czwartek, 25 czerwca 2009

Niezwykła historia Amirandy - "Antybaśnie z 1001 dnia", Marcin Wolski, SuperNOWA 2004

Kupiłam Antybaśnie z 1001 dnia pod wpływem zachwytu koleżanki, która zapewniała, że będę się doskonale bawiła, czytając. Miała rację! To jeden z najlepszych i najśmieszniejszych zbiorów opowiadań, jakie czytałam. Książka podzielona jest na dwie główne części - w pierwszej mieszczą się różne opowiadania dziejące się w alternatywnym (czyżby?) państwie zwanym Amirandą, dziejące się w różnych okresach historycznych i za panowania różnych władców; druga część jest bardziej spójna i opisuje Przygody Wielkiego Detektywa - detektywa z naszej rzeczywistości, który na rozkaz jednego z władców Amirandy, borykającego się z ważkimi problemami, został do Amirandy ściągnięty i rozwiązywał najdziwniejsze tajemnice... 

Antybaśnie z 1001 dnia to pełna humoru, napisana lekkim, świetnym stylem doświadczonego pisarza, przewrotna zabawa intertekstualna dla każdego czytelnika. Format tworzenia kolejnych historii skojarzył mi się od razu z recyklingiem baśni u Sapkowskiego, jednak Marcin Wolski idzie o krok dalej - on dokonuje dekonstrukcji wszystkiego, zaczynając od archetypów baśniowych, na wciąż aktualnych aluzjach do polskiej współczesności. Niewykluczone, że jeden wpłynął na drugiego, w końcu panowie znają się ponoć jak łyse konie od lat... Od strony redakcyjnej nie mam większych zastrzeżeń, poza kilkoma literówkami, większych błędów nie ma.

Świetna, inteligentna rozrywka, przedstawiająca baśnie i naszą rzeczywistość w krzywym zwierciadle. Bo skoro nie można nad absurdami płakać, najlepiej je wyśmiać:
Okazało się, że czynienie dobra jest znacznie wyżej opodatkowane niż wyrządzanie zła. Zło bowiem - jako rzecz szkodliwa - podlega rozmaitym ulgom, choćby ze względu na uciążliwość dla zdrowia. Dobro natomiast obciążane jest domiarem od wzbogacenia, podatkiem od luksusu, nadto daniną dochodową, obrotową i wyrównawczą.
Zagadka - who is who?:
Do legendy przeszły takie postacie, jak legendarny zbójnik z Doliny Ośmiu Stawów, muzułmanin On-Drasz-Szejk, emigrant hungarski Janosz Szik, mściciel w masce Diego Żoroń czy opiewany w gędźbach zbójca, rozbijający się zieloną bryką marki Lincoln, o przydomku Łubin Chłód.
Takich fragmentów jest w tej książce zatrzęsienie, nic, tylko czytać i zaśmiewać się. Moje ulubione opowiadania to Wampiriada, Zdrój im. Dialektyki, Zaraza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz