środa, 22 kwietnia 2015

Pustosłowie - "Clariel", Garth Nix, tłumaczenie: Agnieszka Kuc, Wydawnictwo Literackie 2015 r.

Clariel jest zapowiadana jako prequel serii Stare Królestwo. Ponieważ jednak wszystkie istotne wątki zostały zamknięte w Abhorsenie, sądziłam, że autor sięgnie do początków stworzenia swojego świata, może opisze genezę powstania Muru, wyjaśni podział na magiczność i niemagiczność. Clariel okazała się jednak mało prequelowa. Tytułowa bohaterka pojawia się w poprzednich (następnych?) książkach, jednak jest w nich postacią marginalną, nie ma większego znaczenia dla fabuły, jej postać w żadnym stopniu mnie też nie zaintrygowała na tyle, żebym chciała bliżej ją poznać. Miałam wrażenie, że autor na siłę połączył wątki z historii życia Clariel z wydarzeniami i bohaterami właściwego cyklu.

Clariel w niewielkim stopniu przypomina klimat Starego Królestwa. Już od samego początku styl wydaje się prostszy, narrator tłumaczy oczywiste elementy fabuły, zupełnie jakby książka była kierowana do dzieci, a nie do młodzieży. Wiele dialogów zawiera zwroty takie jak „jakieś”, „i tak dalej”, co niesamowicie mnie irytowało, obniżało bowiem poziom inteligencji bohaterów, którzy i tak nią nie błyskali. Także opisy nie mają specjalnej siły rażenia, co więcej co najmniej połowa z nich jest całkowicie zbędna, nie wnosi wiele do historii. Nie pomogło tutaj również polskie tłumaczenie, miejscami widać, że zbyt dosłowne. Sama historia też nie porywa i tak naprawdę jakakolwiek akcja rozwija się dopiero w połowie książki. Niestety rozwijając akcję, autor zapomniał trochę o logice. Wiele wydarzeń dzieje się „bo tak”, główne wątki zdają się być ze sobą naprawdę grubymi nićmi pozszywane, zwroty akcji są dramatyczne i zaskakujące, ale zaskakują tą nielogicznością właśnie.

Rozczarowuje korzystanie z tych samych zgranych motywów w opisie bohaterów, zwłaszcza w osobie głównej bohaterki. Niekochana, nierozumiana Clariel nie pragnie niczego więcej, jak powrócić do Wielkiego Lasu i żyć w spokoju, otoczona tylko naturą. Jednak jej ciągłe umartwianie się i okazywanie niezadowolenia, kręcenie nosem na wszystko, co ją spotyka, a przy tym kompletna nieumiejętność podejmowania działania, sprawiły, że nie polubiłam tej bohaterki. Szkoda, bo Clariel, podobnie jak Sabriel i Lirael, miała potencjał okazać się ciekawą, inteligentną młodą kobietą-wzorem dla dzisiejszych czytelniczek. Mamy tutaj jeszcze nieporadnego życiowo ojca, wiecznie nieobecną, chłodną, zapracowaną matkę, gamoniowatego, zakochanego w Clariel kuzyna (!), przystojnego, zepsutego paniczyka, wyrachowanego, żądnego władzy wielmożę, zagadkowego, białego kota, króla-wariata, niebezpieczne istoty Wolnej Magii, mądrego czarodzieja… Żadne z nich w najmniejszym stopniu nie budzi większych emocji, to tylko kukiełki wymieniane przez autora w potrzebnych mu scenach. Co gorsza, wiele z tych postaci miało potencjał na bycie interesującymi przy naprawdę niewielkim wysiłku.

