czwartek, 12 kwietnia 2012

Całe życie w świecie zwierząt - "Pakameria", C.S. Lewis & W.H. Lewis, tłumaczenie: Michał Juszkiewicz, Prószyński i S-ka 2009

C.S. Lewis jest dla mnie pisarzem szczególnym. Jego Opowieści z Narnii były pierwszym cyklem fantastycznym, jaki czytałam. Wtedy nawet nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak fantastyka. Dla mnie przygody Łucji, jej rodzeństwa, a także pozostałych bohaterów były cudowną baśnią, wspaniałą przygodą, a C.S. Lewis zabierał mnie w podróż do magicznej krainy, w której wszystko było możliwe. Kiedy więc ukazała się Pakameria, zgłosiłam się po książkę. Czekała ponad rok i nie dlatego, że miałam inne powieści w kolejce. Trochę się bałam, że poznanie wcześniejszych pomysłów, które w dodatku powstały w głowach kilkulatków, zniszczy mój obraz Narnii. Moje obawy okazały się bezpodstawne, Pakameria jest bowiem tylko w ogólnym zarysie podobna do magicznej krainy mojego dzieciństwa.

Ciężko jest jednak recenzować zbiór opowieści pisanych „do szuflady” przez kilkuletnich braci Lewis. Cokolwiek bowiem można byłoby zarzucić tym historiom, gdyby wyszły spod pióra dorosłego twórcy, w tym wypadku traci na znaczeniu. Bo jak można obwiniać ośmioletniego chłopca o nielogiczność fabuły czy niewiarygodność psychologiczną stworzonych przez niego postaci? Tracą tu również znaczenie argumenty, że brakuje ściślejszego powiązania między jedną opowieścią a drugą, mimo że układają się one w jako takim porządku chronologicznym. To wszystko sprawia, że nie da się tej książki czytać jednym tchem, a jednak przymyka się oczy na niedociągnięcia, bo przecież nie są spowodowane brakiem pisarskiego talentu.

Bo ten talent widoczny jest. Pakameria pozwala wejść do świata mówiących zwierząt, podzielonego na królestwa i tajemnicze krainy, w których żyją nie tylko króliki czy lwy, ale też potężne olbrzymy czy inne mityczne stworzenia. I chociaż opisywane wydarzenia przypominają historię Anglii, to całkiem sprawny sposób ich mieszania robi wrażenie. Podziw budzi również styl młodych twórców – jasny, barwny, bogaty. Podobnie nazewnictwo nie wydawałoby się specjalnie oryginalne, gdyby jego autorem był dorosły człowiek, natomiast świadomość, że odpowiadają za nie ośmio- i jedenastolatek sprawia, że otwierają się oczy ze zdumienia. Widać w tych opowieściach miłość chłopców do literatury, z której czerpali pełnymi garściami.

Znajdują się tutaj krótkie opowiastki obyczajowe, historia rodów królewskich Pakamerii, sztuki, jednym słowem jest bardzo różnorodnie. Chociaż dorosłego czytelnika mogą te opowieści zmęczyć brakiem logiki czy wyczucia czasoprzestrzeni i wątków przyczynowo-skutkowych, powinny się spodobać kilkulatkom. Zwłaszcza, że opowieści opatrzone są rysunkami wykonanymi przez małych Lewisów, co z pewnością pobudzi wyobraźnię młodszych odbiorców. Niedosyt barwnych przygód zwierzęcej krainy zaspokoją natomiast historie pisane już przez dorosłego C.S. Lewisa (jego brat realizował się bowiem w pisarstwie historycznym). Mnie samą lektura Pakamerii skłoniła do powrotu do Opowieści z Narni i mam nadzieję, że chociaż nie jestem już dzieckiem, będę mogła przejść jeszcze raz przez drzwi starej szafy.

Recenzja ukazała się na portalu Katedra.

1 komentarz: