poniedziałek, 16 marca 2009

Dotkliwe rozczarowanie - "Gra Anioła", Carlos Ruiz Zafón, tłumaczenie: Katarzyna Okrasko & Carlos Marrodan Casas, MUZA 2008

Książkę przeczytałam ponad tydzień temu, jednak nie chciałam umieszczać jej recenzji. Głównie dlatego, że nie mogłam otrząsnąć się z rozczarowania, jakie mi przyniosła po tak rewelacyjnym Cieniu wiatru. Jestem niemile zaskoczona, że można pisać tak nierówno.
Tak jak Cień wiatru zachwycił mnie wartką akcją, barwnymi bohaterami, humorem i malowniczością, tak Gra Anioła brakiem tego mnie rozczarowała. Książka jest zwyczajnie nudna, niestety. Zauważyłam, że Zafón  próbował stworzyć powieść ambitniejszą od sensacyjnego melodramatu, chyba jednak przeliczył się nieco.

Podobnie jak w Cień wiatru pojawia się tutaj motyw zaprzedania własnej duszy oraz powtarzania się historii - David Martin dokonuje tych samych wyborów, co Diego Marlasca. Mamy tutaj także niespełnioną miłość dwojga kochanków, Davida i Cristiny. O ile pierwszy wątek skojarzył mi się z Golemem Gustava Meyrinka (manekiny podobne golemom, przenoszenie się duszy z książki w ciało i na odwrót), o tyle ten drugi nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Miłość tych dwojga jest bezbarwna, wyprana z emocji, nie budziła we mnie ani żalu, ani tym bardziej radości. Motywacje bohaterów wydają się być niezrozumiałe i bezsensowne - zwykłe kukły kierowane przez nieznaną i niewyjaśnioną siłę (moim zdaniem, przez niezdecydowanego i nieumiejętnie prowadzącego je autora). Jedyną barwną postacią całej powieści jest Isabella, przyszła matka Daniela Sempere. Tylko ona wprowadza napięcie i humor. Andreas Correlli nie budził we mnie przerażenia, tym bardziej nie robił tego Marlasca.

Przyznam, że zaskoczyło mnie zakończenie, choć nie pozytywnie - odniosłam wrażenie, że w ten sposób autor chciał przeprosić czytelnika za wcześniejsze 600 stron książki; moim zdaniem, tylko się pogrążył.
Jedynym plusem, prócz Isabelli, była Barcelona - o wiele mroczniejsza niż w Cień wiatru, a przez to bardziej pociągająca swoją tajemniczością.

Pod względem merytorycznym nie mam żadnych zastrzeżeń - widać, że MUZA dba o stronę redakcyjną i korektorską swoich książek, co w dzisiejszych czasach jest godne pochwały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz