sobota, 19 lutego 2011

Inny niż wszyscy - "Sherlock Holmes", scenariusz: Michael Robert Johnson, Anthony Peckham, Simon Kinberg, reżyseria: Guy Ritchie, 2009

Tym, którzy nie czytali książek o Sherlocku Holmesie, jego postać kojarzy się z filmowym wizerunkiem, konsekwentnie kreowanym przez wszystkich reżyserów jako starszego, statecznego mężczyzny z fajką i w śmiesznej czapce z dwoma daszkami, który ze stoickim spokojem rozwiązuje kolejne zagadki kryminalne, wyjaśniając reguły dedukcji niezbyt rozgarniętemu doktorowi Watsonowi. W produkcji Guya Richiego mistrz i jego uczeń stają się równoległymi partnerami i lojalnymi przyjaciółmi, w żaden sposób nie przypominając filmowych poprzedników, a bardziej upodabniając się do książkowych pierwowzorów.

Najnowszy Sherlock Holmes to najlepszy film 2009 roku, a także jeden z najlepszych, jakie oglądałam kiedykolwiek. Nie ma w tym obrazie nic, co by mi się nie podobało, poczynając od scenariusza, przebiegu fabuły, zdjęć, gry aktorskiej, a na muzyce kończąc. Po fenomenalnym Przekręcie to kolejna genialna produkcja Ritchiego, zawierająca wszystko, co cenię w jego twórczości – żywą i wartką akcję, realność scen walki, charakterystyczne zabiegi typu slow motion. Współgra z tym doskonała praca scenarzystów, którzy postarali się o zabawne, prawdziwe i niebanalne dialogi, nadające każdej postaci jej własny charakter.

Rewelacyjny Robert Downey Jr wszedł na wyżyny swego wybitnego talentu. Przez lata nieco zapomniany i odtrącony przez swoje uzależnienia, teraz znowu znalazł się w gronie najlepszych aktorów. Jego notoryczny, ekscentryczny Sherlock Holmes zachwyca ponadprzeciętną inteligencją i niekonwencjonalnymi metodami postępowania, bawi bezczelnym poczuciem humoru, ujmuje lojalnością wobec swego najdroższego przyjaciela. Ten ostatni dzielnie dotrzymuje kroku szalonemu, uwielbiającemu eksperymenty detektywowi. John Watson w kreacji Jude’a Lowa jest przeciwieństwem Holmesa, to człowiek bardziej wyważony, opiekuńczy względem kompana, nie ustępujący mu jednak inteligencją czy nawet rozsądkiem, mający własne tajemnice. I chociaż głównym wątkiem filmu jest walka z lordem Blackwoodem, to równorzędnym elementem staje się przyjaźń dwóch mężczyzn, prawdziwa więź wystawiona na próbę pojawieniem się kobiety, dla której Watson postanawia zrezygnować z ekscytującego, ale niebezpiecznego trybu życia, co oznacza również ograniczenie kontaktów z Sherlockiem.
Najlepszy filmowy duet męski
Wspomniany lord Henry Blackwood jest idealnym złoczyńcą i nie razi jego schematyczność. To niewątpliwie zasługa Marka Stronga, który nadał stereotypowym cechom złego charakteru wyrazistość. Ambitny, żądny władzy Blackwood swoim sprytem i wyrachowaniem fascynuje na równi z postacią Sherlocka, co tylko udowadnia, że w przyrodzie musi istnieć równowaga – wielki bohater nie może istnieć bez wielkiego zła. Rozumie to Blackwood, zdaje sobie z tego również sprawę Sherlock.
Rewelacyjny jako Septimus w Gwiezdnym pyle Mark Strong
coraz częściej gości na ekranach kin.
Film Ritchiego to nie tylko przygoda, kryminał, to także nietypowa opowieść miłosna na dwóch frontach. Z jednej strony widzimy uczucie Watsona i Mary Morstan, granej przez uroczą Kelly Reilly, z drugiej strony obserwujemy skomplikowane relacje Sherlocka i pięknej Irene Adler (Rachel McAdams). Kobiety w Sherlocku Holmesie nie są jednak urozmaiceniem tła, ofiarami złoczyńców ani nagrodami dla dzielnych bohaterów. To niezależne i znające swoją wartość damy, które siłą charakteru i sprytem dorównują, a zdarza się, że i przewyższają, swoich ukochanych. Irene jest inteligentną oszustką, posiadającą więcej przebiegłości niż posiada w sobie Holmes, świadomą swojej przewagi i umiejętnie wykorzystującą słabe punkty detektywa przeciwko niemu. Ona jedyna zdołała go przechytrzyć, co jest jedną z przyczyn, dla których tak Holmesa pociąga, ale też jest jedyną kobietą, której naprawdę na nim zależało i nadal zależy. Zupełnym przeciwieństwem wydaje się być Mary, wyważona i skromna nauczycielka, jednak i ona okazuje się skałą, której nie skruszy aroganckie, zazdrosne zachowanie Sherlocka. Jest lojalna wobec Johna, potrafi walczyć o swoje, słusznie jej należne, miejsce partnerki u boku doktora.
Kwiaty sobie wzięła sama...
Niech Was nie zwiedzie ten łagodny uśmiech, Mary to prawdziwy wojownik
Akcja filmu osadzona jest w XIX-wiecznym Londynie, którego gotycki klimat oddany jest za pomocą przepięknych ujęć Phillipe’a Rousselota, oszczędnych w kolorystycznej stylistyce, znacznie wspomaganych przez grafikę komputerową. Obraz uzupełniają cieszące oko stroje z epoki i dekoracje wnętrz. Kropką nad i jest genialna oprawa muzyczna w kompozycji Hanza Zimmera, całkowicie inna od jego znanych motywów, nierozerwalnie kojarząca się z filmem, chociaż stanowiąca radość dla ucha również poza nim. Kto jeszcze Sherlocka Holmesa nie widział, niech nie zwleka. Obecnie kontynuacja przygód detektywa jest w post produkcji (premiera w tym roku). W niej to sławny detektyw stanie oko w oko ze swoim najzagorzalszym wrogiem, doktorem Moriartym. Już nie mogę się doczekać i tym razem wybiorę się do kina.

16 komentarzy:

  1. Ja również uważam, że to jeden z fajniejszych filmów w ogóle. Humor, tajemnica, świetna gra aktorska ... i genialna muzyka Zimmera :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też sobie bardzo cenie tego "Sherlocka", w sumie to pod większością tekstu mogę się podpisać, a reszta niech pozostanie milczeniem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Ededtil
    Prawda?;-)

    @Maeg
    Tę resztę to na pewno omówimy, nie ma żadnego milczenia?

    OdpowiedzUsuń
  4. Miało być :-P, a wyszedł znak zapytania...

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podobał mi się ten film. Główna zsługa była w tym świetnego duetu: Downey i Low cudownie się uzupełniali, mieli między sobą jakąś chemię ;) Fajnie, że będzie kolejna część.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. @Caitri
    Tak, to się czuje podczas oglądania filmu. Również pozdrawiam ciepło:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ma? A ponoć milczenie w kruszcach bardziej cenne od mowy. ;)

    A na poważnie, to chyba polemizował bym z kwestią, że to jeden z najlepszych filmów jakie oglądałem. To znaczy, nie polemizuje, że dla Ciebie, ale w moim prywatnym rankingu, to raczej druga dziesiątka jeśli spojrzeć na ostatnią dekadę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. @Maeg
    To już kompletnie subiektywne uczucie i z nim polemizować się nie da. A ja naprawdę ten film uwielbiam, mogę go oglądać nieskończenie wiele razy i zawsze będzie mi się tak samo podobał.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlatego wolałem by reszta pozostała milczeniem, bo tutaj nie ma czego omawiać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Film nie taki nowy, a ja wciąż nie miałam okazji obejrzeć, ech.

    OdpowiedzUsuń
  11. @Agnes
    To możesz poczekać i obejrzeć przed premierą kontynuacji;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też jestem zachwycona filmem: pozytywnie zaskoczył, rozśmieszył i zaintrygował. Postać Sherlocka niezwykle barwna, świetnie zagrana.
    Uwielbiam genialnych ekscentryków!

    OdpowiedzUsuń
  13. Recenzja napisana jak do szkoły na zaliczenie...słabiutko...

    Maeg, "nie" z czasownikami piszemy łącznie.

    A dla mnie film na 3+ :P

    OdpowiedzUsuń
  14. [ Nie wiem, o co chodzi w tym komentarzu powyżej;-) ]
    Bardzo fajna recenzja:-)Eruana, podpisuję się pod wszystkimi Twoimi pochwałami.
    Widziałam ostatnio drugą część i jednak pierwsza podoba mi się o wiele bardziej. Cudo!

    OdpowiedzUsuń
  15. @Kuzynko
    Dziękuję:-) Poprzedni komentarz to zapewne jakaś manifestacja i kiepska chęć zwrócenia na siebie uwagi, czyli tzw. trollowanie;-) Do opisania wrażeń z drugiej części wciąż się przymierzam...

    OdpowiedzUsuń