piątek, 12 listopada 2010

Młodość i piękno jego przekleństwem – „The Picture of Dorian Gray”, Oscar Wilde, Bounty Books 2005

Powieść Oscara Wilde’a to klasyka literatury będąca również jedną z najważniejszych pozycji w kanonie fantastyki. Jednak podobnie jak pozostałe dzieła powstające w XIX wieku rys grozy jest tu tylko pretekstem do pokazania czegoś innego, głębszego – w wypadku Portretu Doriana Graya jest to przemiana tytułowego bohatera i jego zmagania z samym sobą, pokazanie powolnej degradacji człowieka, który stracił duszę na rzecz wiecznej młodości.

Książka, jedyna w dorobku angielskiego twórcy, nie jest jednak wyłącznie historią o Dorianie Gray’u, znajdziemy tu rozważania o życiu, poglądy samego autora na wiele tematów, głównie związanych z ukazaniem wyższości mężczyzn nad kobietami, ale także jego pojęcie sztuki, moralności, piękna. To idealna skarbnica cytatów, niejednokrotnie zresztą wykorzystywanych w licznych zbiorach aforyzmów (sporo znajduje się też na moim blogu). Wilde, umieszczając w powieści część siebie, zaprzeczył jednak sam sobie – na samym początku można przeczytać, że:
An artist should create beautiful things, but should put nothing of his own life into them.
Portret Doriana Graya bezwzględnie obnaża prawdę o epoce, w której powstał, pełnej hipokryzji żyjącej wówczas arystokracji, ujawnia mroki londyńskiego życia, które kryją się nie w ciemnych uliczkach biedoty, ale w domach wysoko urodzonych mieszkańców. Czytając już pierwsze strony, można zrozumieć, dlaczego powieść wzbudziła kontrowersje wśród ówczesnych czytelników, chociaż wtedy bardziej zarzucano autorowi umieszczenie wątku homoseksualnego niż jego szyderstw o angielskiej socjecie. Dzisiaj Portret… nie bulwersuje z powodu opisanych w nim relacji między głównymi bohaterami, wydają się wręcz subtelne w porównaniu ze współczesną literaturą poruszającą motyw związku dwóch mężczyzn. Urażone mogą się czuć jedynie niektóre kobiety jawnymi obelgami, jakich nie szczędzi autor rodzajowi żeńskiemu. Chociaż o kobietach Wilde nie wyraża się niemal ani razu pozytywnie (wyjątkiem jest hrabina Gladys, którą bohaterzy wyraźnie podziwiają za umiejętność grania wedle obowiązujących reguł jednocześnie bez rezygnacji z własnego charakteru), niejednokrotnie są to trafne obserwacje – kobiety, nawet dzisiaj, dobrowolnie poświęcają osobowość i ambicje dla mężczyzny. Najdobitniej pokazuje to na przykładzie Sibyl Vane, w której zadurzył się Dorian. Aktorka o niezwykłej urodzie i talencie w chwili, kiedy postanowiła wyjść za mąż za Graya, zdecydowała się też zrezygnować z kariery i całkowicie oddać się ukochanemu. Oczywiście obraz kobiet i nieukrywana pogarda wobec nich to spojrzenie subiektywne Wilde’a wyniesione z jego własnych, niezbyt udanych doświadczeń z płcią przeciwną. Myślę jednak , że żaden mężczyzna w tamtych czasach (ani wielu w każdych czasach) nie zadał sobie trudu, by zobaczyć świat oczami kobiet – jak wiele innych rzeczy robiły to za nich one same, wystarczy wspomnieć Jane Austen czy Georgette Heyer. O mężczyznach z kolei nie przeczytamy żadnego złego słowa, jednak większość z opinii bohaterów nie można traktować poważnie, a wręcz z perspektywy współczesnego czytelnika, czy raczej może czytelniczki, powinny być ujmowane w grube cudzysłowy i czytane z pobłażliwym uśmiechem na ustach. Kilka przykładów:
Young men want to be faithfull, and are not; old men want to be faithless, and Carnot.

My dear boy, no woman is a genius. Women are a decorative sex. They never have antyhing to say, but they say it charmingly. Women represent the riumph of matter over mind, just as men represent the tiumph of mind over morals.

Women, as some witty Frenchman once put it, inspire us with the desire to do masterpieces, and always prevent us from carrying them out.

When a woman marries again it is because she detested her first husband. When a Man marries again, it is because he adored his first wife. Women try their luck, men risk thiers.
I, moje ulubione:
A man can be happy with any woman, as long as he does not love her.
Na pierwszym planie jest oczywiście Dorian Gray, młody (wkrótce wiecznie), przystojny, o urzekającej osobowości. Nie zgodzę się z tymi, którzy twierdzą, że to lord Henry Wotton sprowadził zupełnie niewinnego chłopca na najgorsze manowce. W postaci Graya tkwiła rysa okrucieństwa i egoizmu od samego początku, która pogłębiała się, począwszy od dnia, kiedy Dorian wypowiedział feralne życzenie nieśmiertelności. Wilde subtelnie, bez zbytniej ingerencji, pokazuje powolną przemianę charakteru swego bohatera, który zafascynowany starszym przyjacielem zaczyna wcielać w życie jego demoralizujące rady. Autor pozostawia do końca Doriana samemu sobie, młodzieniec z nikim poza Basilem Hallwardem i Alanem Campbellem nie dzieli się swoją tajemnicą, która w końcu zaczyna go niszczyć od środka. Wilde na jego przykładzie pokazuje nie tylko to, kim się człowiek może stać, gdy nie trzymają go żadne moralne więzy, ale również to, jak łatwo człowiek tłumaczy własne błędy winą innych. Gray o to, kim się stał, winił Henry’ego i Basila, ani na chwilę nie pomyślał, że wszystko, co się stało z nim i jego duszą, zawdzięcza wyłącznie sobie.

Lord Henry Wotton nie jest już tak skomplikowaną postacią. W towarzystwie uchodzi za hedonistę, którego wszyscy jednocześnie podziwiają i obawiają się. Takim też widzi go Dorian Gray – jako nieulękłego, stojącego ponad wszelką moralnością obrońcę przyjemności. Takim także Henry chce widzieć siebie samego, jednak poza jego potoczystymi słowami czytelnik nie otrzymuje żadnych dowodów na to, że prowadzi on życie, które opisuje epigramami (doskonale odnalazłby się w dzisiejszych czasach, dobie internetu, gdzie każdy może być kim chce). Kluczem do osobowości Wottona zdają się być słowa wypowiedziane przez Basila do Doriana, aby nie wierzył wszystkiemu, co mówi Henry, ponieważ on sam w to nie wierzy. Role Henry’ego i jego młodego przyjaciela szybko się odwracają – lord przestaje być nauczycielem nowego życia, a staje się pełnym podziwu obserwatorem czynów Doriana, gdy ten z kolei zmienia się z pojętnego ucznia w mistrza, wzór do podziwiania i naśladowania dla swoich rówieśników.

Jedyną osobą poza głównym bohaterem, która zdaje sobie sprawę ze zmian, jakie zachodzą w Dorianie, jest Basil Hallward, artysta, twórca nieszczęsnego portretu. Zakochany w arystokracie bez pamięci, całkowicie od niego uzależniony jako jedyny dostrzega przemianę przyjaciela, którego przestaje poznawać. Tylko on pragnie mu pomóc, podczas gdy inni początkowo zachwycają się Dorianem, by następnie wzgardzić nim z niesmakiem za rozwiązłe życie, które prowadził. Tylko on chce zrozumieć, co się dzieje, i przez to staje się ofiarą. Basil, podobnie jak Sibyl Vane, traci szacunek Doriana przez całkowite oddanie mu swojej duszy. Śmierć malarza jest momentem przełomowym w życiu Graya, od tej chwili zaczyna on zastanawiać się nad sobą, chociaż nie z powodów wyrzutów sumienia.

Oscar Wilde po mistrzowsku oddał psychologię wszystkich postaci, jakie pojawiają się na kartach jego powieści. Jego styl, barwny i pełen emocji, porywa i wciąga do świata powieści, a plastyczne opisy sprawiają, że czytelnik czuje się tak, jakby obserwował wszystkie zdarzenia na własne oczy. Wilde, podobnie jak jego bohater swoją osobowością, oczarowuje czytelnika i bierze go w całkowite posiadanie swymi słowami. Portret Doriana Graya to powieść, którą powinien przeczytać każdy miłośnik dobrej literatury, dobrze zekranizowana przez Olivera Parkera, o czym napiszę wkrótce.

Recenzja Śmietanki.

10 komentarzy:

  1. Fajna recenzja. Udowadnia mi, że koniecznie muszę przeczytać książkę jeszcze raz, bo najwyraźniej sięgnąłem po nią zbyt wcześnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie jest jedyna książka Wilde'a, co najwyżej jedyna powieść. Muszę kiedyś przejrzeć wersję pierwotną. Podobno zmiany były dość znaczne.

    Czekam na Twoją recenzję filmu - mnie się nie podobał:).

    OdpowiedzUsuń
  3. Chociaż "Portret Doriana Graya" lubię, to chyba nie nazwałabym postaci Wilde głębokimi psychologicznie. Wręcz odwrotnie, wydają mi się mocno schematyczne tak jak i cała ta alegoryczna powieść.

    Czy Dorian zostawia Sybil, bo oddała mu całą duszę? Być może. A może dlatego, że przestaje w niej widzieć 'sztukę'? (Sztukę, która jest chyba główną bohaterką) Na początku Dorian widzi w Sybil wszystkie bohaterki Szekspirowskie, dziewczyna jest jakimś symbolem wyidealizowanej odrealnionej kobiecości - i to Doriana 'kręci'. Gdy rezygnuje ze sztuki, staje się zwykłą kobietą - to już nie wystarcza.

    Oscar Wilde jest dla mnie mistrzem przewrotnych aforyzmów. Ale jest też facetem, który nie cierpi kobiet. Przebija to nie tylko z "Portretu Doriana Graya", ale i z jego utworów dramatycznych. Mnie osobiście ten mizoginizm drażni...

    Czekam na recenzję filmu, sama mam wobec niego dość mieszane uczucia.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Maarcuss
    Dzięki:-)

    @Elenoir
    To właśnie miałam na myśli, dramatów nie nazywam książkami, ale oczywiście nie dla wszystkich musi być to zrozumiałe, będę się pilnować przed takimi skrótami myślowymi, dzięki:-) Co do filmu na pewno będziemy się różnić zdaniem;-)

    @Grendella
    To zależy, co komu wystarcza w określeniu psychologizmu, dla mnie było wystarczająco, żeby postaci wydały mi się wiarygodne. Oczywiście, że Doriana fascynuje w Sybil jej talent i nie była to prawdziwa, głęboka miłość tylko silne zauroczenie właśnie, ale wg mnie rezygnacja ze swoich ambicji i marzeń na rzecz Wielkiej Miłości to właśnie utrata duszy, utrata siebie. Mnie jego podejście do kobiet, a wywyższanie mężczyzn bawi, ale to dopiero jedno dzieło...;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Eruano, domyślałam się, co miałaś na myśli, chciałam tylko doprecyzować, bo od czasu do czasu interesuję się tym autorem. Wilde ma na swoim koncie nie tylko sztuki czy "Portret Doriana Graya", ale również opowiadania i poemat "Ballada o więzieniu w Reading" (którego jeszcze nie czytałam, niestety).

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem, że Ty się domyśliłaś, ale uświadomiłaś mi, że nie wszyscy musieli;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. A także bajki, takie jak Szczęśliwy Książe, które nawet się ukazały w naszym języku ;)

    I dziękuję za zauważanie tego zaprzeczenia samemu sobie - musiałem to przeoczyć czytając

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiele jeszcze lektur autorstwa Oscara Wilde'a przede mną:-) A proszę, uderzyło mnie to, bo cały czas tkwiły we mnie te słowa Basila o nie wkładaniu siebie w swoje dzieła, ale wychodzi na to, że aby stworzyć coś wspaniałego, trzeba oddać siebie sztuce.

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę, że Dorian znajduje swoich ulubieńców. Zapraszam na moją stronę i lekturę "Historia hedonistycznego upodlenia" Doriana Graya. Podzielam zdanie autorki, że lord Henryk, mimo że pociągał sznurkami, to jednak w Dorianie od samego początku było coś z mrocznej strony natury. http://www.mariuszrakoski.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jedna z moich ukochanych powieści, chociaż nie wiem, czy przeczytam ją kiedykolwiek ponownie... Zajrzę na pewno:-)

      Usuń