Tym razem głównym wątkiem jest Wolna Magia, sposób jej działania i korzystania z niej. Czytelnik ma również okazję poznać bardziej obyczaje królestwa, zasady panujące wśród podzielonej społeczności, co jest ciekawym dodatkiem. Podoba mi się, że w każdej książce Nix rozwija inne elementy konstrukcji swojego świata. Niestety w Clariel nie znajdziemy za dużo informacji o Wolnej Magii, zaledwie kilka elementów. Co prawda można z nich sobie złożyć układankę bez większych problemów, jednak to właśnie bogactwo szczegółów było najmocniejszą stroną serii. Mocną stronę Nixa jest również działanie w obrębie elementów magicznych swojego świata, bez czerpania z już istniejących. W Clariel jednak autor postanowił wmieszać nordyckie mity w Wolną Magię, co według mnie częściowo odebrało cały klimat, a z pewnością moje uznanie dla pisarza znacznie się obniżyło.

Krótko mówiąc, Clariel rozczarowuje. Bardzo słabe dialogi, średnie opisy, nieciekawy pomysł na historię, bohaterowie bez żadnej psychologicznej głębi. Gdybym sięgnęła po tę książkę jako pierwszą z cyklu, nie tknęłabym pozostałych. To dla mnie kolejny przykład, że nie powinno się wracać do świata, którego się dawno nie odwiedzało.

Recenzja ukazała się na portalu Katedra.
Książkę też zaliczam do Wyzwania Książkowego 2015 z kategoriami:

  • została wydana w 2015 roku
  • ma tylko jedno słowo w tytule
  • w tytule jest imię
  • autorem jest mężczyzna
  • przeczytana w jeden weekend
  • akcja nie dzieje się w Europie

niedziela, 12 kwietnia 2015

Kwietniowe nowości i zapowiedzi literackie

Tytuł: Polak, Rusek i Niemiec... czyli jak psuliśmy plany naszym sąsiadom
Autor: Jan Wróbel
Wydawnictwo: Znak
Data premiery: 6 kwietnia 2015 r.

Będziesz płakać ze śmiechu. Będziesz pękać z dumy. Bo na Polaków nie ma mocnych!
Jakiego sąsiada Polacy lubią najbardziej? ŻADNEGO :)
Nam się trafili „troskliwi” sąsiedzi. Przez całe wieki dbali o to, żeby nam nie było za dobrze. Choć często mieliśmy pod górkę, zwykle i tak w końcu to my byliśmy górą! Zdarzyło nam się siedzieć na moskiewskim tronie. W chwilach próby popsuliśmy nawet zabory… Troszkę niemiecką okupację… A potem komunizm… uwalniając przy okazji pół Europy spod sowieckiej władzy.
Jan Wróbel popsuł nudę, pisząc o naszej historii w sposób arcyciekawy. Udowodnił, że można być dumnym z przodków i świetnie się bawić.
Oto niezwykły zestaw narodowych psujstw. Historia o tym, jak nasi rodacy dawali w kość sąsiadom. O Polakach tak lekko i mądrze, z przymrużeniem oka i wspaniałym humorem, nie pisał jeszcze nikt.
To książka inna niż wszystkie, które znasz. Przeczytasz ją z wypiekami na twarzy. I będziesz chcieć więcej!

Tytuł: Gilgamesz
Wydawnictwo: Vis-a-vis/Etiuda
Data premiery: 20 kwietnia 2015 r.

Najstarsze w świecie literackie dzieło wielkiej miary jest zarazem jednym z najdoskonalszych. Szukając jego początków cofamy się o pięć tysięcy lat, w czasy, od których dawniejsze są już tylko pozostałości kultury materialnej znajdowane przez nas w prymitywnych osadach i jaskiniach – pisze w posłowiu do tego arcydzieła tłumacz i edytor tego wydania Robert Stiller. Poemat został odczytany z nielicznych zachowanych kamiennych tablic.
Niniejszy przekład jest opracowaniem poetyckim i przekładem z rosyjskiego, angielskiego, niemieckiego, czeskiego, francuskiego i holenderskiego opracowania dokonanego w każdym z przypadków przez najwybitniejszych asyriologów.
Nasze wydanie uzupełniają dodatkowo objaśnienia oraz obszerne posłowie Roberta Stillera. Gilgamesz to w gruncie rzeczy lektura podstawowa, obowiązkowa równie jeśli nie ważniejsza niż „Iliada” czy „Odyseja” Homera, co „Mahabharatha” czy Nowy Testament.

Tytuł: Drażliwe tematy. Krótkie formy i punkty zapalne
Autor: Neil Gaiman
Wydawnictwo: MAG
Data premiery: 22 kwietnia 2015 r.

Nowy zbiór opowiadań autora „Amerykańskich bogów” i „Nigdziebądź”. Gaiman, autor wszechstronny, wyrafinowany i niezrównanie twórczy, czaruje nas swoją literacką alchemią i przenosi daleko w nieznaną krainę, gdzie fantazja staje się rzeczywistością, a codzienność płonie własnym blaskiem. „Drażliwe tematy”, pełne grozy, niespodzianek i dobrej zabawy, to skarbnica literackich perełek, które zajmują umysł, poruszają serce i wstrząsają duszą.

Tytuł: Historia Polski
Autor: Jerzy Topolski
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Data premiery: 22 kwietnia 2015 r.

„Historia Polski” Jerzego Topolskiego to doskonale napisane kompendium wiedzy dotyczące dziejów naszego państwa od czasów najdawniejszych po wiek XXI. Jest to pierwsza publikacja, która w tak zwięzły a zarazem wyczerpujący sposób przekazuje czytelnikowi wiedzę o przeszłości naszego kraju, narodu, społeczeństwa i kultury. Napisana przez wybitnego historyka książka przeznaczona jest dla szerokiego spectrum czytelników. Uczniowie i studenci znajdą w niej najważniejsze fakty z dziejów Polski, natomiast pasjonaci historii – przyjemną lekturę.

Tytuł: Stary wspaniały świat
Autor: Tom Hodgkinson
Wydawnictwo: W.A.B.
Data premiery: 22 kwietnia 2015 r.

Carpe diem!
Tom Hodgkinson, autor popularnych poradników o przyjemności niespiesznego życia, zabiera czytelników w pasjonującą podróż po starodawnej sztuce celebrowania codzienności. Opierając się na mądrości myślicieli i pisarzy wielu epok oraz na własnym doświadczeniu, Hodgkinson proponuje wolny od pośpiechu i stresu styl życia. Odkryj na nowo stary wspaniały świat i pozwól, by od stycznia do grudnia ten nowoczesny almanach stał się twoim przewodnikiem na drodze do samowystarczalności.

Tytuł: Ślepy demon. Sieciech
Autor: Witold Jabłoński
Wydawnictwo: SuperNOWA
Data premiery: 22 kwietnia 2015 r.

Następny rozdział piastowskiej sagi i zarazem nowa opowieść. Jej bohaterem jest Sieciech, „mąż wprawdzie rozumny, szlachetnego rodu i piękny, lecz zaślepiony chciwością, przez którą wiele popełniał czynów okrutnych i nie do zniesienia” (Gall Anonim). Obaleni bogowie upatrzyli w nim sobie szermierza walki o panowanie nad utraconym światem. Z grobu powstaje czarodziej Kościej, mający poprowadzić wojownika Ścieżką Zakazanych Prawd. Pod wpływem nauk przewrotnego maga Sieciech zapragnie uderzyć w samo serce dynastii piastowskiej, zdruzgotać jej panowanie, by samemu sięgnąć po władzę, wspierany demoniczną potęgą. Chce też zdobyć miłość pięknej Krystyny, którą nieodgadnione fatum uczyniło kochanką dwóch Piastów i matką mrocznego dziedzica, Zbigniewa. Książęta wojują o władzę, biskupi o rząd dusz, bogowie o pamięć ludu. Wojna trwa… i nie kończy się nigdy.
„Ślepy demon” kontynuuje historię opowiedzianą przez Witolda Jabłońskiego w „Słowie i mieczu”, tomie pierwszym jego słowiańskiej gry o tron. Kazimierz Odnowiciel, pogromca pogan i uzurpatora Miecława, powoli umiera od rany zadanej mu Włócznią Peruna, a jego następca, Bolesław Śmiały, musi się zmierzyć z demonami, które wypełzły z kuźni Rogatego Pana. Rupezal, Rzepiór, Kościej – Zło niejedno ma imię.

Tytuł: Inna dusza
Autor: Łukasz Orbitowski
Wydawnictwo: Od Deski Do Deski
Data premiery: 24 kwietnia 2015 r.

Ale chyba są inne duchy, wiesz, takie, co żyją w człowieku obok tych naszych dusz, zwyczajnych. I czegoś tam sobie chcą. Niektóre są ciche, inne głośne. Wrzeszczą, hałasują. To jest nie do wytrzymania. Znaczy, tak mi się wydaje, że z takim duchem w środku strasznie ciężko żyć, zwłaszcza jak on chce czegoś, na co ty nie masz ochoty.
Miasto. Zniszczone, obdrapane i brudne kamienice. Zmęczeni ludzie w ubłoconych, wiecznie spóźnionych i zatłoczonych autobusach. Przygnębienie i pustka. I nagle w jednej głowie kiełkuje ta dziwna myśl, nieodparte pragnienie. Bez motywu, bez powodu, jak głód. Tak jakby ciało przejmowała inna dusza, która nakazuje to zrobić, i nie można od niej uciec.
Pewnego dnia miasto zatrzyma się przerażone zbrodnią.

Tytuł: Kapitał w XXI wieku
Autor: Thomas Piketty
Wydawnictwo: Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Data premiery: 24 kwietnia 2015 r.

Najważniejsza i najbardziej poczytna książka ekonomiczna dekady, światowy bestseller, który zmienił sposób, w jaki patrzymy na społeczeństwo, na gospodarkę i na obecne w nich nierówności. Napisany ze swadą, ale i ugruntowany w nowatorskiej analizie danych empirycznych, błyskotliwy i rzetelny zarazem „Kapitał w XXI wieku” na długie lata wyznaczył nowe szlaki w ekonomii.

Tytuł: Oko na niebie
Autor: Philip K. Dick
Wydawnictwo: Rebis
Data premiery: 31 marca 2015 r.

„To pierwsza powieść Dicka, która z powodzeniem stawia będące jego obsesją pytanie: »Co jest rzeczywiste?«. W »Oku na niebie« rzeczywistość przełamuje się, i to od razu na osiem części… Światy te tworzą jakby amfiladę, przez którą grupka złączonych wspólnym losem nieboraków przechodzi jak przez wagony pociągu… Dick po raz pierwszy użył tu pomysłu, który wykorzystał później w »Ubiku«: leżący obok siebie nieprzytomni ludzie tworzą każdy swoją wizję, a wskutek niepojętej z fizycznego punktu widzenia anomalii projekcja, która akurat dominuje, ogarnia wszystkich naraz i więzi ich w sobie… Bohaterowie »Oka na niebie« nie mają jednak na podorędziu nic, co zaradziłoby ich kłopotom, w szczególności zaś uniwersalnego preparatu Ubik…”
— z przedmowy Marka Oramusa

czwartek, 2 kwietnia 2015

"Czy to idący wybiera drogę, czy droga idącego?" - "Lirael", "Abhorsen", Garth Nix, tłumaczenie: Rafał Śmietana (Lirael), Agnieszka Kuc (Abhorsen), Wydawnictwo Literackie 2014 r.

Lirael i Abhorsen to dla mnie jedna powieść podzielona na dwie części, trzeci tom Starego Królestwa nie wnosi niczego nowego w opowieść, jest bezpośrednią kontynuacją wątków z Lirael, dlatego też niniejsza recenzja będzie łączoną.

O ile w Sabriel najbardziej podobał mi się wątek nekromancji, o tyle w Lirael Abhorsenie moje największe uznanie zdobyło rozwinięcie motywu Magii Kodeksu, przedstawionej jako znaków zebranych w tajemniczym Kodeksie, które oplatają przedmioty, osoby i w ten sposób objawiają swoją moc. Może nie jest to oryginalna wizja, ale obrazowy sposób, w jaki Nix opisuje posługiwanie się Magią Kodeksu, przyćmiewa według mnie wiele innych. Ponownie daje się dostrzec logikę i dobrą konstrukcję tego tworu, nie jest on jedynie rekwizytem. Niestety wciąż tajemniczym pozostaje sam Kodeks i sposób, w jaki bohaterowie poznają fundamenty tej wiedzy. W mojej głowie powstało mnóstwo pytań. Czym jest sam Kodeks? W jaki sposób funkcjonuje? Kto się staje Magiem Kodeksu? W jaki sposób ludzie otrzymują Znaki Kodeksu? W jaki sposób adepci uczą się podstaw i kolejnych znaków? I wiele innych, na które ani w Lirael, ani w Abhorsenie nie znalazłam odpowiedzi, ale wciąż mam nadzieję, że je uzyskam.

Obie powieści mają już więcej wątków i skupiają się na większej ilości bohaterów – oprócz Sabriel, Touchstone’a, Moggeta pojawia się Sameth, Ellimere, Lirael, Podłe Psisko (autor ma dziwną tendencję do wybiórczego i zupełnie niezrozumiałego nadawania bezsensownych imion), sytuacja polityczna w Starym Królestwie i Ancelstierre, walka nekromanty Hedge’a z obrońcami Starego Królestwa, dochodzi też motyw widzenia przyszłości i przeszłości. Ponownie daje o sobie znać dbałość o szczegóły w prowadzeniu postaci, aczkolwiek nie wszystkich. Najlepiej i najbardziej wiarygodnie są oczywiście oddani główni bohaterowie – Sameth i Lirael. Sameth jest synem Sabriel i Touchstone’a i podobnie jak matka uczył się w Ancelstierre, miał jednak większą styczność ze Starym Królestwem. Ze względu na okoliczności musi wcześniej zakończyć edukację i wrócić do domu, gdzie ma się przygotowywać do roli Abhorsena i zachowywać się jak na księcia przystało. Chłopiec nie jest zachwycony swoimi obowiązkami, jego pasją jest bowiem nauka Magii Kodeksu i używanie jej w celu tworzenia magicznych przedmiotów. Niksowi udało się wiarygodnie pokazać przemianę Sama z zagubionego dzieciaka, niedojrzałego i nieprzygotowanego do wydarzeń, niepewnego siebie, bojącego się wyznać obawy rodzicom, w młodego mężczyznę, wciąż pełnego wątpliwości, ale potrafiącego stanąć na wysokości stawianych przed nim zadań. Równie dobrze autor nakreślił osobę Lirael, która z niepozornej, nieco irytującej melodramatycznością i pragnieniem przynależności do rodu Clayrów dzikuski wyrasta na zdecydowaną, dojrzałą kobietę, stającą się liderem. Tych dwoje bohaterów wydaje się momentami podobnych do siebie, ale są to pozorne podobieństwa, targają nimi co prawda te same emocje, jednak z innych względów. Zaskakująco dobrze się uzupełniają jako towarzysze podróży.

Sabriel i Touchstone pozostają niestety właściwie niezmienni, chociaż są starsi, mają dzieci (Sameth i Ellimere) i mają nowe zadania, o których czytelnik jest informowany bardzo, bardzo pobieżnie. W rolach rodziców nie sprawdzają się w ogóle, co jest dla mnie nie lada zaskoczeniem i rozczarowaniem. Rodzina królewska jest pokazana jak nie rodzina, a grupa towarzyszy. Matka i ojciec w żaden sposób nie stanowią oparcia dla swoich dzieci i nie jest usprawiedliwieniem, że rodzeństwo jest dorosłe i samodzielne, Sabriel i Touchstone prawdziwą czułość okazują tylko sobie. Nie twierdzę, że powinien być to obraz sielski, żadna rodzina nie jest idealna. Jednak postępowanie rodziców Sametha jest całkowitym odwróceniem tego, co Nix przedstawił w poprzedniej części. Ojciec witający syna uściskiem ręki po wielomiesięcznej rozłące, matka wysyłająca tylko jeden list do Sametha, który wyraźnie potrzebuje jej wsparcia, z czego ona zdaje sobie sprawę, ale tłumaczy się obowiązkami Abhorsena, jest zaprzeczeniem wartości, jakie przekazał jej ojciec, i niekonsekwencją autora.

Ellimere, siostra Sametha, stoi na czele monarchii podczas nieobecność rodziców, jest niestrudzona, zadaniowa, skupiona na swoich obowiązkach wydaje się raczej terminatorem niż człowiekiem i nie budzi sympatii. Także Mogget, który tym razem towarzyszy Samethowi, pozostaje sobą i chociaż autor przekazuje trochę więcej informacji, nie umniejsza to jego tajemniczości, wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej pobudza ciekawość. Takiej ciekawości nie powodowało we mnie Podłe Psisko, stworzenie Wolnej Magii i Magii Kodeksu przywołane magią Lirael. Przyjaciel dziewczyny i jej wierny towarzysz także owiany jest pewną dozą tajemniczości, jednak jego usposobienie nie budzi wątpliwości co do motywów nim powodujących. Podobnie jak Mogget, Podłe Psisko wprowadza sytuacje humorystyczne do powieści, ale też ducha przygody, to ono bowiem popycha Lirael do odkrywania zakamarków Biblioteki Clayrów, w której dziewczyna pracuje. W Abhorsenie wreszcie dowiadujemy się, kim są oba stworzenia, szkoda tylko, że tak mało się o nich dowiadujemy w ogóle.

Zgodnie z konwencją serii opozycjonistą Starego Królestwa jest nekromanta, Hedge, który wskrzesza zmarłych na potęgę w jakimś nieznanym bohaterom i czytelnikowi celu. O Hedge’u wiadomo jedynie, że jest bardzo potężny, niebezpieczny i uzbrojony, do pomocy ma nie tylko zmarłych i sieje zamęt nie tylko w Starym Królestwie, lecz także w Ancelstierre. Nie jest znany jego cel ani motywacja. Hedge, tak jak Kerrigor, jest postacią jednowymiarową, złą do szpiku kości, podobnie jak jego pan. Ta jednowymiarowość jednak mnie nie raziła, nie oczekiwałam tutaj czegoś więcej, niż otrzymałam w pierwszym tomie.

W Abhorsenie na bliższy plan wysuwa się jeszcze jedna postać – Nicholas Sayre, przyjaciel Sametha ze szkoły, którego czytelnik poznaje już w Lirael. Zaczarowany przez Hedge’a jest nosicielem potężnego pana nekromanty. Autor poświęca temu wątkowi znacznie więcej miejsca i opisuje losy młodego człowieka w bardzo poruszający sposób. Bogu ducha winny chłopiec staje się ofiarą prowadzoną na rzeź i obserwowanie tego sprawiało mi samej sporą trudność. Doskonale się wczuwałam w bezsilność Sametha i Lirael. Zmagania duchowe młodzieńca, który powoli zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, co się dzieje, jego determinacja w celu zachowania resztek siebie, to wszystko autor oddał bardzo wiarygodnie. W trakcie lektury kibicuje się już nie tylko dwójce głównych protagonistów.

