poniedziałek, 10 lutego 2014

30 dni z książkami: Dzień IX: Książka, której nie lubiłaś, a ostatecznie Ci się spodobała

Wiem, przeskoczyłam dwa dni, ale nie mogłam znaleźć żadnej książki, która wciąż bawi mnie tak mocno, jak kiedyś (był czas, że świetnie się bawiłam, czytając powieści ze Świata Dysku, teraz jednak nie wywołują już we mnie tego śmiechu, co kiedyś), a już w ogóle nie mam takiej, która byłaby według mnie najbardziej przecenioną. Do przecenianych książek mogłabym oczywiście zaliczyć cykl Zmierzch czy Pięćdziesiąt twarzy Greya, ale tu raczej chodzi o książki, nad którymi recenzenci czy krytycy ochają i achają, wychwalając styl, psychologię postaci, świetną fabułę czy wysmakowanie. Nie uważam, aby powyższe czy im podobne pretendowały w jakimkolwiek stopniu do podobnego oceniania.

Dlatego pominęłam te kategorie i wybrałam dzień dziewiąty. Było kilka takich powieści, o których sądziłam, że będą nudne albo mało interesujące i ich czytanie traktowałam jak dopust boży. Tak myślałam o Czarnem Ani Kańtoch czy tomie opowiadań o Conanie Barbarzyńcy, ale pierwszą taką powieścią, o której nie miałam najlepszego zdania, byli Amerykańscy bogowie Neila Gaimana. Tak, tak, przez pierwsze trzydzieści czy pięćdziesiąt stron umierałam z nudów, drażnił mnie nijaki bohater, fabuła nie wydawała mi się intrygująca. Ale ponieważ wszyscy się tak nią zachwycali, no i polubiłam Gaimana po opowiadaniach, czytałam dalej. I przepadłam. Nie pamiętam już, co mnie przekonało, może moment, kiedy Cień okazał się nie taką pipą, jak o nim wcześniej myślałam (kto pamięta jego rozmowę z martwą żoną w hotelu America, ten powinien wiedzieć, o czym piszę), a może po prostu zaczęłam dostrzegać piękno i oryginalność powieści, a już całkowicie kupiły mnie wplecione tu mity, których z każdą stroną było więcej. Gaimanowi udało się opowiedzieć cudowną, straszną i przerażającą, ale wspaniałą baśń dla dorosłych.

Bardzo jestem ciekawa serialu na podstawie tej powieści, który pierwotnie miał powstać pod skrzydłami HBO, ale teraz prawa zakupiła Fremantlemedia. Gaiman ogłosił również, że pracuje nad kontynuacją Amerykańskich bogów, których bohaterami mają być nowi bogowie, i chociaż ci już mnie nie interesują, to pewnie i tak kupię.

Amerykańscy bogowie
Neil Gaiman
MAG
2002 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz