czwartek, 12 listopada 2009

"Wciąż nawiedzają mnie demony"

Na stronie Timesa przeczytać można wywiad z Anne Rice. Autorka opowiada nie tylko o swojej najnowszej książce, Angel Time: The Songs of the Seraphim (wspominałam o niej tutaj i tu), ale też swoim życiu prywatnym i zmianach, jakie w niej zaszły, swojej miłości do lalek (już wiem, skąd u Klaudii z Wywiadu z wampirem taka nimi fascynacja...) i podejściu do literatury fantastycznej i wampirycznej w ogóle. W tym fabularyzowanym wywiadzie Chris Ayres przybliża historię nawrócenia pisarki w odniesieniu do jej przeszłości. Rice zdradza również, że prowadzone są rozmowy w sprawie kontynuacji przenoszenia pozostałych części Kronik wampirzych na ekran (ciekawe, że to jej nie bulwersuje). W kontekście swojego nawrócenia pod prowokującymi pytaniami dziennikarza pisarka tłumaczy się ze swoich wcześniejszych tekstów, cyklu o Śpiącej Królewnie (tym, którzy nie znają, wyjaśniam, że chodzi o serię pornograficznych książek pod pseudonimem Anne Roquelaure), który był dla niej jedynie zabawą, nie mającą nic wspólnego z jej prawdziwym życiem:
I wrote those books in the 1980s. They’re still out there, and they’re still doing very well. They’re total pornography, yes, but safe — a playful fantasy, both gay and straight. I’ve never heard of the books doing anyone any harm, and I wasn’t into the lifestyle myself. I’ve always lived a fairly conservative life. I’ve never been particularly wild or crazy.
Rice szczerze przyznaje, że jej książki naznaczone są jej prywatnym życiem i bez skrępowania opowiada o swoim niezbyt szczęśliwym dzieciństwie. Twierdzi, że nadal zmaga się z własnymi demonami i ciężko przychodzi jej wierzyć w bożą interwencję w jej życie. Pisarka wydaje się z niezwykłym spokojem ducha opowiadać o nieszczęściach, jakie ją spotkały, nie obwinia o nie Boga, uważa nawet, że to wiara właśnie pomogła jej poradzić sobie ze śmiercią męża, czy z tragicznym huraganem, jaki nawiedził Nowy Orlean.

Autorka znana jest ze swojej obsesji na punkcie lalek naturalnych rozmiarów, ma ich w domu tysiące, większość wyglądające na pięcioletnie dziewczynki, a na jedną taką potrafi wydać 50 tysięcy dolarów! Pisarka nie tłumaczy swojej fascynacji bezpośrednio, nie musi, wystarczy kiedy mówi: Y’know, it’s funny, people look at my dolls and they see a theme. They think I’m looking for my lost daughter (córka Anne, Michele, zmarła w 1972 roku w więku pięciu lat na raka).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz