do 5. Literatura popularna również bywa piękna, prawda?
Zarabianie na blogu wydaje się kuszące, ale żeby naprawdę coś z tego mieć, trzeba włożyć mnóstwo pracy, wysiłku, a przede wszystkim w pewnym stopniu zrezygnować ze swojej niezależności. No bo zarabia się przecież na reklamach, więc należy regularnie i intensywnie coś firmować swoim nazwiskiem, nickiem, renomą. To chyba nie jest takie łatwe. Ale może się mylę? Mnie nikt takich propozycji nie składał;).
Mnie również nachodzi czasami ochota na zmianę szablonu, ale szybko dochodzę do wniosku, że ten obecny oferuje mi wszystko, czego potrzebuję. I tak pewnie większość gości przegląda moją "twórczość" w czytniku:).
Gratuluję stażu w blogosferze. Moja czwarta minęła na początku roku, ale jakoś nie ciągnie mnie do świętowania rocznicy. Wolę podsumowania całoroczne, które namiętnie produkuję na początku stycznia.
OdpowiedzUsuńCiekawe zestawienia. O ile przerost formy nad treścią w "Mr. Nobody" mnie oczarował, tak znajduję chyba powód dla którego obawiam się włączyć "Source Code". "Moon" to fenomenalne kino, na nowo zakochałam się we wszechstronności Sama Rockwella.
Życzę wielu dobrych filmów i książek na najbliższy rok. Ciekawa jestem kolejnego podsumowania.
Sto lat! :D
OdpowiedzUsuńNo tak tak, ciągłe zmiany szablonów nas męczą :P
OdpowiedzUsuńPrzyczepie się, bo lubię i nikt mi nie zabroni xD Nie rozumiem jak można w ogóle pomyśleć o umieszczeniu PLO w rankingu kiepskich książek, nie mówiąc już o zrobieniu tego. I jeszcze jeśli dobrze ogarnąłem tłumaczenie list to uważasz Zmierzch za lepszy od PLO/3 ?? To trąci trochę skandalem i profanacją. Że okładka brzydka? Wszystkie trzy są delikatnie mówiąc dziwne, a trzecia w żaden sposób nie odbiega od reszty, utrzymana w podobnym stylu. Co z tego, że przeciąga? Czy przeciąganie historii może być minusem jeśli trzecia część utrzymuje równie wysoki poziom jak druga? Jak czyta się ją z taką samą fascynacją jak poprzednie i z niecierpliwością czeka na kolejną? Wiem, że przeciągnie na siłę fabuły nie prowadzi do niczego dobrego, ale w przypadku PLO trzeci tom w żadnym razie nie umniejsza geniuszu całej serii i nie zasługuje na to jak go potraktowałaś o! Rzekłem!
A teraz już bez bulwersu słówko o filmach. Mnie "Królestwo Niebieskie" bardzo do gustu przypadło. Jasne nie jest to film wybitny, patosu kilka garści się znajdzie, ale zdecydowanie stoi o poziom wyżej niż kolejna część tasiemca spod znaku Piratów.
Tyle z mojej strony ;) Gratuluję wytrwałości w bloggowaniu i czwartego krzyżyka :)
@Cyrysiu
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:-)
@Elenoir
Dzięki! Sprostuję to o zarabianiu - o to, czy chciałabym zarabiać na blogu, pytają mnie moi znajomi, nie dostałam żadnej propozycji. I właśnie tak to wygląda jak napisałaś, więcej wyrzeczeń niż to warte (rzucanie w oczy reklamami, współpraca z wydawnictwami), trzeba by zrezygnować z normalnej pracy, żeby urozmaicać wpisy, bo przecież żyć z tego marne szanse;-)
Co do szablonów, pewnie tak, ale ja tu się kieruję czysto egoistycznymi pobudkami, to mnie ma się on podobać i spełniać moje wymagania, ten wciąż nie jest idealny...
@Agno
Ja dopiero skończyłam trzy latka;-) Ja też robię całoroczne podsumowania, tyle że mojego roku nie kalendarzowego. Czy dobrze zrozumiałam, że Mr. Nobody Ci się podobał, a lękasz się oglądać Kod nieśmiertelności?;-)
@Alannado
Dziękuję!;-)
@Harashiken
Czytaj w czytniku;-P Ano jak widać można umieścić PLO III w zestawieniu najgorszych, chociaż w tym wypadku, jak napisałam wyżej, nie są to najgorsze w dosłownym rozumieniu, są słabe, a trzeci tom PLO dla mnie jest wyjątkowo słaby, jest nudny i przetrzymany, rozwiązania fabuły mi się nie podobały itp., itd. A okładka z pierwszego tomu mi się podobała, drugiego była znośna, oprawa trzeciego i koszmarki-obrazki w środku to już szczyt niechlujstwa;-P I tak, jest gorsza od "Zmierzchu", bo mimo całej grafomanii, jaką popisuje się autorka powieści, świetnie się bawiłam i śmiałam z tej grafomanii i naiwności właśnie.
Co do Królestwa Niebieskiego się nie zgodzimy, bo ja mam zupełnie przeciwne zdanie;-P
Dziękuję za życzenia:-)
Wszystkiego dobrego z okazji trzeciego roku i wiele, wiele lat więcej frajdy z pisania tego bloga!
OdpowiedzUsuńCiekawe zestawienie :) "Lawinia", "Portret Doriana Graya", i "Mgły Avalonu" i u mnie są wysoko.
Co do "Harrego Potter" to się nie zgodzę, ale pewnie tylko i wyłącznie dlatego, że jestem w stosunku i do książek i filmu zupełnie bezkrytyczna. Z zasady ;) jak to prawdziwa fanka...
Eruana: Co do PLO również się nie zgodzimy ;)
OdpowiedzUsuńGrendella: Prawdziwy fan/fanka HP to imho powinien mieć odruchy wymiotne na widok tego co zrobili z filmami. Dla mnie ich poziom i zgodność treści są beznadziejne, a i logika często szwankuje. Oglądałem tylko 1cz 7ki i to ona dopiero wydała mi się znośna w porównaniu z innymi i nadal się sobie dziwie, że tak wysoko ją oceniłem, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że 7tom jest pod wieloma względami najgorszym co Rowling mogła zrobić tej serii :/
Eruano droga - niech ci blog rozkwita jak ten róży kwiat! Z roku na rok coraz bardziej.
OdpowiedzUsuńCo do listy - przejrzałam tylko, wybacz, ale to szare tło i białe literki robią coś moim oczom i one zaprotestowały i dalej nie chcą. No sama nie wiem :)
@Grendello
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:)
@Harashiken
I mi tam taki układ pasuje;)
@Agnes
Dzięki, dzięki! Blogger dodał dynamiczne szablony, więc znowu będę kombinować i wymyślę jakiś lepszy szablon dla siebie i dla tych, którzy czytają:-)
Eruana mnie nie, ale co poradzić? :P
OdpowiedzUsuń@ Harashiken - Z "Harrym Potterem" jest jak z "Lostem". Przymknę oko na niedociągnięcia logiczne i inne ze względu na to, że są fenomenem kulturowym, który mnie zaskoczył. Można narzekać na zakończenie, można marudzić, że poszczególne części były nierówne, ale mam wrażenie, że seria o Harrym miała olbrzymi wpływ na masową wyobraźnię. I tyle ;)
OdpowiedzUsuńLost fenomenem kulturowym? Toś mnie rozbawiła xD Seria tak, ale seria książek. Przykuła do książek setki tysięcy jeśli nie miliony dzieci na całym świecie. Ale filmy moim zdaniem są po prostu nastawione na trzepanie kasy i jest to niejako w moim odczuciu obraza dla książkowego pierwowzoru i każdego fana, który liczył na oddanie klimatu książek i przeniesienie wspaniałego świata na ekrany kin.
OdpowiedzUsuńA pewnie, że "Lost" fenomenem jest ;) Uwielbiam tropienie wszystkich aluzji literackich i pop-kulturowych w tym serialu. Choć, przyznaję, zakończenie było tragiczne.
OdpowiedzUsuńCo do HP, myślę, że przeniesienie świata tych powieści na ekran tak, by satysfakcjonowało to wszystkich, było niemożliwe. Wiele osób satysfakcjonowało, wielu się nie podobało. Pewne wątki uległy spłyceniu, pewne zostały podkreślone - to normalne prawa filmu. Ja film postrzegam jako inny fenomen niż literaturę, rządzący się swoimi prawami. Klimat natomiast w moim odczuciu został oddany, ale "klimat" to pojęcie o tak płynnych granicach, że można by się o to latami spierać ;)
Nie wiem jakie było zakończenie bo do niego nie dotarłem. Odechciało mi się gdzieś na drugim sezonie. A przyrównanie "Lost" do serii o Harrym... no czy ja wiem? No nie za bardzo.
OdpowiedzUsuńOczywiście. To zawsze jest niemożliwe, ale tak czy inaczej zawsze jest to zawód. Ja niestety w temacie wątków nie mogę się za bardzo wypowiedzieć, czytałem nim powstały filmy więc patrze na nie przez pryzmat książki. Wydaje mi się jednak, że wiele wątków zostało tak bardzo skróconych, że bez znajomości książek niewiele zrozumiałby się z samego filmu.
Dlatego powinniśmy skończyć bo jeszcze Eruana nas stąd wywali :P
Moja gratulacje i wielu dobrych książek/filmów życzę!
OdpowiedzUsuńEruana, super, że masz w sobie jeszcze tę motywację i super, że wchodzisz w klimat horroru, może wypełnił jakąś lukę po classic horror story ;-) W każdym razie ja myślę, że po paru latach zamykania się w jakiejś niszy (pisze to w kontekście tego, o czym ty pisałaś w tej notce na początku o kategoriach) to jest naprawdę naturalne, że odczuwamy potrzebę poszerzenia kręgu zainteresowań. :-)
OdpowiedzUsuń@Harashiken
OdpowiedzUsuńBez obaw, dopóki nie bluźnisz, możesz pisać;-P
@Caitri
Dziękuję bardzo:-)
@Cedro
Tak, zdecydowanie po jakimś czasie jedna tematyka męczy. Wątpię, czy wypełnię lukę horrorami, bo idę troszkę w innym kierunku, ale to się okaże za jakiś czas, na razie nie podaję szczegółów;-)