Brakuje mi świata w tym świecie. W Sabriel, mniejszej w swej objętości i będącej pierwszym tomem, autor miał jak najbardziej prawo do dawkowania informacji. Jednak po drugim i trzecim tomie spodziewałam się więcej. W Lirael wyobcowanie głównej bohaterki jest dla mnie jego wymówką, aby tylko zarysować społeczność Clayrów, podobnie jak samotność Sametha, dzięki której Nix właściwie nie musiał opisywać życia na dworze królewskim. W obu przypadkach są co prawda wspomniane rytuały i zwyczaje, jednak nie syci to apetytu na obraz świata, całkowicie brakuje tutaj jakiegokolwiek społecznego tła, które w Sabriel było jednak obecne. Ani Lirael, ani tym bardziej Abhorsen nie dają odpowiedzi na coraz bardziej nurtujące pytania. Czym jest Mur i po co został stworzony? Czy dopiero po jego zbudowaniu powstały dwie krainy i nastąpił rozdział na świat magiczny i niemagiczny? Skąd wywodzą się strażnicy Muru – ze Starego Królestwa czy z Ancelstierre? Dlaczego wiedza o istnieniu magii jest wybiórcza wśród mieszkańców Ancelstierre, skoro każdy wie o istnieniu Muru? Po co patrolować tamtejsze okolice, jeśli panuje przekonanie, że po drugiej stronie są ziemie niczyje i można wysyłać tam ludzi? Niewiele wiadomo też o Ancelstierre jako takim poza tym, że w tej krainie zamiast magii jest postęp technologiczny. Nielogicznym i tak naprawdę zbędnym jest dla mnie także wątek polityczny. Wiadomo, że jest jakaś władza, która nie chce współpracować z monarchią Starego Królestwa, ale nie do końca wiadomo dlaczego. Wiadomo, że Hedge szarpie za jakieś polityczne sznurki, nie wiadomo jednak za jakie. Skoro już knuje intrygi, co stoi na przeszkodzie, aby czytelnik, nawet ten młodszy, poznał ich szczegóły? Autor równie dobrze mógł pozostawić go w kompletnej niewiedzy na temat środków podejmowanych do osiągnięcia celu przez nekromantę. Kosztem kilku niewiele wnoszących epizodów z życia Sametha czy Lirael Nix mógł rozwinąć chociaż powyższe wątki, dzięki czemu opowieść byłaby pełniejsza, nie dawała wrażenia marnowanego potencjału. Mimo wszystko braki te rekompensowane są przez wysoki poziom prowadzenia bohaterów, a także samej fabuły w jej prostym zarysie. Autor zaskakuje dbałością o szczegóły w opisywaniu emocji postaci, wydarzeń. Trzeba także Niksowi zaliczyć na plus, że nie szczędzi elementów nieprzyjemnych, realistycznie opisuje bitwy, cierpienia oraz próby, jakim poddawani są młodzi bohaterowie. W „Abhorsenie” akcja nabrała rozpędu, Lirael z Samem muszą przejść naprawdę wiele, są zmęczeni, niewyspani, ale zdeterminowani i odważni. Oboje w pełni już akceptują to, kim się stali, wspierają się wzajemnie i stanowią wzór dla pozostałych.

Obie powieści rozwijają nieco świat Starego Królestwa, z naciskiem na motywy Magii Kodeksu, nekromancji, dodają też kolejne, ciekawe elementy (świat Clayrów, motyw widzenia przyszłości oraz przeszłości). Lirael i Abhorsen to książki o wiele bardziej przygodowe i zróżnicowane niż pierwsza część. W tych powieściach sensu nabiera cytat, będącym swoistym mottem całej serii – Czy to idący wybiera drogę, czy droga idącego? Pojawia się on już w Sabriel, ale to w pozostałych częściach uwydatnia się najsilniej, ponieważ ich esencją jest poszukiwanie drogi i swego przeznaczenia przez dwójkę głównych bohaterów. Przyznam, że zaraz po przeczytaniu ostatniego tomu czułam się rozczarowana, że nie otrzymałam odpowiedzi na wszystkie moje pytania. Główny wątek oczywiście został doprowadzony do końca, dowiedziałam się również, kim jest Mogget i Podłe Psisko, ale to mnie nie satysfakcjonowało. Doszłam jednak do wniosku, że autor doskonale wiedział, co robi i z punktu marketingowego było to świetne posunięcie. Zresztą, właściwie mogę przecież sama sobie wyobrazić własne rozwiązania dla zagadek świata Starego Królestwa i Ancelstierre, a to całkiem spora frajda. Mimo to nadal jestem ciekawa, co o swoim świecie może mieć do powiedzenia autor i z niecierpliwością czekam na Clariel, która ma być prequelem cyklu.

Recenzja ukazała się na portalu Katedra.