niedziela, 21 sierpnia 2011

Wiecznie dobra pragnąc, wiecznie chaos czyni - "Nieprzyjaciel Boga", Bernard Cornwell, tłumaczenie: Jerzy Żebrowski, Erica 2010


Chociaż pierwszy tom trylogii Bernarda Cornwella wprawił mnie w szok i osłupienie i całkowicie zmienił moje postrzeganie arturiańskiej legendy, to autor wystarczająco mnie zaintrygował, żebym sięgnęła po Nieprzyjaciela Boga. I mimo że byłam przygotowana na zderzenie obowiązującego mitu z wersją Cornwella, to udało mu się jeszcze niejednokrotnie mnie zaskoczyć.
Autor sprawnie kontynuuje podjęte wątki, a poprzednie wydarzenia przypomina zarówno w przedmowie, jak i w toku akcji. Tym razem opowieść wciąga od pierwszych słów, mniej tutaj rozważań Derfla o własnej marności, nawet przestoje akcji są interesujące, bowiem stanowią część historii. W Nieprzyjacielu Boga wyodrębnić można trzy główne wątki. Jednym jest poszukiwanie artefaktu, największego skarbu Brytanii, magicznego Kotła, z którego pomocą Merlin pragnie przywrócić władzę dawnym bogom. Drugim życie samego Derfla. Narrator daje się poznać z romantycznej strony, czytelnik więcej dowiaduje się o jego prywatnym życiu i powiązaniach z ówczesnymi wydarzeniami. Trzecim i najważniejszym motywem są dążenia Artura do jedności brytyjskich plemion i wypędzenia Saksonów z wysp. Autor przedstawił już w Zimowym monarsze Artura jako świetnego stratega, tym razem czytelnik może obserwować również jego mroczniejszą stronę. I tak jak na początku podziwiałam tego bohatera, tak tutaj uznałam go za największego hipokrytę, naiwnego i słabego człowieka, którego największym marzeniem jest wieczny pokój i miłość nawet między wrogami. Rozumiem, w czym tkwiła jego wielkość, ale i jego największa porażka.
W drugim wątku zawiera się również motyw ścierania się religii. O ile pierwszy tom pokazuje obecność czarów w ludzkim świecie jako nieodłączną jego część, w którą jednak nie bardzo wierzą sami druidzi, o tyle tutaj magia traktowana jest z największym respektem. Wyrazem tego może być chociażby poszukiwanie wspomnianego Kotła. Nawet królowa Igraine, praktykująca chrześcijanka, za wszelką cenę pragnie czarów:
– Opowiadają jednak, że wszyscy zniknęliście – upiera się moja królowa. – Ludzie Diwrnacha utrzymywali, że odlecieliście z wyspy. To znana historia! Moja matka mi ją opowiadała. Nie możesz po prostu powiedzieć, że odeszliście! (s. 157-158)
Zgodnie ze świadectwami historii Cornwell przedstawia starą wiarę jako lokalną. Bóstwa tracą moce na terenach nie swojego panowania. Autor rewelacyjnie ilustruje słowami Derfla, poganina, walkę chrześcijan z innowiercami, zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie dochodzi do szerzenia nienawiści i prób zwalczenia drugiej religii. Czytelnik coraz mocniej zdaje sobie sprawę, że stary świat odchodzi nieubłaganie, a wierzenia zachowają się w sercach jego wyznawców tylko do czasu ich śmierci. Co więcej, świat religii pokazany jest w silnej opozycji do rzeczywistości Artura. Sam tytuł powieści może być rozumiany dwuznacznie. Chociaż według narratora Nieprzyjacielem Boga wódz został nazwany przez chrześcijan, to nie wierzył on także w bogów Dumnonii. Pragnął za wszelką cenę przywrócić porządek rodzinnym ziemiom, co, jak powiedział Merlin, a potwierdził Derfel, jest niemożliwe:
Kiedy jednak panuje porządek, nie potrzebujemy już bogów. […] Jeżeli wszystko rozumiesz – mówiłem z namysłem – to nie ma już miejsca na czary. Wzywasz bogów tylko wtedy, kiedy jesteś zagubiony i wylękniony. Oni jednak lubią być wzywani, czują się bowiem wtedy potężni, i dlatego właśnie chcą, aby panował chaos. (s. 76)
Tak, w świecie, w którym człowiek wszystko pojmuje, nie ma miejsca na cuda ani na wiarę, bo po co wierzyć, skoro wszystko daje się wyjaśnić naukowym językiem? Czyż nie do tego dąży człowiek? Jakkolwiek Nieprzyjaciel Boga to powieść historyczna, nie sposób nie zauważyć, że doskonale wpisuje się w czasy współczesne.
Podobnie jak pierwsza część, tak Nieprzyjaciel Boga zachwyca historycznymi realiami i świetnie zobrazowanymi bohaterami, aczkolwiek subiektywizm w przedstawianiu niektórych osób i wydarzeń chwilami męczy. Żadna z postaci nie stoi w miejscu, każda w jakiś sposób ewoluuje, każdą czytelnik poznaje głębiej. Zgodnie z moim życzeniem w drugim tomie częściej pojawia się Ginewra, która dopiero tutaj ujawnia swe prawdziwe oblicze, a jednak nadal fascynuje i wydaje mi się jedną z najlepiej dopracowanych postaci w trylogii. Prym wiedzie natomiast Merlin, który swoim charakterem przypomina mi czarownika z filmu Excalibur (nakręconego na podstawie poematu Malory’ego) – jego potęga nie tkwi w znajomości zaklęć, ale w nieprzeciętnej inteligencji, przebiegłości, wyrachowaniu i stanowczości w dążeniu do celów, bezczelności i bucie, które budzą szacunek i lęk, sprawiają, że chociaż jest strażnikiem dawnej wiary, jego zdanie nadal liczy się wśród królów Brytanii. Autorowi udaje się uniknąć jednoznaczności w odebraniu Saksonów, różniących się kulturą, ale posiadających wśród swoich mądrych oraz marnych wodzów. Aelle czy Cedrik mogą się równać z niejednym władcą Brytów pod względem wielkości w walce, jednak żaden nie dorasta Arturowi do pięt.

Historia snuta przez Derfla wydaje się bardzo prawdziwa, aczkolwiek osoba jego samego nie daje zapomnieć, że to zaledwie jedna z wersji i trzeba się liczyć z tym, że nie jest obiektywna. Cierpiętnicza postawa narratora nadal mnie denerwuje, coraz częściej jednak zastanawiam się, dlaczego wybrał on życie zakonnika i służy znienawidzonemu przez siebie Sansumowi, skoro ten przedstawiany jest jako najczarniejszy z charakterów (zaraz po Lancelocie). Oprócz głównych wątków autor wplata w Nieprzyjaciela Boga opowieści związane z mitem arturiańskim, jak choćby historię miłości Tristana i Izoldy, nie mającą nic wspólnego z tą, którą znamy z liceum. Potężną dawkę romantyzmu, melodramatu nawet dostajemy w wydarzeniach z życia samego Derfla. W powieści zdarzają się też zwroty akcji, jakich nie powstydziliby się twórcy telenowel. Mimo wszystko lektura nie ciąży i nawet spora ilość błędów nie razi tak bardzo, jak by mogła przy nudniejszej i mniej wprawnie napisanej książce.


Recenzja ukazała się na portalu Katedra.

12 komentarzy:

  1. Przyznam się szczerze, że trochę boję się zmierzyć z tą książką, gdyż całkowicie to nie moja bajka, ale bardzo mnie ciekawią twoje wrażenia i chyba się skusze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, ach, chcę to! Ach, całą trylogię!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na tę książkę, a w zasadzie - na całą trylogię. Już zamówiona i zapłacona^^

    Miałam ją w planach na trochę później - ale z dnia na dzień chcę to przeczytać coraz bardziej i chyba pozmieniam zaplanowaną kolejność książek do czytania. Chyba pierwszy raz narzekam na to, że mam zbyt wiele pozycji na listach i w zasięgu ręki, bo chciałabym wszystko czytać jednocześnie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. @Cyrysiu
    Nie ma się czego bać, skoro to nie Twoje klimaty, to pewnie nie odczujesz książki tak jak ja, a jeśli czytasz czasami książki historyczne, to tę na pewno warto dla samego klimatu średniowiecza:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. @Agnes
    Wystarczy poprosić o pożyczkę, bo na własność nie oddam;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. @Karodziejko
    Podziwiam, że potrafisz jako tako trzymać się przy swoich planach, ja dałam sobie spokój po miesiącu takiego planowania i teraz czytam z książki na książkę... A z tymi pozycjami, że za dużo, to niestety problem każdego mola, że przeczytałby wszystko, co chce, od razu i cierpi, że musi czekać;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Eruana, ja też muszę czekać, aż w końcu stan konta mi napuchnie do tych rozmiarów, gdy będę mógł zamówić upragniony hurt fantastyki. ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Tu o innym czekaniu mówimy;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale widzę, to recenzja drugiego tomu, a trzeci pewnie jeszcze czytasz? Bo jeśli masz już przeczytany, to ja bardzo poproszę, na znanych zasadach, pożyczam, czytam, oddaję. :)
    Och, tak mi się chce jakiegoś dobrego fantasy, a tu na półkach akurat posucha...

    OdpowiedzUsuń
  10. Nawet jeszcze nie zaczęłam trzeciego tomu, najpierw muszę ogarnąć listę powyżej, co zapewne potrwa z 1,5 miesiąca. Wyrobisz się?

    OdpowiedzUsuń
  11. 1,5 m-ca na całą trylogię? Dam radę, szybko czytam :)

    OdpowiedzUsuń