wtorek, 18 maja 2010

Rzecz o wampirach w horrorze - "Synowie Kaina, Córy Lilith...", Paweł Ciećwierz, Fantasmagoricon 2009

Czekałam na możliwość przeczytania książki Pawła Ciećwierza odkąd dowiedziałam się o jej zapowiedzi na jesieni zeszłego roku, tym bardziej, że jej wydanie zapowiadano o wiele wcześniej. Długo jednak przybierałam się do sięgnięcia po tę pracę, wampirów ostatnimi czasy w moim życiu było zatrzęsienie. Kiedy wreszcie zatęskniłam za nimi, czytałam Synów Kaina, córy Lilith… z prawdziwą przyjemnością fanki literatury fantastycznej i wampirów oczywiście. Tych, którzy za krwiopijcami nie przepadają, niech nie zraża tytuł – duża część publikacji traktuje o literaturze fantasy jako takiej, jej założeniach i egzystencji w literaturze ponowoczesnej. Dla nieznających tematu, a chcących się z nim zapoznać w sposób bezbolesny, mogę pracę Pawła Ciećwierza z czystym sumieniem polecić. Jasny, lekki ton wywodów zawierających kwintesencję literatury fantastycznej pozwala je przyswoić bez obaw, że pogubimy się w pojęciach. Osoby, które orientują się w konwencji fantasy dzięki tej pracy mogą sobie tę wiedzę utrwalić, skonfrontować z innymi tekstami, często niestety traktującymi gatunek po macoszemu, czego zresztą Ciećwierz szanowanym badaczom nie boi się wytknąć. 

Synowie Kaina, córy Lilith… to przede wszystkim obowiązkowa lektura każdego porządnego fana literatury wampirzej. Dotyczy to zwłaszcza młodszego pokolenia, które wyrasta na paranormalnych romansach czy filmach typu Underworld (skądinąd bardzo udanego widowiska). Książka mówi bowiem o wampirach klasycznych, legendarnym Draculi, krwawej Carmilli czy bohaterach Kronik wampirów. Stąd też tytuł recenzji – autor bowiem niemal bezustannie odwołuje się do horroru, zamiast więcej miejsca poświęcić zmianom, jakie zaszły w wizerunku wampira w fantasy. Fakt, bardzo dobrze opowiada o literackich korzeniach tej istoty, ze znawstwem badacza rozwodzi się nad jej ambiwalencją pociągającego potwora wywodzącego się z ludzkiego umysłu. Jest to z pewnością jedna z nielicznych polskojęzycznych prac obejmujących historię wampira od jego biblijnych początków po czasy literacko nowożytne, a wszystko rozpatrywane na kulturoznawczym tle. Dużo miejsca Ciećwierz poświęca umieszczeniu fantastyki i mitu wampirzego w kontekście kantowskiej estetyki wzniosłości, płynnie operując filozoficznymi pojęciami i wplatając je w, zdawałoby się, literaturę nie posiadającą większej filozofii. Szkoda tylko, że autor, wiele miejsca poświęcając chociażby na omówienie problematyki niemożliwej miłości między wampirem a człowiekiem, nawet słowem się nie zająknął o paranormal romanse, w której wampiry królują od dobrych kilkunastu lat. To, że w Polsce wydawana jest dopiero od kilku lat, nie powinno było powstrzymać badacza, zwłaszcza, że pozwoliłoby to na poznanie szerszego kontekstu gatunku niż pokazują to polskie wydawnictwa. Książkę traktować można jako dobre wprowadzenie do wampirzej wiedzy tajemnej, ale do Wampira. Biografii symbolicznej Marii Janion, którą to zresztą pracą Ciećwierz bardzo się podpiera, brakuje jej nie tylko jakichś pięciuset stron, ale też szerszego punktu widzenia.

Dużym minusem książki jest jej strona redakcyjna, o czym świadczyć może już taki bubel jak użycie cudzysłowu po skrócie „tzw.” na stronie siódmej. Dalej nie jest na szczęście wiele gorzej, ale źle o redaktorze świadczą pozostawiane, często po kilka na tej samej stronie, literówki i błędy interpunkcyjne. Mimo tego jednak Synów Kaina, córy Lilith… warto przeczytać, choćby z tego powodu, że w Polsce nadal powstaje zbyt mało publikacji o fantastyce, które są jednocześnie dobrze przygotowane merytorycznie i nie wyrażają się o tym gatunku pejoratywnie lub nie wciskają go w otoczkę krzewienia wiary religijnej…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz