wtorek, 22 kwietnia 2014

Anioły czy demony? - "Tajemnica Diabelskiego Kręgu", Anna Kańtoch, Uroboros 2013

Mówi się, że pierwsze zdanie w powieści jest najważniejsze, często bowiem decyduje, czy czytelnik będzie kontynuował lekturę. Nigdy nie zwracałam na to szczególnej uwagi, zawsze dawałam każdej książce szansę przez kilka, kilkanaście stron. Tajemnica Diabelskiego Kręgu jest jednak dowodem na to, że pierwsze zdanie rzeczywiście może zaintrygować i rozbudzić większą ciekawość, nawet dla tych, którzy wiedzą, kim jest Anna Kańtoch i śledzą jej twórczość. Po skomplikowanej i pełnej wątków trylogii Przedksiężycowi oraz wysmakowanym Czarnem Ania Kańtoch postanowiła wrócić do korzeni, choć tym razem w wydaniu dla młodszego czytelnika. Byłam ciekawa, jak podejdzie do tego wyzwania i czy uda jej się dopasować styl oraz bohaterów do młodego odbiorcy.

„Nina miała osiem lat, gdy z nieba spadły anioły.” „Byli święci, teraz anioły, hmmm” – pomyślałam, wspominając opowiadania o Domenicu Jordanie. Zaczęłam czytać i... ani się obejrzałam, a świtało i trzeba było wstawać do pracy. Już dawno żadna książka nie wciągnęła mnie na tyle, żebym zapomniała o reszcie świata. I chociaż bohaterami są tu dzieci i do nich też jest dostosowany styl powieści, to sama historia nie jest już taka prosta i jednotorowa. Anna Kańtoch po raz kolejny potwierdza, że jest mistrzynią dawkowania napięcia i że tematyka detektywistyczna jest tym, w czym czuje się naprawdę doskonale. W dodatku potrafi świetnie rysować młode charaktery, jeśli pochodzą one ze współczesnych, rzeczywistych realiów. Postaci Tajemnicy Diabelskiego Kręgu to prawdziwe, żywe polskie nastolatki, z którymi mogłam się w jakiś sposób utożsamić. Bohaterowie Zabawek diabła czy Przedksiężycowych nie wzbudzali we mnie podobnych emocji, odczuwałam wobec nich dystans, natomiast Nina od razu podbiła moje serce. Ta rezolutna, romantyczna, oczytana trzynastolatka to prawdziwa heroina, chociaż nie są jej obce niepokój i strach. Ona jako jedyna widzi i potrafi łączyć ze sobą drobne zdarzenia w logiczną całość, w umyśle składając tajemniczą i nieco straszną układankę. Pozostali bohaterowie również są bardzo rzeczywiści, chociaż składają się ze znanych nam, dorosłym, schematów – pomocny, trochę ślamazarny grubasek, odważna, bezpardonowa chłopczyca, delikatna, niezbyt lotna umysłem ślicznotka, złośliwy, skryty buntownik... Warto jednak pamiętać, że jest to powieść dla młodzieży i to bardziej tej w wieku dwanaście, trzynaście niż szesnaście plus. Poza tym ta schematyczność w ogóle nie przeszkadza, przecież wszyscy składamy się z jakichś powtarzających się elementów.

Jak już wspomniałam, fabuła jest wciągająca, wątek tajemnicy jest prowadzony zawile i czytelnik razem z bohaterami znajduje kolejne tropy i układa je w spójną całość, jak się okaże, bardzo zaskakującą. Akcja toczy się tuż po drugiej wojnie światowej i realia tamtych czasów są wiernie oddane. Powieść obfituje w zdumiewające, ale logiczne zwroty akcji, tak że nie sposób się nudzić i oderwać od lektury. Historia jest prowadzona z perspektywy Niny i oferuje wgląd w psychikę dziewczynki, toteż wiemy dokładnie, co się z nią dzieje w każdym momencie wydarzeń. Autorka popisała się niezwykłym talentem w odzwierciedleniu uczuć nastolatki i dużą wrażliwością, dzięki czemu jeszcze głębiej angażuje czytelnika w lekturę. Posługując się pretekstem tajemnicy, Kańtoch stworzyła świetną powieść obyczajową dla młodszych, z której w zrozumiały dla nich sposób mogą dowiedzieć się, jakie mechanizmy rządzą ludźmi. W jasny sposób pokazuje także, że warto walczyć o siebie i siebie akceptować i jak można pozostać sobą w obecnym świecie.

Styl autorki jest o wiele lżejszy niż w jej ostatnich powieściach dla dorosłych, bardziej przypomina właśnie opowiadania o Domenicu. Czytelnik otrzymuje sporą dawkę naturalnego humoru, momentami książka jest tak zabawna, że nie sposób nie śmiać się w głos. Śmieszne są przede wszystkim górnolotne zwroty i porównania, jakich używa Nina w dialogach i przemyśleniach. Z pewnością drażniłyby mnie one, gdyby podobnie wypowiadała się dorosła bohaterka, ale tutaj są dodatkowym atutem. Miłość Niny do książek przygodowych przypomniała mi mnie w jej wieku, kiedy to zaczytywałam się w podobnych lekturach. Mam też wrażenie, że trzynastolatka może zainspirować niejedną nastoletnią czytelniczkę, zarówno do literatury, jak i, a może przede wszystkim, do akceptacji siebie.

Tajemnica Diabelskiego Kręgu to świetna powieść przygodowo-detektywistyczna, przy której można inteligentnie się zrelaksować, idealna na zimowe wieczory. To doskonała książka dla młodych czytelniczek, z pewnością spodoba się też chłopakom, chociaż oni raczej niezbyt chętnie sięgną po powieść z żeńską bohaterką, ale jeśli już to zrobią, nie zawiodą się. Polecam również dorosłym, zwłaszcza jeśli chcą przeżyć sentymentalną podróż w czasy dzieciństwa.

Recenzja ukazała się na portalu Katedra.

czwartek, 17 kwietnia 2014

O książkach

Książki są bramą, przez którą wychodzisz na ulicę [...]. Dzięki nim uczysz się, mądrzejesz, podróżujesz, marzysz, wyobrażasz sobie, przeżywasz losy innych, swoje życie mnożysz razy tysiąc. Ciekawe, czy ktoś da ci więcej za tak niewiele.
Arturo Perez-Reverte, Królowa Południa, MUZA 2009 r.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

I staniesz się bogiem - "Przedksiężycowi", tom III, Anna Kańtoch, Powergraph 2013

Trzeci tom Przedksiężycowych, najbardziej chyba ciekawej trylogii, z jaką miałam do tej pory do czynienia, ukazał się z początkiem grudnia. Od razu zabrałam się za lekturę, jednak pisanie o tej części przychodzi mi niezwykle trudno. Anna Kańtoch umieściła bowiem w książkach tyle szczegółów, że spamiętanie ich wszystkich i złożenie w całość nie było łatwym zadaniem. Wiem, że za jakiś czas ponownie po nie sięgnę i wtedy, mam nadzieję, każdy fragment układanki trafi na swoje miejsce. Tym bardziej ciężko pisać o trzecim tomie, że styl autorki pozostaje niezmienny (czyli wciąż jest bardzo dobry), a świat został już na tyle rozbudowany, że nie pozostało tu nic do dopisania. Skupić się więc można na fabule i bohaterach, choć na tej pierwszej też nie za bardzo, aby nie zdradzić zbyt wiele.

Ostatnia część Przedksiężycowych składa wszystkie rozproszone wątki w zwartą całość, wyjaśnia motywy bohaterów, by dać czytelnikowi całkiem spektakularny finał. Główny zwrot fabuły jest zaskakujący, z pewnością nic, z czym czytelnik spotkał się w trakcie lektury, nie stanowi jasnej wskazówki. W tej powieści świat i miasto przestają być istotne, wszystkie wydarzenia prowadzą prosto do nieuchronnego końca, nie ma tu już miejsca na tajemnice i pokręcone zwroty akcji. Jedyną prawdziwą niespodzianką jest Kaira, która w tej części ma już w pełni ukształtowany charakter i nie przypomina w żadnym stopniu tej kruchej, zagubionej istoty, jaką poznajemy w pierwszym tomie. Rozczarował mnie natomiast Finnen, którego przemiana tak naprawdę w żaden sposób nie zmieniła, a jego przewrotna lojalność wobec Kairy jest mało wiarygodna. Nie są to jednak bohaterowie, nad których losem specjalnie się pochylałam w czasie przygody, jaką zafundowała autorka. Bardziej przejęła mnie walka kapitan Tellis i jej oddanego partnera, ten wątek jest jednym z lepszych, z jakimi się spotkałam w ogóle.

Mam wrażenie, że im więcej postaci pojawia się w powieści Anny Kańtoch, tym mniejszą autorka ma nad nimi kontrolę, nie prowadzi ich równomiernie – jeszcze pierwszoplanowi Kaira i Finnen są skrupulatnie oddani, natomiast już drugo-, trzecio-, czwarto planowi i dalsi są bardzo zróżnicowanie opisani, zdecydowanie można wychwycić „faworytów”, którzy zostali najlepiej oddani i budzą jakieś emocje. Daniel Pantalekis, Niraj/Unaj, kapitan Tellis, Mahameni. Brin Issa stracił moje zainteresowanie już w drugiej części, chociaż w pierwszym zapowiadał się na naprawdę złą i wyrachowaną, wyzutą z wszelkich uczuć kreaturę. Imion jego rodzeństwa nawet nie pamiętam, nie mówiąc o pozostałych bohaterach. Te postacie w żaden sposób mnie nie wzruszyły, związane z nimi poboczne wydarzenia nie zatrzymały się na dłużej w mojej pamięci. Ponieważ dla mnie sposób prowadzenia bohaterów i to, żeby mnie w jakiś sposób zatrzymali przy sobie, jest ważny, ta warstwa pozostanie w Przedksiężcyowych rozczarowaniem. Na szczęście to tylko jeden element, pozostałe są bez zarzutu.

Mimo pewnych luk pamięciowych i niezbyt przekonywujących ról zapadłam się w lekturę ostatniego tomu dosyć szybko. Kolejne słowa pochłaniałam z niezrównanym przyspieszeniem, byleby jak najszybciej znaleźć rozwiązania, wychwytując każdą z odpowiedzi na wcześniej zadane pytania. Przedksiężycowi to dobra trylogia, wbrew rozbiciu szczegółów, zwarta i logiczna, intrygująca, trzymająca w napięciu. Nie ma tutaj niepotrzebnych dłużyzn, wątków, a to moim zdaniem spory sukces – nie rozciągać fabuły o historie, które nie mająwiększego znaczenia i nawet pośledniego związku z główną osią wydarzeń. Aby jednak w pełni czerpać przyjemność z lektury Przedksiężycowych, warto przeczytać wszystkie tomy po kolei, jak jedną powieść, do czego serdecznie zachęcam.

Recenzja ukazała się na portalu Katedra.


niedziela, 6 kwietnia 2014

Kwietniowe nowości

W marcu było wiele ciekawych książek i filmów, niestety nie miałam kiedy zrobić listy zapowiedzi. Tym razem jeszcze się załapię, aczkolwiek kwiecień nie jest jakiś rewelacyjny ani w kwestii filmów, ani książek.

KSIĄŻKI
Tytuł: Imajica
Autor: Clive Barker
Wydawnictwo: MAG
Data premiery: 25 kwietnia 2014 r.

Nie czytam horrorów, za bardzo się boję. Nazwisko Barkera kojarzę właśnie z tego gatunku, a tutaj proszę, mistyczna, mityczna powieść. Intrygująca okładka, ciekawie zapowiadająca się fabuła. Tylko te prawie tysiąc stron... Na jakiś urlop może...
Spod pióra Clive’a Barkera, mistrza opowieści, wyszła tym razem historia o micie, magii i zakazanej namiętności. „Imajica” to epopeja, która nie ma sobie równych: bogata koncepcyjnie, obsesyjnie szczegółowa w wykonaniu, z iście apokaliptycznym zakończeniem. Życie protagonisty powieści, hedonisty i genialnego fałszerza imieniem Gentle, wali się w gruzy po spotkaniu z Judith Odell, która nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wielki może mieć wpływ na losy mężczyzn, i Pie’o’Pahem, nieludzkim zabójcą pochodzącym z ukrytego wymiaru egzystencji.
Ten wymiar jest jednym z pięciu wchodzących w skład uniwersum nazywanego „Imajicą”, zespołu światów zupełnie niepodobnych do naszego, lecz zaludnionych, rządzonych i nawiedzanych przez istoty, których losy są z naszymi nierozłącznie splecione. Przemierzając Imajicę, Gentle, Judith i Pie’o’Pah odkrywają szlak zbrodni i osobistych zdrad, prowadzący do objawienia, który na zawsze zmieni rzeczywistość.
FILM
Tytuł: Snowpiercer
Scenariusz: Joon-Ho Bong & Kelly Masterson
Reżyseria: Joon-Ho Bong
Data premiery: 11 kwietnia 2014 r.

Widziałam trailer i wizualnie film zapowiada się bardzo. Fabularnie niewiele się spodziewam, jakoś nie przemawia do mnie wizja spędzania życia w pociągu i paraboli walki klas społecznych przez klasy podróżne.
W roku 2031 pasażerowie pociągu są jedynymi ocalałymi ludźmi na Ziemi.
Tytuł: Passion
Scenariusz: Brian De Palma, Natalie Carter, Alain Corneau
Reżyseria: Brian De Palma
Data premiery: 11 kwietnia 2014 r.

Cyganka i Irene Adler w jednym filmie na przeciwko siebie? Hmmm. Uwielbiam Rachel McAdams, mam nadzieję, że pokaże tu pazurki, chociaż pewnie obejrzę film w domu, nie w kinie.
Rywalizacja na śmierć i życie między dwoma kobietami ze świata biznesu.
Tytuł: Medicus
Scenariusz: Jan Berger
Reżyseria: Phillip Stolzl
Data premiery: 25 kwietnia 2014 r.

Lata temu czytałam tę właśnie powieść z sagi rodu Cole'ów, przerwałam, bo autor zbyt obrazowo przedstawiał realia pracy medyka (krew i flaki wszędzie niemal). Ciekawa jestem filmu, a do książki może też wrócę któregoś dnia.
Persja, XI w. Młody chłopak, ukrywając się jako Żyd, podejmuje naukę w szkole lekarskiej, by zdobyć niezbędne kwalifikacje.
Tytuł: The Amazing Spider-Man 2
Scenariusz: Alex Kurtzman, Roberto Orci, Jeff Pinkner
Reżyseria: Marc Webb
Data premiery: 25 kwietnia 2014 r.

Nie byłam w kinie na pierwszej części, a podobała mi się bardzo, dlatego tym razem nie przegapię okazji.
Spider-Man staje do walki z Electro. Do miasta powraca także Harry Osborn, dzięki któremu Peter odkrywa, że wszystkich złoczyńców łączy ze sobą OsCorp.